piątek, 12 października 2007

Lęki (4)

Ten lęk ciągle powraca. Pan co jakiś czas zsyła na mnie zdarzenia takie, jak w kościele w Małocicach, a ja i tak co jakiś czas wieszam sobie ten kamień.

Inną sprawą jest to, czy ten lęk mogę nazywać lękiem – zasadniczo lęk charakteryzuje się tym, że nie potrafimy wskazać jego przyczyny, a antonimem lęku jest strach.

Np. gdy do stanicy nieobozowej akcji letniej w samym środku Puszczy Białej, jaką prowadziłem w wieku 19 lat, podjeżdża na motorach banda 20-tu wyrostków i bez owijania w bawełnę mówi: Słyszeliśmy, że są tu dziewczyny. Przyjechaliśmy je wyruch..ć! to wszystkie dziewczyny, które pochowały się pod łóżkami zanim oni jeszcze zdążyli podjechać (wystarczył warkot motorów rozdzierający głuszę puszczy), to to był strach. Strach posiada bardzo konkretną, realną przyczynę – lęk jej nie posiada, a nawet jeśli potrafimy wskazać coś, jako przyczynę, to jest ona nieracjonalna – choćby takie są wszystkie fobie (np. ktoś cierpiący na klaustrofobię boi się wejść do windy, choć dobrze wie, że ten lęk jest irracjonalny).

Czy ja ten swój lęk mogę nazywać lękiem?

Gdybym go odczuwał np. wtedy, gdy zwracałem się do Landrynki („Notka dla Landrynki”), to na pewno nie mógłbym tego nazywać lękiem – takie obawy byłyby jak najbardziej racjonalne: skoro wiem, że w swoim spojrzeniu na miłość jestem odosobniony, a z tego powszechnego spojrzenia wynika Uciekaj dziewczyno,  to całkiem racjonalnym byłoby powstrzymanie się z przedstawianiem swojego spojrzenia.

Tymczasem ja się nie tylko nie powstrzymałem, ale w ogóle żadnego lęku nie odczuwałem. Pisałem wówczas z pełnym przekonaniem słuszności tego, co piszę (i niezależnie od tego, co później jeszcze się wydarzyło, po dziś dzień jestem przekonany o słuszności swojego zachowania, choć było zachowaniem, na jakie mógł zdobyć się tylko facet ze swoją gruboskórnością).

Za to ten lęk pojawia się np. wtedy, gdy po napisaniu jakieś notki przez całą dobę nikt się nie wpisze – to wtedy zaczynam myśleć, że to Duch Święty chroni was przede mną, że to jest dowód, iż w tym co piszę, błądzę, że nie pozostaje mi nic innego, jak zawiązać sobie ten kamień u szyi.





PS:   Jeśli chodzi o to zdarzenie na stanicy, to będąc jedynym chłopakiem w grupie nie miałem żadnych szans na jakąkolwiek obronę powierzonych mi dziewczyn; jedyne, co mogłem zrobić, to wdać się w rozmowę. Poprowadziłem ją tak, że odjechali i już nigdy więcej nie wrócili.

W tej notce pojawia się osoba Landrynki – żeby nikt nie miał najmniejszych wątpliwości –  zanim ukazała się pierwsza notka tego cyklu, przesłałem wszystkie wówczas napisane, aż do ostatniej, w której występuje. „Jeśli chodzi o notki to nie mam nic przeciwko:) bardzo mi się podobają. I nie mam nic przeciwko wstawienia tam mojej osoby.”

13 komentarzy:

  1. Leszku o co chodzi? Nie rozumiem troszku… Gdzie ten optymizm się podział??…

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, jestes po to Leszku np, aby prowadzic tego bloga i napisać ” Ja to wiem napewno wszystko będzie dobrze” …. z całego serca dziękuję za słowa otuchy, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Leszku….nie pisz tak.Jesteś potrzebny i to nawet nie wiesz jak bardzo:) Przede wszystkim jesteś potrzebny Panu.Dziękuje że jesteś:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem tu zaglądam. Prawie nigdy nie zostawiam komentarza, bo…Ale dzisiaj…!Kłamstwem DIABŁA jest „Pan mnie nie potrzebuje”. Jeśli masz trudny czas, to uciekaj od takich stwierdzeń, bo one są przyczyną zguby dla człowieka. Pozwolisz, że się posłużę tekstem piosenki:”Bóg potrzebuje ciebie, dużo bardziej potrzebuje ciebie.Potrzebuje ciebie dużo bardziej niż nieba,Potrzebuje ciebie dużo bardziej niż ziemi,Potrzebuje ciebie dużo bardziej niż morza,Potrzebuje ciebie.”A z pokusamu trzeba walczyć w Jego mocy, bowiem ulegając im sami oddzielamy się od Boga, czyli grzeszymy.Pozdrawiam serdecznie z nadzieją na rychłe polepszenie nastroju. Polecam do przeczytania Psalm 51 (piątkowy)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Zawieszona w czasoprzestrzeni20 lipca 2007 15:22

    Ja też mam czasem takie poczucie….Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. nie dlatego,zeby pokaza jak bardzo mozesz upasc ale zeby pokazac ze po upadku wstajesz tj.Chrystus w czasie Drogi Krzyzowej.3maj sie:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Doskonale Cię rozumiem i wiem co czujesz, ale przeciez Ty wiesz, że to nieprawda!!Jesteś w kiepskim stanie i zły to wykorzystuje podpowidając Ci różne mysli, typu, że Bóg Cię nie potrzebuje, że jesteś nikim, że jesteś bezużyteczny. Pamiętasz ile razmy mi tłumaczyłeś, jak jest naprawde, że jestem potrzebna, bo Bóg mnie kocha? Z Tobą jest tak samo, jestes potrzebym ludziom, przez Boga, jesteś potrzebny Bogu….Weź się w garść człowieku i nieś dalej swój krzyż, a gdy jest naprawde ciężko wołaj do Pana, że jest źle. Powiedz mu, zawierz mu się…Ufaj…”WSZYSTKO MOGĘ W TYM, KTÓRY MNIE UMACNIA”

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam zamiaru ci tu teraz pisać coś w stylu „Leszku przecież wiesz, że jesteś potrzebny”, bo niewiele to da, jeśli Tobie brakuje wiary w to… Cóż więc wogóle można napisać? hmm…Życzę Ci aby Dobry Pasterz prowadził Cię ścieżkami życia, na których może wkrótce odkryjesz, że Ty i Twoje życie ma ogromną wartość dla Niego, dla ciebie, dla nas. Przecież piszemy, jesteśmy – tak jak ty piszesz i jesteś. I niech to wystarczy. Trochę się długo nie odzywałam- ale to dlatego, że brakuje mi ostatnio czasu (może to i lepiej…). Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Gosia (gosia-gda@o2.pl)23 lipca 2007 09:45

    wiesz…ja mam 17 lat. jestem od Ciebie duzo młodsza. ludzie mówią że jestem ładna. ale co mi z tego? nie myśl tyle o fizycznosci. bo ona tak naprawde nas niszczy jak o niej za duzo myślimy. jestem młoda i moze się Tobie albo innym wydawac ze ja jeszcze nic nie wiem. ale to nie prawda.Wiem tyle, ze pędzenie za tym co chce ciało wielu zgubiło. mnie w pewnym momencie również. trzeba sie czasem zagłębić w ducha. on nie robi problemu z tego ze jestes stary i jak to piszesz zgrzybiały. Wiesz…zajmuje się dziećmi leżącymi w Gdańsku na oddziale onkologicznym…od pierwszego dnia pracy tam nie ma dla mnie ludzi brzydkich. Każdy jest piękny gdy się usmiecha. za tem uśmiechaj sie Leszku :)a co do bycia bezuzytecznym…Pan powołał nas do wielu rzeczy. kazdemu dał jakiś cel i wytyczył drogę (z której nieraz oczywiscie jak to ludzie schodzimy i błądzimy)…ten cel powinien nadawac nam sens zycia. powinnismy starac sie go odnaleźć. ale ciezko jest nieraz. ja na przykład marze bardzo mocno o medycynie i mysle ze dostane sie i mysle ze tego wlasnie chce Pan. ale mysle o tym co po studiach. mysle…ze zakon. ale nei wiem tego na 100%. i to bardzomęczy. nie wiem jakie jest do konca moje powołanie. ale staram sie. szukam. rekolekcje zamkniete w zakonie bardzo pomoagają znalezc sens i siłe. Przede wszystkim nie mozna sie poddawac. jak czujesz taki brak sensu zycia to pojdz na rekolekcje. albo znajdz sobie stałego spowiednika. ja osobiscie polecam Kapuycnów z Gdańska. cudowni ludzie pełni miłości bożej. Leszku…nie wiem czy ci pomogłam czy nie…w kazdym razie nie poddawaj sie tak łatwo! walcz o swoje życie. jest wiele warte. przeciez Pan za nie zginał! wiesz..kiedys mialam taki dzien…ze myslalam ze moje zycie jest nic nie warte i w ogole….i moja siostra pokazała mi film…Pasje…nie wiem czy oglądałes…jak nie to obejrzyj…a jak tak to obejrzyj jeszcze raz…i patrz…nie zamykaj oczu…i wtedy zobaczysz jak wielki ból przezywal Pan za to byś ty mógł żyć….On tyle wyciepriał….Jego cierpienie nie moze byc nic nie warte…musisz pokazac Panu ze jestes wart Jego cieprienia…Jego Syna…:)Pamiętam w modlitwie!usmiechaj sie dużo!Z Bogiem

    OdpowiedzUsuń
  10. wszystko co zewnetrzne przemija, najwazniejsze jest serce i dusza ona zawsze moze zostac piekna i mloda chyba ze sami bedziemy ja niszczyc przez wlasnie takie stwierdzenia,a Bogu napewno jestes potrzebny tego mozesz byc pewien bo u niego nie ma emerytow:)pozdr

    OdpowiedzUsuń
  11. i_izabela@op.pl24 lipca 2007 14:15

    Mi też się czasem wydaje, że nie wiem po co jestem, ale to mija, przynajmniej na jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  12. Leszku skoro jesteś na tym świecie to znaczy ze jesteś potrzebny jak nikt inny w miejscu którym sie znajdujesz… nikt inny cie nie zastąpi bo gdyby tak mogło być pewnie by już tak było…a Pan wie co robi…

    OdpowiedzUsuń