piątek, 9 lutego 2007

Notka dla Landrynki

     Landrynko!

   Widzę, że od czasu do czasu do mnie zaglądasz. Kiedyś mnie tu atakowałaś, ale jednak coś znajdujesz dla siebie, bo inaczej nic by tu Ciebie nie ciągnęło. No to tym razem znajdziesz notatkę specjalnie dla siebie.
   Wiem, że nie dajesz sobie rady ze swoją miłością. Chciałabyś tak, jak inne dziewczyny kochać się w normalnych chłopakach, a nie akurat w księdzu..
   Nie ma w Tobie radości, bo nie zauważasz, że ta miłość jest specjalnie dla Ciebie.. Patrzysz w przyszłość i na swoją miłość nakładasz wszystkie obrazki, jakie Ci się kojarzą z miłością – wspólny dom, dzieci.. Wiesz, że tego nigdy nie będziesz mieć (nawet gdyby Twój ksiądz odwzajemnił to uczucie), więc ogarnia Cię smutek. Czujesz się źle i czujesz się zła, bo chciałabyś mieć to, co do Ciebie nie należy..
   Tymczasem te obrazki są Ci zupełnie do niczego niepotrzebne, bo nie one są istotą miłości – istotą miłości jest to, by dawać siebie temu, którego się kocha. Jest jasne, że to Twoje dawanie będzie zupełnie inne, niż dawanie Twoich koleżanek swoim chłopakom. Nie wiem, kim jest Twój ksiądz – przypuszczam, że np. moderatorem w jakiejś wspólnocie, do której należysz; aktywne działanie w tym ruchu (jeśli to jest właśnie tak), jest najpiękniejszym i najwspanialszym dawaniem siebie, jakie tylko można sobie wyobrazić (i jestem tego absolutnie pewien!).
   Z drugiej strony dobrze by było, gdybyś przyjrzała się temu, co już dostałaś od tego, którego kochasz. Jestem pewien, że dostałaś znacznie więcej, niż wszystkie koleżanki, których miłość jest znacznie łatwiejsza niż Twoja.
   Więc nie martw się na zapas – nie ma po co! Ciesz się z tej miłości póki trwa, póki kochasz (choć kochasz bez wzajemności), bo jestem pewien, że ta miłość ubogaca Ciebie, jak rzadko która!

   Trzymaj się cieplutko i od czasu do czasu się odezwij – nie musisz kryć się na moim blogu, bo zawsze chętnie Cię zobaczę.


40 komentarzy:

  1. ekhmyn… a skąd do cholery znasz adres mojego bloga? Skąd wiedziałeś hasło? Przecież wczesniej miałam… co prawda teraz juz nie mam….

    OdpowiedzUsuń
  2. o qr wa… nie umieściłeś adresu mojego bloga… przeciez do wszystkiego takiego jestes zdolny……..

    OdpowiedzUsuń
  3. agastas1@op.pl9 lutego 2007 21:17

    Mhy…Brak słów… Przemilcze..aniolek

    OdpowiedzUsuń
  4. czarny_aniol1@onet.eu9 lutego 2007 21:58

    Jestem pewien, że dostałaś znacznie więcej, niż wszystkie koleżanki, których miłość jest znacznie łatwiejsza niż Twoja.- Nie zgadzam sie z tym Leszku!!!!!! Każda miłość ubogaca i wcale to,ze ktoś nie kocha się w księdzu to nie znaczy ,że jego milość jest łatwiejsza!!!! Troche ta wypowiedż mnie zbulwersowała! Prawdziwa miłosć jest wtedy spełnieniem jak jest odwzajemniona!pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Leszku Widzę,że bardzo osobista ta notka, to tylko daję znać,że byłam Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta miłość jest trudniejsza. I jak zobaczyłem, że landrynka znowu zaglądała do mnie, to pomyślałem, że szuka jakiejś pomocy. Zajrzałem więc do niej (adres miałem jeszcze ze starego bloga angelosa) i rzeczywiście pisała o tym, że nie chce jej się żyć, że jest zła… (nie czytałem dokładnie, ale klimat był jednoznaczny). Potwierdziło się więc to, co przypuszczałem – przyszła do mnie, bo szukała pomocy. Tak myślałem. I napisałem tę notkę, by zauważyła, że ta miłość, którą przeżywa, wcale nie musi jej wyniszczać – wyniszcza teraz, bo przykłada do niej wszelkie stereotypy pragnień, jakie ma się z miłością. Tymczasem ta również ubogaca, bo to też jest miłość. I trzeba się z tego cieszyć. Z każdej miłości należy się cieszyć, póki ona trwa. To chciałem landrynce przekazać.Kończę tę działalność blogową – wyraźnie poruszam się, jak słoń w składzie porcelany. Zamiast pomagać – szkodzę. Dwie wpadki pod rząd, to najlepszy dowód, że robię to źle.

    OdpowiedzUsuń
  7. mimo wszystko prosze nie koncz działalności bloga… nie pomogłeś mi, ale mozesz pomoc innym:)

    OdpowiedzUsuń
  8. to może ja tylko pozdrowię Cię Leszku i zmykam

    OdpowiedzUsuń
  9. Skoro ostatnio częściej szkodzę, niż pomagam, to chyba jasny dowód, że się do tego nie nadaję. Pierwsza zasada nie szkodzić..

    OdpowiedzUsuń
  10. Leszku nie zawsze uda nam sie pomóc drugiej osobie. Jeżeli ktos nie chce naszej pomocy nie pomożesz jej na siłę i trzeba to zaakceptować i cierpliwie czekać. Czasem cos od razu nie działa, ale nawet po paru latach zadziała. Nie od razu widać nasze owoce. Moze nie pomogłes dla tych dwóch osób ale to nie oznacza ze nie pomagasz innym. Nie mozesz tak szybko sie zniechęcać i brac tego tak mocno do siebie. Kazdy popełnia błedy kazdemu nie wychodzi. I tobie również moze sie nie udać…musisz byc na to gotowy kiedy niesiesz pomoc innym. Bo kiedy pomagamy drugiemu człowiekowi wiele zalezy od niego a nie od nas…Od jego nastawienia a jak ktos nie chce pomocy … jak pisałam na siłe nic.Ale jest wiele osób które chętnie przyjmna ja od Ciebie… ja sama osobiscie bardzo lubie twoje notki i brakowac mi ich bedzie…. Zastanów się prosze nad tym…

    OdpowiedzUsuń
  11. Prosze…. nie rób tego…!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nade wszystko dziękuję za to wszystko, co na końcu. Natomiast jeśli chodzi o to, co tu się stało, to skoro Landrynka tu zaglądała, to szukała pomocy; tymczasem ja odpowiedziałem na to jej oczekiwanie tak, że tylko wyzwoliłem najgorsze emocje. A więc to nie to, że nie chciała – chciała, a ja jako starzec mam już stępioną wrażliwość i zamiast pomagać, szkodzę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Landrynko, troszkę głupieję – raz na mnie krzyczysz, a po chwili prosisz, bym bloga nie zamykał. Może jednak ta notka, coś Ci dała? – nie wiem. Dodałem przed chwilą "Napisz do mnie" – jeśli jednak mimo wszystko chciałabyś, bym Ci pomógł i jeśli wcale nie uważasz, by to było niemożliwe, bym akurat ja mógł Ci pomóc, to proszę napisz.

    OdpowiedzUsuń
  14. … a ja się dołącze do reszty i poprosze cobyś jednak nie zawieszał działalnosci tego bloga. Tak jak już ktoś napisał… człowiek popełnia w zycu błęd, nikt nie jest doskonały… jednemu pomożesz drugiemu zaszkodzisz chociaz bys niewiadomo jak sie starał… także przemyśl to jeszcze… i wróc do nas

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja się zgadzam z Leszkiem…moim zdaniem każda miłość bez wzajemności jest miłością trudną. W "normalnych" przypadkach kobieta jeszcze może mieć nadzieję, na coś więcej, jednak w takim przypadku gdy ktoś kocha się w osobie duchownej trudno mówić o "czymś więcej". Tak czy inaczej jeśli się kocha – to ta miłość zawsze nam coś daje. Dlatego kochać warto… i warto się modlić za osobę, którą się kocha….

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzięki Tusiu – oczywiście, jak będę widział, że są ludzie, którym ten blog jest potrzebny, to bilans zysków i strat będzie inny.

    OdpowiedzUsuń
  17. Podpisuję się pod wszystkim, co napisałaś i cieszę się, że to napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  18. A może ja po prostu gubię sie coraz bardziej… nic nie dam rady poradzic na to uczucie… dlaczego wszyscy to potepiają….

    OdpowiedzUsuń
  19. Przecież ja nie potępiam. Mało – jestem pewien, że ta miłość Ciebie ubogaciła, jestem pewien, że tą miłością można się tak samo cieszyć, jak każdą inną i to mimo, iż jest ona taka trudna i przez wielu niezrozumiana, czy wręcz potępiana. Proszę, napisz – tak publicznie trochę trudno rozmawiać na taki temat.

    OdpowiedzUsuń
  20. Leszku nie znam tej osoby wiec nic nie moge powiedziec,ale chcem Ci napisac, że niektórzy ludzie szukaja pomocy, ale kiedy ją otrzymują zaczynaja ja od siebie odpychac bo sie boja jej. pragna pomocy a zarazem od niej uciekaja. I również czasem powiemy cos na co ta osoba jeszcze nie jest gotowa sie przyznac. Nie jest gotowa zrozumiec i przyjąc…. Pomyśl co jest bardziej wartościowsze przyznać się, że na razie nie możesz pomóc tym osobom, że potrzeba czasu aby im pomóc i naprawić to co może w jakimś sensie ty nabroiłeś (chociaz nie rozumiec co złego zrobiłeś?) i dalej na ile potrafisz pomagać innym ludziom (tak jak np Joasi notką o powołaniu- nawet nie wiesz jak jej pomogłeś a ja wiem bo to moja przyjaciolka:)) czy raczej lepsze jest poddanie się i nie próbowanie niesc pomocy? Zawsze coś zyzykujemy kiedy niesiemy pomoc… zawsze mozemy przegrac mozemy zle postapic, bo tylko Bóg jest nieomylny, ale to nie oznacza ze nie mamy próbować i szukac jak najlepszych rozwiązań. Może po prostu trzeba tym osobom w inny sposób pomoc który masz za zadanie odnaleźć. Jak pisales u mnie na blogu Bóg nie stawia nikogo na naszej drodze przypadkowo… Moze te osoby stoja na dwojej drodze aby pomóc Ci zdobyć nową wiedzą, nauczyć Cię czegos nowego. Bo jak zapewne wiesz najwiecej uczymy sie od drugiego czlowieka… Odwagi jest z Tobą CHRySTUS!

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale właściwie to nie wiem co Ci mam napisać…. od początku? nie wiem … napisz mi co chcesz wiedzieć…

    OdpowiedzUsuń
  22. Landrynko, to nie tak – ja nie chcę włazić buciorami w Twoje życie; wiem, że jest Ci ciężko – proponuję Ci z jednej strony byś mogła się najnormalniej w świecie wygadać mając pewność, że nie zostaniesz po tym potępiona (to już jest dużo); a dalej daję Ci nadzieję, że coś mądrego będę Ci mógł podpowiedzieć. To tak. Ale to Ty o wszystkim decydujesz – ja sam nie będę z Ciebie niczego wyciągał, bo nawet tego nie chcę; chcę wiedzieć tylko tyle, ile Ty uznasz za stosowne mi powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  23. Napisałam wszystko… ufam Ci…

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziękuję za zaufanie. Trochę trwało to moje pisanie, ale właśnie wysłałem.

    OdpowiedzUsuń
  25. hahaha.. o rany. Stąpasz po niepewnym gruncie Leszku:)Dziewczyny potrafią być niemiłe. Widzę, że dalej sprawdzasz statystyki. Mi już się znudziło.

    OdpowiedzUsuń
  26. Aniołku! Jesteś Aniołem. Nie wiem, jak przegapiłem Twój wpis – trafiłem na niego dopiero teraz, gdy już wiadomo, jak wszystko się skończyło. Zaskakujesz mnie swoją dojrzałością – gdy ja byłem w Twoim wieku nawet połowy Twojej dojrzałości nie miałem!

    OdpowiedzUsuń
  27. landryna56@op.pl10 lutego 2007 22:49

    Dziękuje za odpis… wiele mi to wyjaśniło, wszystko przemyślę i jutro Ci odpisze:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo mnie to cieszy! Miłych snów Ci życzę…

    OdpowiedzUsuń
  29. ~Zawieszona w Czasoprzestrzeni11 lutego 2007 00:24

    …milczałam… patrzyłam co tu się dzieje… i widze że chyba już wszystko mija… mam nadzieje że będziesz dalej kontynłował bloga, szkoda by było gdybyś inaczej postąpił… Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  30. Burza minęła. A po burzy pogoda jest przepiękna!

    OdpowiedzUsuń
  31. dziękuję za miłe słowa Mam nadzieję, że to pozytywny finał Pozdrawiam i 3maj się Jezusa w tym zwariowanym świecie

    OdpowiedzUsuń
  32. To Ty masz wątpliwości, że pozytywny?! Za się chyba zabiję!

    OdpowiedzUsuń
  33. Leszku wybacz ale ja nie rozumiem tej wypowiedzi… czy mozesz mi ja wyjaśnic?

    OdpowiedzUsuń
  34. Już się nie zabijam – to ja nie zrozumiałem: myślałem, że pytasz, czy ja o Tobie napisałem pozytywnie. Natomiast to, czy cała historia zakończyła się pozytywnie, to myślę, że tak, choć póki co nie mam jeszcze odpowiedzi na swojego maila poza tą na blogu (a ta jest pozytywna).

    OdpowiedzUsuń
  35. ~JoasikDZIECIACZEK BOZY11 lutego 2007 13:34

    Leszku mozesz byc pewien ze Ty i Twoj blog to promyk nadziei dla zagubionych. Nie kazdy chce przyjac nasza pomoc ale najwazniejsze to zawsze robic dla chwaly Pana a Ty to robisz. Twoje slowa w komentarzach i notkach daja do myslenie i sa potzrebne. Zycze pokoju…Pozdrawaiam:)

    OdpowiedzUsuń
  36. ~Upadły Anioł11 lutego 2007 13:56

    Joasik ma rację bo to wszystko co tu piszesz to może nie promyk a ogromny promień nadziei dla zagubionych…

    OdpowiedzUsuń
  37. ufff… dobrze że wszystko zrozumiane Rozumiem, oby wszystko się ułożylo jak najlepiej! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  38. Dziękuję bardzo za te słowa – są mi one ciągle potrzebne, bo ciągle wraca do mnie obawa, że tego zadania nie potrafię wypełniać. Boję się tego momentu, gdy ostatecznie zwątpię, bo w ten sposób sam stracę najwięcej. Szczęśliwie dla mnie Landrynka uwierzyła, że nie mam jakichkolwiek złych intencji. Obym tylko potrafił jej pomóc!

    OdpowiedzUsuń
  39. Przed chwileczką za te słowa podziękowałem Joasikowi – teraz dziękuję Tobie. Bardzo potrzebne są mi takie słowa.

    OdpowiedzUsuń