środa, 16 września 2009

Cisza

Poprzednią notkę umieściłem 7 września. Liczba unikalnych odwiedzających wzrosła z 14 do 31. Następnego dnia jednak już tylko 13 i kolejnego 15. Gdy Ateista rozpoczął swoje ataki, liczba unikalnych odwiedzających znowu wzrosła - 34 osoby w czwartek, 31 w piątek, a w sobotę nawet 44.

To jednak jeszcze nic – w niedzielę liczba unikalnych odwiedzających nagle podskoczyła do 110 osób (liczba odsłon, czyli to, co normalnie widać na licznikach, 159 odsłon).

Skąd ten nagły wzrost?

Tajemnica kryje się w tym miejscu.

W mojej kilkuletniej historii pisania dopiero po raz drugi zdarzyło się, by onet coś mojego polecił (pierwszy raz pod hasłem prac w domu – opis łazienki; a więc merytorycznie tak na prawdę dopiero pierwszy raz kopnął mnie taki zaszczyt)
 .


A jak było w poniedziałek?

W poniedziałek znowu tylko 25 unikalnych odwiedzających, a we wtorek 14…


Co z tego wynika?

Ano to, że aczkolwiek reklama jest dźwignią handlu, to jednak jak towar jest kiepski, to nawet reklama nic nie da – ci, którzy tu zajrzeli dzięki reklamie onetu, już nie wrócili (język SQL pozwala w łatwy sposób zadać takie pytania – w poniedziałek tylko 3 czytelników z niedzieli zajrzało powtórnie; łatwo się domyślić, że to moi stali czytelnicy). Nowi niczego nie znaleźli dla siebie, nawet nie byli zainteresowani tym, co im odpisałem. A proszę pamiętać, że przychodzili tylko ci, których tematyka bloga przyciągała – przecież szukali czegoś, co onet poleca w kategorii Wiara i Kościół.


Moherku, z mojego pisania na prawdę nic nie wynika, choć dzięki onetowi wcale „nie zginąłem w tłumie”

25 komentarzy:

  1. ~Agata - co uciekła z doliny tęczy17 września 2009 09:21

    a gwiazdkę zauważyłam od razu! gratuluję! należy się bez względu na te wszystkie liczby

    OdpowiedzUsuń
  2. heh, tym samym napisałeś, że masz gdzieś tych, którzy odwiedzają Cię co jakiś czas i nie są ‚unikatowi’.

    OdpowiedzUsuń
  3. pridkamalgorzata@op.pl17 września 2009 22:43

    no cóż biję się w pierś nieczęsto tu bywam…ale sie staram;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty gwiazdkę zauważyłaś od razu, a ja nawet nie wiem, gdzie taka gwiazdka jest?! (znalazłem to, co podałem w linku, tylko dlatego, że zaintrygował mnie taki nagły wzrost liczby czytelników; taka liczba, kiedyś normalna, od dawien dawna u mnie nie gościła).

    OdpowiedzUsuń
  5. Angeliko, co Ty mi wmawiasz? Przecież dla tych kilku osób, które tu zaglądają, cały czas podtrzymuję przy życiu tego bloga. Jedyne, co napisałem w tej notce, to to, ile warte jest to moje pisanie – to, ile osób z tych, które trafiły przypadkowo, zostaje, jest całkiem niezłym miernikiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ Małgosiu, przecież sama u siebie też bardzo rzadko bywasz. Mam nadzieję, że to oznacza, iż Twoje życie bardzo przyspieszyło :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Leszku – nie mam takich zdolności jak Ty i nie mam licznika zaglądających na mój blog; nie wiem kiedy onet poleca mój blog, a kiedy toczy się on siłą rozpędu. Nie przykładam do tego wagi. Po prostu piszę i już. Nie zaglądam na gwiazdki, bo nigdy nie chodziłam z głową w chmurach, nawet wtedy, gdy byłam zakochana twardo stąpałam po ziemi. Życie rządzi się swoimi prawami i jest bardzo brutalne, a blog stanowi odskocznię od monotonii obowiązków; więc nie ma co wyciągać wniosków typu : blog nie jest popularny bo nieciekawie piszę. Cisza bywa bardzo cenna i czasami bardzo potrzebna. Na mnie możesz liczyć – póki będę blogować, póty będę Twoim czytelnikiem; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Leszku -popieram Basię -nie patrz na liczby. Pomyśl -tyle zła, ohydy…przelewa się z ekranu komputerów w ludzkie serca. Skąd możesz wiedzieć kiedy i komu potrzebne jest to co napiszesz? Ważne jest, że dajesz Bogu swój czas i umiejętności najlepiej jak potrafisz. Panu zostaw ludzi, którzy przyjdą pożywić się Twoim słowem.Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Leszku -czy Świadkowie Bożego Miłosierdzia tak już pozostaną z tymi aniołami na amen? :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A jak by nie było – gwiazdka jest czy jej nie ma – kto chce, będzie odwiedzał Twojego bloga tak, jak ja, aczkolwiek nie zawsze pozostawiam ślad po sobie…. :) POZDRAWIAM :) PS. Żeby poświęcić mój czas na czytanie Twoich postów Leszku, nie potrzebuję żadnych gwiazdek ani propozycji onetu

    OdpowiedzUsuń
  11. Łatwo Ci mówić, że nie patrzysz na liczby, skoro wiesz, że Twój blog jest czytany – i to jak – zawsze na pierwszej stronie onetu!

    OdpowiedzUsuń
  12. W ogóle nie myślałem o zaprzestaniu pisania, ale jednak fakt, że mimo reklamy, nikt nie pozostał dłużej, jest dający wiele do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Brakuje mi czasu Mam nadzieję, że uda mi się wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  14. No i przecież piszę właśnie dla tych kilku osób, które tu przychodzą niezależnie od gwiazdek (ale gdzie te gwiazdki są, bo do tej pory nie wiem).

    OdpowiedzUsuń
  15. Na samej górze po lewej stronie – na szarym pasku.POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  16. A to ze mnie gapa! Dopiero, jak mi palcem pokazałaś, to zobaczyłem;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Leszku – chętnie Ci sprezentuję mój blog; mnie to blogowanie już uzależniło, bo aby być „czytanym” trzeba bywać na innych blogach, co jest bardzo czasochłonne, dlatego muszę zrobić sobie przerwę; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie bądź taka chętna w sprezentowaniu bloga, bo w krótkim czasie z pierwszej strony onet-u wylądowałabyś na jakiejś 50.

    OdpowiedzUsuń
  19. No i co z tego, że wylądowałabym na 50 stronie ? ostatni będą pierwszymi :) :) :) :) nie mam zielonego pojęcia, nie wiem od czego zależy „bycie” na pierwszej stronie ? zresztą to się tak zmienia, jak w kalejdoskopie, więc nie masz o co się martwić; ważne że JESTEŚ; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Pozycja na liście zasadniczo zależy od tego, ile osób przychodzi (choć jakiś wpływ ma również to, kiedy była ostatnia notka); Twój blog (ewa-basia), odkąd napisałem procedurę, która zczytuje takie dane, nigdy nie spadł dalej, niż na drugą stronę. Kronika Ewy jest trochę dalej – najgorzej 6 września na 30 stronie, ale 2 była na 4, a 8 na 8, 15 zapuszczałem procedurę po raz ostatni – wtedy była na 15; przy czym łatwo tu nadrabiać, bo cały czas jest ewa-basia. Jak raz się straci czytelników, to mogą nawet nie zauważyć, że znowu warto zaglądać – tak więc zdecydowanie to kiepski pomysł na jakiś czas sobie odpuścić – zdecydowanie Ci tego odradzam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Leszku – wiele zależy od „eli” czyli „eli” się ma nastrój, „eli” się nie ma nastroju; weny; polotu; chęci a czasami nic człowieka nie kręci ; u mnie wahania nastrojów są w skali twistera; podmuchy bywają nieobliczalne; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. ~Agata - co uciekła z doliny tęczy22 września 2009 11:29

    gwiazdka jest na pasku na górze, obok podanej kategorii w jakiej jest Twój blog, ale to już pewno wiesz

    OdpowiedzUsuń
  23. Już wiem, ale tylko dzięki Anecie, bo mi palcem pokazała – taki ślepy jestem, że nawet gdy już wiedziałem, czego mam szukać (czyli owej gwiazdki), to nie umiałem znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  24. pridkamalgorzata@op.pl22 września 2009 18:01

    Byłam w Polsce przez wakacje,duzo pracy w szkole ,chlopak i częsciej mnie można spotkac na photobloguwww.photoblog.pl/usagi1989

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozumiem Cię.Mnie brakuje czasu nawet na komentowanie a co dopiero gdybym miała pisać notki. Blogowanie to czasem ciężka praca -naprawdę :)

    OdpowiedzUsuń