czwartek, 6 sierpnia 2009

herbertowo

Tak jakoś herbertowo się ostatnio zrobiło na moim blogu. Bo to Zapasiewicz herbertowo się kojarzy, bo Krysia… Dziś snuć będę inne wspomnienie herbertowe. Otóż w okresie licealnym rozkochałem się w Kazimierzu Dolnym – każde wakacje tam spędzałem. Miłość ta przetrwała do czasów studenckich – nie było roku, by mnie tam nie było. Jedyna różnica polegała na tym, że nie jeździłem już z mamą do państwa Kiljańskich, u których zawsze się zatrzymywaliśmy, lecz sam (lub z grupą znajomych), mieszkając byle gdzie (jedna rzecz była stała i niezmienna – obiady u sióstr; może jeszcze kiedyś o tym napiszę).

Historia, którą chcę opowiedzieć, miała miejsce w czasie, w którym nikt ze mną do Kazimierza nie pojechał – sam jeden wynajmowałem połowę domku kempingowego. Po kilku dniach do drugej połowy wprowadziły się dwie studentki polonistyki.
Obie rozkochane w doc. Bohdanie Urbankowskim (był w tym czasie w Kazimierzu i ich ochy i achy co chwilę do mnie dolatywały), a pod jego wpływem zauroczone poezją Jarosława Iwaszkiewicza; moja poetycka miłość, tj. Zbigniew Herbert był im zupełnie nieznany – nawet nie znały tego nazwiska (przypominam, że istniał zapis w cenzurze na jego nazwisko). Oczywiście zapis w cenzurze nieco je tłumaczy, ale tylko nieco – jak to możliwe, by student politechniki znał jego twórczość, a one, studentki polonistyki, nie? I to dziewczyny rozkochane w doc. Urbankowskim, dzisiejszym piewcy Herberta. Iwaszkiewicza znały, a Herberta nie…

niedziela, 2 sierpnia 2009

Krysia

Mój przyjaciel będąc jeszcze studentem (studiował polonitykę na UW), prowadził w Lelewelu kółko teatralne. Pierwszy spektal oparty był na tekstach pisanych przez młodzież. Mój udział sprowadzał się wówczas tylko do roli technicznej podczas samego przedstawienia. W drugim opartym o wiersze Zbigniewa Herberta (a był to okres, gdy na Herberta był zapis w cenzurze) uczestniczyłem od samego początku. Nie tylko recytowałem jego wiersze, nie tylko pomagałem licealistom zrozumieć ich treść, ale napisałem też kilka piosenek, w tym najpięknieszą z nich Do Marka Aurelego ze wstępem w iście chopinowskim stylu (nieco wcześniej był konkurs chopinowski – ten, na którym zabłysnął Krystian Zimmerman; tak się wówczas nasłuchałem Chopina, że pozostawił we mnie trwały ślad).
Wtedy to poznałm Krysię. Ta znajomość nie miała jakiegokolwiek podtekstu erotycznego – jeśli kto wątpi, czy możliwa jest przyjaźń między chłopakiem i dziewczyną, to był to znakomity przykład tego, iż to jest możliwe.
Bezpośrednio przed ślubem zerwałem wszystkie swoje przyjaźnie z dziewczynami – wydawało mi się, że to tak trzeba (teraz wiem już, że tak nie wolno – nie tylko, że nie trzeba).
W tym roku poprzez naszą-klasę Krysia mnie odnalazła. Sama przed wielu laty wywędrowała do Florencji za swoim mężem. Tam urodziła się jej córka, tam wykłada na uniwersytecie.
Przyjechali właśnie do Polski. Spotkaliśmy się całymi rodzinami. Spotkanie miało być krótkie, bo tego samego dnia byli umówieni na wieczór, jednak tak im było miło u nas, że kilka razy się podnosili do wyjścia, ale jakoś wyjść nie mogli.
Gdy już poszli, syn podsumował to tak, zwracając się do mamy: Czy to nie charakterystyczne, że nawet wtedy, gdy przychodzą znajomi taty, to mówisz tylko ty i ja?


Rzeczywiście to charakterystyczne. Bardzo miło było mi ich gościć, z dużą przyjemnością przysłuchiwałem się rozmowie, ale gdy sam miałem się odezwać, jąkałem się, mówiłem nieskładnie… Tak to właśnie jest — niewiele mam do powiedzenia, a jak już próbuję się odezwać, to lepiej, bym tego nie robił.
Ale mimo to, Krysia wyściskała mnie zarówno na przywitanie, jak i na pożegnanie – i to tak, jak od wielu lat nikt mnie nie wyściskał. Pozostanie po mnie to, co kiedyś ludziom dałem…


  Leszek


 


PS: Na tym konkursie chopinowskim siedziałem dokładnie za plecami Witolda Małcużyńskiego. Studiowałem jeszcze, więc nie miałem problemu z tym, by codziennie biec do filharmonii i pamiętam, jak obiecywałem sobie, że przy następnych konkursach będę brał urlop, by przeżywać je równie głęboko, jak ten. Niestety nigdy tej obietnicy nie wypełniłem.