Odkąd pamiętam przy ulicy Freta była Księgarnia św. Wojciecha. Mały lokal ze skrzypiącą podłogą, wejściem z bramy, ale z cudowną atmosferą.
Była pierwsza. Dopiero po niej zaczęły wyrastać kolejne księgarnie katolickie – przy Archikatedrze, przy kościele seminaryjnym i najnowsza z nich w Pałacu Prymasowskim.
Lokal stoi teraz pusty, nie tylko z ogołoconymi regałami, ale wręcz z ogołoconymi ścianami – wyraźnie gotowy do kapitalnego remontu. Żadnej informacji na drzwiach.
Wygląda na to, że to koniec księgarni…
Czy to liczna konkurencja sprawiła, czy też to, że przestaliśmy czytać?
Leszku – przestaliśmy czytać. Przynajmniej tak to wygląda z mojej strony; nie kupuję książek, ale mój syn i synowa wyczerpują rodzinny limit; przypuszczam że więcej księgarni podzieli los tej o której piszesz; pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że sam czytam znacznie mniej niż kiedyś. A ostatnią rzecz, jaką kupiłem u św. Wojciecha, był zestaw płyt CD ks. Posadzkiego.
OdpowiedzUsuńsmutne ale prawdziwe… w naszym życiu zaczyna dominować internet i księgarnie internetowe ( nie pamiętam już kiedy kupiłem książkę w inny sposób )… Proponuję uczyć się życie bez proądu, internetu i w ekstremalnych warunkach…taki będzie nasz los gdy wypełni się czas…
OdpowiedzUsuńA to mnie zaskoczyłeś – nigdy nie pomyślałem, że tam internetu nie będzie, choć to oczywiste, bo nie będzie do niczego potrzebny.
OdpowiedzUsuńKiedyś lat koło 17 temu, podczas kursów dla polonii ze Wschodu w Warszawę, znalazłam w księgarni bliz starego miasta dwa tomika polskich słowników, może to ta księgarnia?. Choć taki słownik był szczytem mego marzenia (polsko – rosyjski słownik był raritetem), nie mogla go kupić, kosztował drogo, jakaż była moja radość, gdy moja krewna, moja kochana ciocia Mila ze Słupsku, do której dzwoniłam z Warszawy, wysłała mnie peniądzy w prezeńcie, ”Kup sobie cos” -napisała na kartce i ja kupiłam słowniki
OdpowiedzUsuńWszystkie wymienione przeze mnie księgarnie są na starówce (lub w najbliższych okolicach); jednak te, które wymieniałem, to były księgarnie katolickie – w nich słowników nigdy nie było. Oprócz nich „od zawsze” były dwie księgarnie „cywilne” – jedna na Rynku Nowego Miasta (ale oficjalny adres od Freta, tak jak Księgarni św. Wojciech), a druga na Rynku Starego Miasta. Kilkanaście lat temu doszła trzecia – obok domu Polonii (przypuszczam, że tam kupowałaś). Od kilku lat nie ma za to tej na Rynku Nowego Miasta – jest tam teraz drogeria.
OdpowiedzUsuńOj , byłoby to wielką krzywdą gdyby zabrakło nagle prądu, telewizji, internetu, albo innych zdobyczy techniki; już tak do tego przywykliśmy, że trudno się obejść i nie można sobie znaleźć miejsca kiedy nastają awarie. A księgarnie zastępują inne sposoby zdobywania wiadomości. Nas kiedyś także zastąpią inni; pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj, to straszne… Naprawdę już jej tam nie ma?! To jakby skończyła się pewna epoka… Przyznam Ci się, że jako znaną „molicę książkową” zamknięcie każdej księgarni głęboko mnie smuci – dużo bardziej niż, na przykład, zamknięcie butiku… A może i ja sama poniekąd przyczyniam się do tego, ponieważ, mimo że wraz z P. kupujemy mnóstwo książek, zazwyczaj robimy to przez Internet? (Literaturę „katolicką” kupujemy głównie w Księgarni Mateusza, na stronach Wydawnictwa M lub Frondy – a także na Merlinie: zayuważyłam, że odkąd zostałam ich stałą klientką, wybór tego typu książek znacznie się tam poszerzył. :) )
OdpowiedzUsuńSam u siebie obserwuję dwie rzeczy – z jednej strony znacznie mniej czytam (wręcz prawie, że nie czytam), z drugiej polubiłem zakupy w internecie. Nawet tego o. Posadzkiego (co charakterystyczne płyty, a nie książkę), o którym wspomniałem obok, najpierw wypatrzyłem w internecie, a dopiero póniej zajrzałem do św. Wojciecha z nadzieją, że może kupię od ręki. Akurat tych płyt nie mieli, a sprowadzanie trwało znacznie dłużej – kilka tygodni, niż gdybym miał dostać za pośrednictwem kuriera.
OdpowiedzUsuńNie wiem, co napisać… Ja na razie dostrzegam u siebie zwiększoną liczbę zakupywanych książek i jeszcze bardziej rosnącą liczbę tych przeczytanych…
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że jeszcze tacy ludzie są :)
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu w miejscu księgarni Św. Wojciecha jest księgarnia jedności, też katolicka.Lubię tam chodzić fajna obsługa
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest. Wtedy, gdy pisałem, sądziłem, ze to koniec. A ja w nowej księgarni dobrze się jeszcze nie czuję – za czasów św. Wojciecha dobrze wiedziałem, na której półce mam czego szukać; w nowej jeszcze tego nie potrafię.
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny artykuł.
OdpowiedzUsuń