1 Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać: 2 «W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. 3 W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!” 4 Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: „Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, 5 to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie”». 6 I Pan dodał: «Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. 7 A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? 8 Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?» (Łk 18)
Nie tak dawno na blogu Agnieszka poprosiła mnie o wsparcie modlitewne. Do modlitwy włączyła się i Basia i Moherek. Agnieszka prosiła we wtorek w południe, a już w czwartek wieczorem na jej blogu pojawiła się notka, z której było widać, że ta modlitwa okazała się bardzo skuteczna (mój udział zapewne najmniejszy, ale też był) - i czy będzie zwlekał w ich sprawie?
Leszku – bardzo wymowna jest dzisiejsza Ewangelia; ja jednak odniosę się do tego czytania;”Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita. Gdy ręce Mojżesza zdrętwiały, wzięli kamień i położyli pod niego, i usiadł na nim. Aaron i Chur podparli zaś jego ręce, jeden z tej, a drugi z tamtej strony”.Wydaje mi się, że nasza odpowiedź na prośbę Agnieszki to rola Aarona i Chura. Myśmy ją tylko wspierali, aby nie przestała tracić ducha i nie przestawała się modlić. To jest zadanie wspólnoty – podtrzymywać i wspierać na modlitwie tych, którym „cierpną ręce” czyli którym cierpliwość z różnych przyczyn jest na wyczerpaniu; zatem ja byłam tylko podpórką dla Agnieszki, w dodatku nie proszoną- zatem znikoma to przysługa; ale widać na coś się przydałam; miło usłyszeć, że modlitwa Agnieszki została wysłuchana.
OdpowiedzUsuńHe he Leszku -jaki Ty skromny jesteś :) :) A tak poważnie to myślę, ze Pan Bóg nas wysłuchuje nie dlatego, ze się wspaniale modlimy ale dlatego, że jest Miłosierny.
OdpowiedzUsuńBasiu, pięknie to porównałaś do pierwszego czytania (które zawsze jest komentarzem do ewangelii) – dokładnie tak było!
OdpowiedzUsuńTo nie skromność, ale stwierdzenie prawdy – na pewno wasze modlitwy były „ważniejsze”. Nie mówiąc już o tym, że tak, jak zauważyła Basia, to dwie ręce trzeba było podtrzymywać :)
OdpowiedzUsuńSłusznie -im więcej rąk się podtrzymuje tym skuteczniejsza modlitwa :)
OdpowiedzUsuńWszedłeś na blog ks. Tomasza. Odważny jesteś ale nie broń mnie. Poradzę sobie a Ty nie możesz się denerwować. Najgorsze jest to, ze jeśli nie będę się z Tobą zgadzać to to napiszę.Musi być uczciwie… :) Serdecznie pozdrawiam :) *
OdpowiedzUsuńLeszku – to nie ja, to dziś nasz wikary tak uzasadnił potrzebę wspólnoty,zaś Barka przypomniała o tym, aby za to Wasze podpieranie mnie na modlitwie Wam podziękować. Dziękuję, bez Was moje ręce bardzo szybko drętwieją, bo cierpliwość i wytrwałość to talenty, których dla mnie zabrakło, gdy stałam w kolejce po inne. :) :) :) :) a ponieważ brakowało mi cierpliwości [a może byłam pazerna], to latałam od kolejki do kolejki i wszędzie były już ostatki. Leszku – a bo to wiesz, jak nie wiesz czyja modlitwa jest miła Bogu ?
OdpowiedzUsuńAleż takie rzeczy to nie powód do zdenerwowania, a na taki atak nie mogłem pozwolić!
OdpowiedzUsuńtak się zdaje Leszku, ze to nie powód -a ciśnienie rośnie..:(
OdpowiedzUsuńJako matka bardzo się cieszę, kiedy moi synowie pomagają jeden drugiemu nawzajem. Tak i Bóg cesze się za nas, kiedy podtrzymujemy ręce jeden drugiego: modlitwą, słowem, troską.
OdpowiedzUsuńPo tym nie rośnie.
OdpowiedzUsuńTez osmiliam sie prosic o wsparcie modlitewne w spawie bardzo waznej dla mej rodziny. O swiatlo Ducha dla naszego prawnika.Serdecznie Bog zaplac
OdpowiedzUsuńLeszku – Twoja prośba jest dla mnie rozkazem; resztę objaśni Ci notka na blogu; myślę, że jesteś tam potrzebny aby dołączyć do mnie ;
OdpowiedzUsuńNo to ja się pomodlę. Mam nadzieję, że modlitwa człowieka wierzącego w Boga, chociaż wątpiącego w niektóre punkty nauki Kościoła nie będzie bezużyteczna.
OdpowiedzUsuńLeszku, jeśli Cię uraziłam komentarzem u księdza, przepraszam, nie to było moim zamiarem Też jestem tylko człowiekiem i może czasem nadgorliwcem
OdpowiedzUsuńJa tam wolę w skrytości serca – ale dzięki :)
OdpowiedzUsuńA czy ja wyglądam na obrażalskiego?! Uważałem, że Irish zdecydowanie przekroczył granice dobrego smaku względem Moherka i uznałem, że trzeba na to zareagować. I tyle. A to, że nie masz racji, nie oznacza, że miałaś milczeć – przecież wg Ciebie to ja przekroczyłem granice dobrego smaku w stosunku do niego.
OdpowiedzUsuńDziekuje
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie uważam, że przekroczyłeś granice dobrego smaku. Nie napisałeś niczego chamskiego, ani agresywnego, tylko w moich oczach przegiąłeś z ostrością oceny człowieka, zamiast ocenić jego ton i konkretną wypowiedź
OdpowiedzUsuńLeszku -mój internet jest naprawiany. Poczekaj trochę zanim poniektórych wychowasz w poszanowaniu dla Moherka bo nie mam szansy się odezwać :) Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJuż się nie odzywam.
OdpowiedzUsuńCzy wszystkie dyskusje na blogach księży muszą się ocierać o zakazane przez kościół rekwizyty? Mam bardziej naukowe kontrargumenty za NIE stosowaniem owych rekwizytów w Afryce, mówiła często o Tym Joanna Najfeld w programie „Warto rozmawiać” oraz sporo argumentów jest na frondzie, do tego naukowych. Natomiast chciałbym zwrócić wyjątkowo uwagę na artykuł Attona, gdyż swego czasu, też miałem podobne wrażenia. Co prawda minęły od tamtego czasu całe wieki, ale zadra w sercu moim została, gdyż niestety nawet dzisiaj nie widzę usprawiedliwienia dla jednego zapisu Kan. 1084.
OdpowiedzUsuńNie jestem historykiem, ale mimo wszystko wydaje mi się, że się nie mylę, iż na ten kanon trzeba spojrzeć z perspektywy kobiety, która została wydana za mąż za kogoś, kto podpada pod ten kanon. Tobie małżeństwo kojarzy się z decyzją, którą podjęli młodzi, a przecież jeszcze nie tak dawno podstawową sprawą były względy majątkowe i kobieta nie miała nic do gadania.
OdpowiedzUsuńObyś miał rację. Natomiast ja spotykałem się z innymi interpretacjami. Niestety, mało romantycznymi.
OdpowiedzUsuńOj, przecież ten kanon to nie dogmat.
OdpowiedzUsuńNaprawili :) Tu się odzywaj u Ciebie -tu jest cicho i spokojnie :) …niammm
OdpowiedzUsuńLeszku -ja przepraszam. Doszło już do tego, ze mówię Ci gdzie masz się odzywać :) . Ale to płynie z dobrych intencji :)
OdpowiedzUsuńNo tak się domyślałem – że po prostu wiesz, iż każde moje pojawienie się na blogu ks. Tomasza działa na wszystkich, jak płachta na byka (zupełnie niezależnie od tego, co bym napisał). Tyle że ja nie mogę się godzić na chamskie zachowanie w stosunku do Ciebie – nikt nie zareagował, więc musiałem ja. Przy czym mam nadzieję, że ta wymiana zdań coś dała Irishowi. Przynajmniej tyle, że na przyszłość będzie ostrozniejszy w atakowaniu innych..
OdpowiedzUsuńPan, powiedział: ” Proście, a otrzymacie, kołaczcie, a otworzą wam „. A my tak mało prosimy i ufamy. Leszku, ja też dziękuję za wsparcie duchowe. Rekolekcje były bardzo udane, teraz myslę, że będą owoce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo to wspaniale :)
OdpowiedzUsuńLeszku – coś mi szwankuje internet; nie mogłam się do Ciebie na blog dostać; nie wiem kiedy znowu uda mi się tutaj zajrzeć; pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziałasz jak płachta na byka, bo Twoje komentarze skłaniają do myślenia obie strony – a znane powiedzonko głosi, że „myślenie boli”.Oby więcej było takich płacht jak Ty
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Leszku :) A poza tym jesteś optymistą sądząc, ze podchowałeś (bo nie da się powiedzieć, ze wychowałeś :) Irisha. On jest odporny..
OdpowiedzUsuńZa modlitewne wsparcie serdecznie Bóg zapłać. Są pozytywne postępy.Mam nadzieje ze ja tez będę wam przydatna
OdpowiedzUsuńBardzo optymistyczne jest Twoje spojrzenie. Obawiam się jednak, że prawdziwe przyczyny są znacznie prostsze – nie jestem „swój”.
OdpowiedzUsuńAż wszedłem na blog ks. Tomasza i sprawdziłem – od tej chwili, gdy Irish się rakiem wycofał, już więcej się nie odezwał. A więc jednak czegoś się nauczył. Do tej pory wszystkich pouczał, a teraz jednak dwa razy się zastanawia nad tym, czy to uczynić.
OdpowiedzUsuń