wtorek, 12 czerwca 2007

Opętana – cz. 2

Oto dalsza część świadectwa:

Pojechałam do egzorcysty. Porozmawialiśmy i potem nastąpiła modlitwa. To był koszmar!!!

Wszystko mnie bolało, cała się tarzałam, nienawidziłam wszystkich, odsuwałam się od księdza, wszystko we mnie chodziło, krzyczało, nie wydobyłam z siebie dźwięku, bo chciałam tego zaoszczędzić….płakałam z bólu, nie potrafiłam wyrzec się szatana… zrobiło mi się słabo, a reszty nie pamiętam. Podobno miotałam się, wykrzywiało mi twarz… Po wszystkim, byłam tak zmęczona, tak wymordowała, że nie miałam siły wstać z fotela i przejść na inny. Nie wiedziałam co się dzieje.

Ksiądz powiedział, że jak by coś się działo to mam dzwonić. Śmieszne… bo musiałabym dzwonić do niego następnego dnia…

To była nieudana modlitwa o uwolnienie, bo działanie „jego” się zwiększyło, a ja się poddałam.

Znów wróciłam do zainteresowań, zaczęłam tym razem czytać biblię szatana, modlić się do niego. Wplątałam się w grupę satanistyczną, która chciała zrobić ze mnie przywódcę. Zaczęłam żyć, pełnią życia, używki, seks, czarna magia i zło, zło, nienawiść. Odpłacałam się ludziom za wszystko co złego mi zrobili. Bardzo dużo osób odsunęło się i wcale się nie dziwię.

Jednak Ci najbardziej wytrwali zostali. Przeszłam cztery próby samobójcze.

Trwałam w tym, ale miałam już dość. Było kilka powodów i wydarzeń, które na mnie wpływały. Próbowałam coś zrobić, nawet był taki okres, kiedy „on” nie działał w ogóle, jakieś 2-3 tygodnie i mogłam się modlić, chodzić do kościoła (nie na msze, ale tak tylko). Miałam spokój.

Ale znów się zaczęło…

Jest źle, bo wszystko wraca jeszcze silniejsze.

Proszę zwróćcie uwagę na kilka elementów. Po pierwsze na to, że szatan przychodzi do nas tak, że początkowo tego nie zauważamy – on już jest, działa w nas, podsuwając pewne myśli, ale my nie zauważamy, że to on; korzystamy z naszej wolności i sami wybieramy to, co on nam podrzucił (tu zainteresowanie sobą, zainteresowanie wszystkim, co mroczne). Po drugie proszę zauważyć, że to my wybieramy szatana już wtedy, gdy wiemy, że to szatan. Innymi słowy nic złego się nie stanie bez naszej zgody. Problem jednak w tym, że wybierając go najpierw w zabawie (wtedy, gdy wybieramy go nie mając jeszcze świadomości, że to on, wybieramy go w zabawie), nie zauważamy nawet, że przyzwyczajamy się do myśli o nim na poważnie. Innymi słowy ten drugi wybór staje się logiczną konsekwencją pierwszego (inny przykład – dla żartu zaczynamy stawiać sobie tarota, następnie dla żartu zaczynamy stawiać tarota innym, ale to dla żartu przeradza się w pragnienie współdziałania z siłami, które za tarotem stoją).

Świadomy wybór szatana zmienia wszystko – od tego momentu nie jest już tak, że nasze działanie pokrywa się z naszą wolą. Zwróćcie uwagę na te wszystkie elementy opisu, w których autorka chciała coś zrobić, a nie mogła – nawet wejść do kościoła nie mogła. To oczywiście są jedynie sztuczki szatana, ale jednak sztuczki całkiem realne (znane są opisy posiniaczenia po takich próbach – nie zawsze ta walka odbywa się jedynie w duszy – bardzo często w ciele).

Oczywiście Boża moc jest potężniejsza i nawet zwykła modlitwa o uwolnienie (z opisu wynika, że to była tylko modlitwa o uwolnienie) przy wielkich mękach autorki była takim zmaganiem z szatanem. Czy skutecznym, czy nie – tego tak na prawdę tego nie wiemy; nie wie tego nawet sama autorka – ona zna jedynie ostateczny efekt. A na ten efekt ma wpływ dalszy przebieg zdarzeń. Zwróciliście uwagę na to końcowe zdanie Jest źle, bo wszystko wraca jeszcze silniejsze? Szatan nie daje za wygraną i gdy człowiek próbuje się od niego uwolnić po takiej próbie uwolnienia atakuje jeszcze silniej. Jemu chodzi o to, by w człowieku wytworzyć wrażenie, że uwolnienie nie jest już możliwe. Liczy na to, że człowiek, który już raz przyjął go do swojego serca, przyjmie znowu, tym razem uginając się przed własnym strachem przed mocą szatana.

Tym razem mu się to udało.

Na koniec zacytuję w całości ostatniego maila, jakiego dostałem od autorki (myślę, że mi wybaczy, aczkolwiek na to zgody nie miałem):

Dziękuję Ci, za to, że obiecałeś tę notkę. Mam nadzieję, że pomoże. Ale nie wiem, czy dotrwam do tego czasu. Nie obiecuję. Sądzisz, że jestem wspaniała dziewczyną, a po czym? Jestem nikim, nic nie wartym ścierwem i nic nie mogę dać drugiemu człowiekowi. Tylko potrafię krzywdzić. Mam dość takiego życia. Nie będę już Ci więcej głowy zawracać i użalać się nad sobą. Masz ważniejsze sprawy na głowie. Żegnaj.

Zwróćcie uwagę na tę samoocenę. I teraz pytanie, czy to rzeczywiście jest samoocena? Czy przypadkiem nie jest tak, że to podstawowa sztuczka szatana wmawiać nam, że jesteśmy nic nie warci? (niech teraz wszyscy, którzy myślą o sobie, że są nic nie warci, zadadzą sobie to samo pytanie – czy to jest samoocena?)

Zwróćcie uwagę, że autorka mimo takiego dopuszczenia szatana do siebie zachowała rozeznanie co jest dobre, a co złe – to jest najlepszy dowód na to, że szatan nie miał i nie ma nad nią całkowitej władzy! Właśnie to, że prosiła o tę notkę jest najlepszym dowodem na to, że szatan nie zawładnął nią do końca!

Proszę wspierajcie ją w modlitwie, by uwierzyła, że jako osoba wrażliwa, jeszcze dużo dobra może innym dać. I by uwierzyła, że po kolejnych próbach egzorcyzmów oswoi się wreszcie z tym, że szatan po tym atakuje jeszcze mocniej, ale że nie należy mu ulegać i zawsze trzeba odpowiadać NIE! Za którymś razem szatan też da sobie spokój, bo przecież on dobrze wie, że on może pokonać człowieka, ale nigdy nie pokona Boga.

24 komentarze:

  1. W właśnie miałam się ciebie pytać skąd masz to świadectwo. Fajnie, że z tą osobą rozmawiasz. :) Jeśli chodzi o samoocenę to, hmmm, zastanawiam się właśnie jak to jest tak naprawdę… Ja nie wiem czy wierzę w szatana, ale wierze w duchy dobre i złe. Te duchy też we mnie jakoś działają i różne rzeczy mi mówią. chyba tylko przez kontakt z samym sobą (a to sie dzieje np. na spotkaniach z kims, w rozmowie z kims, w moim przypadku z kiedzem) można dowiedzieć się o sobie czegoś tak naprawde i rozeznać owe duchy (myśli), które w nas są, nabrać dystansu do siebie i do tego co w nas.A jak ta osoba sobie stara z tym radzić ?

    OdpowiedzUsuń
  2. ~niesforna owieczka12 czerwca 2007 15:29

    Ktoś kiedyś porównał działanie Szatana wobec człowieka do… gotowania raków.Jeśli wrzucisz raka do wrzątku, natychmiast wyskoczy. Ale jeśli włożysz go do zimnej wody, którą będziesz stopniowo podgrzewał, ugotuje się, zanim rozpozna grożące niebezpieczeństwo.Gdyby Szatan od początku pokazywał prawdziwą „wartość” wątpliwych atrakcji, które ma dla człowieka, włącznie z konsekwencjami, nikt normalny nie dałby się nabrać i wciągnąć w jego sidła. Dlatego, ten najlepszy na świecie spec od rekalmy i marketingu, cały syf, który ma do zaoferowania, sprzedaje w pięknym opakowaniu, z różnymi niesamowitymi gadżetami i przyjemnościami. Dopiero po czasie dowiadujesz się, że luksusowy hotel z diabelskiego folderu, to mroczne więzienie w którym kona w mękach dusza i całe jestestwo człowieka.Ale wtedy często jest już za późno na wycofanie się z transakcji. A najgorsze, że w tych ciemnościach, do których nieszczęśnik trafia, często nie widzi swojego zniewolenia…..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja myślę, że dobrze się dzieje, że tego typu świadectwa są publikowane. Wielu może sie w nich rozpoznać i uciąć sprawę na samym początku. Szatan nienawidzi imienia Pana Jezusa. Na dźwięk tego Imienia szatan topi się jak wosk. Szkoda mi tych ludzi, którym to się przytrafiło. naprawdę mi ich szkoda. Czy zwróciliście uwagę, że ona wspominała o kilku próbach samobójczych. To naprawdę jest poważna sprawa i wiem, że tylko Jezus może jej pomóc. Biblia daje wiele świadectw jak demony uciekały precz przed Świętym Imieniem JEZUS. Tylko Jezus ma moc rozprawić się z szatanem. Chwała Bogu za to, że Jezus Zmartwychwstał i że JEST WCZORAJ, DZISIAJ I NA WIEKI TEN SAM I JAK WCZORAJ MIAŁ MOC TAK I DZISIAJ JĄ MA. Alleluja!!! AMEN!!! http://www.tylkojezus.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety ten mail, który zacytowałem, jest ostatnim, jaki od autorki świadectwa dostałem; jednak wiem, że codziennie tu zagląda. Myślę, że pragnęłaby dwóch rzeczy – po pierwsze zobaczyć, że to jej świadectwo komuś konkretnemu pomogło, a po drugie dowiedzieć się, że grono ludzi wspierającej ją swoją modlitwą, powiększyło się.Jeśli chodzi o Twoją samoocenę, to zwróć uwagę, że pojawiła się ona nagle bez jakiejkolwiek przyczyny (gdyby spotkało Ciebie jakieś niepowodzenie, gdybyś nie sprostała jakiemuś zadaniu – nic z tych rzeczy) i zwróć uwagę, jaką notkę wówczas napisałaś – zaczęłaś negować wszystko, co ostatnio robiłaś, pisząc zarazem wbrew oczywistym faktom, że wcześniej wszystko robiłaś na pokaz. To był atak na Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowite to porównanie – bardzo trafne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, tylko Jezus może jej pomóc. Ale problem jest większy – bo właśnie charakterystyczne jest to nasilanie ataków, gdy ktoś się próbuje wyzwolić ; właśnie z tego powodu koniecznie trzeba się nauczyć mówić NIE szatanowi, gdy on próbuje nas zawrócić.

    OdpowiedzUsuń
  7. chcesz powiedzieć, że jestem ofiarą samej siebie czy złego ducha?

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że zaatakował Ciebie Zły, a Tobie ten atak udało się odeprzeć, choć Ty tego tak nie widziałaś – kupiłaś na chwilę jego myśli, uznając je za swoje; teraz widzisz i siebie i świat inaczej – widzisz po swojemu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeżeli będe miała siły i znajde odpowiednie słowa to się pomodlę jednakże ilekroc mam do czynienia z opetaną osoba to nasuwają mi się na język słowa, który nie chciał bys abym tu zamieszczała, ale doskonale wiem też, że nie sa to moje słowa… Dziś w kościele na eucharystii gdy tak bardzo chciałam komus powiedziec, że ma się zamknąć, wiedizałam, że to nie moje słowa, że to nie moje myśli tylko tego głupiego frajera. Tak gdy człowiek chce się go pozbyc to ten frajer uderza ze zdwojoną siłą, potem z potrojoną i tak ciągle byle by mocniej. Zobacz ile czasu ja już z tym walcze od kąd dowiedizałam się, że jestem opetana to juz ponad 13 miesięcy, a ciągle czuje, że on jest bliżej niz na samym poczatku… Owszem wierze w Boga i nikt i nic mi tej wiary nie zabierze, pisze pozytywne notki, ale on dreczy mnie jak dawniej, a noce sa normalnie okropne… Mam dość jego dotyków, jego checi złapania mnie za reke, ja nie chce tego, ja sie boje, mam dość zasypiania w lęku….Do Opętanej, mojej imienniczki bo nasze drugie imię to Opętana. Moje zycie jest strasznie podobne do Twojego, walcze z tym kretynem juz ponad rok i zapewniam Cię, że bywają momenty, że mam wszystkiego dosyć i wtedy się tnę, ale jak sie tne to rozmawiam z Bogiem i Bóg wie, że tak naprawde to nie ja to robię i ja wiem, że on mi wybacza… Nie powiem ci, że będzie łatwo, że pójdzie z górki, ale powiem, że będzie cholernie cięko, tak cięzko, że nawet sobie nie możesz tego teraz wyobrazić, ale powiem także, żebys sie nie poddawała, że nie możesz się poddać, bo zbyt wielu ludziom na Tobie zalezy i Bogu na tobie zalezy i będzie walczył o Ciebie zawsze. Pamiętaj także, żeby egzorcyzmu cos dały musisz być w stanie łaski uświecająceji pragnąć tych egzorcyzmów, tego uwolnienia, bo bez tego one nic nie dadzą. Pomyśl może także o spowiedzi generalnej, no chyba, że juz ją odbyłaś, a jeżeli nie wiesz co to za spowiedz to wpadnij do mnie na bloga, tam jest jej opis. Nie poddawaj się nigdy, będzie ciężko ale sie nie poddawaj, bo Bóg Cie kocha i tylko On jest twoim Panem i Zbawicielem. Stara się powtarzac te słowa każdego dnia, a bedzie Ci łatwiej…Jezus jest moim Panem!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. i znowu mam zaległości..;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo Ci dziękuję za tę wypowiedź – jestem pewien, że Twoje słowa najwięcej znaczą dla autorki świadectwa. Jej droga będzie jeszcze bardzo długa, ale wierzę, że dzięki Tobie BĘDZIE. Nie mówisz, że to łatwa, prosta droga; przeciwnie, pokazujesz, jak ona jest trudna, ile kroczenie tą drogą kosztuje. Jednak jesteś dowodem na to, że można szatanaowi mówić NIE. Jest to zawsze możliwe i tylko trzeba się tego nauczyć (tak, jak Ty się nauczyłaś). Pozdrawiam zarówno Ciebie, jak i autorkę świadectwa, która na pewno przeczyta Twoje słowa.

    OdpowiedzUsuń
  12. No już nie udawaj, że masz zaległości – jesteś przecież moją najwierniejszą czytelniczką. Miło mi, że przynajmniej w taki sposób dajesz znak, że jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  13. Leszku, poruszyłeś niesamowity temat w tych notkach… A to bardzo ważne by pisac także o zagrożeniach tak bezpośrednio związanych z działaniem szatana…. Jakis czas temu gdy moja wspólnota prowadziła rekolekcje szkolne miałam okazję uczestniczyć w „pogadance” z egzorcystą. I dowiedziałam się wielu rzeczy, o których wcześniej nie miłam pojęcia. Choćby tego, jak wielką potęgę ma modlitwa… pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. To wszystko zasługa autorki świadectwa – ona sama to napisała i sama poprosiła o wykorzystanie na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  15. ~niesforna owieczka14 czerwca 2007 00:13

    Tak, świetne porównanie i świetna taktyka. Ja się na nią dałam nabrać. On mnie tak dobrze zna… Zawsze wie, kiedy i gdzie uderzyć, a czasem uderzenie jest tak silne, że zwala mnie z nóg. Często upomina się o mnie. Ale za mną stoi Bóg. Musi stać, choć nie zawsze Go czuję. W przeciwnym razie już dawno by mnie nie było.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam nadzieję, że ta dziewczyna da sobie rade… Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeżeli nie otrzyma pomocy od innych osób tzn jezeli będzie z tym sama to będzie się ta kwestia u niej ciągnęła przez wiele lat, a jezeli będą przy niej bliskie osoby to z pewnością znacznie krócej…

    OdpowiedzUsuń
  18. Wierzę mocno, że z tego wyjdzie – właśnie to, że to jej zależało na opublikowaniu tego świadectwa, pozwala patrzeć z optymizmem. Wierzę przy tym, że zawsze znajdą się wokół niej ludzie gotowi nieść pomoc – większość będzie mogła ofiarować samą tylko modlitwę; wierzę jednak, że takich ludzi gotowych do pomocy nie zabraknie również w realu. Wreszcie wierzę, że sama autorka świadectwa nabędzie tyle doświadczenia, że będzie potrafiła uciekać od Złego i zawsze już będzie mu mówiła NIE – a będzie to szczególnie ważne po kolejnych egzorcyzmach (do których wierzę, że dojdzie), a więc wtedy, gdy szatan atakuje najsilniej, by zniechęcić do kolejnych prób uwolnienia się od niego.

    OdpowiedzUsuń
  19. pridkamalgorzata@op.pl16 czerwca 2007 16:17

    ja tez tu jestem chociaz tak mnie tu malo

    OdpowiedzUsuń
  20. Kurcze nie wiem czemu, ale codziennie tu jestem po kilka razy, nie mam pojęcia co mnie tak wciągneło…Kiedy nowa notka

    OdpowiedzUsuń
  21. Dobrze, że jesteś (choć przyznaję, że nie za bardzo zrozumiałem Twoją myśl).

    OdpowiedzUsuń
  22. Oj nie wiem – będę musiał oddać laptopa do naprawy. Ale może zdążę coś jeszcze napisać przed tym.

    OdpowiedzUsuń
  23. Za bardzo nie orientuje sie o co chodzi bo dawno mnie nie było ale pozdrawiam Cię Leszku :)

    OdpowiedzUsuń
  24. No to przeczytaj pierwszą część – jest to autentyczne świadectwo, którego autorka prosiła bym je tu umieścił (lub przynajmniej opisał jej historię – uznałem, że cenniejsze jest oryginalne świadectwo).

    OdpowiedzUsuń