6 Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń. (Oz 6)
Bóg ze Starego Testamentu kojarzy mi się nade wszystko, jako sędzia sprawiedliwy, a tymczasem proszę Miłości pragnę, nie krwawej ofiary – tak mówi Bóg u Ozeasza. Zwróćcie jednak uwagę, że oprócz miłości, Bóg ponad ofiary przedkłada również Jego poznanie – [pragnę] poznania Boga bardziej niż całopaleń.
A jak mamy Go poznać, skoro we wszystkim nas przerasta?
Leszku- moim zdaniem Boga poznajemy przez Miłość do Niego i do bliźnich. On jest w naszych dobrych uczynkach, w naszych życzliwych słowach i w naszym życiu łącznie z cierpieniem. On jest doskonały a my do tej doskonałości dążymy i przoprzez obcowanie z Nim na codzień poznajemy Go. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBoga poznamy poprzez czytanie Pisma, rozmyślanie, rozmowę z Nim, lecz mimo wszystko wydaje mi się że w Niebie Go w pelni poznamy.
OdpowiedzUsuńtrudno orzec co jest pierwsze Pragnienie i z niego rodzi się chęć coraz większego poznawania Boga, czy też za poznaniem – choćby najmniejszym idzie pragnienie…im większe pragnienie tym większe dążenie do poznania Jego;a może na odwrót – im bardziej poznajemy/ rozpoznajemy Jego w sobie, w innych, w przyrodzie, odkrywamy bliskość w Komunii – tym bardziej pragniemy;pewnie i jedno i drugie bo poznanie i pragnienie wydają się być nieodłączne :) pozdrawiamKaśka
OdpowiedzUsuńIdziemy do Boga nie droga lecz miłoscia takie mam motto Piozdrawiam Leszku serdecznie
OdpowiedzUsuńLeszku – ja to wszystko niby rozumiem. Bóg jest miłością i kto kocha jest blisko Boga, ale czy moje „kochanie” jest na miarę poznania Boga ? czy ja tego „kochania” nie wypełniam obłudnie, dwulicowo, ineteresownie [bo jak ja będę kochać to też będę kochaną] i egoistycznie ? ja chyba nie potrafię kochać tak by wypełnić oczekiwania Stwórcy. Przynajmniej mam co do tego wątpliwości. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
OdpowiedzUsuńPonieważ, jak wiecie, jestem odcięty od internetu (a w pracy nie mogę przesadzać z czasem poświęconym blogowi), to pozwolicie, że w tym miejscu podziękuję wszystkim za wypowiedzi. Wszystkie one wnosiły tu coś do tych rozważań. Ale myślę, że to, co najważniejsze napisał tu Aniołek – dopiero w niebie poznamy go w pełni (póki jesteśmy na ziemi widzimy Go na tyle tylko, na ile nam się ukaże i na ile my sami potrafimy Go dostrzec). A więc do spotkania w niebie :)
OdpowiedzUsuńDobre pytanie….
OdpowiedzUsuńLeszku – jakoś dziwnie zabrzmiały Twoje słowa ; „do spotkania w Niebie „. To niedomówienie wywołało u mnie dreszczyk [gęsią skórkę] . Czyzbyś z nami chciał spotkać się dopiero w Niebie ? Oj Leszku ! Przyprawiasz mnie o palpitację serca. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLeszku, nie w niebie spotkamy sie lecz spotkamy sie w RAJU przeciez Jezus nie powiedzial ze spotkamy sie w niebie lecz powiedzial ze spotkamy sie w Raju…. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzecież pisałem o tym, co jest największą tęsknotą każdego chrześcijanina.
OdpowiedzUsuńSpotkamy się zjednoczeni z Bogiem-Ojcem, tak jak dziś w takiej jedności z nim pozostaje Jezus Chrystus. A czy nazwiemy to niebem, czy rajem, to nie ma żadnego znaczenia.
OdpowiedzUsuń