czwartek, 24 grudnia 2015

Bożonarodzeniowo

Dziś dzielimy się ze wszystkimi tym, co mamy. I ja chcę się z wami podzielić najpiękniejszą piosenką, którą szczególnie dedykuję tym, którym wydaje się, że nie mają się czym dzielić:

Nawet jak już kompletnie nie mamy co dać, to zawsze możemy dać spokój...
I tego wszystkim życzę :)


sobota, 19 grudnia 2015

Szczęśliwa jest Ta, która uwierzyła

(39) W tych dniach Maryja wybrała się w drogę i spiesząc się, poszła w górskie okolice, do pewnego miasta judzkiego.  (40) Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.  (41) Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, podskoczyło dziec­ko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę.  (42) I zawołała donośnym głosem: „Błogosławiona jesteś między niewiasta­mi i błogosławiony owoc Twojego łona!  (43) Czemu zawdzię­czam to, że matka mojego Pana przychodzi do mnie?  (44) Gdy tylko usłyszałam Twoje pozdrowienie, podskoczyło z radości dziecko w moim łonie.  (45) Szczęśliwa jest Ta, która uwierzyła, że wypełnią się słowa powiedziane Jej przez Pana. (Łk 1) 

To wielka sprawa uwierzyć - niełatwo uwierzyć w coś, co na zdrowy rozum wydaje się kompletnie niemożliwe. O tym, czy się uwierzy, czy nie uwierzy, decyduje przekonanie, czy to rzeczywiście Pan do mnie przemówił... Jak wielka musiała być wiara Maryi, że to rzeczywiście przyszedł do Niej anioł Boży, skoro uwierzyła w jego słowa.
Pomyślmy przez chwilę, co by się stało, gdyby Ona nie uwierzyła? - Bóg nigdy nie działa wbrew woli człowieka; do naszego zbawienia konieczna była Jej zgoda, a Jej zgoda zależała od tego, czy uwierzy...
I ta historia zbawienia powtarza się w życiu każdego z nas - również do nas Pan wysyła swoich posłańców (ἄγγελος - ángelos to posłaniec) i my, albo uwierzymy, że to Jego posłaniec, a wówczas wypełni się Jego wola, albo nie uwierzymy... (ale oczywiście może być i tak, że nam się jedynie wydawało, iż to Pan do nas przemówił i uwierzymy w coś, co od początku wydawało się niemożliwe, ale też niemożliwym pozostało już do końca - nawet mimo takiego doświadczenia nadal powinniśmy być gotowi, by uwierzyć w to, z czym przyszedł posłaniec).


sobota, 12 grudnia 2015

Radujcie się

(4) Radujcie się zawsze w Panu! Jeszcze raz mówię: radujcie się!  (5) Niech wasza łagodność będzie znana wszystkim ludziom. Pan jest blisko.  (6) O nic się nie martwcie, lecz we wszystkim zano­ście wasze prośby do Boga, modląc się i błagając z dziękczy­nieniem.  (7) A pokój Boży, który przewyższa wszelkie poznanie, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. (Flp 4) 

Tak lubimy niepokoić się o wszystko! Wszystko bierzemy na siebie, choć wiemy, że nie wszystko zależy od nas. W rezultacie nasz niepokój rośnie - bo tak łatwo jest nie przewidzieć jakiegoś zagrożenia, bo mamy świadomość, że nie trzymamy wszystkich sznurków w swoim ręku... 
Tymczasem rozwiązanie problemu jest proste - O nic się nie martwcie, lecz we wszystkim zano­ście wasze prośby do Boga, modląc się i błagając z dziękczy­nieniem. To Bóg jest panem dziejów, to od Niego wszystko zależy. O ile tylko potrafimy Mu w pełni zaufać, to pokój Boży, który przewyższa wszelkie poznanie, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie.
Szczególną uwagę zwracam na te początkowe słowa, w których mowa jest o tym, że pokój Boży przewyższa wszelkie poznanie - ten niepokój jest całkiem racjonalny, bo rzeczywiście nie panujemy nad wszystkim. Jednak pokój Boży przewyższa to wszystko - ten, kto całkowicie potrafi Mu zaufać, nie odczuwa żadnego niepokoju.

Ale to rozumowanie można odwrócić - o ile odczuwam niepokój, to znaczy, że Jemu nie ufam...
Zwracam przy tym uwagę, iż zgodnie z tym, co przed chwilą napisałem, obawy mogą być całkiem racjonalne (tak, jak w moim przypadku całkowicie racjonalne są obawy, że w swoim czasie fałszywie rozpoznałem wolę Bożą i własnym pragnieniom nadałem taką rangę) - ale nawet wtedy świadczą tylko o tym, że Jemu nie ufam (Jemu, lub sobie, że jestem od Niego za daleko).


sobota, 5 grudnia 2015

Wyprostujcie Jego ścieżki!

(1) W piętnastym roku panowania cesarza Tyberiusza, kie­dy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod te­trarchą Galilei, jego brat Filip tetrarchą Iturei i ziemi Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny;  (2) za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza, przemówił Bóg na pustyni do Jana, syna Zachariasza.  (3) Przeszedł on wszystkie krainy nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów.  (4) Tak bowiem jest napisane w księdze mów proro­ka Izajasza: Głos, który wola na pustyni: Przygotujcie drogę Pana! Wyprostujcie Jego ścieżki!  (5) Każda dolina niech będzie wypełniona, a wszystkie góry i pagórki niech zostaną zrównane! Drogi kręte niech będą wyprostowane, a wyboiste niech staną się gładkimi!  (6) Wtedy każde stworzenie ujrzy zbawienie Boga. (Łk 3) 

Oj te kręte drogi - tyle ich wokół nas. I tyle udawania, że są one proste... Tym razem wypowiem się w sprawach bieżącej polityki, bo jakoś tak się w tym czytaniem wiąże. 
PO w ostatnich dniach, gdy to było możliwe, zrobiło zamach na Trybunał Konstytucyjny i wbrew obowiązującemu prawu przeprowadziło wybór 5 nowych sędziów. Tym samym jednoznacznie potwierdziło, że niezawisłość władzy sądowniczej w naszym państwie, to fikcja - nigdy jej nie było, a Trybunał Konstytucyjny to organ POLITYCZNY (jakby takim nie był, PO nie posunęłaby się do łamania prawa - łamała, bo widziała w tym konkretne korzyści polityczne). 
Teraz występuje w roli obrońcy demokracji w Polsce i niezawisłości władzy sądowniczej. Jest to jednak czysta hipokryzja - dla PO Trybunał Konstytucyjny to jedynie narzędzie, dzięki któremu będzie mogło blokować wszelkie poczynania PiS-u, nic więcej.  
Ma rację aktualny prezydent, że dziś najważniejszą sprawą jest stworzenie takich ram prawnych, doboru takiego powoływania sędziów Trybunału, by w przyszłości Trybunał Konstytucyjny nie mógł się stać narzędziem w rękach jednej partii. Okazuje się jednak, że prostowanie krętych ścieżek nie jest wcale łatwym zadaniem.


sobota, 28 listopada 2015

Uważajcie, aby ten dzień was nie zaskoczył

(25) Będą też znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga ogarnie narody bezradne wobec szumu wzburzonego morza.  (26) Ludzie mdleć będą ze strachu w ocze­kiwaniu tego, co ma nadejść na ziemię, gdyż moce niebie­skie zostaną wstrząśnięte.  (27) Wtedy zobaczą Syria Człowiecze­go przychodzącego na obłoku z wielką mocą i chwałą.  (28) A gdy to zacznie się dziać, wyprostujcie się i podnieście głowy, bo zbliża się wasze odkupienie.  (29) Opowiedział im też przypowieść: „Spójrzcie na drzewo fi­gowe i na inne drzewa.  (30) Gdy widzicie, że wypuszczają pąki, poznajecie, że już zbliża się lato.  (31) Tak też i wy, gdy zobaczycie, że to się dzieje, wiedzcie, że królestwo Boże jest już blisko.  (32) Zapewniam was: nie przeminie to pokolenie, aż spełni się wszystko.  (33) Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą.  (34) Uważajcie więc na siebie, aby wasze serca nie były ociężale wskutek obżarstwa, pijaństwa oraz trosk codziennego życia, aby ten dzień nagle was nie zaskoczył.  (35) Przyjdzie on bowiem nieoczekiwanie na mieszkańców całej ziemi.  (36) Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście zdołali uniknąć tego wszystkiego, co ma się zdarzyć, i mogli stanąć przed Sy­nem Człowieczym. 

Pytanie, co łatwiej przegapić - czy miłość (tę ostatnią, która miała nas doprowadzić do pełnej dojrzałości w jej przeżywaniu), czy też powtórne przyjście Syna Człowieczego? Może dlatego będą tak wyraźne znaki, by nikt tego nie przegapił? 



sobota, 21 listopada 2015

To ty mówisz

(33) Wtedy Piłat powtórnie wszedł do pretorium, a przywoławszy Jezusa, rzekł do Niego: Czy ty jesteś Królem żydowskim?  (34) Jezus odpowiedział: Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?  (35) Piłat odparł: Czy ja jestem Żydem? Naród twój i arcykapłani wydali mi ciebie. Co uczyniłeś?  (36) Odpowiedział Jezus: Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd.  (37) Piłat zatem powiedział do Niego: A więc jesteś królem? Odpowiedział Jezus: "Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu." (J 18). 

Króla się słucha (kto nie słucha, szybko tego żałuje). 
Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu.
Ale przy tym królu to ty wybierasz, czy chcesz słuchać. 


PS: Powinienem się jeszcze wytłumaczyć z tytułu notki. Otóż ostatnio posługuję się tłumaczeniem paulistów i tam ten ostatni wers brzmi następująco:
(37) Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem". Je­zus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo praw­dzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny". 
Samą notatkę napisałem jednak posługując się wydaniem V Biblii Tysiąclecia - no i stąd ta niekonsekwencja. 

sobota, 14 listopada 2015

Wtedy ujrzą Syna Człowieczego

(24) W tych dniach, po tej udręce, słońce się zaćmi i księżyc straci blask  (25) i gwiazdy będą spadały z nieba, a moce niebieskie zostaną wstrząśnięte.  (26) Wtedy ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obło­kach z wielką mocą i chwałą.  (27) Wówczas pośle aniołów i zbierze swoich wybranych z czterech stron świata, od krań­ców ziemi aż po krańce nieba.  (28) Uczcie się na przykładzie drzewa figowego: Gdy jego gałąz­ka staje się miękka i wypuszcza liście, rozpoznajecie, że zbli­ża się lato.  (29) Tak też i wy, gdy zobaczycie, że to się dzieje, wiedzcie, że jest blisko, we drzwiach.  (30) Zapewniam was: Nie przeminie to pokolenie, dopóki nie spełni się to wszystko.  (31) Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą.  (32) O tym jednak, kiedy nadejdzie ten dzień i godzina, nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec (Mk 13). 

Pierwsi chrześcijanie żyli w przekonaniu o rychłym powrocie Jezusa - Zapewniam was: Nie przeminie to pokolenie, dopóki nie spełni się to wszystko. Tak to właśnie z nami jest, że nawet jeśli trafnie potrafimy zrozumieć przyszłość, to tę przyszłość zawsze odnosimy wprost do siebie, jakby rola świadka to było dla nas za mało! Pierwsi chrześcijanie wierzyli w powtórne przyjście Jezusa, głosili je, więc byli pewni, że je przeżyją. Nie potrafili sobie tego wyobrazić, by to miało ich ominąć.
A tymczasem Bóg uczył ich cierpliwości.

Znam to dobrze ze swojego życia - gdy pisałem listy o miłości, byłem przekonany, że sam przeżyję taką miłość. A więc, że będę świadczył o takiej miłości nie tylko słowem, ale także życiem.
A tymczasem Bóg uczył mnie cierpliwości.

Gdyby Jezus powrócił jeszcze za życia Jego uczniów, to ci nadal by się kłócili o miejsca po prawej i lewej stronie tronu. Upłynęłoby za mało czasu, by ich myślenie mogłoby być już wolne od tego, co wynieśli z tego świata. Zmiana sposobu myślenia odbywała się w tempie wręcz niebotycznym (to wszystko, co słyszeli od Jezusa wywracało przecież ich myślenie do góry nogami), ale przecież niecali ulegli przemianie. Czy oznacza to, że ich wizja paruzji jest fałszywa, bo to jedno zdanie przekreśla ten opis?

Absolutnie tak nie jest - świadczy to jedynie o tym, że Pan od samego początku swego kościoła posługuje się ludźmi mocno niedoskonałymi.


niedziela, 8 listopada 2015

Wdowi grosz

(38) I dalej głosił im swoją naukę: Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku,  (39) pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach.  (40) Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok.  (41) Potem, usiadłszy naprzeciw skarbony, przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele.  (42) Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz.  (43) Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony.  (44) Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie. (Mk 12) 

W gruncie rzeczy to prosta sprawa - jeśli idziemy tam, gdzie Pan nam wskaże, to o nic nie musimy się troszczyć. Wystarczy wszystko Jemu powierzyć, a to On się będzie o nas troszczył. Bo On zawsze chce się o nas troszczyć i zawsze wskazuje nam najlepszą z dróg.
Ale to, co najprostsze, jakże często okazuje się najtrudniejsze :(




piątek, 30 października 2015

Jeszcze się nie okazało

(1) Zobaczcie, jak wielką miłością obdarzył nas Ojciec, aby­śmy zostali nazwani dziećmi Bożymi - i nimi jesteśmy! Świat nie zna nas, ponieważ nie poznał Jego.  (2) Umiłowani, te­raz jesteśmy dziećmi Bożymi, a jeszcze się nie okazało, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to okaże, będziemy do Niego po­dobni, gdyż ujrzymy Go takim, jakim jest.  (3) Każdy, kto pokła­da w Nim tę nadzieję, staje się czysty, jak On jest czysty.  (1J 3) 

Jeszcze się nie okazało kim będziemy, bo nasze ciało (takie, jakie ono jest w tej chwili) nam to uniemożliwia. Będziemy do Niego po­dobni, gdyż ujrzymy Go takim, jakim jest - teraz nie widzimy Go, bo nasze zmysły nam na to nie pozwalają; po przeobrażeniu naszych ciał, ujrzymy Go, a gdy ujrzymy, rozpoznamy nasze podobieństwo do Niego, bo On nas stworzył na swój obraz i podobieństwo (por. Rodz 1,26). 
Utrata tej pierwotnej jedności to jednak nie tylko sprawa ciała - równie istotne są konsekwencje grzechu pierworodnego. Gdy sami zaczęliśmy nazywać, co jest dobre, a co złe, utraciliśmy tę pierwotną jedność z Nim, która ułatwiała wybór właściwej drogi. Dziś jest nam trudniej, bo może nam się wydawać, że wybieramy dobro, gdy tymczasem wybieramy zło. Chyba, że zawsze pokładamy w Nim nadzieję, gdy przestajemy stanowić Tak ma być, lecz staramy się rozpoznawać Jego wolę. Kto tak postępuje, staje się czysty, jak On jest czysty.


niedziela, 25 października 2015

Abym przejrzał

(46) Tak przyszli do Jerycha. Kiedy razem z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, siedział przy drodze niewidomy żebrak Bartymeusz, syn Tymeusza.  (47) Słysząc, że Jezus z Nazaretu przechodzi, zaczął głośno krzyczeć: „Synu Dawida, Jezusie, zmiłuj się nade mną!".  (48) Wielu nakazywało mu, aby umilkł, lecz on jeszcze głośniej krzyczał: „Synu Dawida, zmiłuj się nade mną!".  (49) Wtedy Jezus zatrzymał się i rzekł: „Zawołajcie go!". I przywołali niewidomego, mówiąc mu: „Odwagi, wstań, woła cię!".  (50) On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i szedł do Jezusa.  (51) A Jezus zwrócił się do niego: „Co chcesz, abym ci uczynił?". Niewidomy odpowiedział Mu: „Rabbuni, żebym przejrzał".  (52) Odrzekł Jezus: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła". Zaraz przejrzał i szedł drogą" za Nim. (Mk 10) 

Oj, abym i ja przejrzał! Od lat nadaję sens swemu życiu, przyjmując, że wypełniłem Jego wolę poprzez "Listy o miłości"... Jako mąż zostałem odtrącony, ale Bóg ze wszystkiego potrafi wyprowadzić dobro; dopuszcza do zła tylko wtedy, gdy z tego można wyprowadzić jeszcze większe dobro - no i takim spojrzeniem karmiłem się przez ćwierć wieku.
„Rabbuni, żebym przejrzał".


niedziela, 18 października 2015

... aby służyć

(35) Wtedy podeszli do Niego synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, i powiedzieli: „Nauczycielu, chcemy, żebyś uczynił dla nas to, o co Cię poprosimy".  (36) On ich zapytał: „Co takiego chcecie, abym wam uczynił?".  (37) Odpowiedzieli Mu: „Mo­żemy". Lecz Jezus im powiedział: „Kielich, który Ja mam pić, będziecie pić; i chrzest, którym Ja jestem chrzczony, wy też przyjmiecie".  (38) Jezus im powiedział: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być chrzczony?".  (40) Jednak nie do Mnie należy rozdawać miejsca po mojej prawej lub po lewej stronie, lecz dostaną je ci, dla których je przygotowano".  (41) Gdy to usłyszało dziesięciu, za­częli oburzać się na Jakuba i Jana.  (42) A Jezus przywołał ich do siebie i powiedział: „Wiecie, że ci, którzy są uznawani za władców narodów, ciemiężą je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę.  (43) Nie tak powinno być wśród was. Ale kto by chciał stać się wielki między wami, niech będzie waszym słu­gą.  (44) A kto by chciał być między wami pierwszy, niech będzie niewolnikiem wszystkich.  (45) Bo Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i oddać swoje życie jako okup za wielu". (Mk 10) 

Mamy służyć, nie panować. Służyć, po prostu. 
I dotyczy to każdego, kto chce nazywać siebie Jego uczniem.


sobota, 10 października 2015

Łatwiej wielbłądowi ...

(17) Gdy wyruszał w drogę, przybiegł pewien człowiek i pada­jąc przed Nim na kolana, zapytał: „Nauczycielu dobry, co mam robić, aby osiągnąć życie wieczne?".  (18) Jezus mu od­rzekł: „Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko jeden Bóg.  (19) Znasz przykazania: Nie popełniaj morder­stwa, nie cudzołóż, nie kradnij, nie składaj fałszywego zezna­nia, nie dokonuj grabieży, otaczaj szacunkiem swego ojca i mat­kę".  (20) On Mu odpowiedział: „Nauczycielu, przestrzegałem tego wszystkiego od młodości".  (21) Wtedy Jezus przyjrzał mu się, umiłował go i powiedział: „Jednego ci brakuje. Idź, sprze­daj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem wróć i chodź za Mną".  (22) Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony. Miał bowiem wiele po­siadłości.  (23) Wtedy Jezus, rozglądając się wokoło, powiedział do swoich uczniów: „Jak trudno jest wejść do królestwa Bo­żego tym, którzy mają majątek".  (24) Uczniowie zdumieli się na te słowa, lecz On powtórzył: „Dzieci, jakże trudno jest wejść do królestwa Bożego!  (25) Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego".  (26) Oni tym bardziej się zdumiewali i mówili między sobą: „Któż więc może się zbawić?".  (27) Jezus przyjrzał im się uważ­nie i powiedział: „Dla ludzi to niemożliwe, ale nie dla Boga, bo dla Boga wszystko jest możliwe".  (28) Wówczas Piotr powie­dział do Niego: „Oto my zostawiliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą".  (29) Jezus odpowiedział: „Zapewniam was: Każdy, kto opuścił dom, braci, siostry, matkę, ojca, dzieci albo pole ze względu na Mnie i ze względu na Ewangelię,  (30) otrzyma sto­kroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól wśród prześladowań, a życie wieczne w przyszło­ści (Mk 10). 

Myślę, że nikt nie ma najmniejszej wątpliwości, że istotą sprawy jest to, czy rzeczywiście Boga stawiamy na pierwszym miejscu i jesteśmy gotowi pójść tam, dokąd nas pośle, czy też są w nas jakieś przywiązania, które nas od Niego oddzielają. Na innym miejscu Jezus powiedział (25) Wtedy Jezus przemówił: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś to przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś tym, którzy są jak małe dzieci. (Mt 11; por. Łk 10,21)bo tu chodzi o postawę zaufania Bogu, że to On wie lepiej, jak ma wyglądać nasze życie, niż my sami - dzieci tak właśnie ufają swoim rodzicom i Bóg tego samego oczekuje od nas - zaufania. Bezgranicznego zaufania. Problem bogatego polega na tym, że zabezpieczenia dla siebie doszukuje się w swoim bogactwie, a nie w zaufaniu Bogu. 

* * *
No dobrze, a co wtedy, gdy się Bogu zaufało, a tymczasem wszystko idzie, jakby po grudzie, że aż człowiek się zastanawia, czy to rzeczywiście Jemu zaufał? A może to nie Jemu służę?
Odpowiedź na to może być tylko jedna - ufać nadal. Bo tak jak dziecko stale ufa swoim rodzicom, tak mamy i my wobec Ojca, który jest w niebie. On nas wszystkich kocha i nie dopuści do tego, byśmy skrzywdzili kogokolwiek (w tym także siebie), jeśli nasze postępowanie wynika z zawierzenia Jemu. To zaufanie sprawia, że On rozkłada nad nami i nad wszystkimi, których to dotyczy, parasol ochronny. 





niedziela, 4 października 2015

Tego, co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela

(2) Wtedy przyszli do Niego faryzeusze i wystawiając Go na próbę, pytali, czy wolno mężowi rozwieść się z żoną.  (3) On ich zapytał: „Co wam nakazał Mojżesz?".  (4) Oni odpowiedzieli: „Mojżesz pozwolił spisać dokument rozwodu i oddalić".  (5) Wtedy Jezus powie­dział im: „Napisał wam to przykazanie, dlatego że macie za­twardziałe serca.  (6) Lecz od początku stworzenia Bóg stworzył ich mężczyzną i kobietą:  (7) Z tego powodu mężczyzna opuści oj­ca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną.  (8) I staną się dwoje jednym ciałem. I tak już nie są dwoje, ale jedno ciało.  (9) Tego więc, co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela!".  (11) Powiedział im: „Je­śli ktoś porzuca żonę i żeni się z inną, popełnia cudzołóstwo względem niej.  (12) I jeśliby ona porzuciła swego męża i wyszła za innego, też cudzołoży".  (13) Przynoszono do Niego dzieci, aby je dotknął, ale ucznio­wie stanowczo tego zabraniali.  (14) Kiedy Jezus to zobaczył, oburzył się i powiedział: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im, bo do takich jak one nale­ży królestwo Boże.  (15) Zapewniam was: Kto nie przyjmuje kró­lestwa Bożego jak dziecko, nie wejdzie do niego".  (16) Potem brał je w objęcia i błogosławił, kładąc na nie ręce. (Mk 10) 

Po czterech latach małżeństwa żona spytała mnie, czy gdybyśmy się rozwiedli (nie mieliśmy wtedy jeszcze dzieci), to czy mógłbym się powtórnie ożenić? Odpowiedź, że nie, wystarczyła, by do tematu nie wracać.
Zawsze przypominam to zdarzenie, by pokazać klasę mojej żony - kochała wtedy kogo innego, ja jej we wszystkim przeszkadzałem, we mnie nie widziała niczego dobrego i za nic mnie nie ceniła (czasami przybierało to nawet formy groteskowe - hydraulikom nie chciało się przyciąć dobrze rury i piecyk gazowy zawiesili odchylony od pionu o kilka centymetrów, co od razu było widać po glazurze, ale żonie wmówili, że to ja tak krzywo położyłem glazurę i żona uwierzyła - wystarczyłoby przywiesić jakikolwiek ciężarek na nitce, by zobaczyć, kto źle zrobił, ale że mnie nie ceniła, to momentalnie w to uwierzyła) - a jednak postanowiła mnie nie opuszczać właśnie ze względu na przysięgę małżeńską. Niewątpliwie sama byłaby szczęśliwsza, gdyby odeszła (bo gdzie tam ja do tego, którego kochała), ale jednak nie odeszła. 
Dzisiejszy świat tego nie rozumie, ale właśnie o tym mówi to czytanie. 



sobota, 26 września 2015

Lepiej dla niego, aby...

(38) Jan powiedział do Niego: „Nauczycielu, spotkaliśmy kogoś, kto w Twoje imię wyrzucał demony i zabranialiśmy mu, bo nie chodzi z nami".  (39) Lecz Jezus odrzekł: „Nie zabraniajcie mu! Nikt bowiem, kto czyni cuda w moje imię, nie będzie za­raz mógł źle mówić o Mnie.  (40) Kto nie jest przeciwko nam, jest z nami.  (41) Zapewniam was, że jeśli ktoś poda wam kubek wody, bo należycie do Chrystusa1, nie utraci swojej zapłaty.  (42) Ale jeśli ktoś stałby się przyczyną upadku" jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, byłoby lepiej dla niego, aby mu przywiązano kamień młyński do szyi i wrzucono w mo­rze.  (43) I jeśli twoja ręka prowadzi cię do upadku, odetnij ją. Lepiej jest dla ciebie bez ręki osiągnąć życie, niż z dwiema rękami iść na potępienie, w ogień nieugaszony.  (44)   (45) Jeśli two­ja noga prowadzi cię do upadku, odetnij ją. Lepiej jest dla ciebie bez nogi osiągnąć życie, niż z dwiema nogami być wy­rzuconym na potępienie.  (46)   (47) Jeśli twoje oko prowadzi cię do upadku, wyłup je. Lepiej jest dla ciebie bez jednego oka wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wyrzuconym na potępienie,  (48) gdzie ich robak nie umiera, a ogień nie gaśnie. (Mk 9)  

Nigdy nie wiem, czy tych słów o przywiązaniu kamienia młyńskiego i wrzucenia do morza, nie powinienem odnosić do siebie. Odkąd wiem, że jestem osamotniony w swoim spojrzeniu na miłość (w tym, że miłość obejmuje całego człowieka - jego emocje, jego rozum i jego ciało; przy czym to sam Bóg poprzez nasze uczucia wskazuje nam te osoby, którym nade wszystko mamy dawać siebie), ciągle do mnie wraca to pytanie, czy to nie ja poprzez to, co głoszę, nie staję się przyczyną upadku jednego z tych małych...
Jednak w tym tygodniu drugi raz w życiu mi się przydarzyło, by podczas porannej mszy przyjąć komunię pod dwiema postaciami. Pan nade wszystko przemawia do nas poprzez zdarzenia, a to zdarzenie przywróciło we mnie ten stan, w jakim byłem wtedy, gdy pierwszy raz na porannej mszy przyjąłem i Ciało i Krew... 
Gdy więc w tę niedzielę przypada to czytanie, po raz pierwszy od wielu lat nie zastanawiam się, czy nie powinienem przywiązywać do szyi tego kamienia...