wtorek, 25 września 2007

Zło

Wcale nie trzeba walczyć ze złem, które jest w nas! Taka walka do niczego nie prowadzi – nasze życie nie może koncentrować się wokół zła, które czynimy, lecz powinno wokół miłości. Zło, które jest w nas, powinniśmy dostrzegać i powierzać Bogu. Nic więcej. Zwróćcie uwagę, że już sam pomysł, że możemy zwalczyć w sobie zło, jest przepełniony ludzką pychą – z takich pomysłów cieszy się tylko szatan. Owszem ważne jest, byśmy dostrzegali to zło, które czynimy – chociażby po to, by na przyszłość rozpoznawać sztuczki, jakimi posługuje się szatan, by nas odciągnąć od dobra, chociażby po to, by uczynić zadość temu złu (czyli wynagrodzić krzywdy, jakich dokonaliśmy); jednak nie po to, by prowadzić walkę. Nie po to zostaliśmy powołani, by prowadzić walkę, lecz po to, by czynić miłość. Możemy unikać okazji do zła, ale przeznaczeni jesteśmy ku dobru i ono powinno być treścią naszego życia.

38 komentarzy:

  1. Witaj Leszku.Uprzejmie proszę o rozwinięcie myśli:”Zło, które jest w nas, powinniśmy dostrzegać i powierzać Bogu.”Pozdrawiam j

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja proszę o rozwinięcie tematu „wcale nie trzeba walczyć ze złem, które jest w nas”..Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. „Zło, które jest w nas, powinniśmy dostrzegać i powierzać Bogu.” – to zdanie zawiera dwa elementy: po pierwsze nie możemy być ślepi na zło, które czynimy. I tu są jakby kolejne dwa piętra, jako że zło możemy wyrządzić świadomie (i wówczas najważniejsze jest rozpoznanie tych sztuczek, jakimi skusił nas szatan), jak i nieświadomie (a wówczas najważniejsze jest pobudzanie własnej wrażliwości, kształtowanie empatii). Niezależnie od tych dwóch pięter (czyli niezależnie od tego, czy zło wyrządziliśmy świadomie, czy nieświadomie) nie możemy być na nie ślepi, również ze względu na konieczność wynagrodzenia krzywd – nawet zło popełnione nieświadomie nie zwalnia nas z tego obowiązku (inną sprawą jest, czy potrafimy wynagrodzić, ale próbować musimy zawsze). No i drugi element – mamy wszystko powierzyć Bogu. Oczywiście jedyną drogą jest modlitwa – autentyczna, szczera rozmowa z Bogiem! Trzeba przedstawić Mu wszystkie swoje rany, wszystkie lęki, przez które szatan ma do nas dostęp i posługuje się nami, jak swoimi narzędziami. Trzeba je przedstawić Bogu i prosić, by je uleczył. Trzeba prosić, by nas uwrażliwił. Trzeba prosić…Tylko On może nas zmienić. Jedynie On. I jeśli potrafimy oddać się Mu we władanie, jeśli nieustannie będziemy to czynić, to ta nasza przemiana stanie się faktem. A stanie się tylko Jego mocą, nie naszą (choć także naszym własnym wysiłkiem, a bez wysiłku nic się nie stanie).

    OdpowiedzUsuń
  4. Moherku, czekałem na tę prośbę i właściwie odpowiadając na pytanie Inside starałem się odpowiedzieć jednocześnie Tobie, bo w gruncie rzeczy jest to to samo pytanie, a więc i odpowiedź musiała być wspólna (myślę zresztą, że to również powinna być samodzielna notka – do komentarzy zaglądają tylko nieliczni, a to rozwinięcie myśli wydaje mi się ważne). Kiedyś inaczej rozkładało się akcenty – nade wszystko mówiło się o pracy nad sobą. Jeśli jednak ktoś chciał tę pracę miał traktować poważnie, to i tak musiał w końcu zwrócić się do Boga. Dziś nade wszystko mówi się o Bogu – często jednak jest to spłycane i komuś może się wydawać, że to wszystko odbywa się bez jakiegokolwiek wysiłku z naszej strony. Starsze podejście groziło, że człowiek zaczął widzieć jedynie grzech, a przestawał widzieć Boga; nowsze, że stawał się ślepy na własny grzech, który skrywał w pustce swoich słów, w których Bóg niby był, ale jakby Go nie było.

    OdpowiedzUsuń
  5. crazy.edit@vp.pl26 września 2007 09:22

    A mi sie zawsze wydawało że powinniśmy walczyć ze złem. A tym czasem okazuje się że faktycznie powinniśmy bardziej skupić swoją uwagę na dawaniu dobra, nie zaprzątajmy sobie czasu czymś co cieszy szatana, pocieszajmy ludzi. Ale zło i tak powinniśmy koniecznie zwalczać, bo im mniej jego będzie tym więcej dobra się narodzi pozdrawiam Aniołek-Boży

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy temat poruszyłeś. Oczywiście nie powinniśmy koncentrować się na naszej złej stronie ale na Bogu. Z drugiej strony, przed nami stoją wybory i zawsze te same dwie drogi, według których albo idziemy za Bogiem albo za szatanem…. Bóg chce byśmy powierzyli w Jego ręce życie swoje a On wszystko pięknym sprawi w czasie swym… Pozdrawiam serdecznie… //www.tylkojezus.bloog.plwww.tylkojezus.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko przeczytaj jeszcze to, co napisałem w komentarzach – bo z drugiej strony grozi przegięcie odwrotne.

    OdpowiedzUsuń
  8. No moze tych dróg mamy troszkę więcej, niz dwie, ale na pewno można je podzielić na dwie grupy – te, w których idziemy za Chrystusem oraz te, które podpowiada nam szatan.

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Inside (vel bless)26 września 2007 16:28

    Drogi Leszku!Dziękuję serdecznie za te rozwinięcia. Niestety, pojawiły się kolejne pytania. Ale o tym później-albo nie tutaj :) Piszesz:”Kiedyś inaczej rozkładało się akcenty – nade wszystko mówiło się o pracy nad sobą.”…. Tutaj właśnie pojawia się mój problem. Staram się być odpowiedzialna za swoje postępowanie, za swoje decyzje, zachowania, słowem za siebie i swoje życie. Pan Bóg obdarzył mnie wolną wolą. Cóż więc mam począć z tym darem? Chciałabym móc korzystać z niego, wszak został nam dany nie bez powodu. A jednocześnie pragnę całkowicie poddać się Woli Boskiej. Piszesz dalej:”… Jeśli jednak ktoś chciał tę pracę miał traktować poważnie, to i tak musiał w końcu zwrócić się do Boga. Dziś nade wszystko mówi się o Bogu – często jednak jest to spłycane i komuś może się wydawać, że to wszystko odbywa się bez jakiegokolwiek wysiłku z naszej strony.” Nadal niestety nie mam jasności, co dokładnie znaczy powierzyć się Panu Bogu. Stojąc przed dylematem: odpowiadać za własne czyny bądź powierzyć się Bogu, wybieram …prośbę, dokładnie taką, jaką Salomon skierował do Boga: „Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku…. i rozróżniania dobra od zła…”. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za rozwinięcie tematu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A czytałaś list 5-ty „Listów..”? Podejrzewam, że nawet nie wiesz, jak blisko można odczuwać Bożą obecność – czy nie tak?

    OdpowiedzUsuń
  11. A jeżeli zła strona naszego życia przewyższa kilkakrotnie dobrą, to co wtedy? Zło staje się najważniejsze, bo jest większe niż malutkie kropelki dobra w oceanie zła….

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale realną szansę odwrócenia tych proporcji masz jedynie czyniąc dobro, a nie walcząc o to, by nie czynić zła.

    OdpowiedzUsuń
  13. Leszku – to co ja piszę na w.w temat to nie archiwalne podejście do rozwoju duchowości. Popatrz, że w swoim objaśnianiu problemu pominąłeś ważne ogniwo jakim jest wolna wola człowieka i moment kiedy zostaje ona niejako uruchomiona gdy nadchodzi pokusa. Pokusa najczęściej jest dobrana stosownie do naszych wad czyli do zła, które jest w nas. Szatan wie co robi. Człowiek sam z siebie nie jest zdolny do jej pokonania i słusznie piszesz, że należy zło oddawać Bogu. Tylko aby je oddać trzeba tego Chcieć. Trzeba Chcieć zrezygnować z tego zła.To jest właśnie ta walka ze złem, której Bóg za nas nie odbędzie bo dał nam wolną wolę po to byśmy w tej walce wybrali Jego pomoc a nie chwilową przyjemność z popełniania grzechów.Popatrz na ludzi uzależnionych, którzy podjęli leczenie.Oni proszą Boga o pomoc i tę pomoc otrzymują. Czy Zechcą ją przyjąć w momencie gdy przed nimi pojawi się kieliszek lub narkotyk?To jest miejsce walki: uruchomienie wolnej woli, powiedzienie Bogu Chcę, wybieram Ciebie. I kiedy Go wybrałam to logiczne, że oddaję swoje zło w Boże ręce bo sama nie potrafię sobie z tym poradzić.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wszystkie skrajności są złe: zapatrzenie w swoje zło jest złe. Dlaczego? Bo to oznacza także, że człowiek wogóle jest wpatrzony w siebie.No i ma świetne uzasadnienie: walczy ze złem więc jest wpatrzony w siebie. Daje to dość brzydki obraz człowieka – prawda? Dlatego rozumiem, że chciałeś się od tego odciąć.

    OdpowiedzUsuń
  15. Stwierdzenie: wystarczy oddać zło, które w nas jest Bogu -jest niebezpieczne dla młodych czytelników tego bloga, może prowadzić do fałszywych wniosków. Dlaczego?Bo aby oddać zło, które w nas jest Bogu trzeba najpierw wybrać Boga. A dokonywanie tego wyboru to jest właśnie walka ze złem, które w nas jest.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo Słuszna uwaga! Grozi „przegięcie odwrotne” :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak , Krysia napisała to samo co ja -tylko krótko i na temat.Moje uznanie Krysiu* Gadulska jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Inside – ja myślę, że całkowite podddanie się Woli Bożej w naszym życiu jest sposobem wykorzystania wolnej woli, którą On nam dał. Słusznie piszesz, że wolna wola to dar dany nam nie bez powodu. Tak jak rycerz walczy mieczem tak Ty przy pomocy wolnej woli walczysz ze złem, które w Tobie jest. Ta walka to właśnie dokonywanie wyboru. I gdy wybrałam Boga to oddaję się mu taka jaka jestem by pomógł mi pokonać to zło, które we mnie jest. Sama tego przecież nie potrafię zrobić. …”beze mnie nic uczynić nie możecie”…tak jakoś to było powiedziane. „nic” w sensie nic dobrego uczynić nie możemy bez pomocy Bożej.Serdecznie pozdrawiam :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Niko – wszystko zależy od Ciebie…. Jeśli Bóg jest dla Ciebie ważny -to wystarczy żałować popełnionych blędów. Idziesz sobie do spowiedzi, do Komunii św…przestajesz popełniać to jakieś zło i jesteś Wolna!! A On kocha Cię zawsze* i tęskni i czeka, że przyjdziesz by mógł Cię uszczęśliwić :)

    OdpowiedzUsuń
  20. To nie takie proste jak się wydaje….Leszek o tym pisał na bloguPozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. To nieprawda, że pominąłem mój wybór – absolutnie nie. Dlatego mówiłem o poznaniu sztuczek, jakie szatan wobec mnie stosuje – po to mam je rozpoznawać, by się na przyszłość nie dać na nie nabrać; to ja wybieram zło, a wybieram, bo wydaje mi się, że mądrze wybieram – gdy nauczę się rozpoznawać te sztuczki, to następnym razem nie wybiorę. Dokładnie z tego samego powodu powinienem rozpoznawać swoje zranienia i swoje lęki – szatan doskonale potrafi je wykorzystać. Nota bene stąd są wszystkie uzależnienia – szatan podpowiada nam metody redukcji lęku (np. alkohol), które my sami wybieramy. Dlatego tak ważne jest rozpoznanie tych lęków – jeśli je poznamy, łatwiej nam będzie znaleźć rzeczywiste metody redukcji tych lęków, a przez to niej będziemy podatni na podszepty szatana; mało – oddając je Bogu mamy szansę na autentyczne uleczenie. To wszystko jest w tym moim spojrzeniu – zresztą na tym blogu już nie jeden raz podkreślałem, że szatan ma do nas dostęp TYLKO za naszą zgodą. I bardzo Cię przepraszam, jeśli poczułaś się jak z sekcji „archeo” – nic takiego nie miałem na myśli; chodziło mi tylko o to, że kiedyś mówiło się nade wszystko o pracy nad sobą, a dopiero od niej dochodziło się do Boga (dobrze to pamiętam, bo moje lekcje religii zaczynały się jeszcze w czasach przedsoborowych), a ja wolę wychodzić od kochającego Boga i dochodzić do tego, że moja przemiana, choć mi dana, wymaga również mojego wysiłku. Jestem pewny, że nie różnimy się co do meritum, a jedynie inaczej rozkładamy akcenty. Jeszcze raz Ciebie przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo ładne i bardzo mądre zdanie – bardzo dobrze, że to tak mocno podkreśliłaś.

    OdpowiedzUsuń
  23. Leszku – nie przepraszaj :) Masz prawo mieć własne zdanie -i do tego na własnym blogu -he heA poza tym ja już zauważyłam, ze mówimy to samo rożnymi słowami.Zabawne -ale może to być różnie rozumiane i prowadzi do dyskusji z której wynika, że się zgadzamy :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nawrócenie i autentyczna zmiana życia nigdy nie jest prosta ani łatwa ale Zawsze Możliwa. Ty decydujesz -chcesz czy nie. Pamiętaj tylko,że jeśli zechcesz wrócić do Boga to nigdy nie stoisz na przegranej pozycji. Twoje jest zwycięstwo -Napewno!Skąd to wiem? Bo Jezus za nas umarł byśmy zwyciężali :) Serdecznie pozdrawiam*

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten kom. powyżej jest dla Niki :)

    OdpowiedzUsuń
  26. …dokonuję wyboru: i pragnę oddać siebie Panu Bogu. Siebie całą: z tym co mam w sobie dobrego …ale mój grzech.I tak przychodzi mi na myśl, że człowiek jest bardziej przywiązany do „ciemnej strony” siebie niż do tego co może otwarcie, bez skrępowania ba! wręcz z radością pokazać światu…Nosimy w sercu przekonanie, ze Bóg , widzi nas takimi, jak my się widzimy. Ze nasze postępki, są niewybaczalne (bo z naszego ludzkiego pkt. widzenia mogą się takie wydawać). Nie mogę sobie przypomnieć gdzie, ale czytałam nie tak dawno, że chcemy oddawać Bogu tylko to co najlepsze. Nie chcemy oddać wstydliwych i mrocznych spraw swego życia.A ważne by ofiarować Bogu właśnie to- oddać Mu, to, że nie chcemy tego oddać…..W kiepskiej formie jestem, dlatego oszczędzę Wam swoich wywodów. Zwłaszcza, ze mam tak wiele pytań

    OdpowiedzUsuń
  27. W Jego oczach jesteśmy znacznie piękniejsi, niż w naszych. Czytałaś list zerowy? – On nas widzi takimi.

    OdpowiedzUsuń
  28. Zaczytałam się i zamyśliłam, bo Twój zaczepny ;o) ton, sprowokował mnie do zastanowienia się, co mi przeszkadza by być tak blisko Boga jakbym tego chciała. No i cóż: „…rzecz w tym, że w naszej kulturze obowiązuje prymat rozumu, a po to, by te znaki odczytać i by je przyjąć jako wskazania dane od Boga, trzeba odrzucić rozum, trzeba uznać, że istnieje rzeczywistość, której rozumem nie da się objąć …”tylko co z tym fantem zrobić?Pozdrawiam Inside

    OdpowiedzUsuń
  29. …to ja się dziś nie kładę spać :) )Inside

    OdpowiedzUsuń
  30. To jest bardzo ważne pytanie, które, jak sądzę zainteresuje szersze grono ludzi. Czy pozwolisz, że odpowiem na nie w odrębnej notce, powołując się przy tym na Twoje pytanie?

    OdpowiedzUsuń
  31. Jasne!Tym bardziej, że spodziewam się, ze nie tylko mnie dotyczy ten problem i chciałabym dowiedzieć się co myślą na ten temat inni.Dzięki Twojej notce będę miała taką możliwość. :) Inside

    OdpowiedzUsuń
  32. Tylko proszę odpowiedz może na jakiegoś maila do Ciebie, to przed publikacją będę mógł przesłać do Ciebie to, co napiszę. OK?

    OdpowiedzUsuń
  33. rzeczywiście – myśl podobna musiałam wejsc i przekonac się o tym sama ;)pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  34. No i wyszło szydło z worka – gdybym nie napisał Tobie, że myśl podobna, to w ogóle byś nie zajrzała! (od ilu to już dni nie zaglądałaś?)(no tak, terazl to już w ogóle nie zajrzysz – jak wystarczy kilka dni nieobecności, by witał Ciebie takimi słowami, to już nigdy nie będziesz chciała tu zajrzeć)

    OdpowiedzUsuń
  35. powiedzmy, że moje problemy mnie ostatnio przytłaczają i nie zaglądam nigdzie z braku chęci. Aczkolwiek nadrabiam później to co straciłam (o ile to oczywiscie mozliwe). Wybacz, jestem tylko człowiekiem i nie zawsze mam ochote czytać cokolwiek.

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie odbieraj tego, co napisałem, jako pretensji – nie zauważyłaś w tym uśmiechu? A mogę Ci jakoś pomoć?

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie odbieram tego jako pretensji….Pomóc?… możesz się za mnie pomodlić o siłę, bo mi jej ostatnio brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  38. Zawsze jesteś w mojej modlitwie.

    OdpowiedzUsuń