sobota, 1 października 2011

O nic się już zbytnio nie troskajcie

O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to miejcie na myśli! Czyńcie to, czego się nauczyliście, co przejęliście, co usłyszeliście i co zobaczyliście u mnie, a Bóg pokoju będzie z wami. (Flp 4, 6-9) 


Dziś dostajemy bardzo prosty i skuteczny sposób na to, by chandra nas nie dosięgała.


 


38 komentarzy:

  1. he he to notka jak by po wizycie na blogu Wasylki :) Ale cieszę się, ze ją przeczytałam. Niesie tyle otuchy i radości. Dziękuję Leszku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to chyba nas chandra nie dopadnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie tak – właśnie po tej wizycie (przynajmniej tam pzryczyna chandry jest prosta i oczywista).

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli tylko będziemy się do niej stosować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Te Słowa są bardzo skuteczne w walce z depresją… Słowo daję, sprawdziłam na sobie. A jutro mamy Mszę za spokój duszy Mamy mojego Męża. Ciągle się martwię Jej śmiercią, więc będę sobie myślała o tych Słowach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niewątpliwie masz rację, że są bardzo skuteczne, że mają działanie przeciwchandrowe… Obyśmy tylko z nich korzystali! Tymczasem nam tak łatwo przychodzi pisanie własnych scenariuszy na własne życie..

    OdpowiedzUsuń
  7. To prawda…Chociaż ja powoli daję się prowadzić za rękę Temu, Który wie lepiej. A że się czasem wyrywam? Każde dziecko tak ma. Boże też :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dokładnie! Ale szczęśliwie Bóg nie trzyma nas kurczowo za rączkę – tylko dzięki temu, że daje nam wolność, możemy Go w końcu wybrać prawdziwie i nieodwołalnie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak Leszku – podobną radę udzielił mi spowiednik- pozostała mi modlitwa. Tylko czasami to głupie serce chce więcej.

    OdpowiedzUsuń
  10. „Tylko czasami to głupie serce chce więcej.” – Co jednak oznacza ta myśl? Oznacza to, że człowiek chciałby móc wybrać coś innego, niż pragnie dla niego Bóg (i to jest możliwe), ale by później się okazało, że to człowiek miał rację, a nie Bóg! – a na to bym jednak nie liczył!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ileż refleksji nasuwa ten fragment z dzisiejszych czytań – i ten Twój komentarz, Leszku! Dobrymi pocieszycielami są też psalmy. Nawet te tzw. złorzeczące mogą okazać się pomocne, szczególnie w chwilach przeżywania trudnych emocji… Ale czy np. ten fragment z dzisiejszego czytania lub jakiś psalm byłby dla nas pocieszeniem, środkiem na chandrę, gdybyśmy nie mieli wiary, gdybyśmy nie wierzyli Bogu, Jego słowom, zapewnieniom?… Nie wyobrażam sobie życia bez wiary i naprawdę współczuję tym, którzy jej nie mają… „Czyńcie to, czego się nauczyliście, co przejęliście, co usłyszeliście i co zobaczyliście u mnie” – któż z nas mógłby sobie pozwolić na wypowiedzenie takich słów, ale nie w pysze, lecz w pokorze…?

    OdpowiedzUsuń
  12. Najwyraźniej jest to post dedykowany Ale ja to wszystko przeszłam i rozumiem mniej więcej, co czuje Wasyla. Gdy człowiek znajduje się w takim stanie ducha, to wszyscy wokół widzą, że niepotrzebnie, ale ta akurat osoba nie. Sama musi przez to przejść i sama się pozbierać, można tylko próbować jej pomagać i nie zrażać się tym, co na zewnątrz wygląda jak niepotrzebny upór. Czasem jest tak źle, że człowiek sam zaczyna prosić Boga, aby pomógł mu się odbić od dna. Innym razem pomaga w tym jakiś wstrząs, który postawi delikwenta do pionu. A może by tak zorganizować jakiś tydzień modlitwy za Wasylę, aby te nastroje trwale ją opuściły i ustąpiły miejsca Bożemu pokojowi…? Na pewno znajdzie się ktoś, kto zechce się w tej intencji pomodlić!

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczęśliwie dla tych, którzy wcale siebie nie uważają za wierzących, może być i tak, że niezależnie od własnych deklaracji jest się osobą, która wspaniale wypełnia wolę Bożą. Są również tacy ludzie! Ich życie może się okazać bogate w owoce i pełne pokoju – wszystko zgodnie z dzisiejszym czytaniem! (ale oczywiście nam jest łatwiej)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ważne jest by teraz zauważyła, że jej nastrój jest konsekwencją jej decyzji. Jeśli to zrozumie, to rozwiązanie jest proste – wypełniać to, czego tak się bała, że jej się to nie uda (bez formalnego przyjęcia).

    OdpowiedzUsuń
  15. Wcale niekoniecznie. Moim zdaniem zbyt przesadnie uczepiłeś się tej sprawy. Nie chcę Cię tym stwierdzeniem dotknąć, ale tak po prostu to odbieram. A na „chandry” i inne „doły” mogą składać się setki innych spraw. Wasyla nie od dziś zdradza skłonność do takich stanów.

    OdpowiedzUsuń
  16. Przecież to łatwo można sprawdzić – i to nic nie kosztuje :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak czy owak, może powinniśmy pomysleć o modlitwie w intencji Wasylki, żeby nareszcie poczuła się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  18. K> masz rację; nie od dziś mam chandry; słaba odporność psychiczna wiąże się z przebytą w przeszłości depresją. Zszarpane nerwy maja to do siebie, że już nie da się ich zregenerować, nawet gdy usunie się źródło depresji. Nawet pobyt w CENTRUM TERAPII NERWIC MOSZNA – ZAMEK niewiele pomógł, bo choroba sięga dzieciństwa. [Ty coś niecoś na ten temat wiesz, bo czytałaś Kronikę Ewy]. Już wtedy [jakieś 20 lat temu ] poinformowano mnie, że w moim życiu będą pojawiać się”doły”. Nie ma wyjścia – ten stan trzeba po prostu przeczekać nie chcąc truć się psychotropami. W takich chwilach treść Leszka notki [ znałam to już wcześniej] pomaga mi odbić się od dna doła. Chandra sama przyszła i sama przechodzi. Leszek wiąże to z nieprzyjęciem szkaplerza, ale myli się. Miałabym większe wyrzuty sumienia, gdybym teraz tego dokonała i dopiero bym popadła w stan totalnego zdołowania.

    OdpowiedzUsuń
  19. K> dziękuję; już się poczułam dobrze, jak przeczytałam relacje pacjenta z Centrum Terapii Nerwic; na poprawę humoru sytuacja z sanatorium w Mosznej;”…jak w każdym sanatorium tak i tam były organizowane wieczory taneczne [popularnie zwane "żużlem"]. Na jednym z nich była znikoma ilość światła [normalka], więc trudno było rozpoznać ludzi. Postanowiłem, że zatańczę z jedną z dziewczyn, o całkiem zgrabnej sylwetce. Podczas tańca zapytałem się jej: a Ty co porabiasz w życiu? uczysz się a może studiujesz? na to ona: ja już jestem na emeryturze ;-)Kiedy zapalono światło okazało się, że faktycznie jest ona ze 40 lat starsza ode mnie….” Zaznaczam, że to nie o mnie, bo ja będąc pacjentką tego sanatorium byłam „w kwiecie wieku” i czynną zawodowo kuracjuszką. A w Mosznej jest naprawdę pięknie i stadnina koni w pobliżu. Zawody jeździeckie można obejrzeć i „krzakoterapia” też tam się niektórym przytrafi. No i już mi wesoło. Może by tak rozważyć możliwość ponownego leczenia się tam? //www.moszna-zamek.pl/leczenie-w-mosznej.html

    OdpowiedzUsuń
  20. No cóż, na poziom dopaminy tylko pozornie nie mamy wpływu. Oczywiście, można takie stany przeczekać, ale mam inne sposoby naturalne zwiększające poziom dopaminy. Ponadto w organizmie jest cały złożony system współzależności. Niewątpliwie, czytanie bloga Leszka ten poziom dopaminy podnosi :) A tutaj znalazłem inne sposobiki://www.tipy.pl/artykul_3062,jak-zwiekszyc-poziom-dopaminy.html

    OdpowiedzUsuń
  21. Znam jeden bardzo skuteczny sposób na wzrost dopaminy i do tego naturalny, ale nie wiem czy na blogu religijnym mogę go promować?

    OdpowiedzUsuń
  22. Lekuś – dziękuję za ten link; muszę skorzystać z tej rady tam zawartej;-”Najwięcej dopaminy produkuje nasz organizm w fazie zauroczenia drugą osobą” , czyli to co pisałam u siebie w notce „Lekarstwo na chcenie”. Tylko kim się tu zauroczyć, żeby mi dopamina podskoczyła? chyba wnuczkami; przy nich dopamina tak mi się podnosi, że nie ma mowy o chandrze.

    OdpowiedzUsuń
  23. czytanie dziś było akurat potrzebne bardzo

    OdpowiedzUsuń
  24. Już raz pisałem, ale chcę się powtarzać. Świetnym sposobem na doły jest pójście do schroniska dla zwierząt i kupno psa, najlepiej kundelka. Należy kupić takiego psa, który wybierze sobie właściciela. Jest to w 100% sprawdzony sposób nawet w ciężkich sytuacjach. Ponadto, stawiam raczej na brak endorfin, a te produkuje się łatwiej://pl.wikipedia.org/wiki/Endorfiny

    OdpowiedzUsuń
  25. No i wnuczęta będą zachwycone, że babcia ma pieska.Natomiast prostym przepisem na produkowanie naturalnej fenyloetyloaminy oraz związków kannabinoidowych jest bieganie. No i zawsze jest ich trochę w czekoladzie

    OdpowiedzUsuń
  26. Dzisiajna swoim blogu //www.beszad.blog.onet.pl równiez poświęciłem swą refleksję wczorajszym czytaniom Pisma, choć zabrakło w tych moich odniesieniach właśnie tego fragmentu Listu do Filipian – który jest doskonałym uzupełnieniem pozostałych czytań i psalmów dotyczących winnicy, co dopiero teraz spostrzegłem. W Liście tym znajdujemy niezwykle ważną podstawę każdej modlitwy: ufność i dziękczynienie, czyli właściwą postawę wobec przyszłości i wobec przeszłości. Bez takiej postawy winnica zaczyna zarastać pychą i wygodnictwem… Dziękuję za okazję do pogłębienia tej myśli!

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo ciekawe są Twoje refleksje, chciałbym, by więcej osób do Ciebie zaglądało – więc już dodałem Ciebie do swojej linkowni – sam też chciałem się wpisać, ale logowanie mnie od tego powstrzymało:( – jesteś pewny, że warto stawiać takie wymaganie?

    OdpowiedzUsuń
  28. Wasylko,W jednym z swoich niedawnich notkach Leszek pisze o zakochaniu w Panu (niestety nie pamietam gdzie dokladnie), to jest prawdziwe lekarswo nie tylko na depresje.

    OdpowiedzUsuń
  29. Nelo, no i tu mamy prawdziwy problem Bo zakochanie się w Panu jest wspaniałym przeżyciem, niewątpliwie chroniącym przed wszelką chandrą, ale grożące popadnięciem w mistycyzm, a ten z kolei prowadzi do zjawiska zwanego „ciemnością duszy”. Ten stan zaś jest takowy, że przy nim każda chandra to mały pikuś.

    OdpowiedzUsuń
  30. (ale to nie moja zasługa, lecz po prostu kalendarza liturgicznego)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nelu, doskonały pomysł – szczególnie, że za tą osobą, w której jest się zakochaną/-anym idzie się tam, dokąd on idzie, a nie pyta się o to, czy jest się godną/godnym, by iść!

    OdpowiedzUsuń
  32. Lekusiu, nie każdy, kto jest zakochany w Panu, zaczyna praktykować modlitwę kontemplacyjną.

    OdpowiedzUsuń
  33. KOCHAĆ – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ; KOCHAĆ TYLKO TO -WIĘCEJ NIC…………….

    OdpowiedzUsuń
  34. Zastanawiam się właśnie czy człowiek w ogóle potrafi się zbytnio nie troskać. To wyższa szkoła jazdy. A chandra – dziś jest, jutro jej nie ma. Na całe szczęście przemija…jak wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  35. Też prawda. Trochę się zagalopowałem. Zatem uznajmy, że prawdziwe zakochanie się w Panu, jest najlepszym sposobem na chandrę i wszelakie smutki. Potwierdzam to 100%. Ponadto w moim przypadku miało to jeszcze jeden skutek uboczny: przestałem się denerwować drobiazgami, przestałem się kłócić z rodzicami, przestałem obwiniać innych za swe niepowodzenia i za złe moje decyzje. No i jeszcze długo bym pisał, ale to nie czas i miejsce, gdyż to miejsce na dyskusję. Może zatem warto skierować pytanie do każdego wierzącego: Co Tobie daje wiara?

    OdpowiedzUsuń
  36. W przypadku Jezusa bardzo łatwo – bo gdy się pragnie, to uczucie się pojawia (z ludźmi tak nie jest, ale z Bogiem – tak).

    OdpowiedzUsuń
  37. To wszystko zależy od tego, na ile potrafi zawierzyć Chrystusowi.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wiara mnie daje wiele… Edno z nich, to byc w przyjazni z smutkeim. Gdy puka smutek do drzwi- traktuje go jak goscia

    OdpowiedzUsuń