niedziela, 17 sierpnia 2008

Wiara kobiety kananejskiej

21 Potem Jezus odszedł stamtąd i podążył w stronę Tyru i Sydonu. 22 A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha”. 23 Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: „Odpraw ją, bo krzyczy za nami!” 24 Lecz On odpowiedział: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela”. 25 A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: „Panie, dopomóż mi!” 26 On jednak odparł: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom”. 27 A ona odrzekła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów”. 28 Wtedy Jezus jej odpowiedział: „O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!” Od tej chwili jej córka była zdrowa. (Mt 15)

To wydarzenie nie pasuje do naszych wyobrażeń o Jezusie – skłonni bylibyśmy wykrzyczeć z siebie: „Jak On mógł tak dręczyć tę biedną kobietę?!” Łatwo przychodzi nam osądzanie Chrystusa.

Tymczasem On chciał jedynie samej kobiecie pokazać, jak wielka jest jej wiara. Jak łatwo się domyślić, z tą wiedzą już nigdy nie pozwoli szatanowi oddzielić się od Jezusa.

16 komentarzy:

  1. nasz ksiądz powiedział dzisiaj na mszy : „Jezus zniewazyl tą kobiete, porównal ją do psa!” a ja tego nie rozumiem… przeciez Jezus tego nie zrobił

    OdpowiedzUsuń
  2. 26 On jednak odparł: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom”. – a więc jednak przyrównał ją do psa. Trzeba pamiętać, że Kananejczycy byli ludem pogańskim, wierzącym w wielu bożków, a więc z punktu widzenia Żydów byli gorsi, niż Samarytanie, których wiara była przynajmniej monoteistyczna. Gdy więc Chrystus mówił o dzieciach, miał na myśli dzieci boże – wyznawców Boga Jedynego; ci, którzy czcili różnych bożków nie zasługiwali już na takie miano i stąd zostali nazwali psami – odnosiło się to również do tej kobiety. Taka odzywka daleka jest od współczesnej „poprawności politycznej” (political correctness)).

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie pierwsze słysze, żeby Jezus obierał taką taktyke udowadniania ludziom ich wiary… Przecież On nie powinien poniżać innych, kazał wszystkich kochać a nie rozstawiać na stopniach w piramidzie hierarchicznej…

    OdpowiedzUsuń
  4. No i właśnie poprzez tę notkę chciałem pokazać, jak bardzo jesteśmy skłonni do oceniania. Ten obrazek tak nie pasuje do wizerunku Chrystusa, jaki posiadamy, że wolimy go nie zauważać, niż nad nim się pochylić. A teraz popatrz jeszcze raz na tę historię – w ciągu tych kilku minut całkowicie zmieniła się wiara tej kobiety. Gdy przychodziła do Chrystusa był On dla niej człowiekiem, który modląc się do swojego Boga, może jej pomóc – dla niej byłoby to uznanie jeszcze jednego bożka w panteonie jej bożków. Gdy zaś wracała do domu był to dla niej JEDYNY BÓG – bez tego poniżenia, któremu została poddana, do tego stanu by nie doszła. Ewangeliści nic o tym nie mówią, ale jestem pewien, że jej wiara stała się silna, gotowa na wszystko i to nawet mimo niesprzyjającego otoczenia (w końcu to tylko jej wiara się zmieniła – wiara innych Kananejczyków pozostała bez zmian).

    OdpowiedzUsuń
  5. różnie można oceniac i interpretowac tę historię. a moze zmienila się jej wiara dlatego, ze chciała aby jej córka wyzdrowiała? Moze zrobila to z troski o córkę, a nie dla Boga? Przeciez była poganką…Rozumiem, ze teraz brnę w coś odwrotnego niz to co miała mi przekazac ta notka, ale zadaję takie pytania, bo zawsze bylam dociekliwa w kwesii religii, i nie tylko.

    OdpowiedzUsuń
  6. „a moze zmienila się jej wiara dlatego, ze chciała aby jej córka wyzdrowiała? Moze zrobila to z troski o córkę, a nie dla Boga?” – ależ oczywiście, że tak. Ale przecież gdy szła do Chrystusa, szła dokładnie z takich samych motywów – jej celem nie było rozszerzenie panteonu bożków, lecz właśnie uzdrowienie córki. Początkowo ceną, jaką była skłonna za to zapłacić, było rozszerzenie panteonu bożków. Tymczasem wobec rozwoju zdarzeń musiała sobie odpowiedzieć na pytanie, czy gotowa jest na to, by całkowicie przebudować swoje wyobrażenia. Spróbuj siebie wyobrazić na jej miejscu. Czy nie byłoby tak, że pomyślałabyś sobie „A wypchaj się Chrystusie – to Ty będziesz mnie nazywał PSEM! Jest wielu różnych bożków – pójdę do innego, nie muszę iść do Twojego”. Tymczasem w tym momencie w niej nastąpił przełom – okazało się nagle, że ci inni nic dla niej już nie znaczą – liczy się jedynie Bóg, w imieniu którego przemawia Chrystus.Gdyby nie choroba córki, nic takiego by się nie stało.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Leszku Bóg jest miłosierny dla ….WSZYSTKICH ! BO MA WIELKIE SERCE :) !!!Życzę Ci mile spędzonego czasu na działce …sobie również, bo właśnie mam tydzień urlopu …hihihihi z miłym pozdrowieniem

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie niestety ten czas już się skończył. Za to Tobie życzę wspaniałego wypoczynku.

    OdpowiedzUsuń
  9. :) teraz już rozumiem w 100%. dziekuje za wytłumaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tez dziekuje. wiele rzeczy dotarli do mnie dzieki twym notkam. Bog zaplac

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja dziękuję Tobie, że tak dobrze nam się rozmawiało na temat tego czytania. Nie zatrzymaliśmy się na powierzchownym jego zrozumieniu, lecz pozwoliliśmy Duchowi Świętemu działać w nas i rzeczywiście go zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  12. To ja się cieszę, że mogę pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  13. …ale ze mnie gapa…nie spostrzegłam daty … hihihi …widać , jak pośpiesznie odpoczywam … :) W domu trudno jest odpocząć zwłaszcza na urlopie .. w pracy większe lenistwo niż w domu …właśnie zmęczona ale zadowolona uciekam na nocny spoczynek

    OdpowiedzUsuń
  14. Wszystko przeze mnie, bo zamiast zlikwidować ramkę, to cały czas ją trzymam. Dobraanooc.

    OdpowiedzUsuń
  15. ~Aniołek z www.malaistotka.blog.onet.pl19 sierpnia 2008 12:36

    Na początku serdecznie pozdrawiam :) Jesteśmy skłonni nie tylko oceniać wizerunek Jezusa ale i każdego człowieka. Dla mnie zawsze przytoczony przez ciebie tekst Pisma świętego był trudny do zrozumienia. Teraz rzuciłeś na niego jeszcze inne spojrzenie – ukazujesz w jaki sposób Jezus również chce pokazach wiarę człowieka. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo mnie cieszy, że pomogłem w zrozumieniu. Z czytań z tej niedzieli wybrałem właśnie to, bo ono po pierwsze pokazuje, jak łatwo nam przychodzi wydawanie sądów (skoro tak łatwo wydajemy sąd na Chrystusem, to co dopiero nad zwykłym człowiekiem?). Po drugie ten tekst ma tę zaletę, że na jego przykładzie można zobaczyć, ile może dać dociekanie w odczytywaniu tekstu – bardzo często prześlizgujemy się po trudnych tekstach czy to z lęku przed utratą wiary, czy z umiłowania do cukierkowych obrazków; gdyby Chrystus znał zasady political correctness i chciał postępować wg nich, to ta kobieta owszem odeszłaby zadowolona, bo jej córka zostałaby uzdrowiona, ale sama kobieta nie zyskałaby takiej wiary, z jaką odchodziła po spotkaniu. To spotkanie, to znacznie więcej, niż samo uzdrowienie córki, a wszystko dzięki temu, że Chrystus nie zważał na to, jak jego zachowanie będzie komentowane przez wieki.

    OdpowiedzUsuń