Gdy dziś patrzymy na krzyż, na którym cierpiał Chrystus, patrzymy w perspektywie zbawienia… Dobrze by było, gdybyśmy na własne krzyże, które my dziś nosimy, potrafili również tak spojrzeć.
Serdeczności , piękne życzenia, dziękuję A to moje:Wielkanocny zając przez pola pomyka. Wpadł juz do ogródka i choć tchu brakuje .Świąteczne życzenia szybko recytuje: Alleluja wesołego, pysznego święconego, dyngusa mokrego w Dzień Zmartwychwstania Pańskiegowww.angelnadziei.bloog.pl
Kiedyś usłyszałam w kościele: ”Niech Pani nie płacze, niech Pani popatrzy w oczy Jezusa”. Dziś coś cennego poradziłeś Ty Leszku. Dziękuje. Spokojnych, „uśmiechniętych” świąt .
Masz racje Leszku- to jest bardzo ważne! W końcu nasze krzyże mają nas uświęcać i przez nie jeszcze bardziej możemy przylgnąć do Apogeum Miłości- do surowego drzewa krzyża, które dla nas stało się Drzewem Życia…
Leszku – zawsze się nam wydaje że cudzy krzyż jest lżejszy, a nasz ponad nasze siły. Tak czasami bywa, ale gdy tylko poprosimy Jezusa o pomoc, to ON ma już doświadczenie w zmaganiu się z cięższymi krzyżami; pozdrawiam
Nasz krzyż nam nie odpowiada, bo nie patrzymy na niego w perspektywie zbawienia – nie zauważamy, że skoro Pan do niego dopuścił, to tylko dla naszego dobra.
wzajemnie…
OdpowiedzUsuńOj Piranio, Piranio! Gdyby nie ten krwiożerczy podpis, to bym się bardzo ucieszył. A tak, to się trochę boję, że nie ujdę z życiem:(
OdpowiedzUsuńSerdeczności , piękne życzenia, dziękuję A to moje:Wielkanocny zając przez pola pomyka. Wpadł juz do ogródka i choć tchu brakuje .Świąteczne życzenia szybko recytuje: Alleluja wesołego, pysznego święconego, dyngusa mokrego w Dzień Zmartwychwstania Pańskiegowww.angelnadziei.bloog.pl
OdpowiedzUsuńW tym roku wreszcie wiosna, to i ten śmigus-dyngus może być mokry :) Dzięki za życzenia!
OdpowiedzUsuńTakie spojrzenie, daje siły nieść własny krzyż. A bywa czasem bardzo niełatwo. I zdaje się ze sensu za mało.
OdpowiedzUsuńKiedyś usłyszałam w kościele: ”Niech Pani nie płacze, niech Pani popatrzy w oczy Jezusa”. Dziś coś cennego poradziłeś Ty Leszku. Dziękuje. Spokojnych, „uśmiechniętych” świąt .
OdpowiedzUsuńTobie też tego uśmiechu życzę. I miło i, że w czymś pomogłem.
OdpowiedzUsuńMasz racje Leszku- to jest bardzo ważne! W końcu nasze krzyże mają nas uświęcać i przez nie jeszcze bardziej możemy przylgnąć do Apogeum Miłości- do surowego drzewa krzyża, które dla nas stało się Drzewem Życia…
OdpowiedzUsuńNo właśnie :)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt i zapraszam na mojego bloga: … … //promyczekdonieba.blog.onet.pl/Aneta
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie.
OdpowiedzUsuńLeszku – zawsze się nam wydaje że cudzy krzyż jest lżejszy, a nasz ponad nasze siły. Tak czasami bywa, ale gdy tylko poprosimy Jezusa o pomoc, to ON ma już doświadczenie w zmaganiu się z cięższymi krzyżami; pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNasz krzyż nam nie odpowiada, bo nie patrzymy na niego w perspektywie zbawienia – nie zauważamy, że skoro Pan do niego dopuścił, to tylko dla naszego dobra.
OdpowiedzUsuńDawno nie przeczytałam tak trafnego spotrzeżenia. Nie pozostaje mi nic do dodania, jedynie milczeć i zastosować się do tej ‚drogi’.
OdpowiedzUsuńi za Twoje spojrzenie dziękuję spojrzenie na Jego Krzyż, na swó własny, na mój… krzyże innych
OdpowiedzUsuń