niedziela, 15 maja 2016

Modlitwa wstawiennicza

Myślałem, że nie już będę pisać, że w przyszłym roku ukaże się Droga Krzyżowa, której większą część już napisałem i to będzie wszystko. Tymczasem nie zdzierżyłem bzdur, jakie Asmodeusz zaczął wypisywać na blogu Basi, gdzie modlitwę świętych zaczął nazywać protekcją tychże u Boga - próbowałem odpowiedzieć mu u Basi, lecz on wolał dyskutować sam ze sobą, a że tematu nie można tak zostawić, to odzywam się tutaj. 
Kluczowy jest tu cytat z Mateusza:

(19) Zapewniam was jeszcze: Jeżeli dwaj spośród was zgodnie o coś poproszą, otrzymają wszystko od mojego Ojca, który jest w niebie.  (20) Gdyż tam, gdzie dwaj lub trzej zbierają się w moje imię, jestem pośród nich. (Mt 18) 

A więc to sam Jezus pozostawił nam nakaz byśmy wspólnie się modlili - wręcz zapowiada otrzymają wszystko od mojego Ojca, jeśli tylko zgodnie o coś poproszą. Proszę też zwrócić uwagę na argumentację: Gdyż tam, gdzie dwaj lub trzej zbierają się w moje imię, jestem pośród nich. 
A więc podstawową różnicą między modlitwą indywidualną, a modlitwą wspólnotową jest obecność samego Jezusa w tej modlitwie! 

Nie od rzeczy więc będzie spytać, dlaczego Jezus tak silnie preferuje wspólną modlitwę? 

Odpowiedź wydaje mi się tak oczywista, że nawet nie wymaga podparcia cytatami - naszym celem tu na ziemi jest to, byśmy nauczyli się kochać. Bez tego niemożliwe by było pełne zjednoczenie z Nim - bo On jest miłością. 
A co jest największym zagrożeniem dla miłości? - skupienie się na sobie! 
I to dlatego Jezus tak zachęca nas do wspólnej modlitwy - proste, logiczne. 

Nasza modlitwa jest naszą rozmową z Bogiem - i od tego trzeba zacząć swoją naukę. Ale gdy już to opanujemy, gdy nasza modlitwa przestanie być odklepywaniem paciorka, a stanie się autentyczną rozmową, to ważne się stanie, by obejmowała co raz większy krąg ludzi. Im bardziej nasza miłość dojrzewa, tym większy krąg osób obejmuje - i znajduje to swoje odzwierciedlenie w naszej rozmowie z Bogiem. Nasza rozmowa z Bogiem coraz bardziej staje się modlitwą wstawienniczą. Ten wybrany / ta wybrana zawsze pozostanie tą pierwszą osobą, której poświęcamy najwięcej swojej troski, a więc i w modlitwie dominować będą jej problemy i wszystko, co wpływa na relację z nim / z nią. Ale ten krąg ludzi, dla których żyjemy, przez całe życie stale się poszerza - a może być nawet tak, że jedyne, co możemy im dać, to nasza modlitwa. Modlitwa wstawiennicza to nie żadna protekcja u Boga, jak to widział Asmodeusz, to dojrzewanie naszej miłości, to tworzenie wspólnoty osób, których Bóg ze sobą zetknął. Ona też służy naszej nauce miłości. 

Gdy już to wszystko stanie się dla nas oczywiste, trzeba jeszcze uświadomić sobie, że Kościół, którego głową jest Jezus, obejmuje nie tylko tych, którzy pielgrzymują na ziemi - to jest Kościół Pielgrzymujący, ale to nie jest cały Kościół. Do tego samego Kościoła należą ci wszyscy, którzy wyprzedzili nas w swoim pielgrzymowaniu i są już po drugiej stronie życia. Również ich troską jest tworzenie wspólnoty Kościoła. Kochają wszystkich, których Bóg postawił na ich drodze - i tak jak wcześniej tu na ziemi obejmowali ich swoją modlitwą, tak czynią to nadal. Modlitwa wstawiennicza świętych jest dokładnie tą samą modlitwą wstawienniczą, jaką była wcześniej tu na ziemi. 

30 komentarzy:

  1. Dzięki, że podjąłeś się opracowania tego tematu. Wiele także ja z tego skorzystałam. Człowiek wciąż się uczy.Jeśli pozwolisz to na swoim blogu nawiążę do tego w swojej następnej notce. Do modlitwy, podobnie jak do miłości nikogo się nie zmusi [przymusi], bo serce nie sługa,ale kiedyś pisałam;
    "pragnę kochać i kochaną być,
    bo bez miłości nie sposób jest żyć..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ Basiu, to oczywiste, że nie mam nic przeciwko temu. Sam przecież chciałem pisać o tym u Ciebie, tyle, że Asmodeusz wolał dyskutować sam ze sobą.

      Usuń
    2. A co do Twojego wiersza - to właśnie tak to jest. I dobrze, że przez życie przeszłaś pełna miłości :)

      Usuń
    3. Leszku> to nie takie proste- przejść przez życie pełna miłości; niestety, wciąż jest to w fazie pragnienia; pozdrawiam a za chwilę u siebie opublikuję notkę na w/w temat;

      Usuń
  2. Leszku.Masz 100% racji.Docieramy do zrozumienia obcowania świętych.To łączność ze wszystkimi ochrzczonymi:tu na ziemi i w Niebie, poprzez miłość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, jak miło mi Siostrę powitać u siebie :)
      No właśnie to wszystko jest takie proste i oczywiste, a jednak tak wiele osób w ogóle tego nie czuje. Jak ktoś widzi świat jako arenę walki własnych i cudzych interesów, gdy poddał się mentalności łapówkarskiej, to takie spojrzenie przenosi na wszystko i będzie mówił o szukaniu protekcji u świętych; a przecież świat, do którego prowadzi nas Pan, to świat miłości. To takie proste, a jednak wymaga ukazywania, bo nie wszyscy to widzą.

      Usuń
  3. Wspaniale ująłeś modlitwę wspólnotową w połączeniu z miłością. Jeżeli kochasz BOGA TO MUSISZ KOCHAĆ BLIŹNIEGO. JEZUS bardzo pragnie naszej modlitwy wspólnotowej-wstawienniczej, ON wtedy może w pełni działać, bo wie, że kilka osób tego pragnie, a ON swoim dzieciom niczego nie odmawia. Dzięki za tą notkę Leszku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to się wydaje oczywiste, ale może rzeczywiście większość ludzi szuka protekcji - nie wspólnoty, a właśnie protekcji? Problemem może być to, że większość z nas nie ma żadnych doświadczeń wspólnotowych, nie czuje wspólnoty Kościoła; skoro nie czuje nawet w tym wymiarze doczesnym, to jak ma poczuć poza czasem i poza przestrzenią ze wszystkimi świętymi (nie tylko tymi znanymi z imienia), którzy już są w niebie? My na prawdę jesteśmy jednym Kościołem, mało - możemy być pewni, że ci wszyscy święci, którzy nas wyprzedzili w swojej wędrówce, kochają nas i pragną nam dawać siebie. Ale jednak tego nie czujemy (a w każdym razie większość z nas tego nie czuje).

      Usuń
  4. Leszku - w Dniu Imienin pragnę szczerze życzyć Ci dobrego zdrowia,radości, wszelkiej pomyślności,niekończącej się wzajemnej miłości małżeńskiej oraz rodzinnej; błogosławieństwa Bożego i opieki Matki Najświętszej; i tej wiecznej miłości wstawienniczej "dla" [obecnie] oraz "za" [w przyszłości] Ciebie, by ona na zasadzie wzajemności przybliżała nas do wypełnienia swego powołania i do Boga; wszystkiego najlepszego !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne - Basiu, jesteś niesamowita, by umieć nawet z życzeniami nawiązać do notki :)

      Usuń
    2. Dołączam się do życzeń.Spełnienia wszystkich pragnień.monika

      Usuń
    3. Bardzo Ci dziekuje za zyczenia i przepraszam, ze odpowiadam dopiero dzis. Dzien wczorajszy mialem troche dziwny - poprzedniego dnia pojechalem na dzialke i dzien na tej dzialce zaczynalem. Wtedy, gdy sie wpisalas, akurat jechalem do pracy. A w pracy oczywiscie w ogole nie zagladalem na swojego bloga. Poniewaz pozno pojechalem do pracy, to i pozno z niej wyszedlem, a po raz pierwszy chcialem pojsc na koncert swojego syna. Przed chlopakami (moj syn tworzy muzyke dla swojego kolegi z klasy i razem wystepuja) byl Czeslaw Mozil i trzeba bylo pojsc i na jego koncert, by pozniej sie nie okazalo, ze nie mozna sie dostac. W sumie okazalo sie to niepotrzebne, bo ludzie tlumnie zaczeli przychodzic dopiero na chlopakow - ja z zona moglem tez przyjsc znacznie pozniej (caly koncert zaczynal sie o 19:00, mysmy przyszli o 20:00, a chlopaki zaczeli dopiero o 20:45). Koncert udany, a po koncercie przyznam, ze juz w ogole nigdzie nie zagladalem. I stad odpowiadam dopiero teraz (a i to po dniu w ktorym glownie zajmowalem sie ratowaniem laptopa corki - laptop ma juz cos kolo 5 lat i pojawiaja sie z nim powazne problemy).
      Jeszcze raz wielkie dzieki :)

      Usuń
    4. Nie musisz przepraszać.Ja teraz mam dostęp do komputera,więc będę zaglądać częściej.pozdrawiam monika

      Usuń
  5. PS: A jak juz tak opowiadam o swoim synu, to miesiac temu syn wraz ze swoja dziewczyna na zasadzie okazyjnych przelotow za na prawde niewielkie pieniadze polecial na weekend do Madrytu.
    Tak im sie to spodobalo, ze zaraz po powrocie wytropili rownie tani przelot na weekend do Oslo - od tej pory ten termin jest pod specjalna ochrona (chlopaki nie godza sie na koncerty w tym okresie).
    Jesli zas chodzi o koncerty, ktore beda, to do najwazniejszych nalezy ten, tak zapowiadany - http://lifefestival.pl/pl/biuro-prasowe/Perfect-i-Taco-Hemingway-zagraja-na-Life-Festival-Oswiecim-2016,134.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leszku> chcę zaproponować; a może by tak oddzielną notkę napisać o sukcesach muzycznych syna? osobiście melomanką nie jestem lecz warto odnotować na blogu to, co wprawia nas w dumę i daje powód do radości.
      Życzę Twemu /Waszemu synowi i jego kolegom wielu udanych występów oraz wielu satysfakcji ze swej pracy, a także tłumów na ich występach; ku wzajemnej [wykonawców i słuchaczy] radości ;
      pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Basiu, ale ja już wszystko napisałem - mógłbym tylko dodać, że syn w tym roku zdobył Fryderyka za muzykę, którą pisze, ale o tym mówiłem już u s. Marty.
      Ale chłopaki choć przyszli znikąd, to dzięki temu że dziś popkultura nie zależy już od wytwórni płytowych i rozgłośni radiowych, bo internet odmienił całkowicie rynek muzyczny, stali się głosem pokolenia. Ja, jako ten z innego pokolenia, wolałbym, by ten głos był inny (tu myślę o tekstach, bo wyobraźnią muzyczną syna jestem zachwycony). No ale każde pokolenie ma swój głos (no a to, że klimat niczym ze "Złego" Tyrmanda, niezbyt mi odpowiada, nie zmienia faktu, że potrafię docenić inteligencję tych tekstów).

      Usuń
  6. Tak mi się skojarzyło, Leszku, jak przeczytałam o modlitwie wstawienniczej... O różne rzeczy w życiu się modliłam, ale nigdy nie modliłam się równie gorąco, żarliwie, z pasją, rozpaczą i równocześnie nadzieją, jak wtedy gdy byłam w ciąży i prosiłam o zdrowie dla mojej nie narodzonej córeczki (było zagrożenie, że odziedziczy po mnie pewną chorobę). Moje dziecko jest dzisiaj piękną, zdrową sześciolatką, a ja jestem niezmiernie wdzięczna Bogu...
    Pozdrawiam serdecznie Leszku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak mi się skojarzyło, Leszku, jak przeczytałam o modlitwie wstawienniczej... O różne rzeczy w życiu się modliłam, ale nigdy nie modliłam się równie gorąco, żarliwie, z pasją, rozpaczą i równocześnie nadzieją, jak wtedy gdy byłam w ciąży i prosiłam o zdrowie dla mojej nie narodzonej córeczki (było zagrożenie, że odziedziczy po mnie pewną chorobę). Moje dziecko jest dzisiaj piękną, zdrową sześciolatką, a ja jestem niezmiernie wdzięczna Bogu...
    Pozdrawiam serdecznie Leszku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to właśnie jest, że gdy tylko swoją modlitwą wykraczamy poza siebie, to skuteczność tych modlitw gwałtownie wzrasta :)
      Pozdrowienia również dla sześciolatki :)

      Usuń
  8. Witaj Leszku.
    Zabierałem się do skomentowania Twojego wpisu kilkakrotnie.
    Ale co napisałem, wychodziło mi zawsze nie tak, jak chciałem.
    Może także dlatego,że niepotrzebnie zasugerowałem się literalnie Twoim wpisem i niepotrzebnie szukałem pomocy i mądrych wyjaśnień na stronach katolickich.
    Dopiero teraz,po przeczytaniu komentarza Igi Zdziennickiej którą serdecznie pozdrawiam,dziękując za pomoc,mogę napisać:
    To działa!
    O sobie mogę powiedzieć,że ciągle jestem "w drodze" i mam m.in. problem modlitwą.
    Ale zawsze przy każdym chrzcie moich dzieci,ich Pierwszych Komunii świętych ślubach ,teraz także wnuków,zawsze modlę się polecając je Bogu:
    Boże,pod Twoją opiekę ich oddaję,Boże ty wiesz co dla nich jest najlepsze,Boże,zadziałało przy pierwszym dziecku,wierzę że będzie tak dalej.
    Potwierdzam,to działa,bo to udowodnione:

    "Tak to właśnie jest, że gdy tylko swoją modlitwą wykraczamy poza siebie, to skuteczność tych modlitw gwałtownie wzrasta :)"
    Pozdrawiam serdecznie.
    Ps.
    Nie jestem pewien,czy można to nazwać modlitwą wstawiennicza w jej literalnym rozumieniu,ale także "tak mi się skojarzyło".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - To działa! I to jest najważniejsze :)

      Usuń
    2. Bardzo mi miło, Józefie, że mogłam Ci pomóc, chociażby w napisaniu, sformułowaniu tego, co czujesz. Zazwyczaj to Leszek mi pomaga (zawsze jak tutaj zajrzę, ot tak "przypadkiem", to okazuje się, że przeczytam coś bardzo ważnego dla mnie), więc cieszę się, że tym razem ja pomogłam - nawet tak troszeczkę.
      Również serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Witaj Igo.
      Mam tak samo i tak napisałem Leszkowi przy pierwszej wizycie na tym blogu,gdy miał wątpliwości czy jest dobrym "rybakiem".
      Mnie złowił.Tutaj się uczę.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    4. Wielka szkoda, że Leszek tak rzadko zamieszcza nowe notki. A na moim blogu pomagał w dyskusji z wierzącymi inaczej.
      pozdrawiam Leszka i WAS dających własne świadectwo skuteczności modlitwy.

      Usuń
    5. Witaj Aisab.
      Czytałem.Spokojnie i merytorycznie.
      Ja tak nie potrafię.Za mocno musiałbym takiemu "mędrkowi"nawtykać co o takim myślę.
      Ale masz rację,szkoda że tak rzadko.Ale dobrze,ze w ogóle pisze,moim skromnym zdaniem.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    6. Józefie> ja jestem człowiekiem wyjątkowo niecierpliwym, lecz w kwestii wiary muszę wykazywać zdolność do opanowania czyli ćwiczę z wielkim poświęceniem zarówno spokój, pokorę jak i cierpliwość. To taka pokuta dla mnie :)
      pozdrawiam :)

      Usuń
    7. Zajrzałem przy okazji na Twój blog i wyrywkowo przeczytałem niektóre komentarze.
      Nie zazdroszczę Ci tej "pokuty".
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  9. Leszku, smutno tu u Ciebie nic nie piszesz ????? Co się dzieje ? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czuję się, jakbym przyszła z wizytą do przyjaciela, któremu nie trzeba się zapowiadać i zastała zamknięty na głucho dom... No to pójdę sobie... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przykro mi się zrobiło :(
      No bo rzeczywiście nie trzeba się zapowiadać, zawsze można przyjść i się odezwać. A ja każdemu drzwi otworzę szeroko (i ta niezależnie od tego, czy sam mam o czym zagadać, czy tak, jak teraz, mam co do tego poważne wątpliwości)

      Usuń