środa, 17 września 2008

ale po to, by świat został przez Niego zbawiony

17 Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. (J 3)

Posłuchajmy zresztą dalej (czytanie niedzielne kończyło się w tym miejscu):

18 Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. 19 A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. 20 Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. 21 Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu».


Tym razem przedstawiłem dalszy ciąg ewangelii, by zwrócić uwagę na pewną bardzo istotną sprawę - to, że Chrystus zbawił świat nie zmienia faktu, że nasze zbawienie zależy jednocześnie od nas samych. Jezus nas zbawił, ale jednak ostateczna decyzja leży po naszej stronie.

14 komentarzy:

  1. barbara2212@poczta.onet.pl17 września 2008 20:38

    Myślę Leszku, że ten cytat Biblii wyjątkowo pasuje do treści i dyskusji na moim blogu. Trzeba chcieć uwierzyć. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Niewątpliwie tak. A swoją drogą coś jakoś dziwnie wszyscy zamikli.

    OdpowiedzUsuń
  3. to prawda, choć przecież jednocześnie skoro Bóg Kocha wszystkich, można przypuszczać, że na dobrą sprawę nie ma piekła …

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego, że Bóg kocha wszystkich nie wynika, że nie ma piekła; wynika jedynie, że Bóg chce zbawić wszystkich. Czyli, że chce nieba dla wszystkich. Czyli chce, by każdy dostąpił takiej samej jedności z Bogiem-Ojcem, w jakiej dziś jest Jezus Chrystus. Muszą być jednak spełnione dwa warunki: a) my musimy być do tego zdolni, b) my musimy tego chcieć. Z tym pierwszym nie ma większych problemów, bo ten okres uczenia nas miłości można wydłużyć poza okres ziemskiego życia. Z tym drugim już tak łatwo nie jest – miłość istnieje tylko w wolności; nie można nauczyć się kochać, nie będąc wolnym. Z tego powodu człowiek może Bogu powiedzieć NIE i Bóg nie może nic zrobić (a tych, co mówią Bogu NIE, niestety nie brakuje).

    OdpowiedzUsuń
  5. no tak, ale przecież skoro Bóg wie, że nasze odrzucenie go jest złe, a raczej złem jest piekło do którego w ten sposób zmierzamy to chyba w chwili ostatecznej i tak jest w stanie nas uratowac. bo przecież w życiu ludzie często o Bogu zapominają, a przypominają sobie o nim w chwili śmierci, może właśnie wtedy można się nawrócić i dostać przebaczenie całkowite …

    OdpowiedzUsuń
  6. Problem wcale nie tkwi w przebaczeniu – Pan Bóg na pewno każdemu przebaczy (czego przykład mamy w łotrze nawróconym na krzyżu); warunek jest jednak jeden – to my musimy tego chcieć. Rzecz jednak w tym, że nie wszyscy będą chcieli chcieć. Bywają ludzie tak zaślepieni, tak ziejący nienawiścią, że można się obawiać, że nawet w zetknięciu z Miłością nie będą chcieli się z Nią zjednoczyć.

    OdpowiedzUsuń
  7. zbliża się do Światła…zbliża…i całe życie mu na tym schodzi.Chociaż nie zawsze na tym

    OdpowiedzUsuń
  8. Słusznie Basia napisała. Niektórzy wolą uważać, ze Jezus nie był Bogiem. Ale w naszym życiu też nieraz bogiem jest nie Bóg.

    OdpowiedzUsuń
  9. Taki jest wręcz sens tego życia – to przecież jedynie preludium do przyszłego życia.

    OdpowiedzUsuń
  10. barbara2212@poczta.onet.pl19 września 2008 15:30

    Leszku – czasami cisza na blogu jest błogosławiona, bo z kolei u mnie pojawiła się osoba niepożądana, która sieje zamęt i musiałam nie tylko wprowadzić logowanie, ale też usuwać jej wpisy, bo tej osobie coś odbiło i nie tylko obraża mnie i moich Gości, ale też bluźni na Boga. A nazwa poczty mailowej którą sobie założyła żeby się wpisywać – lepiej jej nie wymieniać; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. No niestety z tą ciszą się pospieszyłem – antagoniści uciekli od dyskusji (i pewnie przez to przez chwilę byli cicho), a w zamian za to zaczęli rozróbę – to jest w końcu znak ich bezsilności. Wczoraj zaglądałem do Ciebie, ale dziś póki co zupełnie nie miałem na to czasu. Bądź dzielna i się nimi nie przejmuj – im zależy na tym, by Ciebie wyprowadzić z równowagi, a nie ma się co nimi przejmować – oni sami odpowiedzą przed Bogiem, a Ty niczemu nie jesteś winna nawet mimo, iż to jest Twój blog.

    OdpowiedzUsuń
  12. Leszku – antagoniści to jeszcze małe piwo . Dziś pojawił się satanista i nie mogłam nadążyć z kasowaniem jego wpisów. Czyżby całe piekło przeniosło się na mój blog ? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Pewnie tak – skoro szatanowi nie udało się „wykazać” nieboskości Jezusa, to się teraz wścieka (oczywiście za pośrednictwem swoich pachołków).

    OdpowiedzUsuń