niedziela, 31 marca 2013

Wybierzmy Życie

(1) Jeśli więc razem z Chrystusem powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadający po prawicy Boga. (2) Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. (3) Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. (4) Gdy się ukaże Chrystus, nasze Życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale. (Kol 3,1-4)

I tego każdemu życzę w te święta. Nasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu, a poza Nim nie ma życia - wybierzmy Życie.

niedziela, 24 marca 2013

Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym

(4) Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał pomóc strudzonemu krzepiącym słowem. Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. (5) Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem. (6) Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem. (7) Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam. (8) Blisko jest Ten, który mnie uniewinni. Kto się odważy toczyć spór ze mną? Wystąpmy razem! Kto jest moim oskarżycielem? Niech się zbliży do mnie! (9) Oto Pan Bóg mnie wspomaga. Któż mnie potępi? Wszyscy razem pójdą w strzępy jak odzież, mól ich pożre. (10) Kto spośród was boi się Pana, niech słucha głosu Jego Sługi! Kto chodzi w ciemnościach i bez przebłysku światła, niechaj imieniu Pana zaufa i niech na swoim Bogu się oprze! (11) Oto wy wszyscy, którzy rozniecacie ogień, którzy zapalacie strzały ogniste, idźcie w płomienie waszego ognia, wśród strzał ognistych, które zapaliliście. Z mojej ręki przyjdzie to na was: powalą was boleści (Iz 50, 4-17)

Mieć język wymowny, to mało - wręcz jeszcze nic, o ile tylko pragnie się pomóc strudzonemu krzepiącym słowem. To, co konieczne, to słuchać, jak uczniowie.
Wiara bierze się ze słuchania - ten, kto nie słucha, nie ma nic do dania. Może wyrzucać z siebie mnóstwo słów, ale to donikąd nie prowadziA więc po pierwsze słuchać (5) Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem, by później głosić dokładnie to, czego On pragnie, a nie to, co jest moją mądrością.
Można by się było spodziewać, że jak już się nauczę słuchać, będę mógł pomagać strudzonym - a tymczasem wtedy zaczną się razy dawane w grzbiet, zniewagi i plucie:
  • Twoje zdanie o mnie szczerze mówiąc wisi ni luźnym zwisem.
  • Jesteś przy tym trochę chamowaty w tej swojej świętoszkowatości i nie widzę też żadnych powodów, bym miał z tobą toczyć jakiekolwiek polemiki.
  • Czepiłeś się mnie jak za przeproszeniem g... okrętu. ... nie masz nic do powiedzenia, poza wybitnie głupkowatym pomysłem o "zazdrosnych " aniołach.
  • No coż, z pustego i Salomon nie naleje... Jeśli uznasz, że wszystkiego ci brak... [a więc, że jestem kompletnym zerem]
  • "Mądrość" twojej fundamentalnej myśli - zaiste tylko plackiem paść, lub zastygnąć w hołdzie z czapką w reku.  [to było o myśli, której autor tych słów nie potrafił podważyć]
  • sobie odpuść te dość głupawe stwierdzenia i wnioski [bez choćby próby wykazania, że są głupawe]
i przeciw temu nie należy się buntować, a przeciwnie - należy to przyjąć: (6) Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem.
Wydaje się to kompletnie bez sensu, zupełnie nie do przyjęcia w dzisiejszym świecie - dzisiejszy świat zmiecie taką osobę, zetrze w proch, wyrzuci w niebyt, a jednak: 
(7) Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam. 
Prawdziwie pomóc strudzonemu będę mógł dopiero wtedy, gdy sam będę strudzony, poniżony, opluty i to wówczas bać się będą ci, którzy rozniecają ogień. ... Z mojej ręki przyjdzie to na was: powalą was boleści


sobota, 16 marca 2013

Chciałbym Kościoła ubogiego i dla ubogich



Niektórzy nie wiedzieli dlaczego Biskup Rzymu chciał być nazywany Franciszkiem. Niektórzy myśleli o Franciszku Ksawerym, o Franciszku Salezym, a nawet Franciszku z Asyżu. Opowiem wam jak to się stało. Podczas wyboru obok mnie był emerytowany arcybiskup Sao Paulo, a zarazem emerytowany prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa, kardynał Claudio Hummes: wielki przyjaciel, wielki przyjaciel. Kiedy robiło się trochę "niebezpiecznie", pocieszał mnie. A kiedy doszło do dwóch trzecich głosów i rozległy się zwyczajowe w takiej sytuacji oklaski, bo wybrano papieża, a on mnie objął, ucałował i powiedział: "Nie zapomnij o ubogich". Słowo to zapadło mi do serca: biedni, ubodzy. Potem w nawiązaniu do ubogich pomyślałem natychmiast o św. Franciszku z Asyżu. Pomyślałem też o wojnach, a tymczasem dalej trwało liczenie głosów, aż do ostatniego. Franciszek jest człowiekiem pokoju. Tak przyszło mi na myśl imię: Franciszek z Asyżu, który jest dla mnie człowiekiem ubóstwa, pokoju, kochającym i strzegącym stworzenia, w tym czasie, kiedy nasza relacja ze rzeczywistością stworzoną nie jest zbyt dobra - jest człowiekiem dającym nam tego ducha pokoju, człowiekiem ubogim ... Och, jakże bardzo chciałbym Kościoła ubogiego i dla ubogich! 
Później niektórzy żartowali: powinieneś nazywać się Adrianem, bo Adrian VI był reformatorem: trzeba reformować! Kto inny mi powiedział - nie - powinieneś przyjąć imię Klemens - ale dlaczego? - Klemens XV - w ten sposób zemścisz się na Klemens XIV, który rozwiązał Towarzystwo Jezusowe! - to żarty rzecz jasne. (fragment przemówienia do dziennikarzy 16 marca 13 roku)

Zapomnieliśmy już dziś o tym źródłosłowiu - ubogi, to ten, który jest u Boga
A dlaczego jest? - bo nie ma w nim pychy! 
Nie brakuje dziś ludzi, którzy siebie wywyższają, którzy szczerze są przekonani o tym, że wszystko sobie zawdzięczają - ja wszystko tymi rękami! W szczególności dotyczy to bogactwa tych osób - powszechnie wierzymy w to, że zasobność materialna pozostaje w ścisłym związku z umiejętnościami i wiedzą, że ci, którzy zasobni nie są, sami sobie na to "zapracowali" swoim nieróbstwem i wcześniejszym nieuctwem. 
Tymczasem ubogim może być nawet ten, kogo zasoby są niepoliczone, o ile tylko nie gubi tej świadomości, że wszystko, co posiada (i w sensie materialnym, i w sensie niematerialnym), dostał od Pana.
Zostawmy ludzi pysznych - im już nie pomożemy, bo oni sami tego nie chcą. Nie brakuje zaś tych, którym pomoc jest potrzebna i im nieśmy tę pomoc wszelkimi dostępnymi środkami









niedziela, 10 marca 2013

Miłość i wolność

Często przywołuję jakieś dyskusje z blogu s. Małgorzaty; dziś może zwrócę uwagę na notkę s. Marty, do której dopisałem również swój komentarz:

Dziś od rana mnóstwo ludzi wchodzi na moją notkę sprzed trzech lat dotyczącą tego czytania. Przyznam, że sam byłem zaskoczony jej treścią - żebym to ja był choć w połowie tak mądry, jak mądre bywają moje notki! Ba, żebym ja przynajmniej potrafił to zapamiętać! 
A w skrócie napisałem wtedy, że cała przypowieść jest przypowieścią o miłości, a skoro o miłości, to również o wolności - bo miłość istnieje tylko w wolności. 
Obaj bracia mieli problemy z wolnością - młodszy nadużywał wolności, a starszy uciekał od wolności. O młodszym i jego problemach z wolnością Siostra tak napisała, że nic więcej nie trzeba. Proszę jednak zauważyć, że problemy starszego z braci są również problemami z przeżywaniem wolności. Ojciec starszemu synowi powiedział jedno bardzo charakterystyczne zdanie ty zawsze jesteś ze mną i wszystko co moje jest twoje; tymczasem przez te wszystkie lata jego syn tego nie zauważył - sam traktował siebie jak niewolnika, do którego nic nie należy; oczekiwał jedynie od swego ojca wynagrodzenia za wykonywaną pracę (i stąd ta zazdrość - bo patrząc na tę ucztę, jako na wynagrodzenie, to było ono niesprawiedliwe). Starszy brat nie potrafił spojrzeć na młodszego z miłością, bo nie był człowiekiem wolnym!

Bardzo często zwracam uwagę na to, że Bóg obdarował nas wolnością, bo inaczej nie nauczylibyśmy się kochać. Ale właśnie to czytanie (Łk 15, 1-3.11-32), jedno z najbardziej znanych - przypowieść o synu marnotrawnym, jak żadne inne, tak dobitnie na to wskazuje. Wychowanie do miłości musi się więc zaczynać od nauki do wolności - nie możemy być niewolnikami, ale musimy się również nauczyć, że wolność nie jest wartością samą w sobie, lecz że ma służyć miłości (czego wzorem w tej przypowieści jest ojciec).