Witaj Leszku MIŁOŚĆ, jaką ofiaruje BÓG niesie ze sobą ból, cierpienia, prześladowania…dlatego niewielu daje się uwieść JEGO MIŁOŚCI. Mało kto ją rozumie i przyjmuje… chyba rozumiem TĄ MIŁOŚĆ , dlatego z coraz większą odwagą wychodzę JEJ naprzeciw :) )) Dać się uwieść Miłości Bożej to chyba szczyt samego szczęścia… a ja czuję się szczęśliwa – dzięki BOGU z miłym pozdrowieniem
Ktoś raz uwiedziony pięknem Boga „nie moze” postępować wbrew Jego przykazaniom.Zycie ludzi sie zmienia, i nie da się już wrócic do starych przyzwyczajeń…byłoby to niczym chodzenie w za ciasnych butach.To prawda ,ze miłość łączy się z cierpieniem,odrzuceniem,przykrościami i często niezrozumieniem…jednak aniołowie „zazdroszczą „ludziom możliwości cierpienia dla Chrystusa….Lekiem na wszelkie urazy jest pokora,uznanie własnej grzeszności.Skoro Syn Boży był bez grzechu a cierpiał za winy wszystkich,to dlaczego my grzesznicy oczekujemy łatwej drogi życia?Bądźmy jak trawa,która nieustannie podnosi sie i zyje,mimo,że wszyscy po niej depczą.Wszystko zabierze nam śmierć,zostanie tylko Serce Jezusa-a kto jw „ma”-ma wszystko.Przecież Ewangelia to Dobra Nowina,więc nie smućmy się i szerzmy miłość
Witaj Leszku MIŁOŚĆ, jaką ofiaruje BÓG niesie ze sobą ból, cierpienia, prześladowania…dlatego niewielu daje się uwieść JEGO MIŁOŚCI. Mało kto ją rozumie i przyjmuje… chyba rozumiem TĄ MIŁOŚĆ , dlatego z coraz większą odwagą wychodzę JEJ naprzeciw :) )) Dać się uwieść Miłości Bożej to chyba szczyt samego szczęścia… a ja czuję się szczęśliwa – dzięki BOGU z miłym pozdrowieniem
OdpowiedzUsuńJak to miło spotkać taką uwiedzioną :)
OdpowiedzUsuńLeszku – krótko, zwięźle i treściwie. Łatwiej jest dać się uwieść niż potem podążać codziennym życiem po śladach tej Miłości.
OdpowiedzUsuńKtoś raz uwiedziony pięknem Boga „nie moze” postępować wbrew Jego przykazaniom.Zycie ludzi sie zmienia, i nie da się już wrócic do starych przyzwyczajeń…byłoby to niczym chodzenie w za ciasnych butach.To prawda ,ze miłość łączy się z cierpieniem,odrzuceniem,przykrościami i często niezrozumieniem…jednak aniołowie „zazdroszczą „ludziom możliwości cierpienia dla Chrystusa….Lekiem na wszelkie urazy jest pokora,uznanie własnej grzeszności.Skoro Syn Boży był bez grzechu a cierpiał za winy wszystkich,to dlaczego my grzesznicy oczekujemy łatwej drogi życia?Bądźmy jak trawa,która nieustannie podnosi sie i zyje,mimo,że wszyscy po niej depczą.Wszystko zabierze nam śmierć,zostanie tylko Serce Jezusa-a kto jw „ma”-ma wszystko.Przecież Ewangelia to Dobra Nowina,więc nie smućmy się i szerzmy miłość
OdpowiedzUsuńja się tylko uśmiechnę
OdpowiedzUsuńOtóż to.
OdpowiedzUsuńNo właśnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za uśmiech.
OdpowiedzUsuńkrotkie a jakie tresciwe
OdpowiedzUsuńChciałabym pozwolić się uwieść Bogu -ale do tego trzeba zgody na krzyż…a to tak trudno:(
OdpowiedzUsuńJeśli Ty masz wątpliwości, czy dałaś się uwieść, to kto się dał?
OdpowiedzUsuńA kim ja jestem? Nie przyjmuję darów Bożych tak jak powinnam…nie wszyscy są tak niewdzięczni
OdpowiedzUsuń