To już końcówka, ostatnie metry... Brakowało może pięćdziesięciu kroków, by dotrzeć na sam szczyt.
Ileż to razy było tak, że wydawało się nam, iż mamy coś na wyciągnięcie ręki... A jednak zabrakło kilku kroków, brakowało wsparcia, pomocy i upadaliśmy. Cel tuż przed nami, a nie dawaliśmy rady...
Ty Jezu też nie dałeś rady, Szymon niósł belkę, a Tobie i tak zabrakło sił, by dotrzeć tam, gdzie wszystko miało się wypełnić...
Ale nie poddałeś się. Po raz trzeci wstałeś z kolan i poszedłeś dalej.
Jezu, wspieraj mnie zawsze, gdy będę szedł Twoją drogą, którą Ty mi wyznaczysz, a mnie zabraknie sił. Nawet gdy upadnę, napełniaj mnie otuchą, wzmacniaj mnie i prowadź dalej...
Amen!
OdpowiedzUsuńZabrakło mi sił. Nie wiem, czy byłem już blisko celu (pewnie nie), bo nie wiem nawet, czy byłem na tej drodze, którąś mi Panie wskazał. To już koniec mojego pisania - i tego tu, i tego, od którego wszystko się zaczęło. Nie dotarłem do mety. Ba, nawet nie wiem, gdzie ta meta jest (a może ją sobie sam wymyśliłem i droga którą szedłem miała się nijak do tej, którą Pan mi wyznaczył? - tylko to by tłumaczyło, dlaczego tej mety nie widać na horyzoncie)
OdpowiedzUsuńWow! Trzeba miec odwage by zadac takie pytania. Czesto tego unikamy nie wiedzac, ze odpowiedz jest tuz. Z Bogiem.
OdpowiedzUsuń