tag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post463483421017042232..comments2023-08-09T15:14:19.672+02:00Comments on Listy o miłości PS: Razem, czy osobno? (2)Leszekhttp://www.blogger.com/profile/01669113855227687227noreply@blogger.comBlogger132125tag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-82391958625148388842012-12-16T21:50:22.550+01:002012-12-16T21:50:22.550+01:00MaBi, a ja bym Ci radził, byś najpierw zrozumiała ...MaBi, a ja bym Ci radził, byś najpierw zrozumiała to, co ja napisałem - głowa, tak czy inaczej w każdym małżeństwie jest i w moim przekonaniu o ile dla każdego ze współmałżonków, współmałżonek jest ważniejszy od niego samego, to założenie z góry, kto jest głową jest lepsze od pozostawienie tego, jako przedmiotu rywalizacji.<br />I to co mówię, nie ma nic wspólnego z tradycyjnym modelem patriarchalnym.<br />A więc na przyszłość najpierw staraj się zrozumieć tekst, o którym chcesz się wypowiadać, a następnie używaj swoich słów - wtedy Twoja myśl stanie się czytelniejsza. Tekst Papieża rozprawia się z podpieraniem modelu patriarchalnego tekstem św. Pawła - i tylko tym się zajmował; użyłaś więc tekstu, który potwierdza podstawową myśl, od której ja w tej notce zaczynam.<br />Leszekhttps://www.blogger.com/profile/01669113855227687227noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-55315128956159588222012-12-16T20:36:32.212+01:002012-12-16T20:36:32.212+01:00W ktorym miejscu coś takiego stwierdziłam?
Pisałam...W ktorym miejscu coś takiego stwierdziłam?<br />Pisałam o głowie i przywództwie.<br />Po prostu polecam wczytanie się w słowa papieża.<br />bez odbioru<br />MaBiAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-79650559382674307582012-12-16T15:59:19.905+01:002012-12-16T15:59:19.905+01:00To ja już się pogubiłem - nie zgadzasz się z tym, ...To ja już się pogubiłem - nie zgadzasz się z tym, że <i>Dla każdego z małżonków współmażonek jest ważniejszy od niego samego!</i>, uważasz, że małżeństwo miejscem, w którym powinna być prowadzona walka o dominację?Leszekhttps://www.blogger.com/profile/01669113855227687227noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-17772205872674646162012-12-16T15:35:07.808+01:002012-12-16T15:35:07.808+01:00W sumie? Pisałam kiedyś cokolwiek? Coś innego? Zac...W sumie? Pisałam kiedyś cokolwiek? Coś innego? Zacytowałam słowa papieża o nieaktualności poddania żony mężowi.<br />W Familiaris consortio także nie ma ani słowa o głowie rodziny, a w punkcie o roli mężczyzny o jakimkolwiek przywództwie.<br />Wkleiłam ten tekst, bo się nie zgadzam z Panem. <br />MaBiAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-84374299906248886082012-12-16T15:10:42.597+01:002012-12-16T15:10:42.597+01:00Widzę więc, że w sumie doszłaś do tych samych wnio...Widzę więc, że w sumie doszłaś do tych samych wniosków - kluczowe tu jest wzajemne poddanie.Leszekhttps://www.blogger.com/profile/01669113855227687227noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-88374035767162537732012-12-15T22:56:05.491+01:002012-12-15T22:56:05.491+01:00Jan Paweł II, Mulieris dignitatem, nr 24
Tekst s...Jan Paweł II, Mulieris dignitatem, nr 24<br /><br /> Tekst skierowany jest do małżonków jako do konkretnych kobiet i mężczyzn i przypomina im ethos miłości oblubieńczej, który sięga Boskiego ustanowienia małżeństwa od „początku”. Prawdzie tego ustanowienia odpowiada wezwanie: „Mężowie, miłujcie żony wasze”, miłujcie z racji tej szczególnej i wyjątkowej więzi, poprzez którą mężczyzna i kobieta w małżeństwie stają się „jednym ciałem” (por. Rdz 2,24; Ef 5,31). W tej miłości zawiera się podstawowa afirmacja kobiety jako osoby, afirmacja, dzięki której kobieca osobowość może się w pełni rozwijać i ubogacać. Właśnie tak postępuje Chrystus jako Oblubieniec Kościoła, pragnąc, aby był on „chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki” (Ef 5,27). Można powiedzieć, iż w tym miejscu zostaje w pełni przejęte to, co stanowi cały Chrystusowy „styl” odniesienia do kobiety. Mąż winien przejąć elementy tego stylu w odniesieniu do żony i, analogicznie, winien to uczynić mężczyzna w odniesieniu do kobiety w każdej sytuacji. W ten sposób obydwoje, mężczyzna i kobieta, uczą się składać „bezinteresowny dar z siebie”.<br /><br />Autor Listu do Efezjan nie widzi żadnej sprzeczności pomiędzy tak sformułowanym wezwaniem a stwierdzeniem: „Żony niechaj będą poddane swym mężom jak Panu, bo mąż jest głową żony” (5,22-23). Wie bowiem, że ten układ, który głęboko był zakorzeniony w ówczesnym obyczaju i religijnej tradycji, musi być rozumiany i urzeczywistniany w nowy sposób: jako „wzajemne poddanie w bojaźni Chrystusowej” (por. Ef 5,21), zwłaszcza, że mąż jest nazwany „głową” żony, tak jak Chrystus jest Głową Kościoła, bo „wydał za niego samego siebie” (Ef 5,25), a wydać zań samego siebie oznacza oddać nawet własne życie. O ile jednak w odniesieniu Chrystus-Kościół poddanie dotyczy tylko Kościoła, to natomiast w odniesieniu mąż-żona „poddanie” nie jest jednostronne, ale wzajemne!<br /><br />To właśnie jest w stosunku do „dawnego” wyraźnie „nowe”: jest nowością ewangeliczną. Znajdujemy szereg miejsc, w których pisma apostolskie wyrażają tę samą „nowość”, choć równocześnie dochodzi do głosu to, co „dawne”, co zakorzenione w religijnej również tradycji Izraela, w sposobie rozumienia i wyjaśniania świętych tekstów, jak np. w drugim rozdziale Księgi Rodzaju.49<br /><br />Listy apostolskie są skierowane do ludzi, którzy żyli w obrębie tego samego sposobu myślenia i postępowania. Chrystusowa „nowość” jest faktem, stanowi jednoznaczną treść ewangelicznego orędzia i jest owocem Odkupienia. Równocześnie jednak ta świadomość, że w małżeństwie istnieje wzajemne „poddanie małżonków w bojaźni Chrystusowej”, a nie samo „poddanie” żony mężowi, musi stopniowo przecierać sobie szlaki w sercach, w sumieniach, w postępowaniu, w obyczajach. Jest to wezwanie odnoszące się odtąd do wszystkich pokoleń, wezwanie, które ludzie muszą podejmować wciąż na nowo. Apostoł napisał nie tylko: „W Jezusie Chrystusie... nie ma już mężczyzny ani kobiety”, ale napisał też: „nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego”. A jednak ile pokoleń trzeba było, ażeby ta zasada urzeczywistniła się w dziejach ludzkości przez zniesienie instytucji niewolnictwa! A cóż dopiero mówić o tych formach niewolniczej zależności ludzi i narodów, która nie zniknęła jeszcze z historii człowieka?<br /><br />Tymczasem wyzwanie ethosu Odkupienia jest jasne i definitywne. Wszelkie racje za „poddaniem” kobiety mężczyźnie w małżeństwie muszą być interpretowane w sensie wzajemnego poddania obojga w bojaźni Chrystusowej. Miara prawdziwej miłości oblubieńczej znajduje swoje najgłębsze źródło w Chrystusie, który jest Oblubieńcem swej Oblubienicy-Kościoła.<br /><br />[MaBi]Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-47395339586662844612012-09-15T17:04:57.466+02:002012-09-15T17:04:57.466+02:00Ad 3. Pewnie masz rację. Ale tak czy inaczej, to n...Ad 3. Pewnie masz rację. Ale tak czy inaczej, to nie jest model pawłowy, w którym coś się nie udało.Leszekhttps://www.blogger.com/profile/01669113855227687227noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-38511083340849022422012-09-15T17:02:58.044+02:002012-09-15T17:02:58.044+02:00Ad 1. Ja po prostu wiem, że do właściwego funkcjon...Ad 1. Ja po prostu wiem, że do właściwego funkcjonowania rodziny konieczne jest to, by rodzina posiadała głowę (i by była tylko jedna głowa) i ta konieczność występuje zawsze (i to nawet niezależnie od modelu podejmowania decyzji). Jeśli to nie jest z góry określone, prowadzi to do rywalizacji. A to zabija miłość. Nie ma w tych poglądach założenia, iż porozumienie nie jest możliwe.Leszekhttps://www.blogger.com/profile/01669113855227687227noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-73438218320007782952012-09-15T12:43:51.108+02:002012-09-15T12:43:51.108+02:00Ad 1.
Gdzie jest Miłość, nie ma rywalizacji, nie m...Ad 1.<br />Gdzie jest Miłość, nie ma rywalizacji, nie ma walki, nie może być. Inna sprawa, że taka Miłość nie jest łatwa - nawet uczniowie Jezusa rywalizowali między sobą (pytali kto jest "pierwszy" ;)). To jest ideał, do którego należy dążyć. Tak, że nawet jeśli rywalizacja się pojawi, to z pomocą Bożą można ją zakończyć i wracać na drogę Miłości tyle razy, ile będzie potrzeba. Czyli właśnie następuje "wymodlenie" porozumienia w sprawach spornych. A wtedy... nie może być tak: "on ją kocha, ale jeżeli ona nie pozwala mu decydować, gdy przyszedł moment decyzji, to dopiero wtedy uruchamia się cały mechanizm konkurencji". Nie może tak być, bo porozumienie wyklucza już z samej swej natury veto oraz konkurencję. <br />Najważniejsze, w czym się nie zgadzamy jest właśnie to, że ja uważam, że ZAWSZE jest możliwe porozumienie między ludźmi (możliwe, choć prawdopodobieństwo tego jest na pewno mniejsze niż prawdopodobieństwo walki, zważywszy na takie społeczeństwo i kulturę jakie mamy), Ty zaś uważasz porozumienie za praktycznie niemożliwe (w żadnych warunkach?). <br />Ja z kolei nie mogę się zgodzić, że społeczna powszechność modeli zakładających brak możliwości porozumienia mogłaby być dobra. Bo jak można byłoby oczekiwać, że człowiek będzie potrafił "miłować nieprzyjaciół", do tego stopnia żeby "nadstawiać drugi policzek", skoro już nawet miłość do żony nie wytrzyma konfrontacji z jej ewentualnym "oślim uporem" ;) <br /><br />Ad 3. Nie sądzę, żeby wszyscy zwolennicy patriarchatu świadomie wykreślali pierwsze zdanie. Raczej wielu po prostu nigdy nawet się nad tym nie zastanawiało. Skoro "taka jest tradycja", to im wystarczy i więcej nie myślą. Zresztą tego typu "lenistwo" w różnych sprawach (nie tylko małżeńskich) jest dość częste.Barbaranoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-62428020784232574242012-09-14T22:27:39.441+02:002012-09-14T22:27:39.441+02:00Ad 1. A ja starałem się wykazać, że rywalizacja po...Ad 1. A ja starałem się wykazać, że rywalizacja pojawia się mimo miłości i prowadzi do tego, że miłość zostaje wyparta.<br />Ad 2. Odwracasz faktyczną kolejność; nie ma żadnego <i>będę cię kochał, JEŻELI zgodzisz się abym to ja decydował w każdej spornej sprawie (a jak się nie zgodzisz, to będę z tobą walczył ;))</i>; on ją kocha, ale jeżeli ona nie pozwala mu decydować, gdy przyszedł moment decyzji, to dopiero wtedy uruchamia się cały mechanizm konkurencji.<br />Natomiast bardzo trafna uwaga o wymodleniu sobie rozwiązania!<br />Ad 3. Rzecz w tym, że oni świadomie pomijają pierwsze zdanie. A więc podtrzymuję, że to nie jest model pawłowy, w którym wygasła miłość - to jest model, który od samego początku miał być całkiem inny, niż pawłowy.<br /> Leszekhttps://www.blogger.com/profile/01669113855227687227noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-44633298188257254332012-09-14T20:25:59.378+02:002012-09-14T20:25:59.378+02:00Agato, Aisab, czyli Basia (zapisana wspak) przycho...Agato, Aisab, czyli Basia (zapisana wspak) przychodzi tu "od zawsze" - a więc ją znasz. Nieszczęście Basi polega m.in. na tym, że nie raz spotkała się z szykanowaniem z tego powodu, że jest kobietą - także przez swojego proboszcza. Takie wiele lat krwawiące rany sprawiają, że Basia nie słucha tego, co my tu mówimy, bo nie raz ta dyskryminacja była uzasadniana właśnie tym cytatem ze św. Pawła, w którym pomijane było to pierwsze zdanie. <br />Przyznam, że bardziej tu liczyłem na młodszych czytelników, niż Basia - że oni będą bardziej otwarci na odczytanie na nowo św. Pawła (no bo Basia od razu mi odpowiedziała <i>Proszę więc nie karz mi wierzyć Tobie, Barbarze czy komuś innemu, bo przecież powinnam najpierw wierzyć Kościołowi</i>). Niestety to też mi się nie udało:(<br />Leszekhttps://www.blogger.com/profile/01669113855227687227noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-65903756507262634152012-09-14T18:02:05.771+02:002012-09-14T18:02:05.771+02:00Kamilo, jeszcze raz przypomnę, napisałaś Nie widzę...Kamilo, jeszcze raz przypomnę, napisałaś <i>Nie widzę tu świadectwa Agnieszki, a Agata <b>napisała tylko o wzajemnym poddaństwie, więc nie o modelu pawłowym</b></i>. To zdanie świadczy o tym, że Ty cały czas nie rozumiesz, o co chodziło św. Pawłowi; prowadzisz polemikę nie z poglądami św. Pawła, lecz z "gębą", jaką jemu urobiłaś. A więc w gruncie rzeczy prowadzisz dialog sama ze sobą, a ja do niczego nie jestem potrzebny. Dlatego prosiłem Ciebie, byś jeszcze raz (a może nawet kilka razy) przeczytała notkę i byś spróbowała wejść w świat Agaty i Agnieszki (a więc swoich rówieśnic) - bo póki prowadzisz dialog sama ze sobą, nic z tego nie wynika.<br />W pierwszej chwili zamierzałem zakończyć komentowanie właśnie po tym komentarzu, bo cała reszta wobec tego jest zupełnie nieistotna. Dopiero po kilku godzinach żal mi się Ciebie zrobiło i kontynuowałem odpowiadanie. Dziś po tym, jak Ty zareagowałaś, widzę, że to był błąd, bo znalazłaś pretekst, by zajmować się głupotami, zamiast tym, co najważniejsze - zrozumieniem, jaka jest myśl św. Pawła.Leszekhttps://www.blogger.com/profile/01669113855227687227noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-86781581114745995982012-09-14T09:48:37.262+02:002012-09-14T09:48:37.262+02:00Aisab ( i wszyscy zainteresowani) nie mam czasu pr...Aisab ( i wszyscy zainteresowani) nie mam czasu przeczytać całej waszej dyskusji, ale przez Ciebie zostałam wywołana do tablicy, nie wiem kim jesteś i na jakiej podstawie wysuwasz do mnie oskarżenie, ja wiem na podstawie moich wykładów i książki biskupa Kiernikowskiego "Dwoje jednym ciałem w Chrystusie", że mam rację - serdecznie polecam wszystkim tę książkę, jest trudna ale piękne, wiele razy przeczytałam rozdział o fragmencie powyższym, a także sam fragment i przemodliłam, przepłakałam, jestem pewna tego co piszę, wszak jest napisane " bądźie sobie wzajemnie poddani" i nie należy rozumieć tego dosłownie jako niewolnictwa, pozdrawiam! :)A.https://www.blogger.com/profile/00324871646098240574noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-80880839975047015222012-09-14T08:42:59.624+02:002012-09-14T08:42:59.624+02:00Kompletnie przeinaczasz moje słowa. Może wniknęło ...Kompletnie przeinaczasz moje słowa. Może wniknęło to z późnej pory, ale fakt jest faktem, że przeinaczyłeś.<br /><br />1. "I w Twoim modelu nie chodzi o zabezpieczanie się rywalizacją - rywalizacja jest po prostu wpisana w ten model" - o zabezpieczenie się przed rywalizacją chodzi wyłącznie w Twoim modelu. Ja cały czas piszę, że w partnerstwie istnieje RYZYKO rywalizacji (ryzyko wkalkulowane przy uwzględnianiu wyboru takiego właśnie związku). JEŚLI zabraknie miłości, zacznie się rywalizacja. <br /><br />2."Rezerwowałaś sobie to prawo, bo nie potrafiłaś zaufać." - NIE, nigdy nie rezerwowałam. To w Twoim modelu mężczyzna REZERWUJE sobie na wyłączność to prawo. Kluczem w tym zdaniu, w tej myśli, jest słowo "rezerwacja". Ja cały czas piszę, że kiedy jest obustronne zaufanie, i kiedy jest prawdziwa miłość, to NIKT nie musi sobie z góry niczego zaklepywać. Miłość nie może być uwarunkowana w stylu: "będę cię kochał, JEŻELI zgodzisz się abym to ja decydował w każdej spornej sprawie (a jak się nie zgodzisz, to będę z tobą walczył ;))". <br />Ponadto jeżeli pierwsze jest zaufanie Bogu, to w sprawach spornych oboje zwrócą się do Boga - jeśli nie będą potrafili sami się porozumieć, to tą łaskę wymodlą. <br /><br />3. "stanowczo protestuję przeciw traktowaniu tradycyjnego modelu patriarchalnego, jako "nieudanej" wersji modelu pawłowego - to są dwa zupełnie różne modele!" - jeśli fakty przeczą teorii, to tym gorzej dla faktów ;) Ogromna ilość zwolenników "tradycyjnego" patriarchatu podpiera się dokładnie TYM SAMYM cytatem ze św. Pawła. DLA NICH jest to model pawłowy (a inna sprawa, że się mylą - bo całkiem przekreślają najważniejsze - miłość).<br /><br />Barbaranoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-13196609711591293972012-09-14T04:51:16.687+02:002012-09-14T04:51:16.687+02:00"Czyżbyś uważała, że w ten sposób udowodniłaś..."Czyżbyś uważała, że w ten sposób udowodniłaś, że relacja między mężem, a żoną, jest tą samą relacją, jaka jest między panem, a niewolnikiem?" - Wcale nie uważam, że coś takiego udowodniłam. No ale skoro wyciągnąłeś taki wniosek, to widocznie coś w tym jest. Jednak tutaj może skupmy się na relacjach żona - mąż i dziecko - rodzic. Moim zdaniem Paweł w obu przypadkach sugeruje w jedną stronę posłuszeństwo, a wdrugą miłość i dobroć.<br /><br />KamilaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-89853558272449443052012-09-14T04:35:11.083+02:002012-09-14T04:35:11.083+02:00I jeszcze jedno zdanko. Leszku, nie spiesz się z o...I jeszcze jedno zdanko. Leszku, nie spiesz się z odpowiadaniem na moje komentarze, jeśli jest to dla Ciebie uciążliwe, bo ja i tak tego szybko nie przeczytam, chyba czas nie nagli.<br />KamilaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-6285646363267722272012-09-14T04:33:11.271+02:002012-09-14T04:33:11.271+02:00"Zauważyłam, że posługujesz się pojęciami poc..."Zauważyłam, że posługujesz się pojęciami pochodzącymi z podręcznika dla negocjatorów handlowych - widzisz to, co sama chcesz zobaczyć (a nie wczytujesz się w to, co ja piszę) - nigdy w życiu nie czytałem takich książek.<br />No ale Ty je czytałaś i pewnie z nich dowiedziałaś się, że kolejność składania podpisów ma znaczenie. Ja niestety nie widzę żadnego, jak i nie widzą żadnego związku z tym, co pisałem wcześniej.<br />(a przy okazji charakterystyczne jest, że w końcu nie powiedziałaś, kto podsumowywuje dyskusje)" <br />- Chodziło mi tylko o to, że znasz procesy podejmowania decyzji skoro znasz takie pojęcia (umysł analityczny, syntetyczny itp.), ale jk byś jeszcze raz przeczytał mój komentarz, to zauważyłbyś, że ja też nie widzę znaczenia kolejności składania podpisów. I to był właśnie sens mojej wypowiedzi. Umowa została zawarta za zgodą obu stron jednakowo.<br />W którymś komentarzu napisalam, że nie zauważyłam u rodziców widocznej przewagi w ustępowaniu i to była odpowiedź na Twoje pytanie o podsumowywanie dyskusji. Oczywiście nie mam możliwości liczyć i analizować wszystkich decyzji, jakie podejmują oraz prowadzić statystyk, ale z całą pewnością podsumowywanie dyskusji nie jest zarezerwowane dla żadnej ze stron i żadna ze stron w tym wyraźnie nie przeważa.<br /><br />KamilaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-15189225777158870082012-09-14T04:23:35.554+02:002012-09-14T04:23:35.554+02:00"Poczytaj, co w jednym z komentarzy pisałem o..."Poczytaj, co w jednym z komentarzy pisałem o prawie do własnej tożsamości - opisałem to dokładniej (u Ciebie są pewne przekłamania, które prowadzą Ciebie do błędnych wniosków)." - Jakie przekłamania?<br /><br />KamilaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-31339273484491305332012-09-14T04:22:19.021+02:002012-09-14T04:22:19.021+02:00"No to opisz, jak byś się zachowała, gdyby Tw..."No to opisz, jak byś się zachowała, gdyby Twój mąż podjął jakąś decyzję wbrew Twojej woli." - Chętnie napiszę, ale potrzebuję trochę konkretów tzn. jaka decyzja, w jakiej sprawie, w jakich okolicznościach. No i poza tym wszystkim mógłbyś zdefiniować pojęcie WAŻNEJ DECYZJI, której podjęcie rezerwujesz dla mężczyzny, bo już widzę, że taka decyzja po pierwsze nie może dotyczyć mojej tożsamości, nie może wkraczać na moją działkę i nie może być podjęta na podstawie kompromisu. Jakie jeszcze musi mieć cechy? A z tym stwierdzeniem, że ideałem byłoby podejmować wszystkie decyzje za osiągnięciem kompromisu (jak napisałeś Barbarze), to widzę duży postęp, ale podobnie jak Barbara uważam, że to nie jest większa utopia, niż rozwiązanie proponowane przez Ciebie.<br /><br />KamilaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-67398740322398999922012-09-14T04:13:46.158+02:002012-09-14T04:13:46.158+02:00"Napisałaś Nie widzę tu świadectwa Agnieszki,..."Napisałaś Nie widzę tu świadectwa Agnieszki, a Agata napisała tylko o wzajemnym poddaństwie, więc nie o modelu pawłowym - i mi wszystko opadło. Miałem szczerą wolę odpowiedzieć na Twoje komentarze. Ale to chyba nie ma najmniejszego sensu. Może przeczytaj kilka razy tę notkę, spróbuj zrozumieć, co chciałem przekazać poprzez tę notkę, zajrzyj na blogi Agaty i Agnieszki, porównaj to z tym, co pisałem i zastanów się nad tym, czy rzeczywiście Agata nie wybrała modelu pawłowego." - Za to akurat przepraszam. Nie wpadłam na to, aby zajrzeć na blogi Agaty i Agnieszki. Nie miałam powodu, ale fakt - to, co na ten temat napisałeś, nie było adresowane do mnie.<br />KamilaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-86185370640711663042012-09-14T04:08:36.357+02:002012-09-14T04:08:36.357+02:00"Czyli co? - rodzina "bez głowy";)&..."Czyli co? - rodzina "bez głowy";)" - Raczej powiedziałabym rodzina, której głową jest Bóg. A jeśli trzymać się bardziej przyziemnych teorii, to tak, rodzina bez głowy.<br />KamilaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-33563294336753586082012-09-14T04:05:59.955+02:002012-09-14T04:05:59.955+02:00Leszku. Napisałeś:
"Kamilo, zastanów się, co ...Leszku. Napisałeś:<br />"Kamilo, zastanów się, co piszesz, bo żadnej sprzeczności nie ma (a na przyszłość proszę nie wymagaj ode mnie, bym się domyślał, co masz na myśli - a sprzeczności na prawdę nie ma - widocznie czego nie rozumiesz, ale nawet nie wiem, czego, bo nie napisałaś, o co Ci chodzi)."<br />- Chodziło mi o to, że w przypadku faceta, który sie fiksuje na zdobyciu dominacji nie tylko nie jest łatwo przewidzieć, że on podjąłby decyzję zgodną z pragnieniami żony (i czułby się szczęśliwy, że mógł podjąć taką decyzję), ale wręcz można w ciemno strzelić, że właśnie choćby mu nie zależało na czymś, co byłoby sprzeczne z jej pragnieniami, to i tak dla podtrzymania dominacji może zdecydować inaczej, niż ona by chciała.<br />KamilaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-68706893079415856912012-09-14T00:13:18.167+02:002012-09-14T00:13:18.167+02:00Dziś wpisuję się o podobnej porze, co wczoraj, ale...Dziś wpisuję się o podobnej porze, co wczoraj, ale tym razem niczego w pracy nie przygotowałem. <br />Barbaro, stanowczo protestuję przeciw traktowaniu tradycyjnego modelu patriarchalnego, jako "nieudanej" wersji modelu pawłowego - to są dwa zupełnie różne modele!<br />I w Twoim modelu nie chodzi o zabezpieczanie się rywalizacją - rywalizacja jest po prostu wpisana w ten model,<br />Natomiast słusznie napisałaś <i>nie muszę sobie rezerwować prawa do decyzji. Bo zakładam, że JEŚLI ja kocham i on kocha, to nie będziemy sobie robić przeszkód, zawsze się dogadamy, bo każda ze stron będzie PRZEDE WSZYSTKIM dbała o dobro drugiej, a nie swoje własne (co od razu wyklucza złośliwą walkę "o rację")</i> z dokładnością do tego, że nawet nie musisz się dogadywać - wystarczy zaufać. Ale właśnie na tym zasadza się model pawłowy - on się karmi miłością i miłość pobudza. Rezerwowałaś sobie to prawo, bo nie potrafiłaś zaufać.Leszekhttps://www.blogger.com/profile/01669113855227687227noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-84894929745280105902012-09-13T09:00:39.125+02:002012-09-13T09:00:39.125+02:00Errata: W zdaniu "bo każda ze stron będzie PR...Errata: W zdaniu "bo każda ze stron będzie PRZEDE WSZYSTKIM dbała o dobro drugiej, a nie swoje własne (co od razu wyklucza złośliwą walkę "o rację")." <br />miało być:<br />"bo każda ze stron będzie przede wszystkim dbała o dobro drugiej, a nie swoje własne JA (...)"Barbaranoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-262477408688706843.post-16537284006511931442012-09-13T08:56:32.875+02:002012-09-13T08:56:32.875+02:00Leszku - jeśli miłość, ta prawdziwa, ta z Hymnu, n...Leszku - jeśli miłość, ta prawdziwa, ta z Hymnu, nie jest utopią - to tak samo nie jest nią możliwość dogadania się ludzi w każdej spornej sprawie.<br />Owszem - idealizuję. Tak samo jak Ty. Ty zakładasz idealną miłość, ja więc odnoszę relacje do tej idealnej miłości.<br />A gdy miłości idealnej nie ma, wtedy i Twój model (czyli Twoje rozumienie tekstów św. Pawła) nie będzie miało miejsca. Wtedy tekst św. Pawła będzie interpretowany tak, jak już wiele razy był. I nikt się nie będzie przejmował, czy to prawda, czy "gęba". <br /><br />O ile uważam, że układ z mężem-głową, który będzie "rządził" w sprawach spornych jest dobry wszędzie tam, gdzie tak samo widzi jego potrzebę kobieta (Agnieszka, Agata, Margolcia), o tyle uważam też że narzucanie tego odgórnie i wszystkim jest niedopuszczalne. <br /><br />Ale teoretyzujesz bardziej chyba jednak Ty, bo nie podałeś jeszcze żadnego przykładu sytuacji, gdzie niemożliwym jest dogadanie się małżonków (choć twierdzisz - i chyba mocno przesadzasz - że są to przypadki "na porządku dziennym").<br /><br />I wcześniej może nie wiedziałam dokładnie czemu Twój model budzi we mnie instynktowny opór, ale teraz już wiem. Na blogu Basi przeczytałam piękne zdanie "dobro rodzi dobro". Skoro w związku chcę dobra drugiej osoby, nie muszę się "zabezpieczać na wypadek rywalizacji", nie muszę sobie rezerwować prawa do decyzji. Bo zakładam, że JEŚLI ja kocham i on kocha, to nie będziemy sobie robić przeszkód, zawsze się dogadamy, bo każda ze stron będzie PRZEDE WSZYSTKIM dbała o dobro drugiej, a nie swoje własne (co od razu wyklucza złośliwą walkę "o rację").<br />Założenie na starcie, że NA PEWNO prędzej czy później nie będę się mogła porozumieć z przyszłym mężem, że NA PEWNO prędzej czy później będzie ze mną walczył - jest zakładaniem, że NA PEWNO nie wytrwamy w miłości. A PEWNOŚĆ tego zła bez wątpienia zrodzi zło. Ja wolę założyć dobro i wierzyć, że - prędzej czy później - zrodzi też dobro. Barbaranoreply@blogger.com