sobota, 16 stycznia 2016

Różne są dary, ale Duch jest jeden

(4) Różne są dary, ale Duch jest jeden.  (5) Różne są po­sługi, ale Pan jest jeden.  (6) Różne są działania, ale jeden jest Bóg, który sprawia wszystko we wszystkich.  (7) W każdym uwidacz­nia się działanie Ducha dla wspólnego dobra.  (8) Jednemu Duch daje słowo mądrości, innemu ten sam Duch daje rozumienie słowa.  (9) Jednego Duch obdarza wiarą, innemu ten sam Duch udziela daru uzdrawiania.  (10) Jeszcze innym daje natomiast moc czynienia cudów, dar prorokowania, dar rozróżniania duchów, dar języków, dar tłumaczenia języków.  (11) A wszystko to daje jeden i ten sam Duch, rozdzielając każdemu, jak chce. 

Każdy z nas jest inny. Nikt z nas nie jest doskonały – Duch udziela darów tak, jak chce, a nie wszystkim wszystkie. Jednak każdy z nas dostaje jakiś dar, by mógł służyć Panu (a więc by wzrastał w miłości). A przez to ważne jest, by ten dar wykorzystać (a nie zakopać, o czym jest mowa w przypowieści o talentach). 
Może więc i ja mam nadal pisać, choćby nawet wydawało mi się, że nikt tego nie czyta (i nie myślę tu o blogu, bo tu wiem, że nawet dwie osoby czytają regularnie i często – dziękuję, kilka regularnie, choć rzadko i jeszcze parę okazjonalnie).


A co Tobie Pan mówi poprzez to czytanie?


29 komentarzy:

  1. Tak, jesteśmy inni i tą róznoscią mamy się obdarzać; tak jak w tym wierszu ks Twardowskiego:)
    Wszyscy jesteśmy też grzeszni, mamy swoje słabości i ciągle potrzebujemy oczyszczenia naszej relacji z Bogiem, potrzebujemy wiary, że nadal jesteśmy w zasięgu Jego Ojcowskiego miłości. Musimy być cierpliwi wobec siebie samych i wobec innych, którzy mają inną, swoją drogę.....
    Natomiast w każdym z nas są Boskie pokłady Dobra, które mamy obowiązek z siebie uwolnić i jeśli mamy taką możliwość, pomóc innym w robieniu tego samego...
    Dobrze, że jesteś:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisanie o Bogu i Jego słowie sprawia mi ogromną przyjemność. Dzięki pisaniu ja sama zbliżam się do Boga, ponieważ odpowiadając na komentarza niejednokrotnie muszę opierać się na Piśmie Świętym, które dla mnie jest jedynym, wiarygodnym źródłem mówiącym o Bogu i jego oczekiwaniach względem nas. Moje posty dla niektórych osób są kontrowersyjne, ale ja pisząc je opieram się tylko i wyłącznie na Słowie Bożym. Niektórzy twierdzą, że pisanie o polityce i Bogu to tematy mało poczytne ale ja kontynuuję je nadal, bo wierzę, że wśród ludzi są naprawdę szczere i kochające Boga osoby.
    I dla nich właśnie będę pisać nadal. Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, to bardzo miłe, że pisanie o Bogu i Jego słowie przynosi Ci radość. Ale dlaczego w takim razie nie odpowiedziałaś na moje pytanie - co to czytanie powiedziało Tobie?!
      Reklamowanie swojego bloga na czyimś bez odniesień do przeczytanej notki nie świadczy o Twojej elegancji - niemniej zajrzę do Ciebie.

      Usuń
    2. Powiedz Mario, dlaczego chciałaś nas włączyć do swojej dyskusji?
      Przecież masz tam swój krąg wielbicieli Twojego pisania.....
      Przytakujecie sobie zgodnie i tak się tam lubicie, "mówiąc o Bogu," nawet nie swoimi słowami, bo to jednak wymaga pewnych przemyśleń, ale sypiecie cytatami z Biblii i w sposób "kulturalny", "bez egzaltacji", plujecie na Kościół.. .... , który nadal przeciez Chrystusowy jest.
      Poczytaj może ,(nic nie narzucam), co pisze Leszek.....:) :)

      Usuń
    3. Widzisz Krystyno, Maria odpowiedziała na mój pierwszy wpis u niej o 16:23, ja jej o 16:37. U siebie już nic więcej nie napisała, lecz minutę po moim wpisie, napisała to, co poniżej. I to był jej ostatni głos. Zamilkła.
      Zwróć przy tym uwagę, że ani na jej blogu, ani w jej profilu nie ma nic o tym jaką to denominację (jak mówią protestanci) ona reprezentuje. A jeszcze bardziej charakterystyczne jest to, że teraz moderowanie jej bloga przejął anonim. Przypuszczam, że Maria związała się z jakimś drobnym kościołem protestanckim, działającym gdzieś na styku sekty - i to właśnie zaczęło do niej docierać. Myślę, że jej potrzebna jest nasza modlitwa, by dodać jej sił na całkowite wyzwolenie. Ja jej naprawdę wierzę, że ona chce należeć do Jezusa (a więc używając pierwotnych znaczeń słów, być świętą).

      Usuń
    4. A jednak powiedziałem nieprawdę - Maria się odezwała u siebie, co dopiero teraz zauważyłem. Idę czytać.

      Usuń
    5. No i proszę, wydawało mi się, że dobrze dałem się prowadzić Duchowi, że miał we mnie narzędzie, którym mógł odsłaniać ich zakłamanie, które stawiało dobre pytania, poprzez które w tych wypranych mózgach zaczęły kiełkować pierwsze samodzielne myśli - a tymczasem nic z tych rzeczy. Pranie mózgów dostarcza całkiem spory zasób pytań i gotowych odpowiedzi - jak trafiają się pytania z tego zasobu, odpowiedzi są natychmiast, a jak pytania, na które pranie mózgów nie przygotowało odpowiedzi, to po prostu się milczy i czeka na inny zestaw pytań. Tym ludziom nie przeszkadza, że się posługują kłamstwem, bo oni kłamstwem wcale się nie brzydzą - wyraźnie w ich przekonaniu cel uświęca środki. Anonim nie okazał się mężczyzną, a w Marii nic się nie obudziło.
      A ja kiepskim sługą.

      Usuń
    6. Tylko jedna rzecz się potwierdziła - Maria od czasów wpisania tych słów poniżej, już więcej się tu nie pojawiła.

      Usuń
    7. Nie odpowiedziała mi też na pytanie, dlaczego nas, a przynajmniej Ciebie zaprosiła, wiedziała, że zaprasza katolików. W ostatnim poscie wyraźnie chciala mnie obrazić, zamiast rzeczowo odpowiedzieć. No i słoma z butów wyszła.....:)
      Niby chciala "elegancko" się pożegnać, ale jej nie wyszło...

      Natomiast atak na Matkę Bożą to ruch szatanski, wystarczy posłuchać co mówią egzorcyści. Ostatnio widziałam doskonały film na ten temat, nie pamiętam tytułu, ale fabuła oparta byłą na wydarzeniach autentycznych.
      I jeszcze jedno, tu nie chodzi o argumenty, tylko o bicie piany i sianie zamętu.

      Usuń
    8. Leszku, Ducha to Ty masz. Pięknie napisałeś, ale oni "zatykają sobie uszy..."
      Ale Pan Bóg jest wszechmocny i Jemu to oddajmy.

      Usuń
    9. Przeczytałem dwie wcześniejsze notki - nie były aż tak bardzo napastliwe, jak ta. Wygląda na to, że pani Maria się dopiero rozkręca. Prawdopodobnie to jest Kościół Chrześcijan Dnia Sobotniego, ale to tylko moje przypuszczenia. Wyraźnie charakteryzuje ją takie myślenie ahistoryczne - stąd jednym z głównych jej zarzutów wobec KK to to, że świętuje niedzielę. Co tam Zmartwychwstanie - w 10 Przykazaniach była sobota, a ani jednak jota się nie zmieni, no to świętować trzeba sobotę. Co tam, że Żydzi w czasie swej wędrówki lepili cielca, któremu oddawali cześć i stąd mowa o wizerunkach - jak jest mowa o wizerunkach, to każdy wizerunek jest łamaniem Prawa Mojżeszowego - a KK należy za to potępić (ciekawe, że swoją ostatnią notkę zilustrowała wizerunkiem wywodzącym się z Całunu - inny temat notki i nagle coś się Maria zapomniała). Aisab zarzuciła jej faryzeizm, ale w gruncie rzeczy największym jej problemem jest coś innego, co przejęła od faryzeuszy - skupienie się na literze prawa. To dlatego nie jest zdolna do dyskusji - jej myśl nie porusza się swobodnie (zdecydowanie nie jest otwartym umysłem), lecz trzyma się wyuczonych cytatów. Nie potrafi sobie zadać pytania czemu to wszystko służy, bo to jest już dla niej myśl zbyt swobodna.

      Usuń
    10. Leszku, dzisiaj O.Leon pisze o tym zjawisku w " myślach na każdy dzień"."
      Tajemnicą ludzi, którzy niejako urodzili się w wierze katolickiej a potem atakują Kościół, jest często ( nie musi być zawsze) taka, że nie mogą czy nie chcą dochować zobowiązań złożonych Bogu w Kościele i od tego Kościoła manifestacyjnie odchodzą. Krzyczą i chcą innych odciągnąć od Kościoła, żeby samemu czuć się lepiej.
      To smutne.
      W czasie Świąt Bożego Narodzenia nasz ksiądz był niezmordowanym Sługą w konfesjonale, żeby jak mówił "Jezus narodził się w WAS":)
      Wyszedł z propozycją do ludzi, którzy z różnych względów nie mogą przyjmować sakramentów, żeby przyszli też, na rozmowę z błogosławieństwem, żeby nie czuli się odepchnięci, bo oni też nadal są przez Boga kochani......
      Nie tracić kontaktu......, być w zasięgu, ale też stanąć w prawdzie przed Bogiem.

      Usuń
    11. Tak, tak też bywa. Ale dziś już chyba coraz rzadziej. Tu w blogosferze pamiętam jednak taki przypadek - on były franciszkanin i oboje przeszli na protestantyzm (ale znam też taki przypadek, w którym on były zakonnik czeka na dyspensę papieża - oboje czekają). W przypadku rozwodników dziś, jak sądzę, już nikt nie zmienia wyznania - raczej w ogóle odchodzi od Kościoła.
      Obawiam się, że większość przechodzących na protestantyzm odchodzi z powodu bylejakości swojej parafii; u protestantów zobaczyli autentyczne zaangażowanie zwykłych ludzi, spotkali się z zainteresowaniem ich osobą, poczuli się dowartościowani tym, że pastor ich rozpoznaje (co proboszczowi nigdy się nie zdarzyło)... Zapominają przy tym, że proboszcz musiałby znać kilka tysięcy, a pastor raptem kilkadziesiąt.
      Jaki by jednak nie był powód przejścia na protestantyzm, taka osoba musi sama utwierdzać siebie, że podjęła słuszną decyzję. Po jakimś czasie przecież pojawiają się wątpliwości - choćby dlatego, że zaczyna im brakować sakramentów. No ale nawet w takich przypadkach nie pozostaje im nic innego, jak utwierdzać się w powziętej decyzji. Jak już nie ma żadnych wiarygodnych dowodów, to trzeba je sobie wymyślić - jak choćby to, że KK oddaje boską cześć świętym, czy to, że KK wymyślił sobie kult świętych, bo na tym można nieźle zarobić. Zarzuty Marii są wręcz groteskowe w swej karykaturalności, ale jak sądzę, ona sama w to wszystko wierzy.

      Usuń
  3. W żadnym razie nie chodziło mi o reklamowanie swojego bloga /nie mam takiej potrzeby/ - chciałam tylko zachęcić Ciebie, żebyś mimo przeszkód, które być może czasem się pojawią nie rezygnował z dawania świadectwa i pisaniu o Bogu.
    No cóż widocznie źle mnie odebrałeś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie źle, ale fakt pozostaje faktem, że nie odniosłaś się do treści notki. Ale może jeszcze kiedyś się odważysz pisać rzeczywiście o czytaniach (a nie o jakiś kłamstwach, które ktoś Ci wmówił na temat KK).

      Usuń
  4. Dary Ducha Św. -każdy musi sam je odkrywać u siebie. A nawet jeśli jest beztalenciem, jak ja, to przecież zawsze wspierana przez działanie Ducha Św. bo przecież wiadomym jest, że "nasz jest tylko grzech" reszta jest darem Ducha Św.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu Duch udziela swoich darów - Tobie też :) Bo przecież On chce do każdego przyjść i wszystkich potrzebuje do pracy w swojej winnicy, aby mógł do każdego przyjść. A więc nie mów o sobie "beztalencie" - bo to nieprawda!

      Usuń
    2. Bo to jest tak, że nawet nieużyteczne narzędzie w rękach Boga staje się przydatne, byle to narzędzie wzorując się Matce Syna Boże powiedziało Duchowi Św.; "FIAT". .

      Usuń
    3. "Odpowiadajcie tak: bezużyteczni słudzy jesteśmy, zrobiliśmy tylko to, co powinniśmy zrobić".
      Dziękuję Basiu za wsparcie, stanęliśmy murem:)
      Tu nie chodzi o "wolność poglądów", to atak. Dobrze zakończyć tamtą dyskusję, bo ze złem się nie dyskutuje.
      Pozdrawiam♥

      Usuń
    4. Ja również dziękuję wam za wsparcie - szkoda, że to nasze zaangażowanie na nic się nie zdało :(

      Usuń
  5. Witaj Leszku.
    Czytam Ciebie w miarę regularnie,ale to jest mój pierwszy komentarz a właściwie tylko potwierdzenie,że bywam u Ciebie.
    Przeczytałem Twoje komentarze na blogu Marii Kołodziejczyk.
    Szacunek,ja tak spokojnie i merytorycznie dyskutować nie potrafię.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Ps.
    Zgadzam się z Krystyną,którą serdecznie pozdrawiam.Tam nie ma merytorycznej dyskusji.Tam jest atak na kościół katolicki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Józefie na pokładzie :) Miło, że zaglądasz. A jeśli chodzi o dyskusje u Marii Kołodziejczyk, to przyznam, że już mi się wydawało, iż coś do niej zaczyna docierać - a tymczasem wcale tak nie było. Sądziłem, że może jej kłamstwa są nieumyślne, że w sekcie przeszła przez pranie mózgu i nawet nie wie, co głosi KK; tymczasem wygląda na to, że to ona sama prowadzi innym pranie mózgu, doskonale wiedziała, że kłamie (gdyby nie wiedziała, to na koniec by za te kłamstwa przeprosiła) i wygląda na to, że kłamać ma zamiar nadal. Jej nie chodzi o to, by ludzi przybliżać do Jezusa - jej chodzi wyłącznie o to, by oddalać od Kościoła Katolickiego.

      Usuń
  6. Józefie, dziękuję za pozdrowienia i też pozdrawiam:)
    Cieszę się, że dołączyłeś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przez to czytanie Pan mi mowi,ze wszyscy jestesmy wartosciowi bo Pan Bog dal kazdemu odpowiednie wyposazenie. Jezeli mamy to na uwadze to bedziemy sie wzajemnie podbudowywac i pomagac sobie by kazdy wypelnil swoje poslannictwo na ziemi.Jezeli przyjmujemy cytowane slowa z Pisma to bedziemy wielbic Pana za to co wlozyl w nas i naszego blizniego. Z doswiadczenia zyciowego wiemy ze to na co zwracamy uwage,o czym myslimy i mowimy rosnie w naszych secach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak - podpisuję się pod każdym słowem :)

      Usuń
  8. Leszku, nie jest tak jak myślisz :) twoje pisanie nie jednemu pomogło mimo, że może nie komentuje ten ktoś :) Dary jakie otrzymujemy są od Boga bez wątpienia, tylko czy wszyscy o tym wiedzą ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tej dyskusji u Marii Kołodziejczyk widzę wyraźnie, że autorka bloga świadomie kłamała atakując KK, a na jakiekolwiek argumenty była odporna - po prostu unikała dyskusji. Prawdziwa dyskusja wywiązała się jedynie z Asmodeuszem, ateistą, który zapewne przywędrował tam za Basią. To on zwracał uwagę, że Jezus nie jest pośrednikiem w modlitwie do Boga-Ojca, bo gdyby tak było, to by to znaczyło, że sam nie jest Bogiem. Każda nasza modlitwa kierowana do Boga, trafia do Boga - czyli do wszystkich Osób Boskich (jako, że jest jeden Bóg). I w tym przyznałem rację Asmodeuszowi (odcinając się wszelako od jego koncepcji, iż monoteizm wymusza na nas spojrzenie, iż Bóg jest tylko w jednej osobie). Z kolei zwróciłem mu uwagę, że miłość może istnieć tylko między wolnymi osobami. A zatem skoro Bóg jest Miłością, to nie może być w jednej tylko osobie, jak to on widzi. Przywołałem przy tym taką wizję teologiczną, w której Duch Święty, to jest ta miłość, jaka jest między Ojcem, a Synem. Przypomniałem przy tym, że u końca dziejów my mamy być w tej samej relacji wobec Boga-Ojca, w jakiej dziś jest Jego Syn - i to właśnie to decyduje o tym, iż to Jezus jest dla nas Drogą do Ojca (i że nie ma innej drogi). Jezus jest naszym pośrednikiem w zbawieniu, a nie w modlitwie (jak to widziała Maria).
      Po tej wymianie myśli Asmodeusz podziękował mi za tę dyskusję.
      Ja sądzę, że Asmodeusz nadal jest ateistą, a jedyny skutek jest taki, że teraz dla Asmodeusza pojęcie Trójcy Świętej nie jest już naruszeniem monoteizmu, lecz zapewnia zachowanie wewnętrznej spójności.
      Ale czy komukolwiek dopomogłem w dojrzewaniu jego wiary?

      Usuń
    2. Nota bene pewną ciekawostką jest to, że Maria coś zmanipulowała (nawet nie wiedziałem, że są takie możliwości) i teraz moje dwie różne wypowiedzi https://milerzeczy.blogspot.com/2016/01/jeden-jest-tylko-posrednik.html?showComment=1453854142223#c3111041767664203529 oraz https://milerzeczy.blogspot.com/2016/01/jeden-jest-tylko-posrednik.html?showComment=1453921311872#c346062915501656994 zawierają teraz tę samą treść. Bardzo mnie intryguje, co napisałem w tym podmienionym (usuniętym) komentarzu - niestety kompletnie tego nie pamiętam :(, no a wyraźnie Maria uznała tamte słowa za szczególnie niebezpieczne dla swoich współbraci w wierze.

      Usuń