sobota, 11 października 2014

Mało wybranych

(1) A Jezus znowu mówił do nich w przypowieściach: (2) Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. (3) Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. (4) Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę; woły i tuczne zwierzęta ubite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę! (5) Lecz oni zlekceważyli to i odeszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, (6) a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy, pozabijali. (7) Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić. (8) Wtedy rzekł swoim sługom: Uczta weselna wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. (9) Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie. (10) Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala weselna zapełniła się biesiadnikami. (11) Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nie ubranego w strój weselny. (12) Rzekł do niego: Przyjacielu, jakże tu wszedłeś, nie mając stroju weselnego? Lecz on oniemiał. (13) Wtedy król rzekł sługom: Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. (14) Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych. (Mt 22,1-14)

Ile razy czytam tę przypowieść, widzę siebie w roli tego, komu wiążą ręce i nogi i wyrzucają na zewnątrz. Znam to przecież na co dzień - i całkiem dosłownie: ileż to razy mnie się wydaje, że jestem ubrany stosownie, a żona mówi, że ze mną nie pójdzie, jeśli się nie przebiorę, ale także w tym znaczeniu jak najbardziej ogólnym: jestem zadowolony z tego, co zrobiłem, ale już po chwili okazuje się, że nikt nie podziela mego zdania... Moja akceptacja dla siebie samego i tego, co robię, nigdy nie znajduje potwierdzenia w oczach innych.
Gdybym więc znalazł się na tym weselu, jako ten sprowadzony z drogi, okazałoby się po chwili, że nadużyłem gościnności Gospodarza...





13 komentarzy:

  1. Leszku- wielu jest powołanych, lecz mało wybranych. Każdy z nas miałby wiele za uszami, bo wszyscy jesteśmy grzesznikami, lecz na każdej mszy św. modlimy się; Panie- nie zważaj na grzechy nasze lecz na wiarę swego Kościoła". Poniekąd przez to ofiarowujemy nasze niedoskonałości Jezusowi ponoszącemu ofiarę za nas. Ta przypowieść jest nadzieją dla nas byśmy oblekli w szatę Chrystusa [jak na chrzcie św.] a dokonuje się to między innymi gdy przyjmujemy komunię św. [czasami pod dwoma postaciami ;Ciało i Krew] czyli Jezusa- przyoblekasz się w Chrystusa. Powiedziane jest, że jedna kropla Krwi Chrystusa w takiej jest cenie, że może dać całemu światu zbawienie; nasunęły mi się tutaj słowa pieśni;
    " Pójdźcie do Niego, biedni grzesznicy,
    Zmyć grzechów zmazy w czystej Krynicy,
    Nad śnieg zbieleje dusza zmazana,
    Kochajmy Pana, kochajmy Pana".
    Moim zdaniem - zamiast widzieć siebie w roli tego, któremu wiążą ręce; wciel się w rolę grzesznika, który do Jezusa pomyka, po Jego szatę by się przyoblec w Niego; zaufaj Panu, a ludzkie opinie ofiaruj Zbawicielowi- już On będzie wiedział co z tym fantem zrobić;
    no i kolejne skojarzenie z książką SZATA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, ładnie piszesz, mądrze piszesz... Ale gdy życie oparte jest jedynie i wyłącznie na domysłach, a nie na weryfikowalnych faktach, to można się czuć, jak kolos na glinianych nogach - wystarczy chwila i ktoś te nogi jednym ruchem przetrąci. A wtedy wraca ten obraz zakutego i wyrzuconego na zewnątrz, bo w jednej chwili wszystkie, a nie tylko te konkretne domysły, stają się wątpliwe.
      Ale oczywiście nie zmienia to życia - tak, jak tylko w Nim pokładałem nadzieję, tak nadal pokładam ją tylko w Nim. Tylko nadzieja staje się słabsza...

      Usuń
    2. Leszku- dziś też jest Dzień papieski; a o co prosił J.P.II;
      "proszę was, nie pozwólcie się przesiewać żadnym siłom i ułudom. Bądźcie dojrzali dojrzałością wiary i mocni mocą ducha."
      Nadzieja nie może być słabsza, bo masz "SKĄD" czerpać siły do bycia pewnym, że Pan jest z Tobą, bez względu na to co się wokół Ciebie dzieje; w Nim pokładasz nadzieję, że przyjmie zarówno to co dobre, jak i to co złe. Takie chwile jakie Ty przeżywasz i wątpliwości, dotykają każdego z nas. Przecież nawet święci mieli "dni ciemności". Mnie one chyba nawet częściej nachodzą niż Ciebie, bo z natury jestem pesymistką, ale... nie teraz, gdy panuje pokój w sercu po pielgrzymce, a na mszy św. w bazylice św. Piotra w kaplicy św.J.P.II dostąpiłam jako jedna z nielicznych łaski przyjęcia Jezusa pod dwoma postaciami; Ciała i Krwi Zbawiciela. Doznałam w tym momencie czegoś szczególnego- smak krwi aż sprawdzałam, czy przypadkiem nie ugryzłam się w język:)
      A potem rozlała się łaska szczęśliwości. Myślisz, że szatan nie zabiegał o to aby mi tą szczęśliwość zatruć posługując się osobami z otoczenia. Co z tego, jak Pan dawał mi odczuć, że wciąż jest przy mnie i pocieszał zsyłając inne radości. Zatem głowa do góry, a ON rozpędzi gromadzące się nad Tobą chmury. Zjawi się w odpowiednim momencie z szatą uszytą na Twoją miarę - na miarę dziecka Bożego;

      Usuń
    3. P.S.
      "Sursum corda (w górę serca)"; to przesłanie dziś do Ciebie kieruje J.P.II

      Usuń
  2. Leszku, ja mam jeden pomysł, jakbyś znalazł się na miejscu tego, co się stosownie nie ubrał: nie milcz. (Bo ten milczał uparcie, zapytany). Więc jak Cię PAN zapyta, to wówczas nie milcz. Nie wiem, co masz powiedzieć wówczas ale na pewno nie milcz. Reszta w nadziei na miłosierdzie!
    Pozdrawiam :)
    Też mam nadzieję na miłosierdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Król tak pięknie zwrócił się do człowieka nie ubranego w strój weselny. (12) Rzekł do niego: "PRZYJACIELU..." być może to sprawiło, że zaniemówił. Kto wie, czy my na widok Pana mówiącego do nas ;"PRZYJACIELU" też nie zapomnimy języka w gębie???

      Usuń
    2. Baranko, świetna rada! - to rzeczywiście zapewne jest istotą sprawy! Ale czy się odezwę, to już inna sprawa - tu obawy Basi mogą się okazać słuszne.

      Usuń
    3. Jak Basiu zwróciłaś na to uwagę, to przypomniało mi się, jak to było, gdy sekretarz ks. Prymasa coś zaszeptał do ucha i kard. Józef Glemp podszedł do mnie, gdy spacerowałem ze swoim synem. Teraz przedłuża sobie studia zapisując się na drugi fakultet, ale wtedy dopiero uczył się chodzić. To on już chodzi? - rzekł ks. Prymas, a ja nie potrafiłem sklecić ani jednego sensownego zdania.

      Usuń
    4. Leszku- w takiej sytuacji dobrze jest mieć u boku osobę, która choćby szturchnięciem w bok [łokieć] opamięta nas. Myślę, że przy spotkaniu z Nauczycielem [dziś Dzień Nauczyciela] dobrze byłoby aby przy naszym boku była Jego Matka. Ona zadba o to, abyśmy nie zapomnieli języka w gębie, gdy do nas przemówi Pan słowem "PRZYJACIELU", a może i porę uświadomi nam, że szata na "wesele" niewłaściwa??? Doradzi jaką założyć etc...

      Usuń
  3. Leszku, aż tak Ci zależy aby inni Cię akceptowali ? W tym wszystkim najważniejszy jest BÓG :) ON jest z Ciebie zadowolony, że tak bardzo chcesz innym GO przybliżyć,aby GO kochali i poznali. Dopiero na tamtym świecie dowiemy się ile w nas było dobra i ilu ludzi do Boga przyciągnęliśmy swoim zachowaniem czy postawą :) zobaczysz :) Pozdrawiam Cię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to jest pytanie, czy On jest zadowolony? Całe moje przekonanie, że rzeczywiście Mu służę, to jednak jedynie domysły, a gdy okazuje się, że w konkretnych domysłach kompletnie błądzę, to pewnie błądzę i w tym...

      Usuń
  4. Leszku,
    nie martw się tak bardzo. Ja wiem, że Ty tak bardzo chcesz i tak bardzo nie możesz, w myśl zasady "chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle". Uważam, że jeśli człowiek się stara i ma czyste, szlachetne intencje, to znaczy, że zrobił wszystko, aby mieć tę właściwą szatę. Pan Bóg jest miłosierny i docenia przede wszystkim starania. Jak myślisz, czy jeśli małe dziecko szczerze, z serca, z miłości do mamy, ale okropnie fałszując zaśpiewa jej piosenkę na Dzień Matki, to ona je skrytykuje i odrzuci? Taż to by musiała być jakaś psychopatka!
    My, z naszym nieudolnościami, jesteśmy jak te dzieci. Pan Bóg jest Ojcem - czy mógłby nas odrzucić tylko dlatego, że nie mamy słuchu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście masz do końca rację:) I właśnie na to miłosierdzie liczę.

      Usuń