piątek, 12 czerwca 2015

Jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana

I tym razem przedstawię dwa tłumaczenia, a zacznę od Biblii Tysiąclecia:
(6) Tak więc, mając tę ufność, wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana.  (7) Albowiem według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujemy.  (8) Mamy jednak nadzieję... i chcielibyśmy raczej opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana.  (9) Dlatego też staramy się Jemu podobać, czy to gdy z Nim, czy gdy z daleka od Niego jesteśmy.  (10) Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre.  (2Kor 5)

A teraz to samo u paulistów:
(6) Ufamy więc zawsze, wiedząc, że jak długo przebywamy w ciele, tułamy się z dala od Pana,  (7) gdyż wciąż jeszcze chodzimy w wierze, a nie w widzeniu.  (8) Jesteśmy jednak pełni ufności i wolelibyśmy raczej opuścić ciało, a przebywać blisko Pana.  (9) Dlatego ze wszystkich sił staramy się Jemu podobać zarówno wtedy, gdy przebywamy blisko, jak i wtedy, gdy tułamy się z dala.  (10) Wszyscy bowiem musimy sta­wić się przed sądem Chrystusa, aby każdy otrzymał odpłatę za dokonane w ciele czyny, zarówno dobre, jak i złe.  (2Kor 5)

Zacząłem od BT, bo w moim przekonaniu wyśmienicie oddaje istotę sprawy; tłumaczenie paulistów jest jednak tłumaczeniem bardziej dosłownym, a dzięki temu widzimy, że nie ma tu żadnego nadużycia (proszę nigdy nie doszukiwać się jakiejkolwiek manipulacji w tłumaczeniach biblijnych - jedyny wyjątek, to Biblia Nowego Świata, czyli tłumaczenie Świadków Jehowy).

Już pierwszy wers tego czytania powala nas na ziemię: jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana / jak długo przebywamy w ciele, tułamy się z dala od Pana. Nawet to drugie, bardziej dosłowne tłumaczenie, uwypukla nasze zagubienie. Myśląc o pielgrzymowaniu, widzimy cel tego pielgrzymowania, a tymczasem choć ten cel jest - jest nim Bóg - to my często gubimy się w naszym pielgrzymowaniu. A więc tułamy się - nasze życie tu na ziemi to tułaczka, w której dobrze, jeśli cały czas pamiętamy o celu; jednak to, czy pamiętamy, zależy wyłącznie od nas.
Problemem jest bowiem to, że według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujemy wciąż jeszcze chodzimy w wierze, a nie w widzeniu. Mamy oczy, lecz te oczy pozwalają nam dostrzegać jedynie nasz świat. Pamiętacie przemienienie na górze Tabor? - pytanie, czy to Jezus się przemienił, czy też na ten moment przemienił oczy wybranych uczniów?
Nasza pamięć o celu pielgrzymowania płynie jedynie z wiary, a nie z tego, że widzimy cel. Mamy jednak nadzieję... i chcielibyśmy raczej opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana Jesteśmy jednak pełni ufności i wolelibyśmy raczej opuścić ciało, a przebywać blisko Pana.
Tak oczywiście jest, o ile tylko nie zagubiliśmy celu i dlatego też staramy się Jemu podobać dlatego ze wszystkich sił staramy się Jemu podobać. Tu św. Paweł wyraźnie opisywał naszą mentalność - na dobrą sprawę mogłoby tu być wręcz słowo przypodobać. Tak rzeczywiście postępujemy (może nie wszyscy, ale jednak zdecydowana większość), że widząc cel, staramy się zasłużyć, by osiągnąć go w nagrodę. Szczególnie silnie uwypukla to tłumaczenie BT Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre - mowa tu o zapłacie / u paulistów mowa jest jedynie o odpłacie: Wszyscy bowiem musimy sta­wić się przed sądem Chrystusa, aby każdy otrzymał odpłatę za dokonane w ciele czyny, zarówno dobre, jak i złe.
Tak dokładnie w dniu sądu sądzeni będziemy z miłości - jeśli nasze życie wypełnione jest miłością, to naturalnymi owocami tej miłości są dobre uczynki czyny; brak miłości objawiać się będzie złymi czynami. 

18 komentarzy:

  1. Rozumiem, że będę rozliczona z uczynków (czyt. Miłości), ale stwierdzenie, że staramy się ze względu na nagrodę/zapłatę, albo nie czynię zła ze strachu przed karą, zupełnie do mnie nie trafia..... , albo żeby się przypodobać...., to mi zakrawa na nieszczerość.
    Bóg jest Miłością i moją odpowiedzią na miłość jest taka a nie inna postawa, ze względu na tę właśnie miłość a nie świadomość nagrody.
    Poza tym Boża ekonomia miłości i zasług jest inna od naszej...., wystarczy przypomnieć tu przypowieść Pana Jezusa o pracownikach w winnicy:)
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego od razu zaznaczałem, że ten opis pawłowy nie dotyczy wszystkich - wcale mnie nie dziwi, że się od tego opisu odcinasz, bo jest dokładnie tak, jak opisujesz: Bóg jest Miłością i moją odpowiedzią na miłość jest taka a nie inna postawa, ze względu na tę właśnie miłość a nie świadomość nagrody. Ale ryby łowi się na to, co lubią ryby (a nie na to, co lubi rybak) - św. Paweł pisał tak, by każdy to zrozumiał - także ten, kto jest dopiero na początku drogi (a ci, którzy są dalej i tak zrozumieją).

      Usuń
  2. Tak, ale ten tekst może i jest wykorzystywany przez przeciwników chrześcijaństwa, którzy trywializujac jeg wymowę, widzą nas (chrześcijan), jako ludzi, którzy żyją w strachu przed tym co będzie po śmierci i żyjemy "poprawnie" właśnie że względu na ten strach. Jesteśmy więc zniwoleni, a mówiąc ich językiem- mamy " wyprane mózgi"....
    Przecież takim językiem mówił niedawno jakiś czlowiek, nawet na tym blogu.
    Jest to mowa tronowa szatana, który mówi- wszystko CI wolno, TY sam jesteś panem, możesz robić co chcesz, jesteś nowoczesny. Używanie uciech tego świata stało się sensem samym w sobie i nazywane jest szczęściem.
    Wiadomo, że różnie się to dla ludzi kończy.... Mój syn doszedł sam do całkiem mądrego stwierdzenia: "Przykazania są po to, żeby czlowiek nie zrobil sobie krzywdy"...(.. A doszedł do tego sam, podjął kilka błędnych decyzji).

    Ja specjalnie się nie bronię przed atakami niewierzących, ale swojej wolności bronię jak lwica. Mnie też coś wolno jeśli wszyscy są tolerancyjni to powinni to uznać, że wolno mi wierzyć w Jezusa Chrystusa:)
    I jestem szczęśliwa już teraz, nie muszę czekać aż umrę :)
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - ten tekst jest wykorzystywany przeciw chrześcijaństwu, a w szczególności przeciw katolicyzmowi, bo protestanci bardzo ostro występują przeciwko poglądowi, iż na niebo można sobie zasłużyć - katolicy też tak mówią, ale jakby słabiej. A wg mnie omawiając ten tekst trzeba koniecznie dodawać to, co ja w swojej notce zamieściłem w ostatnim zdaniu. Bo to tak jest, a nie wszyscy mają tego świadomość.

      Usuń
  3. Ludzie szukają recepty, gwarancji na szczęście i nic w tym dziwnego.
    Przypomina mi się stare chińskie przysłowie, nie pamiętam gdzie to czytałam, ale brzmi tak:
    "Chcesz być szczęśliwy przez jeden dzień- upij się ( absolutnie nie polecam:)),
    Chcesz być szczęśliwy przez tydzień- ubij prosie ( trzeba najpierw mieć:)),
    Chcesz być szczęśliwy przez miesiąc- ożeń się ( ????- tylko miesiąc!),
    Chcesz być szczęśliwy całe życie uprawiaj kwiaty " Tyle ludowa chińska mądrość.
    Ja napisałam : chcesz być szczęśliwy całe życie, uwierz Chrystusowi:)
    I dodam jeszcze: możesz też hodować kwiaty...... ;)
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zasadziliśmy pelargonie :)

      Usuń
    2. Ja niestety nie mam ogródka, natomiast co do kwiatów doniczkowych... hmm, zapytałam kiedyś znajomego (z wykształcenia ogrodnika) co mam robić, kwiatki mi ciągle więdną i obumierają?!? Odparł krótko - bo trzeba je PODLEWAĆ!!! Ups...

      Usuń
    3. No i z powodu tych pelargonii przyjechałem na działkę już w czwartek, by je podlewać!

      Usuń
  4. Protestancka idea predystynacji jakoś do mnie nie przemawia... Gdzie w tym momencie wolna wola człowieka, ten największy dar, jaki dal nam Bóg??? Tylko w tym sensie stwierdzenie, że na Niebo można sobie zasłużyć, jest logiczne - nie poprzez to, że robimy coś, aby zasłużyć sobie na Zbawienie (fakt, trąci interesownością), ale dlatego, że robimy coś, co wg nas jest dobre i słuszne (takie wewnętrzne przekonanie, że tak właśnie należy postępować) - i jeśli faktycznie takie jest, to zasłużyliśmy sobie na Niebo...
    Przepraszam, jesli pisze skrótowo i niejasno, ale mój deficyt czasu wolnego nadal trwa... :(
    Pozdrawiam wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sprawdzałem tego, ale wydaje mi się, że dziś to już tylko niektóre kościoły protestanckie wyznają tę ideą. To oczywiście kompletna bzdura. To, co ludziom sprawia sprawia olbrzymią trudność, to uwzględnienie tego, że Bóg jest poza czasem. On "widzi" czas naraz, gdy dla nas czas jest sekwencyjny. Konsekwencją tego jest to, że plany Boże uwzględniają wszystkie nasze wybory. Bóg nie odbiera nam naszej wolności; przeciwnie - On jest jedyną gwarancją naszej wolności. Jego plan dla każdej/każdego z nas jest najlepszy, jaki tylko może być, ale nie jest narzuceniem Bożej Woli - ten plan uwzględnia każdy nasz wybór; także te nasze wybory, w których mówiliśmy Bogu NIE. Bóg wie o każdym, czy dostąpi zbawienia, ale to nie oznacza, że kogoś ze swego planu zbawienia wykluczył; oznacza jedynie, że zna każdy nasz wybór.

      Usuń
  5. Chcesz być szczęśliwy już zawsze, uwierz Chrystusowi:)
    Przecież On jest gwarancją szczęścia wiecznego:)
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma szczęścia poza Nim; jeśli jest, to krótkotrwałe - wybucha radość, ale szybko gaśnie. Radość trwałą odnaleźć możemy jedynie w miłości - a więc w Nim. On nam daje miłość i sam jest ostatecznym spełnieniem miłości. Tak, jak to pisałem w liście zerowym Listów o miłości:

      Miłość jest najpiękniejszym darem, jakim Bóg mógł nas obdarzyć. To Jego miłość, którą On poprzez nas przemawia do nas wzajemnie. Jesteśmy sobą urzeczeni, bo widzimy siebie wzajemnie Jego oczami, widzimy siebie takimi, jakimi On nas widzi. A zarazem kochając siebie wzajemnie, Jego kochamy. Ot i cała tajemnica miłości.

      Ta radość, o której piszesz, jest właśnie wtedy, gdy kochając siebie wzajemnie, Jego kochamy.
      A co w takim przypadku, gdy brakuje takiej osoby? - wówczas brakuje również tej radości. Ale nawet ta nieodwzajemniona miłość służy nauce miłości i przygotowywuje nas na ten moment, gdy nasza miłość spełni się już bezpośrednio w Nim.

      Usuń
    2. Drogi Leszku gdy nie ma obok drugiej połowy tez możemy kochac.Przeciez miłość istnieje nie tylko w związku.Jak mi jest zle to rozglądam się wokół i znajduję osobę,której można coś ofiarowac.pozdrawiam wszystkich w niedzielę i życzę miłego dnia monika

      Usuń
    3. No proszę, jeszcze nie tak dawno twierdziłaś, że to wcale nie jest miłość, jeśli jest nieodwzajemniona! A teraz twierdzisz, że zawsze możemy dawać! - tak rzeczywiście jest i bardzo mnie cieszy, że zmieniłaś zdanie :)
      Rzeczywiście zawsze możemy dawać siebie tej osobie, którą kochamy (i do tego wzywa nas Bóg), tylko forma tego dawania musi być stosowna do tego kim jestem ja i kim jest ta osoba, którą kochamy (i ta zasada obowiązuje zawsze - niezależnie od tego, czy miłość jest odwzajemniona, czy nieodwzajemniona).

      Usuń
  6. W domu zawsze mnie uczono, że Bóg jest miłością i z miłości do ludzi, zwierząt, a nawet roślin będę rozliczana. Wierzę, że odpłata za dobre uczynki i miłość do świata i ludzi powoduje, że żyję spokojnie i nie martwię się sądem boskim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest - rozliczani będziemy tylko z miłości. A im bardziej ona decyduje o naszym życiu, tym więcej dobrych uczynków, a te złe przydarzają się coraz rzadziej. A więc rzeczywiście nie masz się czego bać.
      Witam Ciebie bardzo serdecznie na moim blogu :)

      Usuń
  7. Jesteśmy z pielgrzymkami z daleka od Pana ale wierzymy że nie długo zbliżamy do Pana Boga. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Reniu - Ty na pewno jesteś bliziutko :) Widać to choćby na fb :)

      Usuń