sobota, 29 września 2007

Rozum

Inside zadała mi bardo poważne pytanie:

Zaczytałam się i zamyśliłam, bo Twój zaczepny ;o)  ton, sprowokował mnie do zastanowienia się, co  mi przeszkadza by być tak blisko Boga jakbym tego chciała. No i cóż: 
„…rzecz w tym, że w naszej kulturze obowiązuje prymat rozumu, a po to, by te znaki odczytać i by je przyjąć jako wskazania dane od Boga, trzeba odrzucić rozum, trzeba uznać, że istnieje rzeczywistość, której rozumem nie da się objąć …”
tylko co z tym fantem zrobić?

Uzgodniliśmy oboje, że będzie lepiej, jeśli odpowiem na to w odrębnej notce (a nawet się ucieszyła z takiej propozycji):

Jak już zauważysz, „że istnieje rzeczywistość, której rozumem nie da się objąć”to nieracjonalnym byłoby takie działanie, w którym mimo wszystko tę przestrzeń próbowałabyś wypełnić swoim własnym rozumem (nie mówiąc już o tym, że świadczyłoby to o ludzkiej pysze); jestem więc pewien, że tego nawet nie próbowałaś robić. A skoro tak, to masz dwa wyjścia – albo uznać, że do tej przestrzeni nigdy nie będziesz miała wstępu, albo uznać, że ta przestrzeń może być Ci dana (sama nigdy tam nie wejdziesz, ale że ta przestrzeń może być Ci dana). Innych możliwości nie ma – tylko te dwie. I to jest Twoja decyzja co wybierzesz – możesz powiedzieć:
Mnie to nie interesuje, skoro tam nie mogę wejść swoim własnym rozumem,
albo:
Tak, chciałabym tam się dostać, choć nie wiem, jak to może się stać.

Skoro szukasz Boga, to domyślam się, że Twoją decyzją będzie to drugie zdanie.

Jeśli wybierzesz drugie zdanie, to racjonalnym działaniem będzie gromadzenie wiedzy (przynajmniej w tym podstawowym zakresie) o tym, czego w tej przestrzeni można się spodziewać (wszak nie Ty pierwsza podjęłaś taką decyzję – przed Tobą byli inni, którym ta rzeczywistość została dana).
Zakładam, że tak się właśnie stało (mało - jestem pewien, że i w tym się nie mylę); jeśli tak, to wiesz, że już nic więcej od Ciebie nie zależy, poza tylko jedną rzeczą –
to Ty decydujesz o tym, czy pokochasz Boga, czy nie.
On Ci tego nie narzuci, bo wszystko, co wobec nas czyni, czyni w całkowitym poszanowaniu naszej wolności – On Ciebie kocha, a miłość istnieje tylko w wolności, więc mimo, iż jest wszech-mogący, to będzie czekał na Twoją decyzję. 
Następny krok należy więc do Ciebie – tak jak są dziewczyny, które proszą o miłość do chłopaka, tak Ty proś o miłość do Niego.
I tyle – to wszystko, to wystarczy. Tę miłość na pewno od Niego dostaniesz, bo On czeka na tę prośbę; nie ma dla Niego większej radości, niż ta, gdy my chcemy Go pokochać.

Dlaczego nie ma większej radości?

Dlatego, że to jest cel naszego istnienia – trzeba spojrzeć na swoje życie w perspektywie wieczności, a tam czeka na nas taka sama relacja miłości, jaka obecnie istnieje między Bogiem-Ojcem, a Synem (taki stan w KK nazywamy niebem) – dokładnie taka sama (a nie jakaś podobna)! To jest nasza perspektywa, do której szykujemy się poprzez całe życie tu na ziemi, a nawet dłużej, bo także już w naszym życiu przed obliczem Pana (w KP jest to nazywane niebem, a w KK czyśćcem). A skoro taka jest nasza perspektywa, to jest oczywiste, że Bóg nie ma większej radości niż wtedy, gdy my wybieramy tę właśnie drogę – a to następuje dokładnie wtedy, gdy zapragniemy Go pokochać. Nasz wybór zaczyna się od tych właśnie słów

Panie, daj mi miłość do siebie, daj mi się pokochać. Pragnę Ciebie kochać. Niczego nie pragnę bardziej, niż tego, by kochać Ciebie, mój Panie.

16 komentarzy:

  1. Leszek napisał:..”nie ma dla Niego większej radości, niż ta, gdy my chcemy Go pokochać.”.. A ja sobie myślę, że kiedy będzie mi smutno i źle to sobie to zdanie przypomnę :) :) :) …czego i Tobie Leszku życzę :) ~Moherek 2007-09-30 21:46

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ja też postaram się zapamiętać.~Leszek, 2007-09-30 22:15

    OdpowiedzUsuń
  3. (nie to żebym była drobiazgowa) Może nie tyle zapamiętać ile nie zapominać. Mieć te słowa w głowie i takie poczucie w sercu…mi się marzy :) Insidebless, 2007-09-30 22:41

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiara wyklucza rozum, a rozum wiarę. Nie sądzę, że wiara jest dla ludzi głupich (bez rozumu). W zależności, czego jest w nas więcej – wyklucza to drugie. Im bardziej próbujemy zrozumieć, tym bardziej przestajemy wierzyć. Jeśli wczytamy się w teorię ewolucji Darwina, to jest tam wszystko takie poukładane, logiczne, pasujące, że trudno temu zaprzeczyć. A o Bogu nie ma tam nic! I pewnie moja wiara by to odrzuciła, ale ostatnio czytałam artykuł – rozmowę z abp Życińskim, który twierdzi, że jak najbardziej Darwin ma rację, że teoria ewolucji jest słuszna i prawdziwa. Mało tego, podpiera się słowami Jana Pawła II, który podobno też poparł tę teorię. Abp Życiński: nikt poważny nie odrzuca teorii ewolucji Nikt poważny nie odrzuca teorii ewolucji, a sugestie, że jest ona niezgodna z nauczaniem chrześcijańskim, są krzywdzące dla chrześcijaństwa – tak abp Józef Życiński skomentował w Lublinie słowa wiceministra edukacji Mirosława Orzechowskiego, że teoria ewolucji jest kłamstwem. (Sobota, 14 października 2006 – //wiadomosci.wp.pl/kat,1342,statp,cG93aWF6YW5l,wid,8551121,wiadomosc.html?ticaid=1491e )„Abp Życiński przypomniał, że stanowisko Kościoła wyraził 10 lat temu, w październiku 1996 r., Jan Paweł II w swoim przesłaniu do Papieskiej Akademii Nauk. „Podkreślił wtedy, że teoria ewolucji to coś znacznie więcej niż hipoteza i ukazał wizję Boga Stwórcy działającego przez procesy ewolucyjne” – powiedział KAI metropolita lubelski.” („Abp Życiński krytykuje stanowisko prof. Giertycha nt. ewolucji” – Bruksela, 12.10.2006 – //ekai.pl/serwis/?MID=11703)Bóg podobno stworzył człowieka poprzez ewolucję. Ale jeśli tak… Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, czy w związku z tym Bóg jest małpą?! Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam. To tylko ciąg myślowy. Tak trudno wyrzucić rozum z mojego życia, tak trudno nie słuchać, nie czytać, nie myśleć. Gdzie się podziała nasza ufność dziecka?Boże, daj mi wiarę i odbierz rozum.

    OdpowiedzUsuń
  5. O nie, niech Ci nie odbiera! W żadnym wypadku! Cała sprawa polega tylko na tym, by uczciwie wyznaczyc granice, gdzie rozum już nie sięga i nie próbować tam z rozumem włazić, lecz brać wprost od Boga to, co nam objawił. Jesli to się uda, to dalej można (i wręcz należy) oddać prymat rozumowi. Gdy dobra jest podstawa, to rozum na manowce nas nie wywiedzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fanatyzmowi mówię stanowcze-NIENie jestem zainteresowana teorią Darwina choćby z tego powodu, ze nie ma ona absolutnie żadnego wpływu na moje życie. Zdanie Abp Życińskiego w tej sprawie również nie ma znaczenia, ponieważ ,z całym szacunkiem, jego stanowisko w Tej sprawie nie wpływa na jakość mojego życia.Bóg dał mi rozum. Grzechem byłoby nie skorzystać z tego daru.Ani Darwin ani Abp Życiński tego nie zmienią.Pozdrawiam I

    OdpowiedzUsuń
  7. I tymi słowami skazałaś mnie na wieczne potępienieA ja pytam-dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
  8. MALBIASorry, ze tak ostro zareagowałam, ale wyłączenie rozumu wyklucza chyba rozeznanie się w tym co jest dobre a co złe .Nie sądzisz?To tak jakbyś chciała iść przez życie na tzw. „czuja”, z zamkniętymi oczami.Gdyby Bóg miał coś przeciwko badaniom naukowym-nie wyposażył by człowieka w niezbędne do tego narzędzie-rozum.Pozdrawiam Inside

    OdpowiedzUsuń
  9. A gdyby tak zamknąć oczy i pozwolić się poprowadzić przez życie…, „na czuja”. Z ufnością dziecka – wyciągnąć ręce i pobiec. Nie zastanawiać się, nie obliczać, nie kalkulować, nie wybierać. Wiem, wiem…wygodnictwo, brak odpowiedzialności. Ale może warto niekiedy wyrzucić rozum i wbrew samemu sobie, zdrowemu rozsądkowi i przewidywaniom z pełnym zaufaniem chwycić wyciągniętą rękę i pójść. Dla mnie to wiara z górnej półki. Jeszcze tak nie umiem, ale chciałabym.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeraziłaś mnie. Obarczyłaś odpowiedzialnością za Twoje potępienie. Daleka jestem od tego, by kogokolwiek skazywać na potępienie. Czy napewno tak się czujesz?!Oczywiście żartuję. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. MalbiaMyślę, że chęć wędrowania po omacku spowodowana jest, tym że to co widzisz wokół rani dotkliwie Cię i budzi lęk. Boisz się każdego kroku, bo wiąże się z odpowiedzialnością za ten krok. W życiu niemal każdego dnia stoimy na rozstajach i musimy podejmować decyzję.Po to Bóg dał nam Wolną Wolę, byśmy korzystając z rozumu, takich wyborów dokonywali. Czy to właśnie Cię przeraża? Ze źle wybierzesz, że pójdziesz nie tą drogą?Jasne, łatwiej zamknąć oczy i ogłosić wszystkim: -”nic nie widzę, nie krzywdzące mnie, nie wymagajcie, nie oczekujcie ode mnie!… bo ja nic nie widzę, nic nie wiem….”Zaufać Bogu nie znaczy zrezygnować z rozumu. Gdy z niego korzystamy pojawiają się wątpliwości, a to nie jest łatwe.Zarówno wiara,jak i rozum, i wola, i łaska pochodzą od tego samego Boga…

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze kiedyś tak pójdziesz. Zobaczysz. Ale pamiętaj również o tym, co napisała Inside – wiara nie wyklucza rozumu. Ja Twoją wypowiedź nade wszystko rozumiem, jako bunt przeciwko wyrachowaniu. I to jest najważniejsze! Marzy mi się kiedyś napisanie tekstu o jedności pojęć – tak mi się wydaje, że i wiara, i miłość, to tylko różne aspekty tego samego pojęcia. Przyjmijmy roboczo, że tak jest. Miłość wyklucza wyrachowanie. A skoro tak, to należy podejrzewać, że wiara również. Ale odrzucając wyrachowanie, ne wolno odrzucać rozumu! Bo to byłaby dopiero głupota (całkiem dosłownie oraz w przenośni).

    OdpowiedzUsuń
  13. ulżyło mi, jak dodałś-żartuję :) )jest ok.Wszystko mamy pod kontrolą i odpowiadamy sami za siebie :) Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  14. Może to tak zabrzmiało, jakbym bała się odpowiedzialności, ciągle raniona – zamykam oczy, by uwolnić się od innych i samej siebie. To fałszywy portret. To co napisałam – to raczej fantazja, wylazł ze mnie Dyzio marzyciel. A stało się to może dlatego, że właśnie jestem i muszę być osobą odpowiedzialną. W moje życie ta odpowiedzialność jest wpisana jakby zawodowo. Od moich decyzji zależy niekiedy los (nie życie) drugiego człowieka. Stąd moja obecność m.in. na tym blogu. Potrzebuję nowych słów, poglądów, zdań na tematy, o których wydaje mi się, że wiem wszystko. Żeby nie spocząć, nie zasklepić się, nie zamknąć w swojej pysze osoby „wiedzącej”. Niekiedy jestem przerażona, niekiedy zmęczona, znużona tą moją koniecznością wiecznej odpowiedzialności. Myślę – jak każdy. A tak w ogóle, to poza kilkoma mrokami mojej duszy – jestem szczęśliwa, czego i Tobie oraz innym, którzy to czytają życzę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest jeszcze nadzieja, która jakby intensyfikuje i wiarę i miłość. Daje im siłę, moc, odświeża i pozwala trwać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Malibo-Dyziu!W dobre miejsce trafiłaś :) )( to także ukłon w stronę Autora)Cieszę się, ze uściśliłaś. Miałam wrażenie, ze spotkałam się z osobą, której zwyczajnie „się nie chce”. Jeśli jednak jest tak jak piszesz, to faktycznie nic w tym dziwnego, zew czasem chce się rozluźnić gorsecik w jaki się na co dzień wciskamy.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń