niedziela, 27 września 2009

Lucyfer

Sam nie zauważyłem, że jeszcze w czerwcu przygotowałem trzecią część notki o aniołach z blogu Świadkowie miłosierdzia. Wpisałem notki do końca lipca, czyli na czas urlopu, a przewidywałem, że w pierwszym tygodniu sierpnia, gdy wrócę do pracy, przygotuję następne. Do pracy wróciłem, ale tak mi brakowało na wszystko czasu, że za pisanie się nie wziąłem, a co gorsza zapomniałem o tej ostatniej części notki. Wpisałem ją dopiero teraz.

Notka ta zaczyna się od porównania aniołów do pryzmatów, które pełnię światła Bożego rozkładają na poszczególne barwy, nic nie pochłaniając.

I tak mi się skojarzyło, że przecież pierwsze imię diabła, to Lucyfer, czyli niosący światło. Prawda, że piękne imię?

Najpiękniejsze, bo miał on być pierwszym wśród aniołów. Będąc pierwszym, się zbutował.

Ktoś, kto nie jest pierwszym, z pokorą przyjmuje to, kim jest; w tym, który jest pierwszym, łatwo się rodzi pycha i pragnienie tego, by być jeszcze wyżej.

 

Czy i my nie znamy tego ze swojego życia?

 

25 komentarzy:

  1. Leszku -popatrz jak pięknie Pan Bóg to wymyślił: dał Lucyferowi wszystko, całe światło. On był tym pierwszym aniołem, który miał te wszystkie kolory tęczy. Idę popatrzeć na Twój drugi blog :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to miło Cię widzieć w kilka chwil po tym, jak opublikowałem tę notkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo trafna myśl.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że utrafiłeś czasowo z publikacją tej notki, wszak wkrótce święto Aniołów ; Michała i Rafała; Lucyfer posiadł wszystkie dary Boże, oprócz jednego – miłości; Jezus pokonał szatana na krzyżu miłością – doskonałą miłością; chciałabym umieć kochać Boga i bliźniego, choćby tylko dlatego, żeby być z dala od złego;pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyszłam tu odpocząć i ucieszyłam się, że natrafiłam na nową notkę (na obu blogach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Basiu -jeśli Pan Bóg stworzył go tak pięknego i doskonałego to musiał też obdarzyć go miłością -tak myślę

    OdpowiedzUsuń
  7. Leszku -raz już na którymś z Twoich blogów martwiłam się (podobnie jak Basia), że nie kocham Boga i bliźniego. I znalazłam odpowiedź -tylko nie pamiętam jaką i gdzie ona jest…. a Ty co o tym myślisz? jeśli my chcemy kochać Boga i ludzi ale nie odczuwamy tej miłości to jesteśmy zgubione?

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm ja nie wiedziałam, że Lucyfer oznacza światło – ale szczerze… no mi się raczej nie dobrzenie kojarzy to imię… I nawet kiedy mówię: Lucyfer, to tak dziwnie… eee aż sie boje normalnie.Pozdrawiam i dziekuje za ten post

    OdpowiedzUsuń
  9. Moherku – to co Lucyfer zrobił z tym darem – miłością ? może eksperymentował ?

    OdpowiedzUsuń
  10. ZNALAZŁAM LESZKU! Na Twoim drugim blogu ( w okresie świąt -pisałeś o miłości). Tam (i tu tez ale tam więcej :) są perły ukryte dla mnie. Dwa dni przeszukiwałam blog i znalazłam. Popatrz jaka skleroza duchowa mnie dopadła -znajduję wyjaśnienie czegoś co jest dla mnie ważne, zapominam, że to znalazłam i znowu szukam….nie mam słów. Od dziś zakładam folder „wyszukane” i tam będę składać moje skarby.A potem co jakiś czas będę sobie czytać. To tak jak skąpiec: idzie do skarbczyka i ogląda swoje klejnoty…Leszku -dziękuję Ci za blog miłosierdzia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że można tak powiedzieć -eksperymentował :) A serio …no wyobraź sobie: Bóg go stworzył, jest piękny, doskonały wprost nieopisanie…patrzy na Boga „twarzą w twarz”, podziwia Go, uznaje Jego Świętość, Wszechmoc, Miłość…Wszystko to co jest mu dane by Go poznał. Potem patrzy na siebie i widzi jak doskonale został stworzony, jaki jest piękny, potężny, wolny….i zapatrzył się w swoją piękność tak dalece, że zapomniał o Bogu, widział już tylko siebie i pycha go zgubiła.I stał się ciemnością, ohydą…straszne.

    OdpowiedzUsuń
  12. wspolnotajanow@op.pl29 września 2009 16:07

    oj… znamy, znamyi to aż za dobrze;dziś własnie o aniołach prowadziałam lekcję w przedszkolu i oni twierdzą, że mają po kulku aniołów stróżów, bo jeden by im nie wystarczył by wszystkiego dopilnować :) jeden napewno nei dałby sobie z nimi rady :) pozdrawiam ciepłoKaśka

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo mi miło, że T również tak to widzisz.

    OdpowiedzUsuń
  14. No to wreszcie wiem, dlaczego Pan dopuścił do tego, bym tak zapomniał o tej części notki.

    OdpowiedzUsuń
  15. Gdy mówisz o odczuwaniu miłości, to myślisz o odczuwaniu miłości w warstwie emocjonalnej. Kochać mamy innych całą osobą, a więc również w warstwie emocjonalnej. Ale może Bóg odbiera Wam te przeżycia po to, by uwydatnić Waszą wolę – nie sądzisz, że tak może być?

    OdpowiedzUsuń
  16. No właśnie – stał się ciemnością. Jak to się stało, że stał się ciemnością? Był piękny, bo przez niego bez jakiejkolwiek utraty blasku przechodziło Boże światło – niósł światło. Gdy się skupił na sobie przestał już nieść Boże światło – a więc stał się ciemnością.

    OdpowiedzUsuń
  17. Łacińskie słowo lux oznacza światło, a ferre oznacza nieść – razem więc niosący światło.

    OdpowiedzUsuń
  18. Leszku -dla mnie”kochać Boga i bliźniego” oznacza, że wszystko co jest we mnie służy: moje emocje? -tak, ale też moje ciało -ma ono sprzątać, gotować, prać, prasować, uczyć się i przekazywać zdobytą wiedzę w dostępny mi sposób, ofiarować czas by być przy kimś (nawet jeśli ktoś mi działa na nerwy), zrezygnować z tego co lubię by porozmawiać,kogoś rozśmieszyć….tyle możliwości…i tak niewiele z tego robię. Bo to co robię wypełnia mi czas a potem trzeba by już rezygnować z tego co chciałabym zachować dla siebie po to by ofiarować więcej..a zawsze można więcej..Mówię „o odczuwaniu miłości” w tych wszystkich zakresach i z powodu, że chcę by było to nie dla mnie ale dla Boga i bliźniego, w którym widzę Boga i chcę Mu służyć. Chcę -chcenie zawsze wychodziło mi bardzo dobrze

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeżywanie miłości w warstwie emocjonalnej sprawia, że chętnie podejmujemy dzieła miłości – podejmujemy odpowiednią decyzję, angażujemy umysł dla tych dzieł, angażujemy ciało… Jeśli z tego przeżywania wyłączone są emocje, wszystko przychodzi znacznie trudniej – ale przecież jest możliwe. Jeśli Pan daje nam takie doświadczenie, to może po to, byśmy z jednej strony nauczyli się podejmować te dzieła nie zyskując w zamian żadnych „pociech”; z drugiej zaś to doświadczenie ułatwia nam wyznaczenia właściwych granic (ileż głupstw czynią zakochane dziewczyny, bo właśnie nie potrafiły wyznaczyć tych granic).

    OdpowiedzUsuń
  20. Trudno się tu akurat z czymś nie zgodzić Naprawdę spostrzeżenie jest cenne i daje do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  21. Może koleś ma i ładne imię ale osobiście to za sobą nie przepadamy

    OdpowiedzUsuń
  22. ~agata - co uciekła z doliny tęczy9 października 2009 16:29

    piekne imię, to fakt, zło zawsze jest kuszące…

    OdpowiedzUsuń
  23. Trafne spostrzeżenie

    OdpowiedzUsuń