środa, 24 października 2007

Podsumowanie

To już zaczyna być nudne.. ile można się rozwodzić na temat lęków?
Możesz napisać coś lżejszego i bardziej radosnego?

Jeśli coś takiego mówi mi jedna z najstarszych stażem moich czytelniczek (porównywalny staż ma chyba tylko ~a), na dodatek nie byle kto – studentka polonistyki na UJ i filozofii na UŚl (a więc osoba nawykła do trudnych tekstów) – ba, osoba, od której wszystko się zaczęło, to jak ja miałbym taki głos zlekceważyć!

Mam nadzieję, że dla wszystkich jest absolutnie jasne, że intencją Angeliki było jedynie to, by następna notka nie była już o lękach (Angelika nie ma już tyle czasu, co dawniej i już nie czyta tak dokładnie tego, co piszę i zapewne nawet nie wiedziała, iż to jest cały cykl już napisanych notek).

Zwróćcie jednak uwagę, że zanim odezwała się Angelika, sam napisałem, że ten cykl stał się gwoździem do trumny mojego bloga. Nie myślałem co prawda wtedy o żadnych radykalnych krokach, ale czułem jednak wyraźnie, że ten cykl wypłoszy moich najwierniejszych czytelników.

Po tym, co napisała Angelika, miałem dwie możliwości – albo przerwać cykl i zacząć kombinować, jak można by było dostosować bloga do oczekiwań czytelników (i takie były intencje Angeliki), albo zrobić to, co zrobiłem – uznać to, co już dawno mówiła Asia, że to tylko mnie się wydaje, że potrafię pisać o ważnych rzeczach w sposób prosty i ujmujący istotę rzeczy, bo wcale tego nie potrafię.

Tego, że nie przerwałem, proszę nie odbierać, jako lekceważenie – mnie po prostu nie stać na to, by pisać inaczej. Piszę tak, jak potrafię. Tak, jak napisałem Angelice – są tacy, którzy poprzez pisanie kreują siebie; moje pisanie jest takie, jaki ja jestem. Mając tyle lat, co mam, już się nie zmienię, a więc i moje pisanie się nie zmieni. Do tego tekstu się przyłożyłem (choćby przez to, że nie pisałem go na bieżąco), a więc nie mogę zwalić na jakąś chwilową niedyspozycję, lub coś takiego.

Jest ewidentne, że ten cykl to porażka. A więc jest również ewidentne, że Asia ma rację – tego też nie potrafię. Niczego nie potrafię (tego, że innych rzeczy nie potrafię, wiedziałem od dawna; pozostawało tylko to pisanie). Ale bloga nie zamykam – nie spodziewajcie się na nim niczego ważnego (a więc to odesłanie do Asi jest cały czas aktualne) – będzie jeszcze bardziej nudny, niż był, ale będzie (tylko nie wiem, kiedy znowu coś napiszę). I dziękuję wszystkim tym, którzy mimo wszystko chcą tu jeszcze zaglądać, a już tym, którzy napisali coś ciepłego, to w ogóle!

12 komentarzy:

  1. dawno nie byłam na internecie i widzę że jesteś strasznie aktywny na swoim blogu i chyba dziś nie zdąże (jestem na informatyce) przeczytać wszystkich zaległych notek zapraszam do mnie mam dwie nowe notki pozdrowionka :* – Aniołek-Boży

    OdpowiedzUsuń
  2. o raany. Skąd wytrzasnąłeś te informacje o moich studiach? Musiałeś mnie z kimś pomylić i chyba nawet wiem z kim. Niestety studiuję tylko na jednym kierunku, do tego zaocznie, do tego nie przyznam się co…

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabrakło nawiasu zamykającego – już poprawiłem. Teraz nie będzie się mylić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkim, a Tobie Leszku w sposób szczególny polecam lekturę książki Johna Eldredge’a „Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy.” Może łatwiej będzie nam zrozumieć męskie podejście do spraw duszy i serca. Moim zdaniem naprawdę warto. Pozdrawiam Cię Leszku i dziękuję za „Lęki”.

    OdpowiedzUsuń
  5. Eldredgem muszę się zainteresować. I jak to dobrze, że przynajmniej jednej osobie „Lęki” się na coś przydały.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego nie odczepisz się od Asi całkowicie? czego wciąż chcesz od niej? Niby piszesz, że miała rację, ale za chwilę robisz z siebie ofiarę losu, to tak jakby mówienie: „tak, masz rację, jestem do niczego, nic nie potrafię, dzięki że mi to uświadomiłaś” – zarówno w tej notce jak i w poprzedniej. Zastanów się trochę, a może nie rozumiesz, gdy ktoś Tobie pisze, abyś całkowicie mu dał spokój (czyli odczepił się od niej, zastawił ją w spokoju).. jeśli rozumiesz, to sobie odpuść. Szkoda, że tak proste słowa, jak: „daj mi spokój, nie odzywaj się do mnie” – ani trochę nie docierają do Ciebie, dlaczego tak jest?

    OdpowiedzUsuń
  7. Zupełnie Ciebie nie rozumiem – po pierwsze nie wiem, dlaczego wypowiadasz się za Asię (i na dodatek coś sobie wymyślasz – nigdy nic takiego od niej nie usłyszałem; jedynie co usłyszałem, to gdy spytałem, czy mogę się u niej wpisywać, to że wolałaby nie – od tych słów, jest bardzo daleko do takich, o jakich Ty mówisz). Po drugie nie wiem, dlaczego u Ciebie jest jakieś takie pokrętne myślenie – moje jest proste – gdy coś mówię, to dlatego, że tak myślę. Czy jest coś dziwnego w tym, że tak wysoko cenię sobie bloga Asi, że polecam go tym, którzy chcieliby rozwijać swoją wiarę? A czy jest coś dziwnego w tym, że w ogóle wskazuję inny blog, skoro wiem, że już nic wartościowego nie napiszę (nawet nie mam nawet szans, bo po to, by komuś coś dać, trzeba wierzyć, że ma się co dawać); bardzo długo nie dopuszczałem do siebie takiej myśli, że tego nie potrafię, bo to właśnie był w moim przekonaniu jedyny jasny punkt we mnie (a tego, że we wszystkim innym jestem nieudacznikiem, nigdy nie ukrywałem – choćby na tym blogu). Ale to nie Asia wykazała mi, że nie potrafię, wykazali mi to moi czytelnicy, próbujący zmęczyć jakoś te nieszczęsne „Lęki”; jednak fakt pozostaje faktem, że Asia mówiła to pierwsza (wcześniej, bo przy siódmym liście „Listów..” pisała o tym Natalka, ale jej chodziło jedynie o walory literackie), więc chyba należy się palma pierszeństwa (choćby dla drobnej satysfakcji).

    OdpowiedzUsuń
  8. ale Ty biedny Leszku jesteś, jak zawsze nic nie rozumiesz. Nie chodzi mi o Twoje komentowanie na jej blogu, tylko o to abyś dał jej święty spokój, czy to tak trudno pojąć? co w tych słowach, jest trudnego i niezrozumiałego? Heh, a Ty i tak swoje… chodzi oto byś dał całkiem Asi spokój, nie umieszczał nawet jej imienia w swoich notkach, abyś się drogi Leszku, od niej zwyczajnie odczepił – i co jest w tym trudnego do zrozumienia?A to, co Asia tobie kiedyś tam pisała – mogłeś wykazać choć troszkę taktu, i nie umieszczać jej imienia w notce. Palma pierwszeństwa… dlaczego wprost nie możesz przyznać że ktoś miał rację i koniec kropka, tylko oprócz tego przyznawania, musisz zrobić z siebie jakąś ofiarę losu, pokazać jaki Ty biedny jesteś – bo tak właśnie, po raz kolejny, zrobiłeś.Mam prośbę – zostaw Asię w spokoju, nie pisz nic o niej (nie umieszczaj jej adresu bloga, nicku, imienia) w swoich notkach.A jeśli to jest za trudne do zrozumienia dla Ciebie, to już nie moja wina. Użyłam najprostszych słów jakie istnieją, i potrafią je rozumieć dzieci już w wieku przedszkolnym.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po co piszesz takie rzeczy? Przecież Asi będzie przykro, jak to przeczyta (wbrew temu, co tutaj wypisujesz, jej ostatnie słowa do mnie to takie, że się kiedyś będzie wpisywać u mnie, tylko jeszcze nie teraz)? Czy Ty sądzisz, że jak Ty do kogoś pałasz złością, to wszyscy tacy są? Asia jest osobą pełną Bożej miłości do każdego człowieka, również do mnie i to nie ma żadnego związku z tym, że nie ceni mojej „mądrości” – to są dwie różne rzeczy. Jestem pewien, że jest jej przyjemnie, że wskazałem właśnie na jej bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się, że nie zamykasz bloga. Bardzo mnie ta informacja uspokoiła….

    OdpowiedzUsuń
  11. Na dobrą sprawę, to ani przez chwilę nie było mowy o jego całkowitym zamknięciu – to byłby samobój. Obawiam się jednak, że dopiero teraz was zanudzę, bo łatwo przewidzieć, że teraz będzie na nim samo tylko rozpamiętywanie i nic więcej. W tych moich reakcjach jest sporo czystej neurozy i już teraz kilku zdań bym nie napisał (jak choćby tego, że może tych dni nie będzie już za dużo), ale przecież to, że jestem nieudacznikiem, to jest po prostu fakt i to znany mi nie od dzisiaj; jedyne, co teraz utraciłem, to tylko wiarę w to, że to moje pisanie komuś służy, że ja cokolwiek tym pisaniem daję. No ale i bez tej wiary pisać można (a mnie to pisanie będzie potrzebne).

    OdpowiedzUsuń