poniedziałek, 31 października 2011

Jakich słów boi się ks. Tomasz?


Zapewne większość moich czytelników zauważyła dyskusję, jaka się toczyła na blogu ks. Tomasza. Notka dotyczyła tych, którzy głosowali na Palikota i ks. Tomasz uważa, że wszyscy oni przez 4 lata (aż do wygaśnięcia kadencji) nie mają prawa przekroczenia progu świątyni. Ks. Tomasz uważa to za konsekwencję własnych czynów.


Jednak Ola z Galacji zadała pytanie o tych, którzy żałują swego kroku i chcieliby go naprawić. Odpowiedź sprowadzała się do tego samego – zaczekać do końca kadencji.


Mój wątek zaczął się w tym miejscu:




//ks-tomasz.blog.onet.pl/1255301,438554107,1,200,200,89943502,438621298,1238199,50,forum.html


Ostatnią moją wypowiedzią merytotyczną było:


Ależ Księże Tomaszu – nie używał Ksiądz żadnego argumentu, z którego by wynikało, że nastolatek może prawdziwie dojrzewać mimo odcięcia go od życia sakramentalnego – a więc nie używał Ksiądz żadnych kontrargumentów; jedynie mówił Ksiądz o tym, dlaczego uważa Ksiądz, że przez 4 lata nikt, kto głosował na Palikota, nie może nie tylko przystąpić do komunii, ale nawet nie może przekroczyć progu świątyni. A to coś zupełnie innego. A dezwałem się, bo skoro ks. Wojciech się do mnie zwrócił, to nie wypadało się nie odezwać.


Wątek zakończył wypowiedzią ks. Tomasza:


Po raz ostatni Cię proszę nie zmieniaj słów użytych w mojej wypowiedzi, bo to wypacza jej treść. Proszę też, byś przestał wałkować ten temat. Jeśli masz jakiś problem ze zrozumieniem, to napisz maila – w innym przypadku będę zmuszony Cię zablokować.


na którą odpowiedziałem tak:


Księże Tomaszu, bardzo mi przykro, jeśli zniekształciłem jakieś Księdza myśli – w żadnym wypadku nie było to moją intencją, ale sam Ksiądz musi przyznać, że różnymi woltami myślowymi (szczególnie, jak ujawniłem Darii, kim jestem) Ksiądz mi tego nie ułatwiał. Ale fakt pozostaje faktem, że Ksiądz nie pokazał, jak ten młody człowiek, który zbłądził i który chciałby wszystko naprawić, miałby czerpać ze Źródła wszelkiego dobra, jeśli byłby odsunięty od sakramentów. Może Ksiądz zna odpowiedź na to pytanie, ale jednak tej odpowiedzi Ksiądz nie ujawnił.



Tych słów u ks. Tomasza już nie ma.

 


piątek, 28 października 2011

Jeden jest…

Wówczas przemówił Jezus do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą , lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi . Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem ; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. (Mt 23,1-12)


… jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście.
… jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie.
… jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus


Oczywiście na te słowa trzeba patrzeć poprzez pryzmat semickiej przesady – jeden, nie oznacza, że rzeczywiście jeden i nikt więcej; oznacza raczej, że pierwszy, a potem długo, długo nic…
Przecież choćby drugim z tych wezwań, Jezus nie znosił przykazania „Czcij swego ojca i swoją matkę” (Pwt 5:16) – chciał jedynie, by do każdego dotarło, że to Bóg jest ponad wszystko. A więc nade wszystko by do mnie dotarło, że nikt nie kocha mnie tak, jak Bóg, że nikt, jak On wie, co jest dla mnie dobre, jaka droga jest dla mnie najlepszal wreszcie, że to w Chrystusa powinienem się wpatrywać i we wszystkim powinienem Go naśladować…
Ale zwróćmy uwagę w jakim kontekście padły te słowa – jest i druga strona tego samego spojrzenia:
To nie ja najbardziej kocham swoje dzieci, lecz Bóg-Ojciec. To nie ja wiem, co jest najlepsze dla moich dzieci, lecz wie to On. I wreszcie to nie we mnie dzieci powinny się wpatrywać i we wszyskim mnie naśladować, lecz w Chrystusa – to On powinien być ich Mistrzem!


* * *


A co, jeśli nie jest?


 


wtorek, 18 października 2011

Pokolenie JP

Pokolenie JPII zastąpiło pokolenie JP (Janusza Palikota).


Już Mikołaj Kopernik zauważył, że gorsza moneta wypiera lepszą…


 


 


sobota, 15 października 2011

Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara

Wtedy faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Go w mowie. Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby Mu powiedzieli: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?” Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: „Czemu Mnie wystawiacie na próbę, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową!” Przynieśli Mu denara. On ich zapytał: „Czyj jest ten obraz i napis?” Odpowiedzieli: „Cezara”. Wówczas rzekł do nich: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. (Mt 22,15-21)


 


Dzisiejsze czytanie należy do jednych z najbardziej znanych. Zazwyczaj komentarze odnoszą się do nas samych, ale mnie dziś zainteresuje odniesienie tego czytania do polityki. Mamy bowiem na naszej scenie politycznej pięć różnych modeli – rodzi się więc pytanie, który/które z nich jest/są jest rzeczywistą odpowiedzią na to czytanie?


Model 1 – Palikot: Sejm to domena Cezara, a więc krzyż należy stamtąd zdjąć. W polityce nie ma miejsca ani na poglądy, ani na symbole religijne.


Model 2 – PO: Polityka nie należy do Boga, a więc to nic dziwnego, że w tej samej partii są obok siebie osoby głęboko wierzące (takie jak H. Gronkiewicz-Walz, czy J. Fabisiak), jak i osoby bardzo dalekie od wiary; partia raczej się nie miesza do spraw, które są zależne od światopoglądu pozwalając każdemu posłowi głosować zgodnie z jego sumieneim.


Model 3 – PiS: Nasza tożsamość narodowa rodziła się w wierze katolickiej, a więc obowiązkiem partii jest stać na straży tego, co głosi Kościół (i to niezależnie od tego, iż głęboko wierzących w tej partii. jak mi się wydaje, nie ma – w każdym razie wśród głównych postaci).


Model 4 – Marek Jurek: Administrowanie państwem, to domena Cezara, ale nie polityka – tu wszystko powinno być przejrzyste – moje poglądy (czy to w sprawie aborcji, czy in vitro) mam obowiązek głosić wszędzie i zawsze ich bronić.


Model 5 PJN: Deklaracje światopoglądowe nie są potrzebne; ważne jest jednak wprowadzanie w życie nauki społecznej kościoła – choćby polityka prorodzinna, to nie jakieś głupawe becikowe, lecz polityka podatkowa.


 


piątek, 7 października 2011

Zwiążcie mu ręce …

A Jezus znowu w przypowieściach mówił do nich: „Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: „Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę!” Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy [ich], pozabijali. Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić. Wtedy rzekł swoim sługom: „Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie”. Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami. Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: „Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?” Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: „Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”. (Mt 22,1-14)


 


W internecie można znaleźć mnóstwo porad dotyczących tego, jak się ubrać na wesele. Każdy, kto jest zaproszony, szuka porad, bo chce się odpowiednio do tego przygotować. W samym stroju ważny jest nie tyle strój, co właśnie te przygotowania. I właśnie o tym jest mowa w tej przypowieści. Kara, jaka spotkała biesiadnika, nie jest karą za wygląd, lecz karą za to nieprzygotowanie…
Jesteśmy zaproszeni na wesele Pana – możemy zlekceważyć to zaproszenie, jak ci pierwsi (bo mamy przecież tyle ważniejszych rzeczy do zrobienia), możemy je przyjąć, ale zupełnie się do niego nie przygotować, ale możemy też potraktować serio…


Wybór należy do nas.