Przepraszam – mogło Ci się zrobić przykro, jak tak odpowiedziałem. Dziękuję Ci, że myślisz, iż jeszcze coś więcej po mnie zostanie (obawiam się jednak, że tak nie będzie).
No właśnie żona chce na całą przestrzeń między gniazdkami i możliwie wysokie, tak by stojąc w wannie można było na siebie popatrzeć. Zanim zamontowałem to, spytałem, kiedy ma być to ostateczne; ponieważ nieprędko, to zamontowałem to, które pozostało po starym wyposażeniu łazienki w domu. Natomiast z tym „wypasiona” przesadzasz – choćby nie ma bidetu. Łazienka, jak cały dom, nie jest za duża, więc taka „wypasiona” nie mogła być.
Przecież wiadomo, że facetom nie jest to specjalnie potrzebne.. Ale nieważne – nawet nie rozważaliśmy, czy się zmieści, bo wiedzieliśmy, że nie. Ale w każdym razie na pewno ta łazienka „wypasiona” nie jest.
wiesz co, Ty to jednak stary zrzęda jesteś. Jak baba. Zamiast się cieszyć, że sam zrobiłeś to będziesz pieprzył ze nie ma bibetu o ktorym istnieniu 70% społeczeństwa nie ma pojęcia
To nie tak – ja się właśnie z niej cieszę, mimo iż ona nie jest wypasiona (coś nie musi być doskonałe, by się tym cieszyć – i w ten sposób podsunęłaś mi myśl przewodnią do tekstu podsumowującego rok mojego blogowania, co będzie miało miejsce w poniedziałek).
Same miłe rzeczy od rana – jak to dobrze dowiedzieć się, że mnie niecierpisz. Moja skrzynka może byc zapchana – prześlij na jakiś inny adres (choćby z bloga).
no już. Wiedziałam, że tak odpiszesz. Jesteś ciężki przypadek, nieuleczalny. Niecierpie snobów. Ty masz zapędy- czyli nigdy Ci nie zapomne tego że chciałeś mieć bibet :lol:(taa, a ja chce szkło za 8 klocków)A tak poważnie, to fajnie że sie nie obrażasz :)
Rzeczywiście obrazić mnie jest bardzo ciężko – ja się mogę zamknąć w skorupie, rakiem wycofać skądś, jak mnie nie chcą (albo nawet jak mi się tylko wydaje, że mnie nie chcą), ale nigdy się nie obrażam.
Bardzo ładna łazienka. Mam bardzo podobną i ja, tak jak inni tez myślę, że pozostanie coś więcej…. Choćby listy przez bardzo wielu ludzi czytane. Zawsze gdy ktokolwiek z tej blogowej społeczności pomyśli o Tobie, będziesz istniał w jego/jej pamięci…
Pewnie jeszcze wczoraj bym napisał „No właśnie – jeśli pomyśli. Ale, czy pomyśli?”; dziś zachowuję już znacznie większy umiar w swoim myśleniu – co prawda daleki jestem od entuzjazmu, ale daleki również od udzielania takich odpowiedzi, W poniedziałek upłynie rok mojego blogowania – fajerwerków nie będzie, ale daleki będę również od negacji tego, co robiłem przez ten rok. Pozdrawiam
Możesz być pewien, że pomyśli. Nie raz mam tak, że myślę sobie o osobach, które znam (w jakiś ograniczony sposób oczywiście) przez internet. Często się modlę, w ich intencjach. do grona tych osób należysz na pewno Ty-Leszku, bo Ciebie znam chyba najdłużej z tych osób, z którymi nadal utrzymuję kontakt. I choć bywa tak, że przez jakiś czas nie wpadam, to nie znaczy, że zapominam… pozdrawiam :) Duszka
Jak już tak mówimy, to przyznam się, że mam w stosunku do Ciebie wyrzuty sumienia – kiedyś oczekiwałaś wsparcia duchowego, a ja odebrałem to jako prośbę o wsparcie w jakieś sprawie życiowej (ten „ja” wczorajszy złośliwie dodaje, że na całe szczęście, bo tylko dzięki temu tu jeszcze przychodzisz!).
PIękna łazeinka! I sam ją zrobiłeś? niesamowite! I jestem pewna że zostanie po tobie nie tylko ona… bo jesteś bogaty w tak wiele że na pewno zostanie piękny obraz twojego zycia w sercach ludzi którzy cię znają!
Wiem, że nie konieczne, ale wtedy napisałaś jakoś tak o ludziach z okolicy, że ja nie mogę sobie darować, że tak się dałem zwieść i fałszywie odczytałem treść notki. No ale oczywiście było – nie wróci. Najważniejsze, że znaleźli się wtedy ludzie, którzy Ci pomogli.
Cały dom robię – poczynając od fundamentów. Był tylko jeden wyjątek – po tym, jak wyciągnąłem mury parteru położenie stropu oraz ciągnięcie wyżej pozostawiłem fachowcom. Po tych doświadczeniach, których nie chcę już opisywać, powróciłem do pracy samodzielnej. Oczywiście na to mają wpływ również pieniądze – każda ekipa liczy sobie drugie tyle, co materiały; już dawno budowa by stanęła. Ale żona ma akurat o to do mnie pretensje, bo z drugiej strony budowa strasznie się ciągnie w czasie.
Jako pierwsza mogę Tobie Leszku pogratulować zdolności również budowlanych Piękna! Ale powiem Tobie szczerze – ciesz się swoją łazienką i korzystaj z niej, bo przyjdzie następne pokolenie i wszystko wywróci „do góry nogami”. Taka to wygląda w życiu Pozdrawiam sobotnio, serdecznie :-)Przepraszam autora wpisu, ale w tej notce zmniejszałem zdjęcie i za którymś razem wygenerowało nową datę.
Leszku! Ładna łazienka… Jeśli zaś chodzi o moją notkę, to drukując ją nie widziałam kościołów tylko głodną, poszukującą Boga duszę, która w końcu odnalazła cel swoich poszukiwań a jeśli dalej uważasz, że to jest oszustwo to przeczytaj w Dziejach Apostolskich historię dostojnika kościoła żydowskiego Szawła, który po spotkaniu z Jezusem, stał się członkiem „sekty”, przesladowanej zresztą przez niego samego i stał się Apostołem Jezusa Chrystusa. Pozdrawiam serdecznie… //www.tylkojezus.blog.onet.plPrzepraszam Cię Krysiu, ale w tej notce zmniejszałem zdjęcie i za którymś razem wygenerowało nową datę.
Przepraszam, że przenosiłem wpis, ale wczoraj pomniejszałem zdjęcie w tej notce, które niepotrzebnie rozpychało szerokość bloga (a właśnie zainstalowałem sobie program, który to potrafi – mój prywatny laptop padł i robię to ze służbowego). Po podmianie zdjęcia w galerii trzeba wywołać „Publikuj”; cały czas stałem na starej notce, ale wyraźnie któreś „Publikuj” wstawiło nową datę i wygenerowało jeszcze raz wstawiło wcześniejszą notkę.Miło mi, że się podoba.
Jeszcze raz przepraszam, że przeniosłem wpis. Skoro w swojej notce wykorzystałaś to „świadectwo” nie po to, by rozpętywać wojnę KK-KP, to ja to przyjmuję (ale fakt pozostaje faktem, że to „świadectwo” świadectwem nie niej, bo najzwyczajniej w świecie jest kłamliwe – albo jest fałszerstwem, albo od samego początku zostało napisane kłamliwie pod oczekiwania przyszłych czytelników).
Uff! Ulżyło mi, bo już myślałam, że mi się śniło wpisywanie komentarza na twoim blogu :-)Rozumiem te kłopoty techniczne, bo sama często takie miewam :-)Wszystko w porządku. Pozdrawiam
To nie był sen – wpisałaś się rzeczywiście. A te kłopoty techniczne były przedziwne, bo tam, gdzie edytowałem, była tylko jedna notka z oryginalną datą.
Bardzo ładna łazieneczka a tym bardziej że sam ją zrobiłeś Leszku:] i jestem pewna że nie tylko to po tobie pozostanie! Jetsem pewna! Pozdrawiam:]
OdpowiedzUsuńMasz rację – jeszcze kilka pomieszczeń (generalnie chałupa).
OdpowiedzUsuńpewnie Łaieneczka bedzie dobrze służyć i nie pisz że zostana po tobie tylko materialne rzeczy bo duchoe również! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz rację – niektórzy zapamiętają duchotę udzielającą się innym za moją przyczyną.
OdpowiedzUsuńno śliczna, jeśli pozostałe pomieszczenia bedą takie to domek wręcz luksusowy, gratuluje zdolności – brawo
OdpowiedzUsuńBez przesady z tymi luksusami – wydaje mi się, że to najskromniejsza chałupa we wsi spośród wszystkich nowobudowanych.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam – mogło Ci się zrobić przykro, jak tak odpowiedziałem. Dziękuję Ci, że myślisz, iż jeszcze coś więcej po mnie zostanie (obawiam się jednak, że tak nie będzie).
OdpowiedzUsuńno wypaśna ta Twoja łazienka :) chciałabym taką.Lustro bym skombinowała większe, takie nad oba zlewy prostokątnepokaż co tam jeszcze zrobiłeś :)
OdpowiedzUsuńa co do pozostawania…pozostaną dzieciTwoja córkaczy możesz po sobie zostawić coś piękniejszego, lepszego od dzieci?mi by to wystarczyło
OdpowiedzUsuńNo właśnie żona chce na całą przestrzeń między gniazdkami i możliwie wysokie, tak by stojąc w wannie można było na siebie popatrzeć. Zanim zamontowałem to, spytałem, kiedy ma być to ostateczne; ponieważ nieprędko, to zamontowałem to, które pozostało po starym wyposażeniu łazienki w domu. Natomiast z tym „wypasiona” przesadzasz – choćby nie ma bidetu. Łazienka, jak cały dom, nie jest za duża, więc taka „wypasiona” nie mogła być.
OdpowiedzUsuńMasz rację!
OdpowiedzUsuńżebym to ja wiedziała co to jest ten bidet…łazienka nie musi mieć 5m2 żeby była wypasiona, nie musi mieć też tego czegoś co kryje sie za słowem bidet
OdpowiedzUsuńBidet pozwala umyć sobie pupę – nie było na niego miejsca (wymaga w końcu tyle samo miejsca, co muszla).
OdpowiedzUsuńZostanie nie tylko łazienka Leszku….
OdpowiedzUsuńEmQ ;* Bardzo fajny blog !.. Zajrzyj do mnie na //www.life-in-colors91.blog.onet.pl Pozder ;*
OdpowiedzUsuńEmQ ;* Bardzo fajny blog !.. Zajrzyj do mnie na //www.life-in-colors91.blog.onet.pl Pozder ;*
OdpowiedzUsuńpo co Ci to ?
OdpowiedzUsuńPrzecież wiadomo, że facetom nie jest to specjalnie potrzebne.. Ale nieważne – nawet nie rozważaliśmy, czy się zmieści, bo wiedzieliśmy, że nie. Ale w każdym razie na pewno ta łazienka „wypasiona” nie jest.
OdpowiedzUsuńByć może jednak tylko łazienka – jeszcze się może okazać, że kiedyś wymażesz mnie ze swojej pamięci. Tak też bywa.
OdpowiedzUsuńwiesz co, Ty to jednak stary zrzęda jesteś. Jak baba. Zamiast się cieszyć, że sam zrobiłeś to będziesz pieprzył ze nie ma bibetu o ktorym istnieniu 70% społeczeństwa nie ma pojęcia
OdpowiedzUsuńTo nie tak – ja się właśnie z niej cieszę, mimo iż ona nie jest wypasiona (coś nie musi być doskonałe, by się tym cieszyć – i w ten sposób podsunęłaś mi myśl przewodnią do tekstu podsumowującego rok mojego blogowania, co będzie miało miejsce w poniedziałek).
OdpowiedzUsuńmasz zapędy snobistyczne. niecierpie snobów.czemu mi cofnęło dwa maile do Ciebie? ;>
OdpowiedzUsuńSame miłe rzeczy od rana – jak to dobrze dowiedzieć się, że mnie niecierpisz. Moja skrzynka może byc zapchana – prześlij na jakiś inny adres (choćby z bloga).
OdpowiedzUsuńno już. Wiedziałam, że tak odpiszesz. Jesteś ciężki przypadek, nieuleczalny. Niecierpie snobów. Ty masz zapędy- czyli nigdy Ci nie zapomne tego że chciałeś mieć bibet :lol:(taa, a ja chce szkło za 8 klocków)A tak poważnie, to fajnie że sie nie obrażasz :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście obrazić mnie jest bardzo ciężko – ja się mogę zamknąć w skorupie, rakiem wycofać skądś, jak mnie nie chcą (albo nawet jak mi się tylko wydaje, że mnie nie chcą), ale nigdy się nie obrażam.
OdpowiedzUsuńco tam ja…pomyśl o dzieciach.
OdpowiedzUsuńBardzo ładna łazienka. Mam bardzo podobną i ja, tak jak inni tez myślę, że pozostanie coś więcej…. Choćby listy przez bardzo wielu ludzi czytane. Zawsze gdy ktokolwiek z tej blogowej społeczności pomyśli o Tobie, będziesz istniał w jego/jej pamięci…
OdpowiedzUsuńPewnie jeszcze wczoraj bym napisał „No właśnie – jeśli pomyśli. Ale, czy pomyśli?”; dziś zachowuję już znacznie większy umiar w swoim myśleniu – co prawda daleki jestem od entuzjazmu, ale daleki również od udzielania takich odpowiedzi, W poniedziałek upłynie rok mojego blogowania – fajerwerków nie będzie, ale daleki będę również od negacji tego, co robiłem przez ten rok. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMożesz być pewien, że pomyśli. Nie raz mam tak, że myślę sobie o osobach, które znam (w jakiś ograniczony sposób oczywiście) przez internet. Często się modlę, w ich intencjach. do grona tych osób należysz na pewno Ty-Leszku, bo Ciebie znam chyba najdłużej z tych osób, z którymi nadal utrzymuję kontakt. I choć bywa tak, że przez jakiś czas nie wpadam, to nie znaczy, że zapominam… pozdrawiam :) Duszka
OdpowiedzUsuńJak już tak mówimy, to przyznam się, że mam w stosunku do Ciebie wyrzuty sumienia – kiedyś oczekiwałaś wsparcia duchowego, a ja odebrałem to jako prośbę o wsparcie w jakieś sprawie życiowej (ten „ja” wczorajszy złośliwie dodaje, że na całe szczęście, bo tylko dzięki temu tu jeszcze przychodzisz!).
OdpowiedzUsuńMyślę, że te wyrzutu wcale nie sa konieczne a przychodzić będe (w miarę możliwości :) )
OdpowiedzUsuńPIękna łazeinka! I sam ją zrobiłeś? niesamowite! I jestem pewna że zostanie po tobie nie tylko ona… bo jesteś bogaty w tak wiele że na pewno zostanie piękny obraz twojego zycia w sercach ludzi którzy cię znają!
OdpowiedzUsuńe tam łazienka jest piękna
OdpowiedzUsuńWiem, że nie konieczne, ale wtedy napisałaś jakoś tak o ludziach z okolicy, że ja nie mogę sobie darować, że tak się dałem zwieść i fałszywie odczytałem treść notki. No ale oczywiście było – nie wróci. Najważniejsze, że znaleźli się wtedy ludzie, którzy Ci pomogli.
OdpowiedzUsuńCały dom robię – poczynając od fundamentów. Był tylko jeden wyjątek – po tym, jak wyciągnąłem mury parteru położenie stropu oraz ciągnięcie wyżej pozostawiłem fachowcom. Po tych doświadczeniach, których nie chcę już opisywać, powróciłem do pracy samodzielnej. Oczywiście na to mają wpływ również pieniądze – każda ekipa liczy sobie drugie tyle, co materiały; już dawno budowa by stanęła. Ale żona ma akurat o to do mnie pretensje, bo z drugiej strony budowa strasznie się ciągnie w czasie.
OdpowiedzUsuńJako pierwsza mogę Tobie Leszku pogratulować zdolności również budowlanych Piękna! Ale powiem Tobie szczerze – ciesz się swoją łazienką i korzystaj z niej, bo przyjdzie następne pokolenie i wszystko wywróci „do góry nogami”. Taka to wygląda w życiu Pozdrawiam sobotnio, serdecznie :-)Przepraszam autora wpisu, ale w tej notce zmniejszałem zdjęcie i za którymś razem wygenerowało nową datę.
OdpowiedzUsuńLeszku! Ładna łazienka… Jeśli zaś chodzi o moją notkę, to drukując ją nie widziałam kościołów tylko głodną, poszukującą Boga duszę, która w końcu odnalazła cel swoich poszukiwań a jeśli dalej uważasz, że to jest oszustwo to przeczytaj w Dziejach Apostolskich historię dostojnika kościoła żydowskiego Szawła, który po spotkaniu z Jezusem, stał się członkiem „sekty”, przesladowanej zresztą przez niego samego i stał się Apostołem Jezusa Chrystusa. Pozdrawiam serdecznie… //www.tylkojezus.blog.onet.plPrzepraszam Cię Krysiu, ale w tej notce zmniejszałem zdjęcie i za którymś razem wygenerowało nową datę.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że przenosiłem wpis, ale wczoraj pomniejszałem zdjęcie w tej notce, które niepotrzebnie rozpychało szerokość bloga (a właśnie zainstalowałem sobie program, który to potrafi – mój prywatny laptop padł i robię to ze służbowego). Po podmianie zdjęcia w galerii trzeba wywołać „Publikuj”; cały czas stałem na starej notce, ale wyraźnie któreś „Publikuj” wstawiło nową datę i wygenerowało jeszcze raz wstawiło wcześniejszą notkę.Miło mi, że się podoba.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz przepraszam, że przeniosłem wpis. Skoro w swojej notce wykorzystałaś to „świadectwo” nie po to, by rozpętywać wojnę KK-KP, to ja to przyjmuję (ale fakt pozostaje faktem, że to „świadectwo” świadectwem nie niej, bo najzwyczajniej w świecie jest kłamliwe – albo jest fałszerstwem, albo od samego początku zostało napisane kłamliwie pod oczekiwania przyszłych czytelników).
OdpowiedzUsuńUff! Ulżyło mi, bo już myślałam, że mi się śniło wpisywanie komentarza na twoim blogu :-)Rozumiem te kłopoty techniczne, bo sama często takie miewam :-)Wszystko w porządku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo nie był sen – wpisałaś się rzeczywiście. A te kłopoty techniczne były przedziwne, bo tam, gdzie edytowałem, była tylko jedna notka z oryginalną datą.
OdpowiedzUsuń