Kiedyś na blogu Zawieszonej w Czasoprzestrzeni próbowałem wytłumaczyć, co to znaczy, że Bóg jest poza czasem. Dzisiaj znowu potrzebowałem po to sięgnąć, więc pomyślałem, że lepiej będzie, jeśli umieszczę to na blogu – myślę, że to jeszcze kogoś może zainteresować:
Poruszasz naraz wiele bardzo trudnych tematów. Zacznijmy od Boga, który jest poza czasem. Najpierw wyobraź sobie mrówkę. Mrówka nie widzi przestrzennie – jej świat jest płaski. Mrówka może spojrzeć w prawo, lub spojrzeć w lewo. Może patrzeć do przodu, lub patrzeć do tyłu. Tymczasem my odczuwając trzy wymiary przestrzeni geometrycznej, możemy spojrzeć na świat mrówki z góry i zobaczyć naraz to, co ona może oglądać tylko sekwencyjnie (obraz po obrazie). No to teraz wyobraź sobie, że Twój świat jest światem mrówki rozpoznającej wymiar czasu tylko sekwencyjnie. Zaś nad Tobą jest Bóg, który potrafi czas „zobaczyć” naraz.
A teraz zauważ jedną rzecz – to, że mrówka nie potrafi zobaczyć świata przestrzennie nie zmienia faktu, że świat jest przestrzenny. Zapewne dokładnie tak samo jest z czasem – to, że my nie potrafimy „zobaczyć” czasu przestrzennie, nie zmienia faktu, że czas jest przestrzenny. Może to, co napisałem, nie jest zbyt ścisłe, ale myślę, że pozwoli zrozumieć Ci, w czym tkwi problem.
W tej sytuacji nasz opis świata z jego następstwem czasowym jest równie prymitywny, co opis mrówki z następstwem geometrycznym; nasze myślenie o Bożym kierowaniu naszym życiem jest równie ułomne, co myślenie mrówki o poruszaniu się w przestrzeni. My nawet nie jesteśmy w stanie dostrzec genialności Boskiego planu w kierowaniu naszym życiem, bo brakuje nam właściwej perspektywy do takiego spojrzenia.
Myślę, że wszystko zrozumiałaś – przecież Ty jesteś zawieszona w czasoprzestrzeni!
Skoro tak jest.. skoro Bóg ma wobec Naszego życia jakiś plan i w sposób pośredni wpływa na Nasze wybory to powiedz mi w jaki sposób Bóg po śmierci mógłby Nas rozliczyć z czynów, którymi w pewnym stopniu pokierował?Wydaje mi się, że jak mówimy już o jakimś planie to chodzi o to abyśmy dostąpili życia wiecznego… natomiast według mnie „ziemskie przejście” należy tylko od Naszych wyborów i postępowania… Dlatego też mamy wolną!!! wolę…
OdpowiedzUsuńNie wpływa na nasze wybory – nie po to dał nam wolność, by jej teraz nie szanować! On jedynie zna nasze wybory i mając dla nas najlepszy plan w naszej nauce miłości uwzględnia te wybory. Ale to są nasze wybory – w najmniejszym stopniu nam nie narzucone.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że życie to nauka miłości… Ale nie tylko…Jeśli chodzi o drugą kwestię to Bóg wie do czego jest zdolny człowiek… ale nie zna Jego konkretnych wyborów…
OdpowiedzUsuńFakt, faktem, że w Boskim planie naszego zycia zawsze coś wynika z czegoś i jest to bardzo skomplikowane aczkolwiek logiczne, więc sam w sobie ten plan jest genialny. Szkoda, że nie możemy go pojąć, pewnie byłoby łatwiej.
OdpowiedzUsuńBardzo mądrze to ująłeś Leszku:)
OdpowiedzUsuńZna, bo jest poza czasem – dzięki temu zna.
OdpowiedzUsuńAle możemy zaufać – to wystarczy (oczywiście przez grzech pierworodny nie jest tak łatwo zaufać, ale jednak możemy).
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że nadal zaglądasz i cieszę się, że to porównanie do Ciebie przemówiło. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhmmm nie ma co dodawać swojej opinii Twoja jest wystarczająco piękna:)
OdpowiedzUsuńpo prostu … pięknie to ująłeś pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki.
OdpowiedzUsuńCzasem to aż chce się być taką mrówką, nie widzieć nic prócz prawa lewa przodu tyłu… tylko byc… ale przecież czy nie tak jes z nami. często zanjdując sie w przestrzeni dostrzgamy tylko prawo lewo przod tyl, co przed nami czesto nas nie obhcodzi, co z a nmi hmmm rzpmaiętujemy to co boli.. a Bóg patrzy z zadowolonom mina na sowje dzielo?! Czasem zastanaiwma się nad istota wielu spraw które wzbudzjawe mnie nawąłnice pytan, na które odpowiedzi nie ma- tajemnica wiary… Ach.. Zycie jest zyciem, mrówka mrówka, człowiek cżłowiekm, a Bóg Bogiem i nic tego nie zmieni. pozdrawiam cię Leszku, i dziekuję, za takie notki one sa potrzebne..
OdpowiedzUsuńCzasami chce się być taką mrówką… Rzeczywiście coś w tym jest… Dziękuję za taki refleksyjny komentarz i zapraszam częściej.
OdpowiedzUsuńfajne porównanie bardzo obrazowe… :)) pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że do Ciebie przemówiło.
OdpowiedzUsuńCzasem przyjęcie nam jakies prawdy Bożej idzie trudno, wtedy proszę Pana o wiarę, która wszystko mi wytłumaczy…
OdpowiedzUsuńTakich rzeczy swoim własnym rozumem nie zrozumiemy – jest to możliwe tylko wtedy, gdy Duch Święty uzdatni nasz umysł.
OdpowiedzUsuńDawno mnie Tu nie było…pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie – ja tu robię reklamę Twojemu blogowi i już się bałem, że nawet tego nie zauważysz (ale nie będę Ci wypominał, ile to razy ja byłem u Ciebie, a ile Ty). Trzymaj się cieplutko i powoli zacznij się przymierzać do rozmyślań na dachu.
OdpowiedzUsuńach te reklamy, nawet na blogach musza być chyba zajrze na tego bloga tak, tak, juz tam pedze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie, nie muszą – i w tym moim określeniu jest dużo przesady: Prawda była taka, że potrzebowałem komuś to wytłumaczyć, a u Zawieszonej w Czasoprzestrzeni kilka miesięcy temu zrobiłem to najlepiej. Więc przy okazji powołałem się na tego bloga.
OdpowiedzUsuńBóg jest poza czasem, więc zna nasze wybory. On wie że przecież i tak upadniemy czy wybierzemy jakieś zło. Więc to trochę jest sensu pozbawione. Po co się modlić, jeśli i tak zabraknie nam sił, a Bóg dobrze o tym wie? Jak możemy prosić Go o pomoc jak On nam pomocy może udzielić skoro wie że to na nic?http://obojetnosc-ja.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńCzasami jakaś prawda ciężka jest do zrozumienia…a może wcale nie trzeba nam rozumieć tzreba nam ufać i..wierzyć..
OdpowiedzUsuńzauważyłam …cieplutko się robi…. pomyśle o dachu…. i Dziękuje za reklame
OdpowiedzUsuńTo, co napisałaś, jest nielogiczne. Sprawa jest znacznie prostsza, a przy tym logiczna – Bóg nie będzie nam pomagał, jeśli tego nie chcemy, a będzie, jeśli rzeczywiście chcemy i rzeczywiście prosimy (oczywiście nie pomoże również wtedy, gdy my tak naprawdę jedynie lubimy się Nim wyręczać). Proste? – proste. Logiczne? – logiczne.
OdpowiedzUsuńAle są i tacy, którzy chcą zrozumieć – jeszcze nie doszli do tego etapu, w którym o nic nie pytają, a jedynie bezgranicznie ufają.
OdpowiedzUsuńczy możnma wiarę tak upraszczać i ulogiczniać?….
OdpowiedzUsuńI to sie nazywa wiara… bo czlowiek i wierzyc sam w sobie nie jest zdolny. wszystko pochodzi od Boga, a jak i od Boga to i za sprawą Ducha Św. i Jego Syna
OdpowiedzUsuńI oczywiście, że tak – ja przecież ubrałem tylko w inne słowa Twoją myśl – napisałem dokładnie to samo, co Ty.
OdpowiedzUsuńJa nie upraszczam i nie „ulogiczniam” – twierdzę jedynie, że wszystko jest proste i logiczne (jedynie nam czasami brakuje właściwej perspektywy, by to zauważyć i zrozumieć).
OdpowiedzUsuńMyślę że każdy z nas pyta i właśnie to nam pomaga wierzyć… nie ślepo a prawdziwie wierzyć…Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAle mi przygadała – ale mi chodzi tylko o taką relację małego dziecka z jego tatą – z jednej strony dziecko przeżywa taki okres, w którym o wszystko pyta, ale przeważa taki, w którym bezgranicznie ufa.
OdpowiedzUsuńno bardzo malo wiemy o wszystkim trudno nam pojac wiele rzeczy 3 raz tu wchodze i to czytam i nadal nie wiem co napisac heh…:) ale mysle ze fajnie to napisales i zobrazowales….no nie wiem co jeszcze napisac heh moze napisz cos nowego:):D
OdpowiedzUsuńW poniedziałek będzie notka o tytule, który wszystko mówi 21:37
OdpowiedzUsuńDziekuje za odwiedziny na moim blogu.Twoje słowa są bardzo pouczające tylko czasami tak trudno mi choć w najmniejszym stopniu wprowadzić je w życie…Czemu Bóg pozwala by po chwili miłości jaką mu okaże upadała jeszcze bardziej i boleśniej…by ciemność mnie jeszcze mocniej fascynowała.Moje wiersze no cóż nie są zbyt pochlebne Bogu ale to tylko wiersze,choć wiem że nie powinnam tak pisać czasami tylko to jakoś mi wychodzi…
OdpowiedzUsuńTwoje wiersze oddają Twoje emocje i tylko tak je odczytuję i nie obawiaj się – nie zamierzam Ciebie potępiać! Próbowałem Ci jedynie odpowiedzieć na pytania, które w tym wierszu stawiasz. Przykro mi, że traktujesz to, co piszę, jako piękne słowa, ale zupełnie nie mające zastosowania w życiu. Wszystko co piszę, piszę szczerze – wierzę, w to co piszę i sam staram się tak żyć. Może rzeczywiście jest tak, że ja próbuję wszystkich uszczęśliwić na siłę? Może rzeczywiście mój życiorys nie upoważnia mnie do tego, by cokolwiek pisać o miłości (tak, jak niektórzy mi mówią)?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,nie chciałam by to tak zabrzmiało że twoje słowa są puste,ja po prostu chciałam powiedzieć że w moim życiu tak trudno jest mi się do nich choć odrobinkę dostosować,a czasami bardzo bym tego chciała…ale nie umiem.Dziękuje że mnie nie potępiasz ale sama wielokrotnie wiem że źle robie.Nie mam prawa i nie chce cie oceniać za to czy mówisz o miłości czy nie,sama zbyt dużo błędów popełniłam i popełniam by mówić innym co jest dobre a co nie,czy powinni postępować tak czy inaczej…
OdpowiedzUsuńNie masz co przepraszać – to ja dzisiaj wszystko odbieram wyolbrzymione – tak że to ja przepraszam (a nie mam prawa mówić o miłości, bo „o miłość mówi się najpiękniej jak się ją samemu przeżywa…”, no a mnie się nie ułożyło).
OdpowiedzUsuńAle nie odpowiedziałem Ci na Twoje pytanie „Czemu Bóg pozwala by po chwili miłości jaką mu okaże upadała jeszcze bardziej i boleśniej…by ciemność mnie jeszcze mocniej fascynowała.” Oczywiście w szczegółach nic konkretnego nie mogę powiedzieć (jako że z jednej strony opis nie był konkretny, a z drugiej ja nie znam Twojego życia), ale powtórzę to, co już u Ciebie pisałem – po to, byśmy mogli nauczyć się kochać, Bóg dał nam wolność. A skoro ją dał, to my możemy ją wykorzystać przeciwko Niemu. Szatan przecież doskonale wie, że jak już Jezus stanie się Twoim panem, to dla niego miejsca już nie będzie. Więc gdy tylko Ty zaczyna się do Niego zbliżać, to on jeszcze bardziej zaczyna Ciebie kusić. A Ty dajesz się na to nabrać. W moim przekonaniu powinnaś szczegółowo przeanalizować jego sztuczki – wtedy, gdy on je stosuje, Ty mu ulegasz, ale jeśli rozpoznasz ich mechanizm, to łatwiej przyjdzie Ci nieuleganie kłamstwom szatana. Jeszcze raz przepraszam, że zamiast odpowiedzieć na pytanie, zacząłem się chować w skorupie.
OdpowiedzUsuńMówisz że by bronić się przed Złym musze poznac jego sztuczki ich mechanizm ,ale jak mam to zrobić ,jak mam walczyc z kimś kogo nie znam,nie widze,nawet nie wiem kiedy slucham się siebie a kiedy jego.Czy każdy uczynek,myśl musi byc podsuwana przez zło,jeśli tylko jest w niej jakies wątpliwości dotyczące wiary,a jeśli nie to jak nie pogubić się w zamysłach swojej duszy…Dlaczego jesli mamy wolną wole i modlimy się do Boga,chcemy jego miłosci,błagamy o to by nie pozwilił nam się od Siebie odwrócić to jednak ciagle to robimy mimo woli?
OdpowiedzUsuńJeśli coś robimy mimo woli (czyli bez świadomej zgody), to to nie jest grzech – grzech jest dopiero wtedy, gdy świadomie na coś się godzimy. Typowe sztuczki szatana polegają na tym, że podsuwa jakąś argumentację sugerującą, że wybierasz dobro, gdy tymczasem po jakimś czasie sama się przekonujesz, że wybrałaś zło. Skoro wiesz, że upadłaś, to wiesz, że wybrałaś zło, ale przecież wtedy, gdy wybierałaś, byłaś przekonana, że wybierasz dobro – inaczej byś nie wybrała. Twój wybór posiadał jakąś argumentację, która do Ciebie trafiała. Jeśli już po wszystkim potrafisz to przeanalizować, to na przyszłość będziesz bardziej odporna na taką argumentację. I do tego Ciebie namawiam.
OdpowiedzUsuńDobrze wytłumaczone – dzięki za link.
OdpowiedzUsuńJa tę kwestię wyjaśniam, ‚schodząc’ do świata płaszczaków (cieni), ale z mrówkami jest o tyle ciekawe, że one same są trójwymiarowe, a postrzegają rzeczywistość dwuwymiarowo…
No i jest tu dość dobrze uargumentowana teza, że czwarty wymiar to czas…
Pozdrawiam Cię, Leszku
To jest tylko zbieg okoliczności, że dziewczyna, u której wpisałem ten komentarz do jej notki, podpisywała się właśnie Zawieszona w czasoprzestrzeni. Swoją drogą jestem bardzo ciekawy, co u niej – pochodziła z małej wsi, ale zdecydowanie wyrastała ponad środowisko, w którym się wychowywała. Lubiła wchodzić na dach i tam rozmyślać (Niebo gwiaździste nade mną…)
OdpowiedzUsuńPóźniej studiowała matematykę, ale już jako studentka bardzo szybko przestała prowadzić bloga – no i przez to zupełnie nie wiem, jak dalej potoczyło się jej życie, a bardzo bym chciał wiedzieć jak?