Wszelkie swoje lektury przerwałem dla jednej tylko książki – Nie przegrać życia Anny Bojanowskiej. Autorka lata swojego późnego dzieciństwa i wczesnej młodości spędziła w Instytucie Reumatologii w Warszawie. Tam dorastała, tam kończyła szkołę, tam wreszcie zrobiła maturę. Prawdopodobnie przyczyną jej późniejszych problemów zdrowotnych było wydarzenie z dzieciństwa – jako 5-latka topiła się w przeręblu. Praktycznie rzecz biorąc całe jej życie, to zmaganie się z chorobą. I właśnie o tym pisze w swojej książce.
Myliłby się jednak ktoś, kto by myślał, że to życie ukształtowało z autorki osobę zgorzkniałą, pełną pretensji do świata i do Boga – nic z tych rzeczy!
Anna umiała odnaleźć oparcie w Jezusie – i właśnie o tym pisze w sposób tak naturalny, tak prosty, że od tej lektury nie można się oderwać.
W tej książce znalazłem:
- kapitalne rozważania na temat bólu,
- fantastyczne refleksje na temat rodziców chorych dzieci,
- wspaniałe myśli o wzajemnym ubogacaniu się osób cierpiących i księży przychodzących do nich z posługą kapłańską,
Już tylko dla nich warto przeczytać tę książkę. Ale warto też z tego powodu, że poddając się jej urokowi, szybko sami napełniamy się optymizmem autorki.
- szczerze zachęcam (kosztuje tylko 18 złotych)!
A – jeszcze link na stronę autorki : //annabojanowska.prv.pl/