sobota, 3 kwietnia 2010

Pusty grób

1 W pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. 2 Kamień od grobu zastały odsunięty. 3 A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. 4 Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. 5 Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: «Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? 6 Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał. Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei: 7 ”Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie”». 8 Wtedy przypomniały sobie Jego słowa 9 i wróciły od grobu, oznajmiły to wszystko Jedenastu i wszystkim pozostałym. 10 A były to: Maria Magdalena, Joanna i Maria, matka Jakuba; i inne z nimi opowiadały to Apostołom. 11 Lecz słowa te wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary. 12 Jednakże Piotr wybrał się i pobiegł do grobu; schyliwszy się, ujrzał same tylko płótna. I wrócił do siebie, dziwiąc się temu, co się stało. (Łk24)

Kobiety już wiedziały. Im wystarczyło to, co powiedzieli im aniołowie. Jednak tym, którym one to opowiedziały słowa te wydały się czczą gadaniną i nie dali im wiary.

Szczęśliwie Piotr poprzez swoje zachowanie z piątku utracił już to przekonanie o własnej wyższości, które innym nie pozwalało na przyjęcie słów niewiast. Piotr również nie wierzył, ale nie lekceważył tych słów. Nie tylko poszedł, lecz wręcz pobiegł do grobu.

…wrócił do siebie, dziwiąc się temu, co się stało.

Nadal nie mógł uwierzyć, ale już nie odrzucał tej myśli.


* * *

Z okazji tegorocznych Świąt Wielkanocnych życzę każdej z was / każdemy z was byście zawsze wzorem św. Piotra potrafili nie odrzucać tego, w co nie potraficie uwierzyć. Bóg ma dla nas takie niespodzianki, że czasami trudno w nie uwierzyć – logika, dotychczasowe doświadczenie, mówią jednoznacznie – to jest niemożliwe! – tak, jak niemożliwe było to, co opowiadały niewiasty.

22 komentarze:

  1. Jestem zbudowana :) Po raz pierwszy spotykam w internecie wypowiedź mężczyzny , który zauważa jak często wywyższanie się mężćzyzn jest dla nich samych szkodliwe. Przez wiele lat , każedmu mężczyźnie króry się wywyższał i gardził kobietami, stawiając swoją inteligencję ponad inteligencję KAŻDEJ KOBIETY udowadniałam jakim jest głupcem .Skutek jednak był taki ,że im lepiej to udowodniłam tym bardziej było to bolesne. Dopóki nie zrozumiałam, że rzeczywiscie w jakiś sposób tworzymy jedność. I o ile jedność ta trwa w poszanowaniu innych jest motorem do rozwoju i poznania samego siebie. Zrozumiałam też coś innego, mianowicie mężczyźni Ci niewątpliwie mieli sporą inteligencję ale brakowało im najważniejszego :miłości. Najprawdopodobniej nie otrzymali jej od nikogo DARMO. Ponieważ prawdziwą miłość otrzymuje się całkowicie za darmo , ale jednocześnie jest to dar przewyższający wszystko inne na świecie. Oraz nie cenili miłości.Niestety wielu ludzi uważa miłość za słabość mie zdając sobie sprawy, jaką jest niesamowitą mocą. Jest taką mocą ,że jeżeli pragniemy bezinteresownie i z miłością, jakiegoś dobra dla drugiej osoby to ona jest w stanie zrealizować to natychmiast. bo miłość jest cudowna i to ona jest źródłem wszystkich cudów ( bo miłość to Bóg).

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak dokładnie, to nie porównywałem tu inteligencji kobiet i inteligencji mężczyzn – tu jest ta sama myśl, jaką formułowałem ćwierć wieku temu w „Listach o miłości” o tym, że najważniejsza jest umiejętność przyjmowania znaków danych nam od Pana i wykorzystania całej naszej inteligencji dla tego, co wynika z tych znaków. A to łatwiej przychodzi kobietom. I tak to zostało opisane w dzisiejszej ewangelii. Mężczyznom przychodzi to trudniej, bo są wychowywani w duchu prymatu rozumu. Obawiam się jednak, że współczesnym kobietom jest już równie trudno..

    OdpowiedzUsuń
  3. ~krysiunia-pisze-wiersze.blog.onet.pl3 kwietnia 2010 19:51

    Tak masz rację obyśmy przyjmowali to co Pan nam daje mimo,że nasz rozum mówi coś innego,co do dyskusji czy kobiety szybciej przyjmują do wiadomości to owszem wtedy tak było usłyszały i to im wystarczyło ale nie jestem pewna czy współczesne kobiety zareagowałaby podobnie …Pozdrawiam i pogodnych,radosnych ,pełnych wiary i nadziei Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  4. Żeby było jednoznaczne – uważam, że nadal kobietom łatwiej to przychodzi, niż mężczyznom, tyle, że dziś nie jest to już tak powszechne, jak było kiedyś. Współczesna kobieta bardzo chce pokazywać światu, że jest racjonalna – tym samym będzie unikać wyborów, które mogłyby rzucić cień na to stwierdzenie. Tymczasem jest to w ogóle źle postawione zagadnienie, bo nie ma takiego dylematu wiara, czy rozum; problem dotyczy ustanowienia prymatu poznania – właściwe wg mnie jest ustanowienie najwyższego priorytetu dla wszystkiego, co poznajemy na drodze wiary. Rozum jest przy tym konieczny (choćby po to, by własnych pragnień nie przypisywać Bogu), ale to rozum ma służyć tym znakom danym nam przez Pana, a nie na odwrót. Ot i cała tajemnica rozumnego życia.

    OdpowiedzUsuń
  5. ~krysiunia-pisze-wiersze.blog.onet.pl4 kwietnia 2010 18:47

    no tak zgadzam się z Tobą,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Też się zgadzam Leszku z Tobą i Krysiunią :) Nowe w tym podejściu jest dla mnie, że znalazłeś miejsce dla rozumu w połączeniu z wiarą. Mnie się wydawało, że jak się wierzy, to się wierzy -rozum nie ma tu wiele do gadania. Wiara dzieje się poza rozumem. No i myliłam się :) Jeszcze raz składam najlepsze życzenia Wielkanocne. Niech Cię Pan błogosławi i strzeże -to błogosławieństwo zawsze robiło na mnie szczególne wrażenie więc niech będzie Twoim świątecznym „prezentem” ode mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki serdeczne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kobietom było łatwiej, bo były „nieuczone”? Nie zgadzam się. Kobiety ujrzały Aniołów. Czy gdyby uczniowie usłyszeli nowinę od Anioła (a nie od kobiet) – to by nie uwierzyli?Aż tak bardzo się nie różnimy

    OdpowiedzUsuń
  9. Odwracasz kota ogonem – ja nic takiego nie powiedziałem! Powinno być tak: najważniejsze dla nas są te znaki, które dostajemy od Boga i dopiero opierając się na nich powinniśmy używać rozumu dla rozeznania sytuacji. Mężczyźni „od zawsze” mieli tendencję do tego, by nie przyjmować na wiarę tego, „co nie mieści się w głowie” (vide św. Tomasz); niewiasty przy pustym grobie usłyszały od nieznajomych (to my teraz sobie mówimy, że to aniołowie), że nie ma co szukać Jezusa wśród umarłych i po prostu przyjęły to do wiadomości, przyjęły, że tak jest. I chwała im za to! Obawiam się, że gdybyś to Ty była tam pod pustym grobem, wcale byś w to nie uwierzyła, bo Ty uznajesz prymat rozumu – szukałabyś raczej śladów, w jaki sposób ktoś wykradł ciało. To nie chodzi o to, czy ktoś jest „douczony”, czy „niedouczony”, tylko o prymat rozumu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mam pojęcia, czy bym uwierzyła czy nie. Nic nie chciałam odwracać. Zastanawiam się tylko, czy gdyby pierwszy do grobu poszedł któryś uczeń i ujrzał „nieznajomych” – to czy prędzej by im uwierzył na miejscu niż „gadaninie kobiet”. Powiadasz, że to mężczyźni byli od zawsze uczeni prymatu rozumu. Z tym też się do końca nie zgadzam. Myślę, że dotyczy to tylko właśnie „uczonych” – bo większa wiedza zwykle prowokuje większy racjonalizm (a przez wieki kobiety nie mogły studiować). W innych grupach społecznych różnica leżała chyba gdzie indziej. Ja bym powiedziała, że różnice dotyczyły przede wszystkim ujawniania emocji. Mężczyzn uczono aby swoje emocje ukrywać, kobietom wypadało je okazywać. Rozum i materialne podejście to już co innego – bo często damska „emocjonalność” jest (i była) jak najbardziej zaplanowana… Inne środki – ale cel jak najbardziej obliczony i racjonalny (dama wiedziała przy kim „opłaca się” zemdleć ). Postrzeganie wszelkich wydarzeń jako „znaków” (zresztą czasami całkiem opacznie!) – kojarzy mi się równie silnie z chłopstwem i rycerstwem zabobonnym całkiem tak samo niezależnie od płci.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ps. Oczywiście rozumiem, że Tobie chodzi o zupełnie inne nastawienie niż prezentowano w dawnych wiekach. Tylko tyle chciałam powiedzieć, że to „rozumowe” podejście kobiet wcale nie jest wymysłem naszych czasów

    OdpowiedzUsuń
  12. A co mi powiesz na hasło „intuicja”, które najczęściej występuje w konotacji „babska intuicja”? Czy rzeczywiście niczego takiego nie ma? (i nigdy nie było?)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak dla mnie „intuicję” ma każdy A mówi się „babska”, bo my baby lubimy się do niej przyznawać, a chłopy próbują swoje nawet intuicyjne wybory tłumaczyć „rozumem” – tak jednym i drugim „wypada”.

    OdpowiedzUsuń
  14. Podejście do intuicji się zmienia, bo nade wszystko kobiety się zmieniają. To nawet ja pamiętam czasy, kiedy to kobiety wcale nie próbowały racjonalizować swoich decyzji podejmowanych w oparciu o intuicję. Dziś rzeczywiście tak jest, że racjonalizują, bo to nie wypada się przyznać, że jakaś decyzja nie jest wsparta rozumem. Tak jednak kiedyś nie było i w tym podejściu do intuicji była wielka różnica zależna od płci. Właśnie pojęcie „babska intuicja”, które prawdziwie funkcjonowało, pozwalało na to, by kobiety kierując się intuicją, nie musiały swych decyzji racjonalizować. Mężczyźni nie mieli tego przywileju – wręcz byłoby to źle przyjęte, jeśli mężczyzna by mówił, iż podjął jakąś decyzję w oparciu o intuicję. To, co piszę o intuicji, to inaczej opisany problem prymatu rozumu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja to widzę inaczej – swój sąd, decyzję podejmujemy na podstawie „wyrachowania” albo „czucia” – kobiety i mężczyźni. Kiedy nie da się decyzji zracjonalizować jakąś obiektywną, mierzalną prawdą – to kobieta wtedy mówi o „babskiej intuicji” (och, jaka ona delikatna i kobieca!), a mężczyzna mówi „tak, bo ja tak chcę”, albo „to moja decyzja i koniec” (o, jaki zdecydowany i męski). Jak dawniej kobiecie nie należało się przyznać do materializmu i wyrachowania, teraz nie wypada do przeczucia. Ale na poziomie decyzji niewiele się zmieniło

    OdpowiedzUsuń
  16. Ps. A i mężczyzna nie był zmuszony do racjonalizowania – właśnie ze względu na rolę patriarchalną. „Ja tak chcę” wystarczyło na racjonalizację bez żadnego argumentu rozumowego.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak widać się różnimy, bo mnie się wydaje, że to, co nazywamy intuicją, istnieje naprawdę i nie ma nic wspólnego z podejmowaniem decyzji pod wpływem emocji.

    OdpowiedzUsuń
  18. No to zapytam przewrotnie – a Ty uważasz, że intuicję masz?

    OdpowiedzUsuń
  19. No przecież zawsze mówię, że ze mnie baba, a nie chłop!

    OdpowiedzUsuń
  20. E, ja myślę, że jednak chłop Wiesz, ja myślę, że intuicja, szósty zmysł, istnieje. Tylko termin „babska intuicja” nie ma zbyt wiele wspólnego z tą intuicją prawdziwą. Takie określenie nie funkcjonuje np. wśród ludów pierwotnych. Wątpię też aby jakiś odpowiednik powiedzenia o „babskiej intuicji” trwał w kulturze indyjskiej lub dawnej chińskiej, wszędzie tam, gdzie świat ducha nie został aż tak oddzielony od materialnego jak w Europie. Wątpię też aby o „babskiej intuicji” mówiło się w czasach ludzkiego życia Jezusa. U nas natomiast takie powiedzonko uważam za wygodne usprawiedliwienie wtedy, gdy właściwych motywów wolimy nie zdradzać.

    OdpowiedzUsuń
  21. Rzecz tylko w tym, że to właśnie nie jest zmysł. Bardzo ciekawe były Twoje uwagi dotyczące kultur, w których nie nastąpiło takie oddzielenie świata duchowego i świata materialnego. Intuicja jest właśnie tym, co się dzieje na styku tych światów. Oczywiście nie najlepiej jest, gdy wszystko się kończy na poziomie intuicji – dobrze jest mieć świadomość tego wszystkirgo i najnormalniej w świecie uczyć się rozpoznawania – tu rozum też tak naprawdę jest potrzebny.

    OdpowiedzUsuń
  22. Z pewnością potrzebny. Bóg nam dał jedno i drugie chyba nie dla żartu.

    OdpowiedzUsuń