poniedziałek, 7 września 2009

U ks. Tomasza

Nie tak dawno na blogu ks. Tomasza była ciekawa notka nt. pewnej pary, która podeszła do komunii, ale poprosiła jedynie o błogosławieństwo. Okazało się, że „On ma za sobą nieudane małżeństwo. Ona została porzucona przez męża, który wyjechał w nieznane.”

W tym czasie, gdy notka się ukazała, byłem na działce, ale po powrocie już czekał na mnie mail od Anki, którą zapewne pamiętają moi najstarsi czytelnicy, jako że kiedyś prowadziła świetny blog o tematyce religijnej, a u mnie była częstym gościem. Treść tego maila sprowokowała mnie, bym zabrał tam głos. A oto, co napisałem

Dziś pierwszy raz od trzech tygodni siedzę w internecie, a pierwsze, co przeczytałem, to pytanie a~: „a co Ty taki cichutki? u ks tomasza jest o miłości:)  może byś wpadł?”. No to wpadłem. Zwrócę uwagę na fakt, że miłość, którą ks. Tomasz rozpoznał u tych dwojga, zesłał nie kto inny, lecz sam Bóg, bo tylko On jest źródłem miłości (nie ma innego źródła). Zesłał, choć dobrze wiedział, iż nie będą mogli zawrzeć sakramentu małżeństwa. Czy to oznacza, że Kościół źle rozpoznaje Jego wolę odnośnie nierozerwalności małżeństwa? – nie, tu żadnych wątpliwości być nie może – Jezus powiedział to jednoznacznie. Jak sądzę, Pan zesłał na nich tę miłość, by na nowo potrafili uwierzyć, że są zdolni do miłości. Naszym zadaniem tu na ziemi jest nauka miłości; człowiek, który straci wiarę w to, że może kochać, jest przegrany. A oni na nowo uwierzyli. Trudna jest ta ich miłość, bo nie może się karmić sakramentami (jakże nie doceniają ich ci, którzy nie mają żadnych przeszkód). Jednak z drugiej strony łatwiejsza, bo w pełni świadoma tego, jak bardzo jest zależna od woli Bożej – nie grozi jej pycha „Jacy to my jesteśmy wspaniali”. Trwają przy Panu i w Nim szukają oparcia. I właśnie o to chodzi..

Wydawało mi się, że to ważne słowa, które pomagają w rozpoznaniu istoty rzeczy. Niestety tylko mi się wydawało – nikt z piszących po mnie nie odniósł się do tych słów; ci, którzy pisali, pisali tak, jak by ich w ogóle nie było. Przeważały wypowiedzi w stylu Kolejny problem w stylu „made by kościół katolicki”, czy ksiezoski wymysl!!!!!…2)beznadziejna przysiega.. Gdybym umiał pisać tak, by inni mieli ochotę to czytać, dalsza dyskusja byłaby inna. Ale nie umiem…

54 komentarze:

  1. Długo zmagała się z tym, – jak to u mnie jest. Tłumaczyłam sobie to na rózne sposoby i pakowałam się w różne relacje.To raczej nieumiejętność radzenia sobie z samotnością. Z namową pewnego księdza poszłam nawet do Sądu kościelnego w celu dowiedzenia się jak to jest z unieważnieneim małżeństwa.Prawda jest prosta. Może byłam niewierząca, ale przysięgałam z całą wiedzą co się za tym kryje, świadomoscią wypowiadanych słów.Samotność – można wykorzystać na wiele dobrych sposobów, a proby pójscia na kompromisy… z??? jakoś udaje mi sie ominąć…choć czasem to bywa koszmarem

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Agata - co uciekla z doliny tęczy7 września 2009 14:18

    dobrze, że jesteś! nie znałam tego bloga, a szkoda, muszę nadrobić zaleglości

    OdpowiedzUsuń
  3. Instytucja unieważnienia małżeństwa, aczkolwiek potrzebna, to wyraźnie w ostatnich czasach jest nadużywana – charakterystyczne jest to, że najwięcej unieważnień jest w tych krajach, w których jest też najwięcej rozwodów. Ale to sprawa sumienia tych, którzy nadużywają. Taki przykład, jak ten, który opisał ks. Tomasz, jest na prawdę budujący, że są ludzie, którzy potrafią odnaleźć fundament nawet tam, gdzie większość się go wyrzeka..

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie – nie wierzę! Jak to możliwe, byś nie znała bloga ks. Tomasza – przez wiele, wiele lat nr 1 w tej kategorii i to we wszystkich rankingach onetu (łącznie z tym najważniejszym – tytułem Bloga Roku).Dobrze, że przynajmniej na to się przydałem, iż na niego wskazałem. A tak w ogóle, to może zajrzyj do mojej linkowni – może są jeszcze jakieś inne blogi, które dzięki temu odkryjesz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Leszku…Jak zapewne zauważyłeś, i ja byłam u księdza Tomasza – i jak wiesz, pisałam o tym, że muszę się wyzbyć uczucia zawiści wobec tych, którzy „mogą” korzystać z sakramentów, podczas gdy ja „nie mogę.” Trudna jest taka miłość – ja to wiem dobrze! – a może trudniejsza jeszcze, gdy ma się przy sobie człowieka, w którym „wypaliło się” jego kapłaństwo i który stale narażony jest na pokusę postawiania tych, których kocha, na miejscu Boga (a tego miejsca żaden człowiek nigdy zająć nie może!). Trudna jest w takiej sytuacji i relacja z Bogiem (tym bardziej, że człowiek staje bezradny wobec oskarżeń, że nawet modląc się w tej sytuacji jest hipokrytą…) – a jednak, Leszku „jak śmierć potężna jest miłość, a namiętność trudna jest jak świat podziemny. Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki…” Pewien duszpasterz małżeństw niesakramentalnych powiedział kiedyś, że ludzie, którzy tak kochają, są jak ci, którzy wadzą się z Bogiem: „To jest nasza miłość i ona jest dobra…”www.cienistadolina.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. ~http://ateistaa.blog.onet.pl/9 września 2009 13:32

    > Naszym zadaniem tu na ziemi jest nauka miłości; człowiek, który straci wiarę w to, że może kochać, jest przegrany. Czy to dlatego staracie się wbić w świadomość ludzi to, że wasi przeciwnicy są niezdolni do miłości?> Czy to oznacza, że Kościół źle rozpoznaje Jego wolę odnośnie nierozerwalności małżeństwa? – nie, tu żadnych wątpliwości być nie może – Jezus powiedział to jednoznacznie.Jezus mówił coś o Kościele?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ateisto >> Czy to dlatego staracie się wbić w świadomość ludzi to, że> wasi przeciwnicy są niezdolni do miłości?KOCHAJ bliźniego swego jak siebie samego; KOCHAJ………a nie czepiaj się każdego kto myśli inaczej niż Ty; nie generalizuj; > Jezus mówił coś o Kościele? „Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody” Mk 16,15 Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody!1. Żniwo wprawdzie wielkie, * Ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, * Żeby wyprawił robotników na zniwo swoje.Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody!2. Nie wyscie mnie wybrali, * Ale Ja was wybrałem. I przeznaczyłem was na to, * Abyscie szli i owoc przynosili.Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody!3. To wam przykazuję * Abyscie się wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami Moimi, * Jeśli będziecie się wzajemnie miłowali.Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody!4. Jak Ojciec Mnie posłał, * Tak i Ja was posyłam. Weźmijcie Ducha Świętego * I bądźcie Moimi świadkami aż po krańce ziemi.Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody!Dlaczego wsadzasz swój nos tam, gdzie nie powinieneś ?wiesz co się ciekawemu stało ? wsadził nos do kawy i mu urwało; Chrystus jest głową Kościoła; nie wierzysz – nie musisz ale odczep się od wierzących;

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście zauważyłem, że się tam wpisałaś; z drugiej strony pisząc wtedy (szczególnie o tej niemożności korzystania z sakramentów), myślałem m.in. o Tobie.. Twoja wypowiedź też pozostała niezauważona:(

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, Ateisto – jak zwykle jesteś gotów rżnąć głupa, byle tylko się czegoś przyczepić. Czy w tym, co ja napisałem, jest w ogóle mowa o tym, że ktokolwiek nie jest zdolny do miłości? Ja pisałem jedynie o tym, że Bóg zsyła miłość także na tych, których miłość nie może zaznać w pełni swojego spełnienia, a wszystko po to, by na nowo uwierzyli, że są zdolni do miłości. To szatan stara się wmówić człowiekowi, że nie jest zdolny do miłości – i czasami mu się to udaje; zdolny jest jednak każdy – nawet ten, który w to nie wierzy.Jeśli zaś chodzi o drugą część Twojej wypowiedzi, to przecież doskonale wiesz, że KK stoi na stanowisku nierozerwalności małżeństwa, co wynika wprost ze słów Jezusa (jestem całkowicie pewny, że doskonale pamiętasz pytania, jakie Mu zadawano nt. listu rozwodowego) – i ja o tym pisałem. Czyżby na prawdę ten prosty tekst przekraczał Twoje zdolności percepcji? – jakoś w to nie wierzę.

    OdpowiedzUsuń
  10. ~http://ateistaa.blog.onet.pl/9 września 2009 23:07

    > Oj, Ateisto – jak zwykle jesteś gotów rżnąć głupa, byle tylko się czegoś przyczepić.Lepiej się przyczepić niż przyczepić się wymyślonych przez siebie cech kogoś – jak ty to zrobiłeś w stosunku do mnie. Czyż nie?> Czy w tym, co ja napisałem, jest w ogóle mowa o tym, że ktokolwiek nie jest zdolny do miłości?Czy to co napisałeś to cała nauka Kościoła? Kto tu „rżnie głupa”?Przecież dokładnie zacytowałem co napisałeś i tą wypowiedź odniosłem do nauk i działań Kościoła.> To szatan stara się wmówić człowiekowi, że nie jest zdolny do miłości Czyli Kościół to Szatan a katolicyzm to jego wymysł?To bowiem Kościół wmawia społeczeństwu, że np. każdy ateista to człowiek niezdolny m.in. do miłości.

    OdpowiedzUsuń
  11. No i nadal rżniesz głupa. Piszesz „Lepiej się przyczepić niż przyczepić się wymyślonych przez siebie cech kogoś – jak ty to zrobiłeś w stosunku do mnie. Czyż nie? ” – czyli sugerujesz, że niesłusznie Ci przypisuję inteligencję, sugerujesz, że po prostu JESTEŚ głupem. A jednak ja Ci nie wierzę nic, a nic. Jestem pewien, że doskonale rozumiesz teksty, które piszę, ale ponieważ nie ma się w nich do czego przyczepić, to rżniesz głupa, byle tylko móc się czepiać.Piszesz „Czy to co napisałeś to cała nauka Kościoła? Kto tu „rżnie głupa”?” – a czy nie znasz podstawowych praw prowadzenia polemiki, iż można się odnosić tylko do tego, co jest napisane? Jestem pewien, że doskonale wiesz. Ale wolisz rżnąć głupa, bo inaczej Ty nie miałbyś co napisać..Wreszcie piszesz „To bowiem Kościół wmawia społeczeństwu, że np. każdy ateista to człowiek niezdolny m.in. do miłości.” I tu powinienem wrócić do innego spostrzeżenia dotyczącego Twojej osoby, które tak Ciebie kiedyś obruszyło – tego mianowicie, że Twoje postępowanie bardzo przypomina metodę, jaką stosował Jerzy Urban, gdy był rzecznikiem Rządu. Otóż jego metoda polegała na tym, by przyjąć fałszywą tezę i opierając się na tej tezie prowadzić logiczne rozumowanie tak, by doprowadzić do absurdalnych wniosków. Ty robisz to samo. Bez jakiegokolwiek oparcia w faktach przyjmujesz tezę, jakoby Kościół głosił, iż „każdy ateista to człowiek niezdolny m.in. do miłości” i opierając się na tej fałszywej tezie, wyciągasz śmiałe wnioski, „Czyli Kościół to Szatan a katolicyzm to jego wymysł”. Gratuluję wyboru wzorca w prowadzeniu polemik!

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie się wydaje że podchodzisz do tematu bardzo tendencyjnie. „Bóg jest żródłem miłości….” no jak dla kogo. Uważasz że osoby niewierzące nie potrafia sie kochać, życ przykładnie, dobrze wychowywać dzieci?

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeciwnie – Bóg każdego uczy miłości. Również tych, którzy w Niego nie wierzą. Człowiek intuicyjnie wyczuwa, gdzie jest prawda, gdzie jest dobro i jeśli tylko jest uczciwy wobec siebie, idzie właśnie tam. A co się składa na ową intuicję? – m.in. to, co w kościele jest nazywane sumieniem. Bóg wyposażył nas w pewne mechanizmy, pozwalające nam podążać za nim nawet wówczas, gdy nie jesteśmy tego świadomi. Tak więc niewierzący również potrafią kochać, ale na tyle, na ile podążają na Panem – choćby byli tego nieświadomi. Ot i wszystko. Niejednokrotnie ta intuicja niewierzących znacznie przekracza intuicję wierzących. Wierzącym jest łatwiej, bo potrafią opisać mechanizmy, ale niekoniecznie musi się to przekładać na konkrety życia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ateisto – wszelka dyskusja z Tobą sprowadza się do Twego „ja” i nienawiści do katolików; pod to jesteś gotów podciągnąć każdą wypowiedź i każdego adwersarza; czepiasz się katolików ; czy Cię o to proszą czy Cię NIE proszą; to już Twoja obsesja, która Cię zżera.Ateisto – nie wymagam od Ciebie czegoś, czego dać nie możesz żadnemu katolikowi – miłości, bo Ty zioniesz do nich ogniem nienawiści więc byłoby to oczekiwanie na miarę cudu. Na Ciebie słowo katolik działa niczym płachta na byka, a mimo to pchasz się pomiędzy katolików i wtrącasz swoje trzy grosze do ich dyskusji; jedyny sposób na takich jak Ty to właśnie ignorancja; póki będzie zaślepiać Cię nienawiść, póty nie odnajdziesz PRAWDY. A Twoja skłonność do generalizowania i obwiniania katolików za całe zło tego świata jest, delikatnie mówiąc, dziecinadą. Jesteś żałosny w tym zacietrzewieniu i nienawiści do katolików; jesteś ŻAŁOSNY;

    OdpowiedzUsuń
  15. Bóg jest źródłem miłości; z tego źródła wypływają strumienie, które poją WSZYSTKICH – i tych, którzy w to Źródło wierzą i tych, którzy nie wierzą; z tych strumieni korzystają wszyscy- chociaż każdy ma swoje zdanie na ich pochodzenie; także niewierzący czerpią z tego źródła miłości, ale kiedyś zostanie za to wystawiony rachunek każdemu ; wierzącemu i niewierzącemu. Dopiero wtedy okaże się, kto będzie mógł nadal z tego źródła korzystać, a kto zostanie od tego źródła odcięty. O tym nie my będziemy decydować. Póki co, do miłości każdy ma prawo.

    OdpowiedzUsuń
  16. ~http://ateistaa.blog.onet.pl/10 września 2009 14:42

    > – czyli sugerujesz, że niesłusznie Ci przypisuję inteligencję, sugerujesz, Dobrze wiesz o co chodzi. Piszę o tym przy każdej swojej wizycie u Ciebie.> a czy nie znasz podstawowych praw prowadzenia polemiki, iż można się odnosić tylko do tego, co jest napisane?Ja wytykam Ci sprzeczność, a Ty o polemice. Jeżeli źle coś zrozumiałem, to może wyjaśnij, bo jak na razie to tylko unikasz dyskusji na ten temat.> Otóż jego metoda polegała na tym, by przyjąć fałszywą tezę i opierając się na tej tezie prowadzić logiczne rozumowanie tak, by doprowadzić do absurdalnych wniosków. Jeżeli przypisujesz mi metodę Urbana, to wyjaśnij co jest tą fałszywą tezą. Jak na razie to Ty podobną do niego stosujesz metodę, – na bliżej nieokreślonym ,może nawet nieistniejącym zarzucie określasz moją metodę argumentacji.> Ty robisz to samo. Bez jakiegokolwiek oparcia w faktach przyjmujesz tezę, jakoby Kościół głosił, iż „każdy ateista to człowiek niezdolny m.in. do miłości” Oparcie masz na moim blogu i znajdujących się tam odnośnikach.Ty jednak wolisz twierdzić, że ono nie istnieje.

    OdpowiedzUsuń
  17. ~http://ateistaa.blog.onet.pl/10 września 2009 14:44

    To ciekawe, bo księża właśnie opierają się często o takie powiązanie. Jeżeli ktoś odrzuca Boga, to odrzuca miłość do drugiego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie zaglądam na Twojego bloga, bo mi po prostu szkoda na to czasu. Jeśli chcesz ze mną dyskutować, to dyskutuj ze mną o tym, co jest na moim blogu. Widzę jednak, że rzeczowej dyskusji unikasz, jak ognia – zdecydowanie lepiej Ci leżą ogólnikowe ataki, które nie odnoszą się do żadnych konkretów.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja mogę odpowiadać jedynie za to, co sam mówię; mogę też komentować oficjalne dokumenty Kościoła. To, co Ty próbujesz robić, nie ma nic wspólnego z kulturą dyskusji. A na Twoim blogu nigdy nie byłem i nie zamierzam tam być. Jak chcesz dyskutować, to proszę bardzo – czyń to jednak tak, by coś z tego mogło wyniknąć; mogę pomagać Ci w zrozumieniu stanowisku Kościoła, ale Kościoła, a nie każdego z jego członków. Nie wymagaj też ode mnie, bym się wdawał w jakieś utarczki.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ateisto >> To jak często wmawiacie komuś tylko dlatego, ze nie> przytaknął wam, nienawiść do katolików zmotywowało mnie do> opisania tego typu „argumentów” – co niebawem ukaże się na> moim blogu.na swoim blogu możesz pisać co Ci się rzewnie podoba; tam Twoi klakierzy będą Ci wtórować i przytakiwać – będziesz w swoim żywiole, bo Twoje będzie na wierzchu – jak paw będziesz obnosił się ze swoją racją ; właśnie o to Ci chodzi i na tym Ci zależy; argumenty ? jakie argumenty mogłyby być dowodem na Twoją obsesję na punkcie katolików ? wystarczy czytać Twoje wypowiedzi, a wnioski nasuwają się same. Myślisz, że masz do czynienia z analfabetami ?> Na mnie takie argumenty nie robią wrażenia – piszesz o> czymś, to to uzasadnij.Po co – sam zajrzyj w swoje sumienie – jeśli jeszcze je masz …….> Z resztą kto tu kogo nienawidzi – czy ja atakuję Twoją> osobę, piszę, że jesteś żałosny? Nie – Ty tak.Ja Cię nie atakuję – ja Ci współczuję; nienawiść rujnuje tego, kto się w niej pławi; co rusz wpadasz na katolickie blogi, aby dać upust tego jadu; mnie to ani ziębi ani parzy, to Ty się tym podniecasz; > Ja nie proszę katolików by oceniani mnie albo narzucali mi> jakieś zasady, a jednak to robią. Dlaczego wam można to> robić a mi już nie?Ateisto – kto do kogo przychodzi ? katolicy na Twój blog, czy Ty na blogi katolików ? to Ty się narzucasz, a nie katolicy Tobie; spójrz prawdzie w oczy; bądź choć przez chwilę obiektywny ; atakuj tych co Tobie narzucają zasady na Twoim blogu, ale nie rządź się na cudzych blogach, bo wtedy to Ty jesteś intruzem; > Czy w każdym kto powie, że się z wami nie zgadza widzicie> zianie nienawiścią, czy to tyczy się tylko ateistów?to nie tyczy się ateistów, lecz ludzi upierdliwych, którym wszystko wadzi; złej baletnicy to przeszkadza nawet rąbek u spódnicy; Tobie też wszystko wadzi i nie dlatego, że jesteś ateistą, ale dlatego, że jesteś upierdliwym człowiekiem; dlatego że masz bzika na punkcie katolików – obsesję; to powinieneś leczyć, a nie obnosić się z tym po blogach; > Przeczytaj swój komentarz – to jest właśnie nienawiść.a czemu to niby miałbym Cię nienawidzieć ? traktuję Cię jak człowieka chorego – specyficzny rodzaj choroby; > Wtrącanie się w dyskusję katolików to nic w porównaniu z> wtrącaniem się katolików do życia ateistów.Człowieku – nie pozwalaj wtrącać się w swoje życie ludziom, którzy to bezpośrednio czynią, a nie wyżywaj się na blogach; > ulży. Zaprawdę, „żadnej” nienawiści w tym nie ma -> nienawiścią przepełniony jestem za to tylko ja, ponieważ> mam czelność istnieć i się nawet odzywać… :) Twój sarkazm na nic się zda; nie wywołasz u mnie chęci odwetu ; nie dzielę ludzi na ateistów i teistów; katolików i innowierców; według mnie – są tylko ludzie i ludziska w każdej opcji ; Ty sam zdecydujesz do której można Cię zaliczyć ; wyluzuj ! weź coś na uspokojenie; nie tacy, jak Ty mądrzy byli, a i tak się zmyli ; pozostał po nich jeno proch …….mały człowieczku – z prochu powstałeś i w proch się obrócisz; choćbyś nie wiem jak ujadał ;

    OdpowiedzUsuń
  21. ~http://ateistaa.blog.onet.pl/10 września 2009 20:34

    > Ja mogę odpowiadać jedynie za to, co sam mówię; mogę też komentować oficjalne dokumenty Kościoła. Tyle, że wiele z powszechnych inicjatyw Kościoła nie ma oparcia w oficjalnych dokumentach i w ten sposób można z jednej strony narzucać, z drugiej gdy narzucający okaże się winnym, stwierdzić, ze to jednak nie ma podstaw w oficjalnych dokumentach Kościoła.> A na Twoim blogu nigdy nie byłem i nie zamierzam tam być.Więc sam tu urywasz dyskusję – na dodatek jak pisałem zarzucając mi posługiwanie się nieprawdziwymi tezami, tylko dlatego, że nie chcesz dowodu na słuszność tej tezy poznać. Jak więc mamy dyskutować kiedy gdy ja podaję fakt, Ty się odwracasz?>mogę pomagać Ci w zrozumieniu stanowisku Kościoła, ale Kościoła, a nie każdego z jego członków.To nie stanowisko jednego ze członków. To stanowisko jakie jest bardzo popularne wśród wielu członków Kościoła.

    OdpowiedzUsuń
  22. ~http://ateistaa.blog.onet.pl/10 września 2009 20:47

    > jakie argumenty mogłyby być dowodem na Twoją obsesję na punkcie katolików ? wystarczy czytać Twoje wypowiedzi, a wnioski nasuwają się same. Chyba jednak nawet Tobie się nie nasunęły skoro nie potrafisz podać choć jednej mojej wypowiedzi z której wynika moja wielka do katolików nienawiść.> Ja Cię nie atakuję – ja Ci współczuję;Podkreślanie czyjejś żałosności nie ma nic wspólnego ze współczuciem. Z resztą trudno mi przyjąć, że ktoś jest zdolny współczuć tylko za to, że ktoś inny nie myśli tak jak on.> Ateisto – kto do kogo przychodzi ? katolicy na Twój blog, czy Ty na blogi katolików ?Po pierwsze – pewnie te wszystkie obelgi i teksty mające mnie nawrócić piszą ateiści?Po drugie – ja tylko przychodzę na blog, katolicy starają się włazić w moje życie. To spora różnica.> to Ty się narzucasz, a nie katolicy Tobie;Czy ja zmuszam katolików by obchodzili moje urodziny, by żyli w taki sam sposób jak ja, by finansowali moje rozrywki? Nie – katolicy zaś zmuszają mnie bym ja obchodził ich święta, bym żył zgodnie z katolickimi zasadami, bym utrzymywał ich Kościół itd.> a czemu to niby miałbym Cię nienawidzieć ? traktuję Cię jak człowieka chorego – specyficzny rodzaj choroby; Jaka jest diagnoza? Jeżeli nie ma podstaw medycznych – a nie ma bo mnie nie znasz nawet, to zwykle zarzut, że jest ktoś chorym człowiekiem (i to chorym na bliżej nieokreśloną dolegliwość) jest albo próbą znieważenia, albo próba zdyskredytowania czyjejś osoby. Twoje słowa o chorobie potwierdzają to co pisałem.> Człowieku – nie pozwalaj wtrącać się w swoje życie ludziom, którzy to bezpośrednio czynią, a nie wyżywaj się na blogach; W jaki sposób mam to robić?> Ty sam zdecydujesz do której można Cię zaliczyć ; wyluzuj ! weź coś na uspokojenie; Ja nie muszę, po Twoim słownictwie (choroba, „człowieku”, mały człowieczku itd.) zaś można wywnioskować, ze z Twoim spokojem jest niezbyt dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  23. Żadnej dyskusji nie przerywam, bo do tej pory nie było – wykrzykujesz jedynie jakieś bliżej nie sprecyzowane oskarżenia. Jeśli chcesz poznać moje stanowisko w jakieś sprawie (związanej z treścią notki), to proszę opisz ją. Ale od razu uprzedzam – skończ z tonem oskarżycielskim. Mogę Ci pomagać coś zrozumieć, ale nie zamierzam występować jako strona w Twoich sporach z kimś, kogo nawet nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  24. ~http://ateistaa.blog.onet.pl/10 września 2009 23:50

    Co miałem napisać napisałem – właśnie odnośnie Twojego wpisu. Nie wiesz jak wybrnąć z tej sprzeczności to nie rób nic, ale nie wykręcaj się zarzucając mi złe prowadzenie dyskusji.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jakiej sprzeczności? Gdzie Ty widzisz sprzeczność? – możesz pisać konkretniej?!

    OdpowiedzUsuń
  26. Wszystko to pięknie brzmi ale wybacz, to są jedynie twoje domysły a nie pewniki

    OdpowiedzUsuń
  27. Wiara w ostatecznym rozrachunku jest właśnie kwestią WIARY, a nie PEWNOŚCI. Taką pewność z czasem się nabywa, ale płynie ona z doświadczenia obcowania z Bogiem, jako Osobą, a nie z przeprowadzonych rozumowo dowodów. Jeśli sama chcesz zdobyć taką pewność zacznij od pragnienia pokochania Pana. Od tego zawsze zaczyna się prawdziwa wiara.

    OdpowiedzUsuń
  28. Alicjo >> Wszystko to pięknie brzmi ale wybacz, to są jedynie twoje> domysły a nie pewnikio jakich pewnikach mówisz ? jakie pewniki masz na myśli ?nie znasz dnia ani godziny; w ułamku sekundy możesz przestać istnieć, a Ty domagasz się pewników ? pewne jest tylko to, że każdy umrze ; reszta jest kwestią WIARY, NADZIEI i MIŁOŚCI; w co [Kogo] będziesz wierzyć – Twój wybór w czym [Kim] będziesz pokładać nadzieję -Twój wybórKogo lub co będziesz miłować – Twój wybór wielu się wydaje, że pozjadali wszystkie rozumy, że naukowo udowodnili to czy owo; a po czasie okazuje się to pomyłką; pewnikiem jest to, że „wiem, że nic nie wiem”gdybyś chciała wszystkiego dotknąć i wszystko zmierzyć to i tak nie byłoby to pewnikiem, bowiem są dziedziny życia ludzkiego, gdzie na nic zda się”mędrca szkiełko i oko”;

    OdpowiedzUsuń
  29. eee tam.licza sie tylko te zwiazki i małżeństwa które wyszły. co z tego ze Bóg dał wielu ludziom pragnienie miłosci -jak całe zycie byli sami ,lub ich zwiazki czy małzenstwa sie rozpadły.?? i cóz im po tym ?? co z tego ze niby przekonali sie ze moga tez kochac. ?? nic z tego nie wyszło. i dlaczego człowiek który nie czuje tak rozumianej miłosci jest niby przegrany?? własnie ze jest wygrany. bo nie traci czasu na chimeryczna mrzonke z której i tak nic nie wyjdzie. badziew która tylko zasmieca czas . chimeryczne marzenia z których i tak nic nie wyjdzie. zamiast zajmowac sie bajkami kochajmy siebie i miejmy hobby . wykorzystujmy czas . zycie jest krótkie.

    OdpowiedzUsuń
  30. ~http://ateistaa.blog.onet.pl/11 września 2009 15:08

    Masz w pierwszym moim komentarzu. Zaczynać zabawy od nowa nie zamierzam.

    OdpowiedzUsuń
  31. No właśnie , wiara jest wiarą i mozna wierzyć a mozna i nie wierzyć.Jeden wierzy w Boga, drugi w szamana, jeden wierzy ze po smierci jest drugie zycie a drugi uważa że po smierci nie ma nic i wcale nie jest wiadome kto ma rację. Jakby było wiadomo na 100% to tej dyskusji by nie było, byłby pewnik i tyle. Przecież nikt nie dyskutuje na temat odkrycia Kopernika, odkrył że jest tak i tak, udowodnił i po sprawie. A to czy jest niebo czy go nie ma, czy jest piekło z diabłami czy go nie ma to są tylko domysły bo nikt tego nie widział, nie zbadał i naukowo nie udowodnil.

    OdpowiedzUsuń
  32. Leszku -przeczytałam tę notkę i dziwię Ci się :) U ks. Tomasza jest tyle komentarzy, że ludzie wszystkich już nie czytają. Czytają tylko te, które są odpowiedzią na to co napisali lub te, które ich zirytowały bo myślą inaczej więc koniecznie muszą poprawić błędny pogląd na problem u kogoś. Taki wniosek wyciągam gdy czytam te komentarze -a czytam wszystkie bardzo rzadko (bo ich się zbiera po kilkaset).I wiesz -ja mam wątpliwość czy to uczucie na tych ludzi tak w całości i zupełnie zesłał Bóg. Czy może być by Bóg chciał aby znaleźli się oni w sytuacji, w której nie mogą korzystać z sakramentów św.? Raczej wydaje mi się, że odpowiedzieli oni na pokusę gdy zdecydowali się na związek, który nie może być uświęcony sakramentalnie. A Pan Bóg ratuje ich poprzez miłość (tj. ukochanie Boga i siebie wzajemnie) , którą dał by cała sytuacja nie odebrała Mu ich całkowicie. Ale w tym co tych ludzi połączyło było nie tylko Boże działanie -tak myślę.Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  33. fakt, nie oglądam rankingów, linkownie też rzadko, mało przed kompem siedze, ale zajrzę za jakiś zcas do Twojej

    OdpowiedzUsuń
  34. Do Ateisty >> Nie musiałbyś. Wystarczyłaby jedna – nawet jednej jednak> nie masz, więc uciekasz od odpowiedzi tym, że tyle tego> jest”. Nie zaskakuje mnie to.Ciebie nic nie zaskakuje – Ty wszystko wiesz najlepiej; Ty masz zawsze rację; Ty się nie mylisz itd. skąd ja to znam …….> Ależ ja jestem antyklerykałem. By nim być wcale nie trzeba> nienawidzić katolików.a bądź sobie antyklerykałem ale zachowaj ludzką twarz; > Uważasz, ze ciągle przypisując mi jakąś nienawiść ja albo> ktos inny uwierzy, że rzeczywiście tak nienawidzę> katolików?wszędzie na blogach katolickich Cię pełno; wszędzie się szarogęsisz; wszędzie siejesz zamęt i wykładasz swoje racje, a jeśli ktoś się z nimi nie zgadza to stajesz się natrętny i upierdliwy; w odróżnieniu od innych ateistów, Ciebie nie można lubić; zgadnij dlaczego ? przecież inni ateiści też mają inne poglądy na wiarę w Boga niż katolicy, ale jakoś można się z nimi dogadać – tylko nie z Tobą; > Żeby was nie „prowokować” musiałbym popełnić samobójstwo.ale ponosi Cię wyobraźnia ; biedny, nieszczęśliwy ateista, tak bardzo krzywdzony przez katolików, że aż skłonny do samobójstwa…….myślałby kto…….. a może paranoik ?????> Obelg nie rzucał, ale rzucał oszczerstwami.> Szukaj we wpisie „Dopełnijcie mojej radości” gdzie starał> się mnie oczernić przypisując mi wymyślone przez siebie> samego rzeczy.odnoszę wrażenie że masz „chopla” na swoim punkcie ;> Właśnie zwracam im na to uwagę na ich blogach. Czy masz aż> takie problemy ze zrozumieniem czytanego tekstu?nie mam trudności, bo jest ateista który mi wszystko tłumaczy z polskiego na nasze czyli jego widzi mi się; > Co jest bzdurą? Kłamiesz – poczytaj kodeks pracy choćby.> Święta katolickie obowiązują wszystkich obywateli!> Nie przypisuj mi cech katolików. Ja nie żądam> respektowania mojego zdania co do tego kto powinien co> świętować. To wy żądacie by wszyscy obywatele byli> związani kolejnym waszym świętem.Polska jest krajem w którym większość społeczeństwa jest katolicka; ale przecież wyznawcy innych religii też mają swoje święta; ja też muszę świętować 1-maja ongiś 22 lipca itd; > Mój egocentyzm? Czy to ja domagam się by wszyscy żyli tak> jak ja?a żyj sobie jak chcesz, ale „nie wciskaj” katolikom swego poglądu na te sprawy; Ty możesz pracować np. w święta Bożego Narodzenia – wielu ludzi wtedy pracuje ; natomiast katolicy chcą mieć wtedy wolne i rodzinie spędzić ten czas, ale Ty czujesz się przez to zniewolony; co komu do domu jak dom nie jego; co Tobie do tego jak katolicy chcą świętować i kiedy; > Odczepię się od was, gdy wy odczepicie się ode mnie.> Dewizę „zyj i daj żyć innym” powinniście zacząć> respektować wpierw wy!widzisz i tu jest problem -jedno słowo „wpierw” ; zacznij od siebie naprawiać ten świat, a nie dyktuj innym co mają robić; Popatrz niby banał -tutejsi katolicy nie zaglądają na Twój blog, a Ty się tu produkujesz i jeszcze im im mówisz aby „wpierw” zaczęli od siebie; oni Cię nie nachodzą, nie są namolni – Ty to wszystko czynisz i jeszcze masz czelność stawiać żądania ? to Ty zostawiając tu swój wpis jesteś tu intruzem, a nie oni więc co mają „wpierw” respektować ? tupet to Ty masz, ale nic poza tym;

    OdpowiedzUsuń
  35. wracajac po dluuugiej przerwie…napewno brak sakramentu boli,ja dosc czesto w kosciele rzymsko katolickim w anglii dostrzegam osoby ktore przychodza po blogoslawienstwo.to piekny znak ,bo zycie pisze przerozne scenariusze a takie osob chociazby przez takowe blogoslawienstwo czuja sie akceptowane i blizej boga

    OdpowiedzUsuń
  36. Miłość to jest uczucie takie samo jak gniew czy nienawiść a do uczucia każdy jest zdolny bez względu na to czy jest wierzący czy niewierzący, czy jest mądry czy głupi, czy jest rudy czy łysy.

    OdpowiedzUsuń
  37. ~http://ateistaa.blog.onet.pl/13 września 2009 14:22

    > Ciebie nic nie zaskakuje – Ty wszystko wiesz najlepiej; Ty masz zawsze rację; Ty się nie mylisz itd. skąd ja to znam .Czy myliłem się w kwestii Twoich oskarżeń?> wszędzie na blogach katolickich Cię pełno; wszędzie się szarogęsisz; wszędzie siejesz zamęt i wykładasz swoje racje, a jeśli ktoś się z nimi nie zgadza to stajesz się natrętny i upierdliwy; w odróżnieniu od innych ateistów,Cieszy mnie to. Może wreszcie kiedyś zrozumiesz jak ja się czuje, kiedy widzę, że katolicyzmu wszędzie pełno, katolicy wszędzie sieją zamęt i narzucają swoje racje – i to nie ograniczając się do blogów.> przecież inni ateiści też mają inne poglądy na wiarę w Boga niż katolicy, ale jakoś można się z nimi dogadać – tylko nie z Tobą; Z każdym ateistą możesz się dogadać, ale tylko dopóki nie zaczniesz z nim dyskutować. :) > odnoszę wrażenie że masz „chopla” na swoim punkcie ;Najpierw zadajesz pytanie, gdy dostajesz odpowiedź, stwierdzasz, że mam „chopla”. Czy więc spodziewałeś się innej odpowiedzi, tudzież jej braku i przyznania Tobie racji?> Polska jest krajem w którym większość społeczeństwa jest katolicka; ale przecież wyznawcy innych religii też mają swoje święta; ja też muszę świętować 1-maja ongiś 22 lipca itd; Więc jednak są mi narzucane święta. A jeszcze tak niedawno twierdziłeś, że nie. Skąd to niezdecydowanie?> Ty możesz pracować np. w święta Bożego NarodzeniaKolejne kłamstwo.> widzisz i tu jest problem -jedno słowo „wpierw” ; zacznij od siebie A czy ja w jakiejś ustawie coś Ci narzuciłem albo czegoś zabroniłem, co godzi w Twoje fundamentalne prawa? Z resztą ja jestem antyklerykałem, Ty klerykałem – co już samo powinno ci podpowiedzieć kto powinien zacząć.

    OdpowiedzUsuń
  38. Zgadzam się, że miłość to uczucie. Myślę też, że każdy człowiek rodzi się zdolny do miłości ale w ciągu życia może przestać być do niej zdolny (bez względu na kolor włosów i stan łysiny :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Nie zmienia to jednak faktu, że te „domysły”, jak je nazywasz, dotyczą obiektywnej rzeczywistości. A w tym sformułowaniu o „naukowym dowodzie” kryje się niebezpieczeństwo odrzucenia poglądów o istnieniu świata duchowego (skoro nie daje się udowodnić, to należy odrzucić), gdy tymczasem byłby to taki sam błąd, jak byłoby nim odrzucenie twierdzeń matematycznych, bo nie daje się ich udowodnić empirycznie.

    OdpowiedzUsuń
  40. Piszesz „Czy może być by Bóg chciał aby znaleźli się oni w sytuacji, w której nie mogą korzystać z sakramentów św.?” – przy tak zadanym pytaniu odpowiedź może być jedynie negatywna. Ci ludzie na skutek swoich wyborów znaleźli się w takiej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Rzecz jednak w tym, że dla Boga nie istnieje „za późno”, nie istnieje „wszystko przepadło” – On każdego z każdego miejsca prowadzi najlepszą dla niego drogą. Upieram się przy tym, że jedynym źródłem miłości jest Bóg; skoro więc jest ona widoczna dla każdego, kto ich widzi, to na pewno należy przypisać ją Jemu. Nie wiem tego na pewno, czy zesłał ją na nich właśnie z tej przyczyny, którą wymieniłem, ale wydaje mi się to bardzo prawdopodobne.

    OdpowiedzUsuń
  41. Miłość obejmuje całego człowieka – to nie tylko jego emocje! I z tego powodu miłości musimy się uczyć (gdyby to były tylko emocje, to co najwyżej potrzeby byłby nam trening, by emocji nie tłumić). To, że musimy się jej uczyć, sprawia, że szatan ma szansę wmówić nam, że nie jesteśmy zdolni do miłości. Gdy tak się stanie, nasze życie obiektywnie traci sens (bo jedynym sensem naszego życia tu na ziemi, jest właśnie nauka miłości). Często dochodzi do tego właśnie w przypadku odrzuconych przez współmałżonków – oboje bohaterowie notki ks. Tomasza mieli właśnie takie doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  42. Ależ ja pisałem, że przegrany jest ten, kto uwierzył, że nie jest zdolny do miłości. Gdy w to uwierzy, to będzie uciekał przed miłością i nie będzie robił nic, by jej się uczyć.

    OdpowiedzUsuń
  43. No właśnie – pięknie to podsumowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Moja linkownia jest nietypowa, bo jest posortowana wg ostatnich notek; korzystając z niej od razu wiadomo, czy ktoś napisał coś nowego, czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  45. A z kolei odnośnie tego, co napisałaś „Czytają tylko te, które są odpowiedzią na to co napisali lub te, które ich zirytowały bo myślą inaczej”. Ta moja myśl do powszechnie obowiązujących nie należy, a jednak nikogo nie zaintrygowała. I to właśnie stawia w wątpliwość sens mojego pisania, bo z niego po prostu nic nie wynika.

    OdpowiedzUsuń
  46. Ateisto >> > Czy myliłem się w kwestii Twoich oskarżeń?> ależ ja o nic Cię nie oskarżam; jedynie wyciągam wnioski z tego, co napisałeś; tak odbieram Twoje wypowiedzi; do oskarżeń nie mam podstaw; wszak Cię nie znam i nie zamierzam zaocznie oskarżać czy ferować wyroki; co najwyżej sobie z Tobą polemizuję; > Cieszy mnie to. Może wreszcie kiedyś zrozumiesz jak ja się> czuje, kiedy widzę, że katolicyzmu wszędzie pełno,> katolicy wszędzie sieją zamęt i narzucają swoje racje – i> to nie ograniczając się do blogów.Ateisto – a może katolicy w swoim kraju są tylko sobą ? odnosisz wrażenie, że wszędzie ich pełno, bo po prostu jest ich większość ? po co pchasz się między wrony skoro nie chcesz krakać tak, jak one ? po co „wałęsasz” się po blogach katolickich skoro i bez tego masz ich pełno ? a może Ty jesteś masochistą ? > Z każdym ateistą możesz się dogadać, ale tylko dopóki nie> zaczniesz z nim dyskutować. :) ale ja nie chcę dyskutować z ateistą na temat światopoglądu; szanuję poglądy każdego człowieka bez względu na wyznanie czy odmienny pogląd, dlatego oczekuję tego samego od innych; dowodem na to jest fakt, że nie chodzę na blogi ateistów ; nie szukam towarzystwa ateistów; a kiedy okoliczności sprawią że muszęz nimi obcować, to z pełną kulturą i poszanowaniem wolnej woli; pod warunkiem, że nikt się nie czepia mojego światopoglądu;> Najpierw zadajesz pytanie, gdy dostajesz odpowiedź,> stwierdzasz, że mam „chopla”. Czy więc spodziewałeś się> innej odpowiedzi, tudzież jej braku i przyznania Tobie> racji?ależ ja nie chcę aby moje było na wierzchu – wyrażam tylko swoje zdanie;, tak Cię odbieram i tak Cię widzą jak piszesz; > Kolejne kłamstwo.Jakie kłamstwo ? możesz sobie ze swoim szefem ustalić dni w jakich chcesz pracować; albo poszukać pracy w systemie czterobrygadowym itp. możliwości jest wiele – wystarczy tylko chcieć; a nie czepiać się ustawowych świąt; jeśli w naszym kraju większością będą ateiści to ustanowią swoje święta – to już przerabialiśmy za komuny ? widać większość Polaków czuje się mocno związana z katolicyzmem skoro to zmieniono; > A czy ja w jakiejś ustawie coś Ci narzuciłem albo czegoś> zabroniłem, co godzi w Twoje fundamentalne prawa? Z resztą> ja jestem antyklerykałem, Ty klerykałem – co już samo> powinno ci podpowiedzieć kto powinien zacząć.Ateisto – ja zacząłem od siebie – spokojnie z Tobą polemizuję wykazując, że przy dobrych chęciach i z Tobą można się dogadać; niczego mi nie narzuciłeś ani ja Tobie; ustanowione święta mają ten plus, że pracujący w systemie czterobrygadowym mają za święta płacone podwójnie; korzystają na tym. Zatem jak pomyślisz, to jeszcze na tym „zarobisz” ; moim zdaniem problem tkwi w Twoim NASTAWIENIU do katolików – z góry mówisz „NIE” nie czekając na to, co mają do powiedzenia; pozdrawiam i proszę zastanów się zanim wszystkich katolików i kapłanów wrzucisz do jednego worka, bo los bywa złośliwy i Ciebie też to może spotkać, gdy ktoś wszystkich ateistów umieści w jednym worku;

    OdpowiedzUsuń
  47. Ateisto, nie wiem, z której wypowiedzi Leszka wysnułeś wniosek, że uważamy, że nasi przeciwnicy są niezdolni o miłości?No, cóż, to tylko dowodzi, że mam rację, twierdząc, że we wszystkim szukasz jedynie zaczepki…

    OdpowiedzUsuń
  48. A ja w kościele we Wrocławiu zauważyłam, że coraz więcej młodych małżeństw przystępuje co niedzielę na mszy św. do komunii z maleńkimi dziećmi . Rodzice przyjmują Pana Jezusa, a dzieciątka kapłan błogosławi kreśląc na ich czole znak krzyża św. Od maleńkiego te dzieci są ofiarowane Bogu; to bardzo wzruszające.

    OdpowiedzUsuń
  49. Tak jak napisałam Leszku -wydaje mi się, że na początku to nie była miłość, ale ludzie poszli za wezwaniem. By ich uratować Bóg dał im prawdziwą miłość.

    OdpowiedzUsuń
  50. Oczywiście, ze wynika :) Sądzę tylko, że „zginąłeś w tłumie” :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Ja ta robiłem zawsze i u nas wszyscy tak robią (ale i tak syn się odwrócił od kościoła).

    OdpowiedzUsuń
  52. Czyli zakładasz, że w takich okolicznościach najpierw było pożądanie. Być może najczęściej u źródeł wszelkich związków pozamałżeńskich leży pożądanie, a działanie Boże w takich wypadkach wynika z zasady, że skoro Bóg dopuścił do zła, to tylko dlatego, że z tego zła mógł wyprowadzić jeszcze większe dobro. Jednak jestem całkowicie pewien, że nie zawsze pożądanie leży u źródeł takich związków i właśnie w tej wypowiedzi wskazałem na przyczynę, dla której tak może być.

    OdpowiedzUsuń
  53. Moherku, odpowiedziałem Tobie w nowej notce.

    OdpowiedzUsuń
  54. Ale za to córka jest z Tobą -prawda? tz. podziela Twoje poglądy

    OdpowiedzUsuń