niedziela, 21 stycznia 2007

Gdy brakuje ojca

Widzę to wyraźnie – kryzys ojcostwa jest najpoważniejszym problemem, z jakim rozpoczęliśmy XXI wiek. Modelowo ojciec jest odpowiedzialny za dwie rzeczy – nade wszystko jest pierwszym zwierciadłem społecznym (mama kocha bezwarunkowo, miłość ojca ma mieć w sobie coś z sędziego) – to dotyczy zarówno synów, jak i córek. Druga rzecz sformułowana ogólnie niby też jest wspólna – ojciec ma być wzorcem mężczyzny; jednak przypatrując się temu dokładniej, dostrzeżemy pewne różnice. Dla syna ojciec powinien być wzorcem bycia mężczyzną; dla córki ma być wzorcem relacji kobieta-mężczyzna (a więc z jednej strony daje wyobrażenie, czego można się spodziewać po mężczyźnie, ale jednocześnie jest pierwszym obiektem dziewczęcej kokieterii – to na ojcu dziewczynki trenują wchodzenie w rolę kobiety).


Tymczasem w dzisiejszym świecie albo tego ojca nie ma w ogóle, albo istniejący ojciec w tej roli się nie sprawdza (tak, jak ja); po to by się sprawdzić ojciec dla mamy powinien być chłopem – jak nie jest, nie wypełni roli ojca. Nie będzie zwierciadłem, bo mama zawsze wybroni – to i dla syna i dla córki, a dla syna ponadto nie będzie wzorcem mężczyny; syn dla zachowania identyfikacji z własną płcią w pewnym momencie będzie musiał ojca odrzucić (córka takiego dylematu przeżywać nie będzie, ale nie wiem, czy prawidłowo ukształtuje swoją wizję relacji kobieta-mężczyzna – obawiam się, że będzie miała tendencje do dominowania w związkach).


Odkąd zaglądam na blogi, przekonałem się, jak wiele dziewczyn podkochuje się w księżach – czasami jest to prawdziwa miłość, czasami wręcz związek. Co charakterystyczne we wszystkich przypadkach, w których wiem coś więcej, tym kochającym dziewczynom brakuje ojca. Nie ma go, bo odszedł, gdy były malutkie, brakuje, bo jest alkoholikiem i tej roli nie wypełniał… Czy to przypadek? Czy może reguła?


Podkochują się wczesne nastolatki – dokładnie na tej samej zasadzie, co inne w swoich mauczycielach, czy starszych braciach swoich koleżanek – te miłosci ogrywają istotną rolę w dojrzewaniu i nie łączyłbym ich z kryzysem ojcostwa. Ale gdy dziewczyna jest już w wieku studenckim i prawdziwie kocha swojego księdza, albo nawet jeszcze nie jest, a wchodzi w związek, to czy przypadkiem nie jest tak, że w każdym dorosłym mężczyźnie szuka ojca?


Proszę zwrócić uwagę na fakt, że rola ojca wobec córki, to nade wszystko rola kochającego sędziego – tę rolę ksiądz wypełnia niejako z samego założenia, bo to należy do roli księdza. Drugi element roli ojca wobec córki, to ukształtowanie wzorca relacji kobieta-mężczyzna; zwracałem wręcz uwagę, że tata jest pierwszym mężczyną, na którym córka trenuje wypełnianie roli kobiety (poczynając od zwykłej kokieterii) – czy nie to samo dzieje się w omawianych tu przypadkach?


Problem jednak w tym, że ksiądz nie jest ojcem – wie o tym i ten ksiądz i ta dziewczyna. Jakie są tego konsekwencje?


Decydujące tu staje się zachowanie księdza – jeśli bowiem podejmie rolę mężczyny, do czego prowokowała dziewczyna szukając w księdzu ojca, to rozwija się najgorszy możliwy scenariusz – ksiądz miota się między rolą księdza (która w naszym kościele nie przewiduje takiego rozwoju sytuacji), a rolą chłopa, która tak nieoczekiwanie mu się przydarzyła. Dla dziewczyny problem jeszcze większy – proszę sobie wyobrazić, co ona by czuła, gdyby jej prawdziwy tata podjął rolę mężczyny? Z jednej strony dzika satysfacja – jestem prawdziwą kobietą! Ale z drugiej świadomość naruszenia tabu. Tu dzieje się coś dokładnie takiego samego – z jednej strony dzika satysfakcja, z drugiej świadomość naruszenia tabu (tyle tylko że w dzisiejszym świecie to tabu nie jest tak silne, jak to dotyczące kazirodztwa).


Zdecydowanie lepiej, jeśli ksiądz roli chłopa nie podejmie (szczęśliwie to dominująca postawa) – co prawda dziewczyna nie zdobędzie potwierdzenia w roli kobiety, co nie ułatwi jej nawiązywania właściwych relacji z rówieśnikami, ale przecież prędzej, czy później to nastąpi. A taki rozwój sytuacji ma jedną, niezaprzeczalną zaletę – układ może powrócić do tego, od czego się zaczął – do układu ojciec-córka. Dopiero wtedy można zauważyć, jak ta miłość ubogaciła, jakie owoce wydała godne miłości. Wszak to też miłość – również w niej obecny był Bóg (zło, jakie rodzi się w poprzednim wariancie rozwoju sytuacji, wynika z ulegania pożądliwości, o czym wspominałem w poprzedniej notatce).


 


 


 


 


 


 


 


87 komentarzy:

  1. hmm…Ja nie mam ojca…mój tatuś zmarł gdy miałam 5 latek…i niestety nie wiem jak to jest mieć ojca..jednak bardzo mi Go brak…:(a ojczym to nie to sama-to w ogóle inna bajka…miłość do księdza—czy przeżyłam coś takiego?ehh…szczerze to będąc młodsza podkochiwałam się…takie małe zauroczenie…Ale nie wiem czy to z braku ojca..może coś w tym jest…

    OdpowiedzUsuń
  2. ja wiem ze chcesz dla mnie dobrze ale jest troszke inaczej gdy sie weszlo w takie relacje jak ON i JA to nigdy juz nie bedzie takich relacji o jakich napisales..bo zawsze jest „tamto”dostalam od niego dzis smsa nie bylo tam wprost napisane ale to mowilo samo za siebie,ze jednak chcialby zeby byc przy nim..to nigdy nie bedzie jak tlumaczy psychologia bo za przeproszeniem mozna ja sobie w **** cdn

    OdpowiedzUsuń
  3. bo gdyby byla taka dobra to mozna by bylo zaradzic depresji a rzadko kto z niej wychodzi wiec prosze,zebys mi o psychologi nie pisal

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoja sytuacja jest jednak nieco lepsza, bo Twój tata choć pamiętasz go zapewne słabo, żyje nadal w legendzie o nim. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie napiszę do niego, bo Ci obiecałem. Ale z niego jest kompletny gnojek – niby starszy o 23 lata, ale kompletny gnojek – jak on może Ci jeszcze głowę zawracać! Brakuje mi słów.

    OdpowiedzUsuń
  6. sory, że nie odpisałam na meila, ale nie miałam zbytnio czasu odpisywać jak go przeczytałam, a pozniej w toku obowiązków i zaliczen poprostu zapomniałam, poza tym w tym co napisałeś coś jest…bardzo wiele trafnych stwierdzenpozdrawiamhttp://dopoki-zyje-jest-nadzieja.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale w końcu tego Stachurę udało Ci się ściągnąć, czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Zawieszona w czasoprzestrzeni21 stycznia 2007 20:21

    Właśnie to takie dziwne.. Między mna a moim tata jest dystans…a Moje koleżanka ma takiego tate wogóle innego niz mój normalnie traktują się jak kumple byłam u niej a on się nas zapytał czy jak mamy ponad dwudziestu chłopaków w klasie a dziewczyn tak mało to czy przebieramy i kokietujemy nimi mnie normalnie szczenka opadła… I powiedział że my nie zdajemy sobie sprawy z tego że możemy im rozkazywać żeby nam plecaki nosili mówił że kobiety mają władze nad mężczyznami tylko my jeszcze sobie z tego sprawy nie zdajemy… szczery tata ale fajny… Nie podobał mi się żaden ksiądz ani nauczyciel bo może trafiałam na samych staryszych i wogóle w rodzinie mam dwóch księży jeden kuzyn drugi wujek

    OdpowiedzUsuń
  9. Niezależnie od dystansu, jaki Twój tata utrzymuje, to go masz – nie musiałaś go szukać poza domem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz zostaw i mnie i jego w spokoju!i nie pozwalam Ci o nim tak mowic

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja na szczęście mam tatę… i choć nie zawsze się z nim dogaduję, to bardzo go kocham i wiem, że on mnie też a propo ojczyma… (jak ktoś wcześniej pisał) zależy od przypadku oczywiście, pewna bliska mi osoba ma ojczyma i jest z nim tak związana jak niejeden z nas chciałby być z własnym ojcem i właściwie dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nigdy nie użyła w stosunku do niego określenia „ojczym”… zawsze ojciec,albo tatuś…

    OdpowiedzUsuń
  12. Nawet gdyby nie był księdzem, a całkiem wolnym „cywilem” branie do łóżka panienki, która nie ma nawet połowy jego lat, byłoby dla mnie obleśne. Bardzo mi przykro, ale w końcu nerwy mnie poniosły. A odpowiedzialność spada wyłącznie na niego. Będę się za Ciebie modlił.

    OdpowiedzUsuń
  13. ale on nie zaciagna mnie do lozka ani nie robil nic co by bylo wbrew mnie!to co bylo bylo za obopulna zgoda moglby miec nawet 3 razy wiecej lat a i tak bede go kochac i oboje jestesmy za siebie odpowiedzialni..mimo wszystko!wtedy gdy przezywalam najtrudniejsze dni a potem gdy wyjechalam to wszyscy mieli mnie gdzies..On byl zawsze,

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja wiem, że Ty go kochasz i nawet wierzę, że on Ci dużo dał. Mało – wierzę, że mógłby Ci jeszcze dużo dać, ale pod warunkiem byście potrafili powrócić do Źródła – i to zarówno pisanego wielką literą, czyli źródła wszelkiej miłości, jak i pisanego z małej, czyli powrócić do tego, od czego wszystko się zaczęło – do tego, że Tobie było potrzebny tata, który by Cię przytulił i obronił przed złem całego świata. Jakie to szczęście, że jesteście tak daleko od siebie. Jedynie poprzez takie oddalenie macie szansę oczyścić tę miłość ze wszystkiego, co miłością nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  15. brawo! i tu też napiszę to co do Ciebie. Ksiądz znalazł sobie młodą d*** do łóżka a Ty biedna sie cieszysz

    OdpowiedzUsuń
  16. zgadzam się z każdym słowem. Ja też nie mam starego i też jako dziecko kochałam sie w dorosłych facetach, co na pewno było powodowane szukaniem sobie ojca, ale już z tego wyrosłam. No, prawie;) mam kogoś kto jest jak ojciec:)

    OdpowiedzUsuń
  17. I dobrze, że go masz i jest właśnie jak ojciec! To wielkie szczęście mieć kogoś takiego!

    OdpowiedzUsuń
  18. ks.ktory ponoc znalazl mnie sobie tylko do lozka nigdy nie odwrocil sie odemnie..ten ks.o kazdej porze dnia i nocy byl wstanie przyjechac do mnie byleby nie pozwolic na zrobienie jakiegos glupstwa..bo chlopak,ktory mnie ponoc kochal zostawil gdy dowiedzial sie ze byc moze bedzie ojcem..a ks..ks.sie nie bal gdy sie dowiedzial powiedzial,ze mnie nigdy nie opusci..matka nie zostalam a ks.nie zawiodl!

    OdpowiedzUsuń
  19. Weszłam na Twojego bloga, bo mi napisałeś komenta na blogu. Wiesz co głupio sie bawisz w jakiegoś psychologa! Może ja mam ojca, którego Kocham i Który mnie kocha! Spędzamy ze sobą co prawda mało czasu, ale żadne z nas nie ma go więcej. Kocham też Księdza… może mi powiesz, że miłość nie istnieje? jeśli tak to się głupio mylisz… przecież mówi się, że miłosc jest ślepa…

    OdpowiedzUsuń
  20. A jeśli chodzi o panienki do łózka… jesli ktoś kogoś kocha to chce z Nim być! A jeśli chodzi o Angelos to postąpiłeś jak ostatni palant! Przecież to była tajemnica, co było tego przyczyną? Nie chcesz żeby była szczęśliwa?

    OdpowiedzUsuń
  21. Przecież na samym początku napisałem, że Tobie był potrzebny tata, który by Cię przytulił i obronił przed światem – od tego się zaczęło i dobrze by było, by do tego wróciło. Miłość jest wezwanie do tego, by dawać siebie stosownie do tego, kim jesteś Ty i kim jest ten, którego kochasz. Relacja ojciec-córka najbardziej przystoi do tego, kim jesteście., więc wróćcie do tej relacji. Natomiast jak chce Ciebie zawłaszczyć i pisze Ci że „chcialby zeby byc przy nim”, gdy poprzednie dnia pisał sama wiesz co (nie cytuję, bo cytuję tylko to, co sama tu ujawniasz), to chyba jest coś nie tak. A może zaproś go tutaj, jest w końcu dużym chłopcem i może sam się odezwie.

    OdpowiedzUsuń
  22. ~Aniołek - www.malaistotka.blog.onet.pl22 stycznia 2007 21:14

    Zgadzam się jak zwykle z tym co napisałeś. ojciec jest nam dzieciom bardzo potrzebny, i kazdy jego brak, czy jakies niedociągniecie z jego strony bardzo boleście odczuwamy. Pozdrawim

    OdpowiedzUsuń
  23. A gdzie w tym tekście, który komentujesz, masz napisane na jakie to blogi zaglądam – nawet nie używałem nicka angelos, a tym bardziej jej imienia (nawet w poprzedniej notce, nie było z jakiego jest bloga mimo, że jeśli przejrzysz wcześniejsze, taki zwyczaj miałem). A jeśli chodzi o Ciebie i Twoją miłość, to pomyśl nad tym, co napisałem i to teraz, póki wszystko jest tylko w sferze Twoich marzeń, a nie wtedy, gdy oczyszczenie tej miłości z tego, co miłością nie jest, będzie trudne i bolesne.

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziękuję Aniołku.

    OdpowiedzUsuń
  25. trudno,zeby nie widziala komentarzy na blogu skoro sama komentuje..Glupia nie jest ani slepa!moze i jestes ks.ale powinienes wiedziec,ze jak cos sie obiecuje to slowa sie dotrzymuje!

    OdpowiedzUsuń
  26. Jesteś Księdzem?

    OdpowiedzUsuń
  27. Więc skoro jesteś Księdzem (powiedzmy, że w to wierze) to tak Ksiądz nie postepuje… jakbym ja znala Księży, którzy łamią obietnice to dawno juz bym chyba wolala sie zabic… Zaden Ksiadz nie powinien tak postepowac!

    OdpowiedzUsuń
  28. nie mam najmniejszego zamiaru wystarczy meil,ktory mu wyslales..szkoda,ze nie pomyslales,ze moze ktos jeszcze korzysta z jego skrzynki

    OdpowiedzUsuń
  29. tak On jest ks.z tym,ze takim ktory moze miec rodzine i ja ma!

    OdpowiedzUsuń
  30. a Ty wogole pomyslales ze moglam sobie cos zrobic?mialbys mnie na sumieniu..Ty nie potrafisz zrozumiec,ze zawsze bede go kochac jak mezczyzne!Nie ojca bo mi go nie potrzeba!nie potrzebowalam bo nigdy mi go nie brakowalo!

    OdpowiedzUsuń
  31. Właśnie! A tak Żaden Ksiądz nie postępuje… ups mamy tu wyjątek!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  32. Pianę na ustach widzę, ale słów nie rozumiem – o co Ci chodzi? Jakim księdzem? Co było w mojej notce, co było niestosowne? Kto miał się domyślać, że to m.in. o angelosie – owszem na starym blogu były wpisy angelosa, ale już dawno skasowałem całe notki (nie tylko komenty). Nawet gdy angelos wpisał się „wiesz kto”, ja nie odpisywałem „angelos”! Co za tajemnicę zdradziłem? A może napisałem, jakie jest jego imię? A może podałem diecezję?

    OdpowiedzUsuń
  33. Sama zauważyłam takie zjawisko na blogach…czy chodzi w tym o szukanie ojca-nie wiem, nie jestem fachowcem, zauważyłam tylko,że zaczyna się od zaufania ( spowiedź, często w formie rozmowy z księdzem-przyjacielem) i to jest oczywiście bardzo piękne, gdy ksiądz potrafi wzbudzić zaufanie, tak by osoba zwierzyła mu się z wszystkich trosk, problemów, bo często młodzi ludzie po prostu nie mają z kim porozmawiać…a jesli jest się wreszcie przez kogoś wysłuchanym uważnie i zrozumianym to rodzi sie jakaś więź- a stąd już do zakochania tylko krok…a społecznego przyzwolenia i akceptacji takiego związku w kościele kat. nie ma…no i rodzi się wielki problem…Powiem szczerze, pastorzy w kościołach protestanckich się żenią i myślę,że jest to słuszne.

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie! Bo nawet mnie nie znasz!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  35. Po co opowiadasz bzdury – jak się do niego tuliłaś, to nie jak do chłopa, tylko jak do ojca – (ja bym tego nie ujawnił, ale sama przed chwilą o tym pisałaś) wszystko się zaczęło od tego, że Twój chłopak schował głowę w piasek, gdy Tobie się wydawało, że jesteś w ciąży. Czy w takiej sytuacji biegnie się w ramiona innego faceta, by czym prędzej zapomnieć o pierwszym, czy w ramiona ojca, który ochroni przed światem? Zaproś swojego księdza, podaj mu adres tego bloga i niech powie, czy wtedy tulił Ciebie jak kobitę, czy jak córkę? – ja jestem pewien, że jak córkę. To dopiero później wkradło się między Was pożądanie i do miłości doszło jeszcze coś, co miłością już nie było.

    OdpowiedzUsuń
  36. EEEEEJJJJJJJJJJ ale Ty sobie mnie chyba z kims pomyliles… ja nie jestem w ciąży! Nigdy nie spalam z zadnym Księdzem! Urojenia masz!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  37. Miłość jest najpiękniejszym darem, jakim Bóg mógł nas obdarzyć. To Jego miłość, którą On poprzez nas przemawia do nas wzajemnie. Jesteśmy sobą urzeczeni, bo widzimy siebie wzajemnie Jego oczami, widzimy siebie takimi, jakimi On nas widzi. A zarazem kochając siebie wzajemnie, Jego kochamy. Ot i cała tajemnica miłości. – taką dałeś pierwszą notke na tamtym blogu wiec nie pisz tu, że nie ma milosci!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  38. I nie tylko protestanckich – w kościele prawosławnym również to jest, tyle że tam najpierw jest sakrament małżeństwa, a dopiero po tym wyświęcenie na prezbitera (nie wiem, czy tak się tam nazywa, ale w każdym razie wyżej niż diakon). I druga sprawa – żonaty pop nie zostanie białym księdzem, czyli biskupem. Przypuszczam, że w pierwszej kolejności w naszym kościele dojdziemy również do tego. No ale póki co tak nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  39. On zanim sie dowiedzial o ciazy to juz bylismy razem!to tylko scalilo to co sie zrodzilo!zreszta nie bede sie wypowiadac wiesz to co Ci opowiedzialam myslalam ze moglam Ci zaufac i popelnilam blad..

    OdpowiedzUsuń
  40. Bardzo pięknie mnie zacytowałaś – przeczytaj uważnie całe „Listy o miłości”. Właśnie dlatego nie unikam tego tematu, bo głoszę to, co zacytowałaś. Nikomu nie mówiłem, by uciekał przed miłością – natomiast zawsze podkreślałem, by oddzielić to, co miłością jest (i co w moim przekonaniu pochodzi od Boga), od tego, co przy tej okazji podsuwa szatan. Pożądliwość (w tym szerokim znaczeniu, w jakim było w poprzedniej notce), to pomysł szatana. Dlatego akurat w tym wypadku cały czas mówię o powrocie do miłości, dla której najbliższym wzorcem jest układ córka-ojciec. Na tym blogu, którego nazwy tu nie podaję, pisałem już, że Bóg pomyślał nawet o pewnym drobnym szczególe w anatomii kobiety, by podkreślić, że to się nie da tak przywrzeć do siebie i potem całkowicie rozdzielić – to już zostaje na zawsze. Dlatego dla angelosa to teraz takie bolesne. Ale w końcu ten chłopiec ma 41 lat, jest dużym chłopcem i powinien wiedzieć, co robi 18-letniej dziewczynie, a teraz powinien zrobić wszystko, by przywrócić relacje ojciec-córka (choćby to było bolesne i dla niej i dla niego) – tylko takie relacje odpowiadają temu, kim są oboje i w jakim są wieku (on na prawdę mógłby być jej ojcem).

    OdpowiedzUsuń
  41. Ale nie jest! Jest czlowiekem ktory ja kocha i ona tez go kocha~!

    OdpowiedzUsuń
  42. Zasypujecie mnie komentami, że nie nadążam odpowiadać – tamta odpowiedź była dla angelosa, a Ty w międzyczasie weszłaś w środek. Natomiast właśnie to, że póki co, Ty tylko marzysz o pewnym księdzu, to obserwuj uważnie do czego prowadzi, gdy do miłości dorzuci się jeszcze coś, co miłością nie jest. I jeszcze Ci powiem, że ta moja notatka nie była inspirowana jedynie przypadkiem angelosa, a tylko angelos zareagował w ten sposób. Jeśli taka miłość pozostanie tylko miłością, to po jakimś czasie dostrzega się, jak bardzo ubogaciła (tak, jak to napisałem w notce – to też było oparte o fakty).

    OdpowiedzUsuń
  43. Ona na pewno go kocha – ja nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości; jeśli chodzi o niego, to i angelos często zmienia zdanie (i zdaje się, że znowu nie jest tego pewna, bo jakoś go tu nie zaprosiła).

    OdpowiedzUsuń
  44. bo wole mu zaoszczedzic pewnych rzeczy!jestem jego milosci bardziej pewna niz swojej wiary!w dodatku nie spalam z nim!

    OdpowiedzUsuń
  45. ale on nie jest moim ojcem i nigdy nim nie bedzie

    OdpowiedzUsuń
  46. Czy ty w ogóle wiesz,co piszesz ? bo ja myślę,że nie … najlepiej to nie wypowiadaj się na temat miłości dziewczyny do księdza,bo nic o tym nie wiesz i nigdy tego nie zrozumiesz …

    OdpowiedzUsuń
  47. A szkoda, uważam narzucanie celibatu za wielką pomyłkę-tak jak w sytuacji o której rozmawiacie-jesli naprawde sie pokochali mogliby być rodziną, ksiądz nie straciłby twarzy, mógłby nadal służyć Bogu i ludziom – byłby szczęśliwy i ona też a tak co ? tajemnice, kłamstwa, strach, że się wyda,no i wielka obłuda, bo z jednej strony niby bardzo porządny ksiądz, a z drugiej uwikłany w romans-straszne, bo przecież dla jego sumienia to nie jest obojętne, a jak pomyslę, że sam z taką plamą na smieniu spowiada, rozgrzesza…a sam wie, że ma skrywany, niewyznany grzech…och współczuję, naprawdę… ale spowiedź to w ogóle inny temat…naprawdę współczuję i tej dziewczynie i księdzu…pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  48. czarny_aniol1@onet.eu23 stycznia 2007 10:37

    Ojjj ale widze,że tu ostra dyskusja, co do ojca to dziecko najlepiej się rozwija w pełnej rodzinie . Co do księży to Ci co mają celibat i sie na niego zdecydowali powinni w nim wytrwać a nie tu kobiety ok a za godzine świety na ołtarzu bo znam i takie przypadki. Prawdziwy duchowny jest wspaniałym przyjacielem a ksiądz z ” zawodu” – to często łamie reguły………….

    OdpowiedzUsuń
  49. heh, a moze wezmiesz i za pewien czas napiszesz mojemu Ksiedzu, ze pisze bloga.. bo tylko do tego jestesz zdolny….

    OdpowiedzUsuń
  50. beta500@poczta.onet.pl23 stycznia 2007 13:18

    Zgadzam się z Twoim komentarzem w zupełności. Znam ludzi, którzy żyli w „zachwianych”rodzinach i skutkiem tego jest homoseksualizm, bądź problem z dawaniem i braniem miłości. Znam również kilku księży i są jak normalni mężczyźni – oglądają się za kobietami, ale wiedzą gdzie jest granica i do czego zostali powołani. Trudna jest sytuacja, na temat której wywiązała się ostra dyskusja, ale nie chcę oceniać, bo każdy z nas błądzi.

    OdpowiedzUsuń
  51. hm.. wczoraj tu coś skrobnęłam(nie tylko do angelos) a widze że tego nie ma. A to podłe mechaniczne stworzenie! nie chciało mojego komentarza. Zastanawiam się, dlaczego dziewczyny wybierają właśnie księży do takich miłości. I wnioski mnie samą zaskoczyły. Ksiądz to celibat. Więc dziewczyna, która go wybiera dobrze wie, że on nie może z nią być. Więc dlaczego go wybiera? bo ksiądz to bezpieczeństwo, mądrość, zaufanie, ksiądz to dobry psycholog, ksiądz nie będzie od niej „niczego” chciał, bo obowiązuje go celibat.cholera jasna i właśnie dlatego dziewczyna wybiera księdza na swego ojca. Ojca, nie faceta. Dlatego właśnie takie dziewczyny nie szukają sobie 20 lat od siebie starszych „zwykłych” facetów.

    OdpowiedzUsuń
  52. No to szkoda, że usunęło – ja ze swej strony zapewniam, że nie usunąłem ani jednego komentarza (i nie usunę, choć jeszcze wielu nie przeczytałem nawet); w pewnym momencie było takie tempo wpisywania, że pewnie onet nie wyrobił.

    OdpowiedzUsuń
  53. Zgadzam się z Tobą – choć sam postulowałem kiedyś zniesienie obowiązkowego celibatu (nie w ogóle, lecz obowiązkowego) i zdania nie zmieniłem, to jednak trzeba pamiętać, że ci, którzy w kościele katolickim są księżmi, ten celibat dobrowolnie przyjęli.

    OdpowiedzUsuń
  54. Dziewczyny, wzajemnie się nakręcacie, ale ja nie wiem w czym?

    OdpowiedzUsuń
  55. On nie spowiada majac grzechy On nadal jest tym,ktory ofiarowal czystosc!

    OdpowiedzUsuń
  56. A jakie to miało znaczenie, czy o ciąży powiedziałaś w pierwszym przytuleniu, czy dopiero później – chciałaś się przytulić, bo zawiodłaś się na swoim chłopaku i i w tym nie było niczego z układu chłop-baba – to była potrzeba ojca.

    OdpowiedzUsuń
  57. Czego to dotyczy, bo nie załapuję?

    OdpowiedzUsuń
  58. widze ze Cie zakochane nastolatki obsiadły:D śmieszne są:)

    OdpowiedzUsuń
  59. Całkowicie się z Tobą zgadzam – narzucanie celibatu, to błąd. Pan Bóg ma dla każdego jego indywidualną drogę do siebie i nie uwierzę, że kapłaństwo musi być nierozerwalnie związane z celibatem. Tych dróg jest znacznie więcej i żadna nie powinna być przekreślana ze względów formalnych. W roku, w którym o tym pisałem w jednym z późniejszych listów (niż te, które znalazły się w „Listach..”) z radia BBC usłuszałem, że na pielgrzymce setki tysięcy młodych ludzi podpisywało się pod apelem do Jana Pawła. Jak sądzę sprawa w najbliższych latach będzie wracać.

    OdpowiedzUsuń
  60. Właśnie tego się najbardziej boję, że „ubocznym” skutkiem tego, że dodaliście do miłości jeszcze coś, w miłością nie było, Ty wiarę utracisz. Już teraz od dawna unikasz spowiedzi, gdy tymczasem właśnie teraz powinnaś starać się być jak najbliżej Boga. Nie jesteś pewna jego uczuć, a jeszcze bardziej swojej wiary – i to jest najbardziej przerażające.

    OdpowiedzUsuń
  61. Dlaczego upierasz się przy tym, ze musisz go mieć jako chłopa – przeczytaj jeszcze raz to, co Ci wcześniej wpisałem na Twoim blogu (i co powtórzyłem jako poprzednią notkę).

    OdpowiedzUsuń
  62. Myślę, że wiem, co piszę. I zwróć uwagę, że nie wszystkie dziewczyny, które przeżywały podobne miłości, mnie tu zaatakowały.

    OdpowiedzUsuń
  63. Nie mów tak o nich – to są poranione dziewczyny, na dodatek osamotnione – im na prawdę potrzebny jest ktoś, kto by je przytulił, pocieszył, przyniósł ukojenie.

    OdpowiedzUsuń
  64. ja juz nic wiecej nie pisze!kazdy mysli swoje i tyle ..czekam na odp na moje meile.oczywiscie na meila..

    OdpowiedzUsuń
  65. może zewnętrzną ale czy także uczuciową ?

    OdpowiedzUsuń
  66. Witam, Ks, Twardowski pisał Ojciec po upływie lat wydaje się nam święty, choćby nawet straszył kiedyś jak Herod

    OdpowiedzUsuń
  67. ~niesforna owieczka24 stycznia 2007 17:03

    Mój ojciec to kiedyś osoba bardzo mi bliska i droga, chociaż ciągle nieobecna, a teraz… Teraz jest dla mnie często źródłem bólu i łez, dowiaduję się o nim takich rzeczy, że już nie wiem, czy to faktycznie moj tato czy jakiś zupełnie obcy człowiek. A moja siostra prawie go nienawidzi (sam na to zapracował swoim zachowaniem). Jednak bardzo go kocham. I chyba dlatego tak mi źle w tej naszej relacji, która teraz jest po prostu chora…

    OdpowiedzUsuń
  68. Czasami miłość do rodziców jest bardzo trudna…

    OdpowiedzUsuń
  69. madzialenka8@buziaczek.pl24 stycznia 2007 20:02

    Miłośc do rodziców, jest naprawde trudna, dlatego trudno mi powiedzieć czy kocham tate czy jednak nie, wiem jednak na 100% że nie kocham swojej mamy i ciężko mi z tym. Chciałabym to zmienic i pracuję nad soba juz trzy lata, ale nijako mi to wychodzi… http://www.my-obsesja.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  70. Oj, Twoje życie zadało Ci tyle ran, że aż trudno uwierzyć, że choć z trudem, to jednak odnajdujesz siłę do tego by żyć. Ale w Bogu odnajdziesz ukojenie. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  71. Witam!u mnie szykuje sie zmiana!zapraszazam na bloga :)-wiednacykwiat

    OdpowiedzUsuń
  72. No to czekam na nowy adres.

    OdpowiedzUsuń
  73. yyyyyyyyy…..tak szczerze mowiac to nie, bo nie miałam głowy siedzieć przy tym, dopiero w przyszłym tygodniu tak naprawdę wychodzę na prostą ze wszystkim, narazie musze sie uporać ze sprawami w szkole i dowiadywaniem się czy mój wyjazd do Austrii jest możliwy

    OdpowiedzUsuń
  74. Bardzo mnie cieszy Twoja szczerość – brak czasu potrafię zrozumieć, a takie milczenie było dla mnie przykre.

    OdpowiedzUsuń
  75. oto on:kwiatnadziei.blog.onet.plpozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  76. ~Izabela / Isabelle26 stycznia 2007 17:56

    Cóż jakby nie było w Polsce istnieje kryzys ojcostwa. Albo ojca nie ma, bo odszedł od matki bądź umarł, to jest np. pijakiem. Różnie bywa, ale w moim otoczeniu tylko 2-3 osoby mają prawdziwego ojca z krwi i kości. Dobrze zauważyłeś, że matka kocha bezwarunkowo, z ojcami jednak tak nie jest. Niestety. Nie można jednak uogólniać, ale fakt jest faktem. Kryzys jest.Mój nowy blog to http://polslowka.blog.onet.pl/Nie mogłabym opuścić blogowego świata. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  77. Jeśli chodzi o bloga, to oczywiście odczytałem to z ostatniej notatki (choć przyznaję, że jeszcze nie zajrzałem). Natomiast jeśli chodzi o ojców i ich miłość, to dobrze, że ich miłość nie jest bezwarunkowa – dziecko musi się nauczyć od najwcześniejszych lat, że jest oceniane. Wpatrywanie się w dziecko jak w obrazek przez obojga rodziców wyrządza krzywdę temu dziecku. Szczęśliwie takie zagrożenie w prawdziwym życiu jest niewielkie. Znacznie częściej jest tak, że ojciec w ogóle nie kocha – i myślę, że pisząc „niestety” właśnie to miałaś na myśli.Zaraz do Ciebie zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  78. ~Izabela / Isabelle26 stycznia 2007 20:14

    tak istotnie miałam to na myśli. jednocześnie zgadzam się z tym, że dziecko powinno wiedzieć i być ocenianym, ale np. moja matka mimo wielkiej miłości potrafi trzeźwo spojrzeć na fakty i obiektywnie coś stwierdzić, często nawet na moja niekorzyść. o ojcu nie bedę sie wypowiadać, bo raz mamy dobre kontakty, raz nie, ale to proces złożony, a nie bunt nastolatki w stosunku do ojca. ja nie jestem z tych. cieszę się, że odczytałeś tą ukrytą zagadkę, bo wiem, że nie wszystkim się udało. więc w ramach poinformowania napisałam wszystkich w komentarzach. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  79. Pamiętam o tym, że Twojego taty nie ma z Wami – nie mam więc najmniejszych wątpliwości, że te relacje nie mogą być normalne. Tobie nawet nie dane było być zbuntowaną nastolatką.

    OdpowiedzUsuń
  80. ~niesforna owieczka27 stycznia 2007 12:10

    Leszku, chciałam Cię poinformować, że dziś „narodził się” mój drugi blog. Pomysł na niego miałam już od jakiegoś czasu, ale ciągle nie mogłam zabrać się za realizację. Pod wpływem różnych spraw i doświadczeń dotykających mnie w minionych 2 tygodniach, dziś wreszcie podjęłam decyzję i założyłam tego bloga. Serdecznie zapraszam! http://prawda-o-szatanie.blog.onet.plPozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  81. Zawijam kiecę i lecę.

    OdpowiedzUsuń
  82. ~Izabela / Isabelle27 stycznia 2007 13:44

    To ma swoje podłoże, dlatego może bardzo krytycznie patrzę na mężczyzn, szczególnie ojców. Już chyba tak bedę miała zawsze, bo co się wykształtuje w dzieciństwie, raczej zostaje na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  83. To ma olbrzymie znaczenie, ale nie determinuje własnych relacji. Pewnie nie przeczytałaś moich „Listów..”, więc nie wiesz, ale wszystko zależy od tego, jak daleko potrafisz zaufać Bogu (o miłości sensownie można mówić tylko widząc w tym wszystkim Boga).

    OdpowiedzUsuń