To już koniec. Żaden cud się nie wydarzył. Nagła zmiany pogody mogła być odczytana przez niektórych, jako znak - mogła, ale tylko przez niektórych. Nic spektakularnego się nie stało. Tymczasem rozpaczliwie odzywała się proza życia - następnego dnia przypadał szabat, a więc trzeba się było spieszyć, by pochować ciało. I stąd działania Józefa z Arymatei. Bogaty człowiek zaoferował grób, który do niego należał (być może przygotowany dla matki, która mu towarzyszyła) oraz załatwił u Piłata zgodę na pochowanie Jezusa. No i zajął się tym osobiście. Razem z Nikodemem zdejmował Ciało Jezusa (spotkałem się z opisem, że to Nikodem trzyma Jezusa za nogi - właśnie ta wyjątkowo bogata szata świadczy, że to jest Józef, a Nikodem, który zresztą był starszy, jest tym, który podtrzymuje Jezusa za ramiona).
Żadna z ewangelii nie wspomina o Maryi Matce Jezusa (u Mateusza i u Marka jest mowa o Marii Magdalenie i Marii matce Józefa), jednak trudno sobie wyobrazić, by jej nie było - jest więc u Rogiera var der Weydena. Póki mogła być obok swego Syna, na pewno spod Krzyża nie odeszła. To jasne, że nikt nie przeżywa śmierci swego syna tak, jak matka - doskonale to przedstawił malarz uwieczniając Maryję w tej samej pozie, jaką miał jej Syn. Mało - proszę spojrzeć na jej cerę: nikt na tym obrazie nie jest tak blady, jak Ona (nawet jej Syn nie jest tak blady).
Nie dziwi też, że jest tam Jan - odkąd Jezus jemu powierzył swoją Matkę, było jasne, że i on będzie cały czas pod Krzyżem (to ta czerwona postać podtrzymująca omdlewającą Maryję). Ta reprodukcja jest za słaba i tego nie widać, ale po jego policzkach płyną rzęsiste łzy.
Zresztą nie ma na obrazie nikogo, kto by nie płakał. Płacze Maria Magdalena (postać z prawej strony obrazu), a matka Józefa wręcz chustką musi je ocierać. Ale płakały nie tylko kobiety - nawet w oku Nikodema jest uwidoczniona łza (oczywiście tego tu nie zobaczymy, ale jest blik na źrenicy oka, a pod nią nieco tylko w lewo przesunięta łza i na niej taki sam blik - ta akurat z Jana).
Dla wszystkich postaci przedstawionych na obrazie to był koniec.
My dziś wiemy, że to nieprawda - oni nie wiedzieli.
Jezu daj mi taką ufność, by nawet w tych wydarzeniach, w których jedyną moją odpowiedzią mogą być łzy, abym nie popadał w rozpacz. Nawet wtedy, gdy ujrzę koniec (koniec swoich wyobrażeń, koniec nadziei, koniec marzeń - jakiś koniec), bym pozostał wolny od rozpaczy.
Żadna z ewangelii nie wspomina o Maryi Matce Jezusa (u Mateusza i u Marka jest mowa o Marii Magdalenie i Marii matce Józefa), jednak trudno sobie wyobrazić, by jej nie było - jest więc u Rogiera var der Weydena. Póki mogła być obok swego Syna, na pewno spod Krzyża nie odeszła. To jasne, że nikt nie przeżywa śmierci swego syna tak, jak matka - doskonale to przedstawił malarz uwieczniając Maryję w tej samej pozie, jaką miał jej Syn. Mało - proszę spojrzeć na jej cerę: nikt na tym obrazie nie jest tak blady, jak Ona (nawet jej Syn nie jest tak blady).
Nie dziwi też, że jest tam Jan - odkąd Jezus jemu powierzył swoją Matkę, było jasne, że i on będzie cały czas pod Krzyżem (to ta czerwona postać podtrzymująca omdlewającą Maryję). Ta reprodukcja jest za słaba i tego nie widać, ale po jego policzkach płyną rzęsiste łzy.
Zresztą nie ma na obrazie nikogo, kto by nie płakał. Płacze Maria Magdalena (postać z prawej strony obrazu), a matka Józefa wręcz chustką musi je ocierać. Ale płakały nie tylko kobiety - nawet w oku Nikodema jest uwidoczniona łza (oczywiście tego tu nie zobaczymy, ale jest blik na źrenicy oka, a pod nią nieco tylko w lewo przesunięta łza i na niej taki sam blik - ta akurat z Jana).
Dla wszystkich postaci przedstawionych na obrazie to był koniec.
My dziś wiemy, że to nieprawda - oni nie wiedzieli.
Jezu daj mi taką ufność, by nawet w tych wydarzeniach, w których jedyną moją odpowiedzią mogą być łzy, abym nie popadał w rozpacz. Nawet wtedy, gdy ujrzę koniec (koniec swoich wyobrażeń, koniec nadziei, koniec marzeń - jakiś koniec), bym pozostał wolny od rozpaczy.
Nie wiedzieli czy nie wierzyli dopoki nie zobaczyli?
OdpowiedzUsuńZ Biblii wnioskuje,ze matka Pana Jezusa wiedziala wiecej niz niektorzy ludzie daja jej kredyt i ze Bog dal jej ufnosc o ktora ty prosisz. Pozdrawiam serdecznie.
A tak konkretniej z jakich słów wyciągasz takie wnioski?
UsuńOpisy zycia Pana Jezusa ukazuja Marie spokojna i ufajaca Bogu, choc czasami nie rozumiejaca wszystkiego.Pan Jezus mowil tez o tym po co przyszedl i co sie z Nim stanie tak ze rodzina i Jego uczniowie wiedzieli.
UsuńAle dlaczego unikasz konkretów? Dlaczego nie cytujesz konkretnych słów?
UsuńJezeli ktos chce znac prawde to przeczyta wszystkie ewangelie z uwage na tym temacie i bedzie wiedzial.
OdpowiedzUsuńSkoro nie potrafisz uzasadnić swojej tezy, to po co ją wysuwasz?
UsuńBogu niech będą dzięki za to, że to nie koniec. :)
OdpowiedzUsuń