poniedziałek, 5 stycznia 2015

Celibat

Nie tak dawno pisałem o tym, że takie ataki na Kościół za celibat księży, jakie co chwila gdzieś się słyszy, są mocno drażniące, bo widać z daleka, że jedynie o atakowanie w nich chodzi; że uczciwie jest dopiero wtedy, gdy samemu ma się takie pragnienia, by zostać żonatym księdzem. Pisałem wówczas, że sam miałem kiedyś takie marzenie (dziś już nieaktualne, bo choćby po moim blogu widać, że bardzo kiepskim byłbym księdzem). Zaczynało się wszystko od przedstawienia tego marzenia, a dalej było tak (oryginalny tekst z lutego 1992 roku - właśnie na ten tekst trafiłem):

Dlaczego jednak myślę, że to jest możliwe?

Otóż wydaje mi się, że celibat kapłanów jest bardzo silną tradycją, ale jedynie tradycją - niczym więcej.
Jest wielce znamienne, że gdy chciałem przygotować się do napisania tego tekstu, okazało się, że nie natrafiłem na żadną argumentację za celibatem księży. Owszem trafiałem na argumentację przedstawiającą sens celibatu w ogóle (zresztą nigdy nie miałem co do tego żadnych wątpliwości), natomiast nie mogłem trafić na argumentację przemawiającą za ścisłym powiązaniem kapłaństwa i celibatu (z tym, że muszę się zastrzec, iż w ogóle niewiele znalazłem - "Poszukującym drogi" o. Salija i "Moje rozmowy z Janem Pawłem II" Andree Frossarda).
Sądzę, że ta sytuacja wynika po prostu z tego, że brakuje silnego oparcia celibatu w tekstach źródłowych.

Jedyną wypowiedzią Chrystusa na ten temat są słowa, jakie umieścił w ewangelii Mateusz (i nikt poza nim): "... a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni! Kto może pojąć, niech pojmuje!" (Mt 19.12)

Podobnie ubogie pod tym względem są listy apostolskie (a po nich najbardziej powinniśmy się spodziewać jakiś konkretów). Wydaje mi się (jednak moja ich znajomość nie jest aż taka, abym mógł mówić z całkowitą pewnością), że w listach również nie ma bezpośredniego powiązania celibatu z kapłaństwem. To co najbardziej konkretne, to ukazanie przez św. Pawła własnej drogi jako wzoru do naśladowania (w tym momencie proponuję lekturę 7 rozdziału listu do Koryntian). Jeśli jednak się zważy na cały kontekst wypowiedzi, to nawet to nie jest zbyt silnym argumentem - trzeba bowiem pamiętać, że na poglądach Pawła ciążyło głębokie przeświadczenie o bliskim ponownym nadejściu Chrystusa. Zdecydowanie modyfikowało to jego spojrzenie na sens tego, co należy czynić. Charakterystyczne jest przy tym, że Paweł jakby nie dawał szans małżeństwu, aby się stało rodziną - nie dawał, bo brakowało na to czasu: "Mówię bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, żyli jak nieżonaci..." (Kor 7.29) Ale to nie wszystko - instytucja małżeństwa przedstawiona w tym liście jest instytucją pochodzącą z tego świata! "Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, by się przypodobać żonie." (Kor 7.32-33) Paweł opisywał małżeństwa takimi, jakimi wówczas one były i nie widział szans na to, by wobec rychłej paruzji, zdążyła nastąpić w nich zasadnicza przemiana, nie widział szans na to, by w nich mogła rozwijać się miłość, nie widział szans na to, by to one stawały się kolebką miłości.      
    
Oczywiście te wątpliwości św. Pawła nie były wcale bezpodstawne. Mało - można mieć podobne obawy i dziś! Jakże łatwo troską o rodzinę można przykrywać zachłanność w gromadzeniu dóbr materialnych. Jakże łatwo dbałością o zaspokojenie żony można maskować własną rozwiązłość. Jakże łatwo za pragnieniem dobra każdego z członków rodziny można ukrywać własną żądzę władzy. (Sądzę, że ta lista nie ma w ogóle końca...). Jeśli małżeństwo jakiegoś księdza byłoby takim właśnie małżeństwem, to stanowiłoby ono owe "zgorszenie maluczkich", po którym nie ma już odwołania od piekła.      
    
Myślę jednak, że - z jednej strony - nie należy tych problemów wyolbrzymiać - przecież większość tych zagrożeń występuje i obecnie, tyle tylko że teraz jest maskowana np. dbałością o parafię. (Czy to naprawdę różnica, czym się maskuję? Ważne jest, by nic nie było do maskowania!) Z drugiej zaś strony sądzę, że tych zagrożeń nie można bagatelizować -  dlatego uważam, że decyzja o kapłaństwie w takim przypadku powinna być wspólną decyzją małżonków (to jest chyba całkiem niegłupie w prawosławiu, że obowiązuje tam taka właśnie kolejność - najpierw małżeństwo, a potem kapłaństwo). Tylko wtedy, gdy służba Chrystusowi jest wspólnym pragnieniem małżonków, jest szansa na to, by zarówno to konkretne małżeństwo i to konkretne kapłaństwo były rzeczywistymi znakami Chrystusa.      
A dlaczego uważam, że warto, by była taka możliwość, by ludzie żonaci sprawowali funkcje kapłańskie?      
Obecnie, kiedy celibat jest nierozłącznie związany z kapłaństwem, wytworzyła się taka sytuacja, że w świadomości ludzi celibat w ogóle przestał być znakiem, bo przestał być kojarzony z indywidualną decyzją. Traktowany jest jako pewien szczególny, mało zrozumiały przymiot pewnego zawodu, jakim jest kapłaństwo. I dalej - jako przymiot tego zawodu, stanowi kryterium wg którego odróżniam tych, dla których Bóg powinien być w centrum ich zainteresowań, od tych dla których Bóg pojawia się jedynie okazjonalnie (oni nie mają rodziny, to mają czas na to, by zajmować się Bogiem).      
    
Tymczasem Bóg ma dla każdego jego indywidualną drogę ku Sobie. Im więc większa jest formalna różnorodność tych dróg, tym większa szansa na to, że ja idę rzeczywiście tą drogą, którą Bóg mi wyznaczył. Mało - wtedy widzę, że Bóg prowadzi każdego z nas. Nie mogę się więc tłumaczyć, że mnie to nie dotyczy. Kapłaństwo wraz z celibatem, a także kapłaństwo bez celibatu, jak również celibat bez kapłaństwa (np. świeckiej osoby samotnej, czy też celibat siostry zakonnej) - to wszystko są drogi, którymi Bóg może chcieć kogoś poprowadzić. A czy ... celibat w małżeństwie - czyż i on nie jest również drogą ku Bogu? Mnie zabrakłoby odwagi powiedzieć komuś "Nie bracie - takiej drogi do Boga nie ma!".

94 komentarze:

  1. łatwiej byłoby bez tego oj łatwiej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tęczowa Duszo, bardzo mi miło, że się u mnie odezwałaś (bo, że czasami zaglądałaś, to wiedziałem, ale wpisujesz się bardzo rzadko), ale przyznam, że nie bardzo zrozumiałem, co byłoby łatwiej. Mnie się wydaje, że jedynie inaczej, ale nie odważyłbym się ważyć, która droga byłaby łatwiejsza (myślę wręcz, że ci pierwsi żonaci księża mieliby trudniej, póki ludzie nie oswoili by się z tym, że taka droga też może być; przy czym kapłani, to kapłani - ale jak byłyby odbierane owe żony kapłanów - obawiam się, że im byłoby nielekko).

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chciałabym być żoną kapłana, ani nie chciałabym aby "mój" kapłan miał żonę; to dopiero byłaby Sodomia i Gomoria; :) nie chcę zmian, bo one prowadzą to wypaczeń, czego dowodem jest artykuł;
    Proboszcz i jego mąż
    http://wiadomosci.onet.pl/religia/proboszcz-i-jego-maz/tvf7v

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, a jak ten artykuł ma się do obowiązkowego, lub wybieranego celibatu?

      Usuń
    2. Leszku- pytasz; "jak ten artykuł ma się do obowiązkowego, lub wybieranego celibatu..." otóż Twoje rozważania i oczekiwania, to krok po kroku; dasz komuś palec to zechce całą rękę. Ty masz takie zdanie [poglądy na celibat], a ktoś inny może mieć takie, że już nie wystarczy aby proboszcz miał żonę; przecież to na jedno wychodzi, gdyby miał małżonek pełnić funkcję kapłana; to co za problem aby kapłan miał żonę? a inny kapłan zapragnie mieć nie żonę lecz męża, bo to do tego zmierza. Czy naprawdę nie jesteś świadom "owoców" [konsekwencji] takich mrzonek?

      Usuń
    3. Basiu, a czy Ty naprawdę uważasz, że w KK grozi zmiana definicji rodziny wg tych tendencji, jakie są w Unii? Jestem absolutnie pewien, że nie. A skoro nie grozi zmiana definicji rodziny, to nie grozi również takie coś, jak opisane u braci odłączonych.
      Ergo - to, co piszesz, to są jedynie lęki, a nie realne zagrożenie.

      Usuń
  4. Leszku drogi pewnie masz Uważam, że w celibacie jest pewnego rodzaju magia, której może nawet chciałabym posmakować..
    Tylko czasem, chciałoby się zamknąć usta, tym wszystkim ludziom, patrzącym na moje życie z daleka... Bo on tak porostu po ludzku pomaga mi cierpieć
    Umierać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - w celibacie jest pewnego rodzaju magia. Jednak mało osób ją dostrzega - tę magię znacznie łatwiej będzie odkryć wtedy, gdy będzie widać, że są ludzie, którzy wybierają go całkowicie świadomie i dobrowolnie. Bo to w gruncie rzeczy jest coś bardzo podobnego, jak w przypadku zakonów kontemplacyjnych. Tam jest taka sama magia, ale tym lepiej widoczna, że wybierając życie zakonne, można wybrać pełną gamę charyzmatów w bardzo różnych zakonach - w tym w zakonach kontemplacyjnych. Właśnie to, że wybierając życie zakonne można wybrać klauzurę, lub jej nie wybierać, podkreśla magię klauzury, gdy ktoś ją wybiera. Dokładnie tak samo by było z celibatem, gdyby można go było wybierać wraz z kapłaństwem, lub go nie wybierać.

      Usuń
  5. Każda droga jest piękna ale i bardzo trudna... Każda wypełniona jest wyjątkową misją od Boga...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! I to ważne, by nie narzucać Jemu swojej woli, lecz by przyjmować Jego i ją wypełniać w Jedności z Nim. Tylko wtedy okaże się, że choć jest ona trudna, to jednak nie jest za trudna.
      Witaj Agnieszko po tak długiej przerwie (od września trochę czasu upłynęło). Mam nadzieję, że zagościsz na dłużej :)

      Usuń
    2. To prawda,każda droga nawet ta najtrudniejsza może byc piękna,jeśli sami ją taką uczynimy.Słyszałam takie zdanie:że lepiej jest czynic dobrze jak cierpimy,niż żle.To ma sens.pozdr.monika

      Usuń
    3. Bóg dopuszcza do nas to cierpienie, by łatwiej nam było odkryć, że ta droga może być piękna.

      Usuń
    4. Wiesz z tym cierpieniem to często jest tak,że można go uniknąć.Dużo jest w rękach ludzi.Przykładem może być rak,są leki i łagodne leczenie,ale nie każdego na nie stać.Chodzi mi o to generalnie o to, że Bóg nie chce żebysmy cierpieli,le ludzie czasami sobie sami nawzajem przysparzają cierpienia.m

      Usuń
    5. Bóg nigdy nie chce naszego cierpienia - On je czasami dopuszcza, o ile z tego cierpienia można wyprowadzić dobro. W "Listach..." pisałem, że tylko poprzez cierpienie potrafimy wydobyć się ze swojego egoizmu.

      Usuń
  6. A z drugiej strony każdy dostaje krzyż na miarę swoich sił. "Kto zaczyna kochać, ten powinien być gotowy na przyjęcie cierpienia" św. Ojciec Pio ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "Listach..." napisałem to tak:

      Cierpienie wydobywa nas z egoizmu. Nikt nikomu nie zadaje cierpienia dla własnej przyjemności (takie postawy są tak rzadkie, że można w ogóle nie brać ich pod uwagę). Jeśli ty cierpisz, to szukasz, czy to nie ty zadałaś wcześniej komuś cierpienie. Jeśli ty cierpisz, to pytasz, czy to cierpienie które ty zadałaś, nie jest jeszcze większe niż twoje. Pytasz, co teraz możesz uczynić, by to twoje cierpienie i to cierpienie przez którego ty cierpisz wydało owoce godne miłości. Jeśli tylko potrafisz przyjąć cierpienie, jeśli nie traktujesz go jak kary, to na tym cierpieniu rozwija się twoja miłość. Cierpienie też służy miłości. I dlatego Bóg wcale ciebie przed nim nie chroni. Za to pomaga ci odnaleźć jego sens, bo w takim zrozumianym cierpieniu nie ma już rozpaczy. To przed rozpaczą Bóg zawsze chce ciebie uchronić. Jeśli pojawia się rozpacz, to tylko dlatego, że nie dopuszczasz Boga do siebie. Czujesz się pokrzywdzona, gorzej potraktowana niż inni, gorzej niż na to zasługujesz. Jeśli nie potrafisz w to uwierzyć, że Bóg ciebie kocha, to w tych wszystkich trudnych wydarzeniach swojego życia nawet nie będziesz się starała odnaleźć jakiejś myśli, nie zadasz sobie pytania czemu to służy, a wtedy pozostanie ci tylko rozpacz.

      Usuń
    2. Leszku- bardzo mądrze to objaśniłeś, ale ja taka mądra nie jestem Ilekroć pojawia się w moim życiu cierpienie, nieustannie nasuwa się pytanie DLACZEGO? może to i jest dla dobra mojego, ale ja nie umiem pojąć tego.
      Panie - Ty widzisz - cierpienia się lękam;
      Panie - Ty widzisz, jak bardzo bólu unikam;
      dlatego pod Twoim krzyżem klękam;
      i na ratunek Twego Imienia wzywam.

      Usuń
    3. Basiu, nie pytaj DLACZEGO, lecz pytaj PO CO?
      Być może nawet po zmianie pytania nie zawsze znajdziesz odpowiedź, ale dopiero to pytanie jest właściwym pytaniem przy którym warto szukać odpowiedzi.

      Usuń
    4. Myślę,że ludzką rzeczą jest bać się i zadawać pytania.Pamiętam jak obawiałam się pierwszej operacji.No cóż bólu i strachu nie da się uniknąć.Przede mną jeszcze kilka,jesli doczekam terminów.Myślę,że Chrystuś nie obiecuje cudu w stylu,żę wszystkie kłopoty i cierpienia znikną,tylko wskazuje droge jak sobie poradzić właśnie z rozpaczą,lękiem,ludzką słabością.Myślę,że wielu ludzi gubi właśnie to,żę liczą na łatwe życie tutaj,jeśli idą za Chrystusem,a przecież On nie składa jakiś pustych obietnic i nie oszukuje.Wręcz przeciwnie mówi o wszystkim otwarcie,ale też nie zostawia nas samymi.m

      Usuń
    5. A i Leszku nie każdy kto cierpi przestaje byc egoistą.Często bywa tak,że staje sie jeszcze większym.Często cierpienie uszlachetnia, uczy pokory,sprawia że przez inny pryzmat patrzymy na świat.Na pewno też sprawia ,że częście zbliżamy się do Boga.Bywa także człowiek,który jest szczęśliwy nie ma potrzeby częstego kontaktu z Bogiem.Chodzi o to że ludzie cierpiący częściej Go szukają i Jego wsparcia.Zycie w cieplarnianych warunkach rzadziej do tego skłania.To njest oczywiście moje subiektywne zdanie.pozdr.m

      Usuń
    6. Moniko, ja nie mówię, że człowiek nie ma prawa do zadawania pytań. Zwracam jedynie uwagę, że powinniśmy pytać Czemu to służy?, a więc pytać PO CO, a nie DLACZEGO - pewnikiem dla nas powinno być to, że Bóg nas kocha, a skoro tak, to pytanie DLACZEGO staje się wręcz niestosowne. Z tym pewnikiem nawet w najtrudniejszych chwilach pytamy jedynie Czego oczekujesz ode mnie Panie? Co mam czynić? Co mi chcesz przez to powiedzieć? Nie zawsze będziemy umieli odpowiedzieć na to pytanie (choćby dlatego, że to może mieć związek z jeszcze innymi osobami i póki co, może to być dla nas kompletnie nieczytelne - może się wyjaśnić później, a czasami wręcz dopiero, gdy już będziemy po tamtej stronie życia), a więc czasami nie pozostanie nam nic innego, jak powtarzać Jezu, ufam Tobie - i być może póki co chodzi tylko o to, byśmy nauczyli się to mówić..

      Usuń
    7. A jeśli chodzi o to, że nie każdy przestaje być egoistą, to oczywista oczywistość, ale wydaje mi się, że to dla każdego jedyna szansa..

      Usuń
  7. Masz racj,e Bog widzi nasze zycie z szerszej perspektywy ,chociaz my tego nie rozumiemy. Michael Quoist napisal:"Nie staraj sie zrozumiec wszystkiego,bo wszystko stanie sie niezrozumiale."m

    OdpowiedzUsuń
  8. Leszku czy moglibyśmy porozmawiać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak - pod moim zdjęciem z prawej strony masz "Ludzie listy piszą"

      Usuń
  9. jest jeszcze gorzej, celibat kojarzy mi się ze źródłem, a w zasadzie z dwoma źródłami: z przywiązaniem KK do dóbr ziemskich materialnych i z łagodniejszą wersją satanizmu, uznającą, że dzieło stworzenia materialnego świata ma swe źródła zarówno w Bogu jak i w szatanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mocno odjazdowe są te Twoje skojarzenia. No cóż - każdy ma prawo do swoich własnych skojarzeń (a same skojarzenia nade wszystko mówią o ich autorze).

      Usuń
  10. Raczej liznąłem nieco historii, przynajmniej w tym temacie. A pozostałe skojarzenia wzięły się z lansowania zoroastryzmu przez niektórych stałych bywalców tego bloga, nie wspominając autora, stąd skojarzenia rzeczywiście wiele mówią. Jeśli katolicyzm ma jakikolwiek problem, z podkreśleniem słowa ma, bo być może nie ma żadnego problemu, to taki, że stał się "konglomeratem" biznesowo-ideologicznym, a dodatkowo w ramach przytulania różnych grup religijnych, przejął nieco ideologii, która z chrześcijaństwem niewiele ma wspólnego. Idea czystości ma swe dwa źródła: w judaizmie i w pogaństwie. Gdyby chrześcijaństwo przyjęło wizję czystości judaistyczną, możesz mi wierzyć lub nie, czepiałbym się mniej. Jednakże idea czystości przejęta od pogan jakoś mnie nie przekonuje, tym bardziej, że największy związek ma to z filozofią Maniego. Cytacik z Wikipedii: Doktrynę Maniego ilustruje bogata kosmogoniczna i antropogeniczna mitologia, której przykładem jest mit powstania świata, opisujący walkę między Dobrym Bogiem (wraz z pięcioma eonami, którymi emanował: rozumu, intelektu, postu, poznania i myśli) i Złym Bogiem, Demiurgiem, twórcą materialnych rzeczy, w wyniku której powstają Adam i Ewa. Jak wiesz, tą ideologią przesiąkł nieco św. Augustyn i nie tylko on.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. możesz mi wierzyć lub nie, czepiałbym się mniej - no właśnie - szczerze to napisałeś czepiałbym się mniej...
      Istotą Twej wypowiedzi jest czepianie się - nic nie mówisz na temat obowiązkowego, lub dobrowolnego celibatu księży, ale za to uznałeś, że to doskonały pretekst do tego, by się czepiać KK.

      Usuń
    2. Leszku, nie czepiam się celibatu, tylko Twojej notki. Skoro już doszedłeś do prawidłowego wniosku, że celibat nie ma żadnego umocowania w Ewangelii tylko w katolicyzmie, stąd uwarunkowania są historyczne. Zatem należało zagłębić temat i poznać owe uwarunkowania historyczne.

      Głównym powodem nałożenia celibatu, były problemy z dziedziczeniem, także stanowiska (proboszcza, biskupa) oraz problem dziedziczenia majątku. Gdy chodzi o władzę (stanowisko), gdy chodzi o pieniądze (majątek kościelny) to najmniej chodzi o ewangelię. A jeśli owe pieniądze i władza są sprzeczne z nauczaniem Chrystusa, to trzeba dorobić ideologię. A ponieważ ideologia już była w pogańskich zwyczajach i obrzędach, więc zamiast dorabiać ideologię, po prostu ją skradziono (przejęto). A ponieważ zgodzisz się Leszku, że każde hołdowanie pogańskim zwyczajom, to posługa szatanowi, stąd ów zwyczaj nazwałbym reliktem satanizmu w katolicyzmie. Nie jest to jednak atak, ale zwykłe stwierdzenie faktu.

      Usuń
    3. Zbyszku, ależ Ty się nie czepiasz ani celibatu (bo nic nie piszesz o celibacie), ani mojej notki (bo nic nie piszesz o mojej notce), ale czepiasz się KK - bo wyraźnie to jest Twoje ulubione zajęcie.

      Usuń
    4. A konkretnie w którym miejscu piszę coś niezgodnego z prawdą?

      Usuń
    5. Zbyszku, ale skoro Ty nie odnosisz się do moich słów, to na jakiej zasadzie oczekujesz ode mnie, że ja się odniosę do Twoich?! Po prostu ignoruję je, tak jak Ty ignorujesz moje - i zupełnie nie zamierzam wykazywać Ci Twoich błędów.

      Usuń
  11. Popraw mnie Zbyszku jeśli się mylę, ale wyglada na to, że katolicyzmu uczysz się z wikipedii:))

    Serdecznie pozdrawiam. Miło, że się odezwałeś, mimo , że tak dziwnymi słowy......
    Izabela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A masz coś merytorycznego przeciwko Wikipedii :)

      Usuń
    2. PS. A co Mani ma wspólnego z katolicyzmem, wszak katolikiem nie był? Za to św. Augustyn był uczniem Maniego, zatem należy się zapytać co wspólnego ma katolicyzm z zaratusztrianizmem i z zoroastryzmem?

      Usuń
  12. Czy mam coś merytorycznego...?Trafiłeś w samo sedno- w Wikipedii bowiem nie ma nic merytorycznego. Ot, taka swobodna twórczość w większości przypadkowych autorów.Pełna błędów i fałszywych informacji.

    Ale to nie tylko o to chodzi.
    Izabela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli cokolwiek twierdzisz, to daj przykład fałszywej informacji i to zakończy dyskusję i uznam Twoje racje. W swojej dziedzinie w której jestem specjalistą takowych nie znalazłem, stąd wnioskuję, że Ci przypadkowi autorzy często są wybitnymi specjalistami w swej dziedzinie. Przy czym, aby nie było wątpliwości moją specjalnością są analizy fourierowskie i detekcja sygnału oraz astrofizyka. Jeśli w tak wąskiej dziedzinie nie znajduję rażących błędów, dlaczego mam zakładać, że te błędy są w innych dziedzinach? Skoro nie mam racji, jeden przykład pozbawi mnie złudzeń, zatem czekam.

      Usuń
    2. Zbyszku - pozwól [po starej znajomości blogowej], że wtrącę się do dyskusji i odniosę się do tych Twoich słów;
      "A ponieważ ideologia już była w pogańskich zwyczajach i obrzędach, więc zamiast dorabiać ideologię, po prostu ją skradziono (przejęto)."
      Zbyszku - życie chrześcijańskie nie polega na walce ze złem, ale na wybieraniu i czynieniu dobra.
      Wiele rzeczy, które uznajemy za katolickie, ma tak naprawdę pogańskie pochodzenie, ale Kościół je „OCHRZCIŁ”, zaadaptował. Mamy więc święto Wszystkich Świętych zamiast Dziadów; Noc Świętojańską zamiast Nocy Kupały; a Boże Narodzenie w dzień starożytnego święta ku czci solarnego boga Mitry. Popatrz - niedawno obchodziliśmy pamiątkę Objawienia Pańskiego poganom; po co Jezus objawił się poganom? mógł przecież podobnie, jak Ty, pogardzić ich świętami, ich zwyczajami oraz ich tradycją, a ON je ochrzcił swym Objawieniem. Dziś jest obchodzona pamiątka CHRZTU ŚW. JEZUSA -Syna Bożego w Jordanie. Czy Jezus potrzebował chrztu? NIE, a jednak przyjął go byśmy i my - poganie mieli udział w Jego misji. Czy Jezus potępił zwyczaje żydowskie i prawo, któremu hołdują ŻYDZI ? NIE ! On to prawo wypełnił. A zwyczaje zarówno żydowskie jak i pogańskie akceptował [ochrzcił], szczególnie te, które nie przeczyły przykazaniom Bożym; miłości Boga i bliźniego;
      a gdy były niezgodne z prawem Bożym to objaśniał dlaczego należy je nie respektować, ponieważ godzą w te dwa najważniejsze przykazania; miłości Boga i bliźniego.
      Zbyszku - nie jesteśmy już poganami bo wraz z nami Jezus ochrzcił nie tylko nas, ale również tradycję, która nie godzi w prawo Boże.
      Zbyszku powtórzę; życie chrześcijańskie nie polega na walce ze złem, ale na wybieraniu i czynieniu dobra. Daremne jest grzebanie w Wikipedii i gromadzenie wiedzy by potem się spierać i prowadzić dysputy, które nic dobrego nie wnoszą do naszego życia. Chcesz powiedzieć, że Jezus chrzcząc te zwyczaje je skradł, bo uznał za zgodne z prawem Bożym?
      Dziś jest pamiątka CHRZTU PAŃSKIEGO i zdajmy się na Niego, zaufajmy MU że co pogańskie w nas, ON jest w stanie to Ochrzcić DUCHEM, a nie wodą.
      pozdrawiam

      Usuń
    3. Basiu, a czy ja kiedykolwiek potępiłem święcenie jajek na Wielkanoc? Czy kiedykolwiek zdarzyło mi się atakować chrześcijaństwo, że dzień Bożego Narodzenia przenieśli na dzień czczenia Mitry? Co innego czcić cudzych bożków, pamiętając o zasadzie, by nie mieć ich przed Bogiem, a co innego uznać, że w jakikolwiek najmniejszy sposób czci się szatana, przez przejmowanie ideologi, która uznawała, że moc szatana jest równa moczy Boga. Wiem, jest tutaj owa subtelna różnica, Oni nie byli czcicielami szatana, ale uznawali, że My ludzie jesteśmy jego dziełem ( w sensie materialnym). Już samo to każe odrzucić całkowicie tak pokrętną ideę. A dlaczego? Bo to otwarta furtka, która sprowadza szatana do wnętrza kościoła. To są trzy furtki: celibat, idea czystości nie posiadająca umocowania w judaizmie oraz w mniejszym stopniu idea czyśćca. Nie chcę bawić się w procenty bo ich nie znam, ale celibat staje się źródłem grzechu wielu księży i to tych najcięższych. Co innego dobrowolny celibat.

      Usuń
  13. Widzę Zbyszku, że i tak będziemy musieli zakończyć tę dyskusję, bo klimat zrobił się nie sprzyjający......

    A o Bogu powinno się mówić w atmosferze miłości i zrozumienia drugiego człowieka.

    Ciebie szanuję za niezwykłą kulturę dyskusji i delikatność w relacjach z rozmówcą , nawet tym internetowym.
    Dlatego mimo wszystko spróbuję. Przepraszam, jeśli będę zbyt. ..niezgrabna w tych rozważaniach , ale i temat delikatny , i forma kontaktu nie ta.

    Wiara rodzi się ze słuchania. Dziś jest wielu "proroków" , którzy zwodzą ludzi i wyprowadzają ich na manowce niewiary . Prawdziwa jest jednak tylko ewangelia Jezusa Chrystusa i tylko ona prowadzi do zbawienia.
    Najłatwiej uczyć sę jej od świętych, czyli ludzi, którzy ukochali Chrystusa i których życiem kieruje miłość. Najłatwiej , ale i ..najtrudniej.
    Bardzo prostym "podręcznikiem" życia duchowego jest "O naśladowaniu Chrystusa". Może nie jest to dzieło literackie i język trochę razi, ale - niezwylke nośna znaczeniwo książka.
    Mnie o Panu Bogu przekonuje miłość" praktyczna" czyli dobro bezinteresownie świadczone drugiemu człowiekowi, niezwykła logika , konsekwencja i skuteczność ewangelii, precyzyjna mądrość psalmów. Także to, że realizacja wskazań ewangelii powoduje, że wśród ludzi "dzieje się" dobro, jest więcej Miłości, więcej Boga. Zmienia się swiat. Przekonuje mnie o Nim mądrość Jego nauczania i tysiące innych zjawisk.I to wszystko odnalazłam w Kościele Katolickim. Ale wiem, że niektóre kościoły lokalne daleko odchodzą od tak rozumianej
    i praktykowanej wiary.

    Analiza Wolnej Encyklopedii przeprowadzona na UWr pokazała to, co wyżej napisałam- nie może ona być źródłem rzetelnej wiedzy.
    W każdej z kilku dziedzin, którymi się zajmuję - znajduje tam same półprawdy, przkłamania i kłamstwa. Przykłady podałeś sam:)
    Ale proszę bardzo:http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyslalia.
    Obok informacj prawdziwych- nieścisłości, sprzeczności, brak konsekwencji. W efekcie - dezinformacja.
    Teologii, która też jest przedmiotem mojego zainteresowania również to dotyczy- ten rodzaj definiowania w wiki, oczywiście.
    A to, że formuła Wolnej Encyklopedii pozwala każdemu, nie tylko specjaliście umeścić tam swoje hasło to oczywiście wiesz?
    Izabela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, każda encyklopedia ukazuje zarys ogólny i w takim celu jest tworzona. Każda encyklopedia zawiera nieścisłości nawet ta najbardziej hołubiona czyli encyklopedia britannica, gdyż postęp był tak szybki, że w momencie druku często już była nieaktualna. Szybkość internetu pozbawia wady druku, ale z kolei często też trafiają do obiegu informacje niezweryfikowane. Tym nie mniej, nie ma w tej chwili lepszej encyklopedii, czy się to komu podoba, czy nie, a w międzyczasie wiele zmieniło się w Wikipedii na plus, jak chociażby obowiązek podawania źródeł. Ponadto, nie ukrywam, że w języku angielskim jest dużo rzetelniejsza niż ta wersja w języku polskim.

      Usuń
  14. Leszku, no to masz problemy.
    1) Ostatnio najczęściej i najcelniej atakującą KK jest papież Franciszek. Wiem, nie atakuje KK, tylko złe zwyczaje tutaj panujące.
    2) Rzeczywiście idę dalej od papieża, bo atakuję sprawy doktrynalne, czyli celibat, ale nie wiedziałem że KK ma jakąkolwiek relację tożsamą z celibatem, aby uznać, że atak na celibat jest atakiem na KK.
    3) Masz ostatnio manierę, że zamiast szukać prawdy używasz wytrychu typu: "to jest atak na KK". A prawda jest prozaiczna, dostrzegam to czego Ty nie dostrzegasz, czyli źródła problemu. Jedynym problemem, który dzieli duże rzesze ludzi młodych od Kościoła jest w tej chwili tak zwana etyka seksualna zwana czasami inaczej Społecznym Nauczaniem KK.
    Stąd należy zdać sobie pytanie, czy cała ta etyka, która została stworzona w ramach nauczania KK ma swe źródło w Bogu, czy też zakradły się do tego nauczania pierwiastki szatańskie. Według mnie zakradły się pierwiastki szatańskie i tą młodzież nie odstraszają od Kościoła wysokie wymagania moralne, ale świadomość która rodzi się w młodych umysłach pewnej ideologicznej sprzeczności i pewnego ideologicznego zakłamania. Leszku, nie zrazisz mnie sloganami, ale stać Cię na więcej. Zarówno w poszukiwaniach historycznych, jak i w dyskusjach, z którymi masz ostatnio problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle ze wysokie wymagania moralne odstraszaly ludzi od zawsze i beda odstraszc.Od dawien dawna bylo tak,ze ludzie lubieli zyc chwila i nie rezygnowali z przyjemnosci zwlaszcza cielesnych.Potem konsekwencje tego,czyli np niechciane macierzynstwo.Zasady w kk sa niezmienne natomiast ludzie zostawiaja sobie furtki,co jest niebezpieczne.pozdr.m

      Usuń
    2. Zbyszku, to nie ja, lecz Ty masz problem. Przedstawiłem tekst, który napisałem 23 lata temu i który wewnątrz Kościoła został pozytywnie przyjęty (inaczej nie byłoby tego zbierania podpisów wśród pielgrzymów, o czym wspominałem w tych wcześniejszych dyskusjach na moim blogu, po których gdy znalazłem oryginał, to go zamieściłem). Ty nie odniosłeś się do samego tekstu (a więc do tego, czy aby przypadkiem nie mam racji, że powinno być nieskończenie wiele dróg do Boga, w więc i kapłaństwo z celibatem, i kapłaństwo bez celibatu, i celibat bez kapłaństwa), lecz napisałeś celibat kojarzy mi się ... z przywiązaniem KK do dóbr ziemskich materialnych i z łagodniejszą wersją satanizmu, uznającą, że dzieło stworzenia materialnego świata ma swe źródła zarówno w Bogu jak i w szatanie. O pierwszym szkoda czasu na gadanie, ale drugie jest taką manipulacją, że trudno na to patrzeć inaczej, niż jak na atak na KK. Wg KK zło jest brakiem dobra - i to tak jednoznacznie właśnie sformułował św. Augustyn! A Ty teraz zaczynasz jemu przypisywać wprowadzenie satanizmu do KK! Zbyszku, zlituj się - ewidentnie widać, że sam szukasz zaczepki.

      Usuń
    3. Napisałem tylko, że zgodnie z przysłowiem, czym skorupka za młodu przesiąknie, tym na starość trąci. Zakładam, że obaj mamy tę wiedzę, że będąc za młodu członkiem sekty Maniego wieku dojrzalszym św. Augustyn zwalczał tę ideologię dostrzegając w niej owo zło. Tym nie mniej, wyrzuty sumienia z czasów młodości ukształtowały koncepcję, w której to uznał, że pożądliwość jest źródłem całego zła, co nie do końca jest prawdą, aczkolwiek mogę się zgodzić, że bywa źródłem ludzkich kłopotów.

      Z drugiej strony Kościół potępiał manichejczyków, w przenośni i dosłownie, jednakże wojując z manichejczykami wniósł nieco tej ideologii w ramy kościelnego nauczania. Od stulecia mamy ciągły proces rugowania owego wpływu manichejczyków na owo nauczanie, ale aby przyśpieszyć ten proces celowo zwę ten relikt manichejski jako ziarno satanizmu zasiane w katolicką doktrynę. Zresztą można mnożyć przykłady jak wiele zła w Kościele to ziarno wywołało. Bowiem zło nie tylko brak dobra, ale zło to także chęć narzucania owego dobra wbrew cudzej woli, przerabialiśmy ten temat u Siostry Małgorzaty.

      Usuń
  15. Każda encyklopedia zawiera zarys ogólny, ale NIE MA PRAWA PODAWAĆ BŁĘDNYCH INFORMACJI. Bo wtedy przestaje być źródłem wiedzy. A tak właśnie jest w przypadku Wolnej Encyklopedii. Niektóre artykuły, ze względu na łatwość publikacji, zamieszczają tam osoby, którym nie pozwolono by na publikacje w oficjalnych źródłach. Z powodu - mijania się z prawdą:)
    Podawanie źródeł też niczego nie zmienia, bo przecież przeciętny użytkownik internetu- a do takich ludzi jest skierowana- nie zweryfikuje źródła. Wiedzy specjalistycznej- bo takiej mamam wrażenie szukasz- też tam nie odnajdziesz.
    Jeżeli za miarę wartości wikipedii przyjmiemy łatwość dostępu - to owszem" ,nie ma lepszej". ALE O WARTOŚCI ŹRÓDŁA INFORMACJI DECYDUJE JEGO WIARYGODNOŚĆ, innymi słowy prawdziwość podawanych informacji. A w takim razie - trudno o gorszą encyklopedię:)
    Izabela

    OdpowiedzUsuń
  16. Pamietam taki okres jak licealisci zaczeli korzystac z tego zrodla wiedzy i wyszly z tego bzdury.To samo tyczylo sie streszczenia lektur,takze zgadzam sie ze nie zawsze jest to wiarygodne zrodlo informacji.

    OdpowiedzUsuń
  17. Leszku, nawiązałem do tego TWEGO zdania, z którym się w 100% zgadzam:
    "Obecnie, kiedy celibat jest nierozłącznie związany z kapłaństwem, wytworzyła się taka sytuacja, że w świadomości ludzi celibat w ogóle przestał być znakiem, bo przestał być kojarzony z indywidualną decyzją. "

    tylko ująłem to dosadniej.
    A ponieważ powołałeś się na "świadomość ludzi" więc ceniąc Twój dar przenikania przez cudze świadomości, pragnąłem zauważyć, że mojej nie przeniknąłeś, bo mi się kojarzy zupełnie inaczej. Mam prawo? MAM!

    Natomiast sugestia, że skojarzenia są źródłem wiedzy o drugim człowieku, czyli, że nadal masz rentgen prześwietlający cudze sumienia, nadal wydaje mi się nadużyciem, wiec wskazałem źródła moich skojarzeń. Notabene, nigdy bym nie wpadł na Maniego, gdyby nie mój Proboszcz, który wskazał na niego jako na źródło problemów ideologicznych KK, aż tak bardzo historią się nie interesowałem, a nie chciałem również klawiatury sobie wycierać/podpierać dyskusją z księdzem. Ja idę o krok dalej, bo dostrzegam coś więcej, że wierzenia Maniego miały pierwiastek satanistyczny i wpływ Maniego na ideologię KK jest dużo groźniejszy niż wielu to dostrzega/sądzi. Więc Leszku, albo poszerz swoje horyzonty i rozwiń temat historycznie, bo inaczej ta notka jakkolwiek cenna i ciekawa, nie wyczerpuje tematu, a co gorsza rozprawia o rzeczach dziś oczywistych. A moja wina jest takowa, że umknęło mi to, że to tekst historyczny, co jednak nie stoi na przeszkodzie, że w dyskusji temat można rozwinąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku, przyjmuję Twoje złośliwości, jako pragnienie ubarwienia języka i nie będę się do nich odnosił (bo jak tu mówić o prześwietlaniu ludzkich sumień w stwierdzeniu, że celibat przestał się kojarzyć z indywidualną decyzją, skoro tę decyzję podejmuje się dziś "w pakiecie" - jak nie ma indywidualnej decyzji, to trudno by takie skojarzenia były).
      Zbyszku, nie jestem historykiem myśli teologicznej, ale możesz o to spytać Alby, która z wykształcenia jest właśnie historykiem Kościoła. Wydaje mi się jednak, że wcale się nie mylę w tym, że św. Augustyn przeżył prawdziwe nawrócenie i wcale nie przenosił do chrześcijaństwa myśli Maniego, a przeciwnie - będąc wcześniej jego zwolennikiem potrafił tak jasno i precyzyjnie napisać, że zło jest brakiem dobra. Takiego sformułowania nie znajdziesz wprost w Piśmie Świętym, ale ono od samego początku leżało u źródeł etyki chrześcijańskiej - jednak dopiero św. Augustyn tak jednoznacznie to napisał. Ludzie przed św. Augustynem nie byli jeszcze gotowi do przyjęcia tak fundamentalnej myśli; św. Augustyn też nie byłby gotowy, gdyby nie podłoże zdobyte od Maniego - ale przecież myśl św. Augustyna była zaprzeczeniem spojrzenia Maniego, a nie jego przyjęciem.
      Zbyszku, jeszcze raz powtarzam - nie czuję się w tym fachowcem, ale wydaje mi się, że Twoja wiedza nawet przy mojej jest zbyt powierzchowna.
      I jeśli można Ci coś radzić, to staraj się zachowywać nieco więcej pokory - parę słów gdzieś zasłyszanych (szczególnie przy braku przygotowania do ich przyjęcia), to za mało do stawiania takich oskarżeń Kościoła o to, że oddaje chwałę szatanowi.

      Usuń
    2. Problem polega na tym, że część myślenia katolickiego jest w sidłach myślenia manichejskiego. Nie jest to myślenia mające źródła w chrześcijaństwie, ale ten nurt myślenia jest nurtem głęboko zakorzenionym w tradycji KK. Sądzę, że w tamtych czasach oceniano umiejętnie manichejczyków, stąd w wielu miejscach naszej planecie wytępiono manichejczyków ówczesnymi znanymi metodami dość skutecznie, co nie zmienia faktu, że wiele elementów owego myślenia trwale przeniknęło do tradycji KK. Myślę, że wielu kapłanów jest tego świadoma (na całe szczęście), co nie zmienia faktu, że wielu tkwi w tej tradycji manichejskiej próbując nadać głębszy sens czemuś, co żadnego sensu nie posiada. Stąd pomysł, aby owym zwolennikom nadawania sensu rzeczom sensu nie posiadającym, uzmysłowić, że to relikt satanizmu i inaczej się tego nazwać nie da. Aczkolwiek tkwią w tym pewne uproszczenia, no cóż, takie mamy czasy, że bez tabloizacji ani rusz.

      Usuń
    3. PS. Zdaję sobie sprawę, że użycie słowa satanizm jest nadużyciem i jest nieadekwatne, ale jakiego innego słowa użyć, aby określić nie tyle świadomą, co mimowolną cześć oddawaną szatanowi, poprzez przypisanie mu wartości, których nie posiada?
      Zdaję sobie również sprawę z tego, że przy przebudowie ideologicznej należy baczyć, aby nie wylać przysłowiowego dziecka z kąpielą.

      Usuń
  18. Doceniam fakt, że to św. Augustyn jako pierwszy dostrzegł źródło zła jako brak dobra. Jednakowoż, żyjemy w XXI wieku i z dziejów ubiegłego wieku dostrzegamy również, że źródłem jeszcze większego zła, jest narzucanie owego dobra siłą. Zło zatem nie bierze się tylko z braku dobra, ale bierze się również z pychy, że posiadamy jedyną receptę na dobro. Tym bardziej trzeba uważać, gdzie tkwią źródła owej recepty na dobro. Bo jeśli źródłem tej recepty jest sam Bóg, to zauważ, nie protestuję, ale jeśli tym źródłem recepty na dobro jest jakikolwiek filozof, myśliciel, a nawet święty, to mam prawo do poważnych wątpliwości. Jeśli jednak źródłem owej recepty na dobro jest myśl satanistyczna, to pozbywam się wszelkich wątpliwości na rzecz pewności, którą Ty nazywasz pychą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku, niezbyt dobrze to zrozumiałeś: tak, jak ciemność jest brakiem światła, tak zło, jest brakiem dobra. A więc to nie jest tak, brak dobra jest ŹRÓDŁEM zła - brak dobra jest złem.
      Postaraj się to przetrawić, a zrozumiesz fundament etyki chrześcijańskiej. Zrozumiesz m.in. to, dlaczego mówimy, że zło jest tam, gdzie człowiek nie dopuszcza Boga do siebie - może takie zdanie wygląda, jak komunał, ale jednak posiada całkiem namacalną treść.

      Usuń
  19. I aby nie było wątpliwości doceniam również fakt, że to Kościół Katolicki walczył z Manichejczykami, gdyż to myśl manichejska przenikała myśl europejską poza Kościołem i należy tylko żałować, że ta rozprawa choć oczywista z punktu widzenia ideologicznego , nie dokonała się w pełni, natomiast świetne uzupełnienie tematu i może właściwsza baza do dyskusji tutaj:
    http://www.oaza.pl/cdz/index.php/pl/plciowosc/150-walka-kociola-o-godno-ludzkiej-pci.html

    ale wybacz Leszku, utknęliśmy na skojarzeniach, a nic nie poradzę, że mam takowe jakie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głowy za to nie dam (bo jak mówię, historykiem Kościoła nie jestem), ale wydaje mi się, że był taki moment w historii Europy, że manicheizm był bardziej popularny od samego chrześcijaństwa. Trudno więc się dziwić, że miał wpływ na tzw. religijność ludową. Zresztą nawet czyste pogaństwo również pozostawia swój ślad (może nie w głoszonych poglądach, ale w zwyczajach) - klasyczny przykład gałązki brzozy z ołtarzy na Boże Ciało. Ale choćby z tego linka, który podałeś, widać wyraźnie, że sama myśl chrześcijańska całkiem skutecznie się przed tym broniła. I na pewno św. Augustyn miał wielki w tym udział - właśnie to, że najpierw był jednym z nich, potrafił utrafić we wszystko, co stanowiło rzeczywiste zagrożenie.

      Usuń
  20. Zbyszku, może byś powiedział jasno o co Ci chodzi z tą etyką chrześcijańską? Bo obaj kluczycie wokół jakiegoś osobistego tematu i nic z tego nie wynika. Leszek - wiem chce być ksiedzem. A Ty co? Chcesz miec kilka żon?
    Sorry , że tak obcesowo, ale może ewentualna odpowiedź rozjaśni nieco konteksty tej zawoalowanej wymiany zdań i rzuci światło na całość.
    Izabela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izabelo, chciałem te prawie ćwierć wieku temu (nb. pisałem to w okresie, w którym byłem bezrobotnym i miałem problemy w znalezieniu pracy; Pan tak prowadzi, by nawet takie pragnienia nie były jedynie jakąś abstrakcją) - dziś wiem, że pewnie byłbym kiepskim księdzem, o czym świadczy choćby kondycja mojego bloga.

      Usuń
    2. No i bardzo dobrze, że nie miałeś szans spełnienia tego pragnienia, bo to nie było powołanie, lecz sposób na bezrobocie, na problemy i na zaspokojenie swego "ego".
      Celibat to między innymi oddanie siebie całego Bogu przy składaniu przysięgi; podobnie jak ja ślubowałam mężowi "celibat" wobec innych chłopów :)

      Usuń
    3. Basiu, co Ty za bzdury wypisujesz?! Jakie ego? Jaki sposób na bezrobocie? Kobito, pomyśl czasami, zanim coś napiszesz. Czy nie rozumiesz, że Bóg nade wszystko przemawia poprzez wydarzenia? Pytania generalne dotyczące możliwych dróg życia człowiek zadaje Panu wtedy, gdy sam stoi na rozdrożu (a nie wtedy, gdy jest rozpędzony na jakiejś autostradzie). A czy Ty w ogóle sądzisz, że ja mogłem przypuszczać, że to zrodzi jakiekolwiek reperkusje? - przedstawiłem swoje marzenia, ale niczego po tym się nie spodziewałem, a już w szczególności tego, że zostanę księdzem. I kompletnie nie przewidywałem takiej akcji podpisów! Ale też i sama pomyśl, ile podpisów można by było zebrać teraz (nawet jakby wszyscy pątnicy się podpisali i to ze wszystkich pielgrzymek diecezjalnych) - jak by było kilkadziesiąt tysięcy, to góra, a wtedy było 10 razy tyle! (to było następnego roku po spotkaniu JPII z młodzieżą na Jasnej Górze)
      Basiu, ja byłem tylko pionkiem, który napisał o swoich marzeniach i tyle - tylko do tego byłem potrzebny Duchowi Świętemu. Całą resztę Duch Święty wykonał z zupełnie innymi ludźmi.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Leszku - odnośnie celibatu kapłana [pomijając wątki osobiste] w Piśmie Św. tak to zostało ujęte;'
      " Nikt nie może dwom panom służyć...."
      Wiara, która jest przylgnięciem do Chrystusa jako jedynego Pana i jedynej naszej miłości, wymaga zwrócenia się ku Niemu jako najwyższej wartości. Całkowite przylgnięcie do Chrystusa wymaga wolności serca.
      Nic więcej już nie powiem abyś mi nie zarzucał, że bzdury wypisuję. Owszem - Bóg przemawia przez wydarzenia, ale my nie zawsze potrafimy je odpowiednio zinterpretować. Jeśli coś jest wolą Boża to ziści się, a jakie są owoce Twojego postulatu - czy celibat kapłanów został wprowadzony w KK ? skąd pewność że to była podpowiedź Ducha Św. a nie ducha złego? ilość podpisów jeszcze NIE świadczy o woli Bożej, lecz MOGŁO to MIEĆ PODATNY GRUNT - entuzjazm, potrzeba chwili, wykorzystanie przez szatana emocji i uniesienia - mogło? ano mogło, bowiem owoców to nie wydało???
      P.S. przepraszam; to ja usunęłam poprzedni komentarz gdyż umknął mi jeden wyraz w zdaniu zniekształcając moją wypowiedź;

      Usuń
    6. Basiu, piszesz Wiara, która jest przylgnięciem do Chrystusa jako jedynego Pana i jedynej naszej miłości, wymaga zwrócenia się ku Niemu jako najwyższej wartości. Całkowite przylgnięcie do Chrystusa wymaga wolności serca., czyli uważasz, że małżonkowie, którzy się kochają, są niezdolni do tego, by kochać Jezusa, a ich wiara jest jedynie mistyfikacją!
      Basiu, Ty nic nie rozumiesz, o co w życiu chodzi :( Dla każdego (zarówno kapłana, jak i niekapłana) wszystko się zaczyna od ukochania Jezusa (i im bardziej świadomie, tym lepiej - ale nie jest to warunek konieczny). Ten kto kocha Jezusa, Jego miłość niesie do każdego napotkanego człowieka. Człowiek sam z siebie nie jest zdolny do miłości - prawdziwie kocha innych tylko Jego miłością. Jeśli Ty nie kochasz swojego męża Jego miłością, to nie kochasz go w ogóle. Jeśli on nie kocha Ciebie Jego miłością, to nie kocha Cię w ogóle. Oboje nade wszystko musicie Jego musicie kochać, jeśli chcecie siebie kochać nawzajem.
      Tym większa jest Twoja miłość do męża, im bardziej kochasz Jezusa. I z drugiej strony Twoja miłość do męża nie jest odbieraniem miłości Jezusowi, lecz jest wypełnieniem tej miłości.
      Kapłan, który żyje w celibacie, nie jest tym, który bardziej kocha Jezusa, niż ten, który w celibacie by nie żył (lecz w małżeństwie); różnica jest tylko w tym, komu i w jakich proporcjach on przelewa miłość Boga. Proszę przeczytaj to wiele razy i postaraj się zrozumieć - to jest tak dalekie od Twojego myślenie, że rozumiem, iż będzie Ci trudno to przyjąć. Aby ułatwić, zwrócę jeszcze Twoją uwagę na jedną rzecz - Jego miłość jest miłością bez jakichkolwiek granic, bez jakichkolwiek ograniczeń, jest nieskończona. W efekcie to, na ile Ty innym przekazujesz Jego miłość, zależy tylko od Ciebie, tylko od tego na ile Ty sama się otworzysz na Jego miłość. To z tego powodu tym bardziej kochasz innych, im sama bardziej się otworzysz na Jego miłość, im bardziej sama Jego kochasz.

      Usuń
    7. Jeszcze żeby nie było najmniejszej wątpliwości - to nie Twoja wina, że tak myślisz. Do dziś jeszcze słyszy się w Kościele o Bożej i o ludzkiej miłości i na Tobie ciąży to myślenie. Póki się nie zrozumie, że Bóg jest jedynym źródłem miłości, że nie istnieje nic takiego, jak ludzka miłość, to niczego się nie rozumie. Ty niczego nie rozumiesz, bo niczego nie rozumieli ci, którzy kształtowali Twoje myślenie. A więc nie odbieraj przypadkiem tego, co napisałem, że ja Ci coś wyrzucam - stwierdzam fakt, że nie rozumiesz, ale nie obarczam Ciebie odpowiedzialnością za to, że nie rozumiesz.

      Usuń
    8. "...Przemija bowiem postać tego świata. 32 Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. 33 Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, JAKBY PRZYPODOBAĆ SIĘ ŻONIE 34 I doznaje rozterki...."[1 Kor 7 - Biblia Tysiąclecia]
      Nie słyszałeś nigdy o tym, że na NIEKTÓRYCH parafiach już teraz rządzą "gospodynie" proboszcza, a nie proboszcz? właśnie teraz z tym się zetknęłam [nie w mojej parafii] i nie chcę sobie nawet wyobrażać, co by to było, gdyby to nie były gospodynie a żony :)

      Usuń
    9. A co do tego, czy rzeczywiście wypełniałem wolę Bożą, to powiem więcej (choć nie pierwszy raz) - cała moja wiedza o zbieraniu podpisów pochodzi jedynie z usłyszanych wiadomości w radio BBC, które na UKF-ie nadawało w tym czasie w Polsce. I to, że to było w ogóle związane z moim listem, wywodzi się tylko z tego, że ks. Zygmunt Malacki był Przewodnikiem Pielgrzymki Akademickiej (czyli jej głównym organizatorem), a był przy tym prałatem ks. Prymasa, a więc nie miał najmniejszych problemów w uzgadnianiu takich rzeczy (i wtedy i rok wcześniej w innej sprawie).
      To jest rzeczywiście możliwe, że zarówno ja pisząc, jak i wszyscy księża w to zaangażowani (i to ich dotyczy również wtedy, gdy akcja nie miała nic wspólnego z moim listem), w tym ks. kard. Józef Glemp (bo nie wyobrażam sobie, by taka akcja była możliwa bez jego zgody), dali się podpuścić szatanowi. Owoców nie ma, więc po prostu nie wiadomo (ale z drugiej strony, to, że tych owoców nie widać, nie oznacza wcale, że już od razu z dnia na dzień miały być widoczne; w Kościele takie zmiany przebiegają bardzo wolno).

      Usuń
    10. Basiu, ten cytat jest przecież w mojej notce i wyraźnie piszę o tym, dlaczego on był właśnie taki. Jeśli się z tym nie zgadzasz, to przekonaj mnie (i innych), że było inaczej.

      Usuń
  21. Bardzo dziękuję Leszku za szczerą odpowiedź. Czy to znaczy, że to aż tak stary post? Jeśli tak, to szkoda, że nie napisałeś go na nowo. Czytając niektóre Twoje komentarze , myślę, że byłby zupełnie inny...
    Izabela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to widać, że czytasz bardzo nieuważnie, bo w samej notce jest podany rok i miesiąc napisania tego tekstu. I umieściłem go tutaj, bo we wcześniejszej dyskusji o nim wspominałem, a że okazało się, że wcale nie zaginął, to go opublikowałem.
      I nic bym w nim nie zmienił - mnie się nie podobają teksty, jakie się w tej kwestii czasami publikuje. Odnoszę wrażenie, że ludzie cały problem traktują jako okazję do ataku na KK, a sama argumentacja jest jakaś całkiem "z boku".

      Usuń
  22. No jak to nieuważnie ?:) Przecież mówię, że to tekścik archiwalny:)
    Fakt, że wolę czytać komentarze. Ale posty też czytam! Nawet nudnawe. Pomijam tylko te erotyczne z blogów MJ.Bo strasznie mnie nudzą. Sprawdzam tam tylko, czy nadal pisze w kółko to samo. Ale niestety - tak .
    Izabela

    OdpowiedzUsuń
  23. Izabelo,
    tutaj rozchodzi się naprawdę o to, że strzępy manicheizmu rozbijają zrozumienie przesłania chrześcijańskiego, dla ludzi młodych. Bo jeśli wyświęca się siostry zakonne tylko za to, że wolały skoczyć z okna i zabić się, niż zostać zgwałcone, co będąc na ich miejscu pewnie bym zrozumiał ale idei konsekrowania takiej postawy już nie rozumiem, gdyż burzy ta postawa hierarchię wartości, to znaczy czystość ważniejsza od życia? I samo w sobie nie byłoby to problemem, ale jeśli do tego doda się to, co w imię czystości wyprawiano w Irlandii to cała idea czystości zaczyna być śmierdząca. Od początku jak mi ta idea śmierdzi, nie potrafiłem sprecyzować źródła owego smrodu, aż przypomniałem sobie słowa mego Proboszcza i odkryłem to drugie dno, czyli strukturę wierzeń manichejczyków. Aby nie było wątpliwości: poświęcenie się, wyrzeczenie się przyjemności, dobrowolna rezygnacja z uciech cielesnych jest rzeczą chwalebną, jeśli czynimy to w ofierze Bogu. Każda ofiara, czy to w postaci wstrzemięźliwości od jedzenia, alkoholu jest rzeczą cenną i to nie podlega dyskusji. Natomiast samo nazewnictwo sugerujące, że świat dzieli się na rzeczy czyste, sugeruje, że inne rzeczy są brudne, czyli złe. Gdyby tu chodziło o nawiązanie do judaizmu, nie byłoby problemu, judaizm jako religia pragmatyczna, nie takie rzeczy potrafi okrasić logiczną wykładnią, ale jakiej logiki użyć w tej postaci narzucanej przez Maniego? Nie da się. Stąd ciągnięcie tego wątku w katolicyzmie będzie zawsze budziło protesty wśród ludzi młodych, którzy zawsze dostrzegą fałsz wywodów broniących takowych koncepcji. Czystość nie jest wartością samą w sobie, ale poszanowanie drugiego człowieka i woli Boga taką wartością już są. Ciężko zatem dowodzić, że czystość pochodzi z woli Boga (pamiętając, że czystość judaistyczna ma inny charakter, owszem jest nawoływanie w Biblii do dziewictwa, ale dotyczy to tylko kobiet) skoro przeczą temu starotestamentowe teksty, skoro w ewangelii też niewiele się na ten temat znajdzie etc, a nagle staje się to pojęcie osiowym przesłaniem katolicyzmu. Skoro w tej kwestii przyznajemy autorytet Maniemu, to również zwolennicy Maniego z drugiej strony barykady na autorytet Maniego mogą się powoływać. Czyli innymi słowy przyzwalając na nadużywanie pojęcia czystości po jednej stronie barykady, dajemy argumenty drugiej stronie barykady, która to strona wchodzi w tę sferę Manichejską bezwolnie (czyli zgoda na kwestie zawarte w linku). Bowiem idea czystości w rozumieniu Manichejskim to brak poszanowania dla dzieła stworzenia, czyli brak poszanowania Boga i jego woli. Wolą Boga nie jest bowiem, by ludzie żyli w czystości, ale wolą Boga jest by ludzie się rozmnażali. Z drugiej strony ten sam manicheizm usprawiedliwia antykoncepcję, pornografię etc, byleby nie powstało nowe życie, czyli jest pośrednim ojcem cywilizacji śmierci. Otóż, zgodzisz się ze mną, że ciężko mięć tego samego ojca dla idei czystości jak i dla idei pornograficznej. Zatem jedyne rozwiązanie tego oczywistego konfliktu widzę w całkowitym odrzuceniu przez katolicyzm wszelkich idei pochodzących od Maniego, a celibat usprawiedliwiany jako życie w czystości traci dla mnie sens.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku, ale dlaczego dla Ciebie pojęcie czystości jest pojęciem statycznym? Czy naprawdę nie rozumiesz tego, że czystość powinna dojrzewać wraz z Tobą i że obowiązuje przez całe życie? Każdego. Ciebie też. Na czym innym polegała Twoja czystość, gdy byłeś nastolatkiem, na czym innym w okresie narzeczeństwa, a na czym innym teraz w małżeństwie. Przecież wcale nie uważasz, by utrzymywanie kontaktu cielesnego ze swoją żoną było nieczyste! Mało - doskonale wiesz, że to w ogóle ma się nijak do odczuwanej satysfakcji. Ale doskonale też wiesz, że to samo czynione wbrew jej woli nieczystym by już było.
      Czystość obowiązuje zawsze i każdego - i nie ma nic wspólnego z celibatem. Mieszasz pojęcia.
      Celibat jest dobrowolnym wyrzeczeniem się tego, co samo jest wartością, w imię większej wartości. To tak, jak z postem - przecież niczego złego nie ma w jedzeniu potraw mięsnych, wręcz przeciwnie. A jednak okresowo wyrzekamy się tego dla Chrystusa (a niektórzy na całe życie). Celibatu nie da się pogodzić z przekonaniem, że ciało człowieka jest siedliskiem zła - na czym by polegało nasze wyrzeczenie, jeśli wyrzekalibyśmy się czegoś, co nie jest wartością?! I pamiętaj też o tym, że to wyrzeczenie może mieć wielki sens nie tylko w przypadku kapłanów; może mieć sens nawet w małżeństwie.

      Usuń
  24. Widzę, że bardzo Cię męczy ten problem, Zbyszku. Ale zupełnie niepotrzebnie.

    Augustynowe spojrzenie na seksualność człowieka oraz na czystość od Soboru Watykańskiego II - jest już nieaktualne. Masz jednak rację , że nadal pokutuje w kościele i nawet wielu duchownych ma z tym problem.

    Ale nie takie jest nauczanie WSPÓLCZESNEGO KK na temat czystości i ludzkiej płciowości.
    Generalnie się z Tobą zgadzam, co do istoty tego komentarza . Tylko dwa zastrzeżenia- czystość jest wartością kiedy wynika z miłości. I drugie zastrzeżenie - celibat również jest wartością kiedy ma to samo źródło- miłość. Ale o tym ostatnim nie będę pisać bo zbyt to delikatna materia na tego bloga.
    Młodym ludziom może się spodoba artykuł o. Jacka Prusaka "Dlaczego Bóg lubi seks ?" zamieszczony w styczniowym numerze miesięcznika "W drodze". Ciebie też zachęcam- bo autor wyraźnie się tam dystansuje od augustynowego pojmowania ludzkiej seksualności i mówi o współczesnych poglądach katolikow na ten temat. Różnych poglądach: tych "manichejskich", ale także tych , które sam reprezentuje. Artykuł miejscami pisany skrótami myślowymi, ale mimo to warto przeczytać
    Izabela
    P.S A o tych zakonnicach nie słyszałam- ale w wielu zakonach żeńskich panuje taki obskurantyzm i koltuństwo, że wszystko jest możliwe. Tylko mała poprawka - nikt ich NIGDY nie wyświęca. Mogą tylko złożyć śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. To się nazywa konsekracja. ślubują tez życie zgodne z radami ewangelicznymi. Ale jak pokazuje obserwacja życia wielu zakonnic- często jest ono kpiną z ewangelii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izabelo - Ty patrz siebie, aby to Twoje życie nie było kpiną z Ewangelii; a od życia zakonnic wara; to one będą zdawać rachunek ze swego życia przed Bogiem, a nie przed Tobą; czy Ty wiesz co to POKORA? Proszę bacz abyś to nie Ty była posądzona o "obskurantyzm i kołtuństwo" - interesuj się sobą a nie tym co panuje w zakonach, bo to nie Twoja rola i nie Twoja sprawa. Pokora powściąga pychę we wszelkich jej przejawach (pycha to przewrotne umiłowanie siebie,
      przepaska na oczach zasłaniająca prawdę, pycha odrzuca pouczenia i ciągle dyskutuje...
      Święci mówią o pokorze jako o
      chlebie, który należy spożywać z każdą potrawą.

      Usuń
    2. Szanowna aisaB!
      Życie wielu , choć nie wszystkich , zakonnic, jest dla mnie ZGORSZENIEM.

      A znam te panie bardzo blisko!
      I nie zamierzam zamykać oczu na ewidentne zło, bo to generuje jeszcze większe zło.

      Dlatego wybacz- ale nie Ty będziesz mi wyznaczać drogi mojego życia i pouczać o życiowych postawach
      .
      Ja nie życzę sobie rozmów z Tobą i mówię to wprost- bo widzę, że inaczej nie dociera.
      Postaraj się to uszanować, jeśli Cię na to stać
      Izabela

      Usuń
    3. Szanowna Pani Izabelo!
      Spieszę Panią zapewnić, że nikt tu nie zamierza wybierać Pani dróg życiowych ani pouczać w kwestii życiowych postaw - dopóki podczas afiszowania się z w/w nie zaczyna Pani obrażać innych. Zapewniam Panią również, że Pani niechęć do rozmowy z pewnymi osobami jest przez nie w pełni odwzajemniona, nie musi więc Pani podkreślać, z kim Pani sobie nie życzy rozmawiać. Jednakże są to osoby, których kultura osobista stoi na bardzo wysokim poziomie, dlatego odnosząc się do tych Pani wypowiedzi, z którymi się absolutnie nie zgadzają, zwracają się bezpośrednio do Pani, a nie bezosobowo gdzieś w przestrzeń. I mają do tego pełne prawo - to jest BLOG, Szanowna Pani Izabelo, jeśli życzy sobie Pani dyskusji z jedną wybraną osobą, dyskusji, do której nikt nie będzie się wtrącał, proponuję przejść na priv.
      Pozdrawiam wszystkich.

      Usuń
    4. No comment....
      Izabela

      Usuń
    5. No i bardzo mnie to cieszy, bo zdecydowanie zaczęłaś przekraczać granice.

      Usuń
    6. Nie wiem co Cie tak cieszy, bo nieakceptowanie obłudy i podłości NIEKTÓRYCH zakonnic jest tylko nazywaniem zła po imieniu. Ja tego zła doświadczyłam i patrzę jak doświadczają tego inni ludzie. Właśnie od zakonnic. Krytykę własnego zachowania te osoby nazywają atakiem na kościół . A to jest już nadużycie.
      Rozumiem, że wielu katolików chce widzieć w zakonnicach wzór. Ty też. Ja również bym chciała. Ale niestety fakty mnie z tego pragnienia wyleczyły. Z litości dla tych osób nie podam nazwisk, ani nazw zgromadzeń.
      Co do aisaB- nie chce z nią rozmawiać ponieważ jej bezpodstawne i nieprzemyśalne ataki sA mi niepotrzebne a jej oceny są niczym nie uzasadnione i nieprzemyślane.
      Dlatego tez uważam , że najlepszym wyjściem będzie nieprowadzenie z ta osoba żadnych rozmów.
      A Ty powstrzymaj się od oceny innych, bo znowu blog opustoszeje.
      Izabela

      Usuń
    7. Izabelo a nie uwazasz ze blog nie jest dobrym miejscem na zalatwianie osobistych sporow.Takie rzeczy zalatwia sie chyba z osobami zaintere sowanymi.m

      Usuń
    8. Izabelo, nie oceniam Ciebie - ucieszyłem się jedynie z Twojego ZACHOWANIA, że nie zamierzałaś tu dowodzić swoich racji. I jak nadal będziesz tak do sprawy podchodzić, to będzie to dla mnie bardzo miłe :)

      Usuń
    9. IGO; "m.." Leszku - spoko! przepraszam Was, że z mego powodu musieliście narazić się na niemiły kontakt z tą Osobą; od dawna ignorowałam komentarze Izabeli, lecz tym razem nie mogłam się powstrzymać, by nie zwrócić uwagi, że na blogu nie atakuje się i nie oczernia zakonnic; w dodatku nie mając zielonego pojęcia co miał na myśli Zbyszek. Izabela skorzystała z okazji, aby ulać tutaj trochę swej żółci na zakonnice z powodu osobistych konfliktów. To był wyraźny atak na zakonnice. Nie pozwolę kalać i oczerniać na blogu zakonnice, tylko dlatego, że ktoś ma jakieś "wąty" do nich. One mają swoich przełożonych więc jeśli ktoś czuje się zgorszonym postawą jednej czy drugiej zakonnicy, to niech to załatwia zgodnie z zaleceniami Pisma Św. tym bardziej że Izabela uważa siebie "oblataną" w tej dziedzinie; o mnie może wypisywać różne brednie, ale oczerniać bliźniego na blogu, tylko dlatego, że ktoś pozjadał wszystkie rozumy i wydaje mu się że ma patent na rację, nie pozwolę ;

      Usuń
    10. Basiu!
      Jasne, że spoko ;)
      Po prostu czytam sobie Waszą naprawdę bardzo interesującą dyskusję, a tu taki dysonans... No "nie strzymałam" :))
      Pozdrawiam!

      Usuń
    11. Dalej trzymam sie Basiu wersji ze prywatne zale i animozje zalatwia sie osobiscie miedzy soba a nie na portalach spolecznosciowych.pozdr.m

      Usuń
  25. „Złu można stawić opór nawet gołymi rękoma, zbrojni wyłącznie własną wiarą” – tak o męczeńskiej śmierci pięciu zakonnic wyniesionych dziś w Sarajewie do chwały ołtarzy mówi prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Uroczystości beatyfikacyjne na stadionie olimpijskim w Sarajewie zgromadziły ponad 20 tys. wiernych nie tylko z Bośni i Hercegowiny. Ogłoszone błogosławionymi Chorwatka (Jula Ivanišević), dwie Słowenki (Krizina Bojanc i Antonija Fabjan), Węgierka (Bernadeta Banja) i Austriaczka (Berchmana Leidenix) zginęły w grudniu 1941 r. z rąk serbskich czetników w Pale koło Sarajewa. Mimo rosnącego wojennego zagrożenia siostry ze zgromadzenia Córek Bożej Miłości nie zgodziły się opuścić potrzebujących, którym od lat służyły. Byli wśród nich zarówno katolicy, jak prawosławni i muzułmanie.

    Zakonnice uprowadzone z własnego klasztoru gnane były przez kilka dni po śniegu i na mrozie. Kiedy pijani oprawcy zaczęli im ubliżać, namawiać je do zdjęcia habitów i wreszcie chcieli je zgwałcić, siostry wyskoczyły przez okno z okrzykiem: „Jezu, ratuj nas”. Ranne zakonnice czetnicy dobili nożami, a ich ciała zepchnęli do rzeki Driny. Odtąd nazywane są „Drińskimi męczennicami”. Piątą i najstarszą z sióstr, którą wcześniej ze względu na stan zdrowia odłączono od grupy, czetnicy zamordowali w lesie. Wieść o śmierci zakonnic rozeszła się po całej Bośni i Hercegowinie, gdzie uznane one zostały za świadków miłości większej niż lęk, cierpienie i śmierć.

    Jak powiedział Radiu Watykańskiemu prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, kard. Angelo Amato, „te pięć zakonnic ogłoszonych dziś błogosławionymi pokazuje, że złu można stawić opór nawet gołymi rękoma, zbrojni wyłącznie własną wiarą. Można zwyciężyć zło, dając się nawet zabić, ale nie ulegając groźbom. Męczennicy umierają, ale pozwalają rozkwitnąć na nowo człowieczeństwu. Dziedzictwem męczenników nie jest odwet na oprawcach, ale ukazanie wielkości Boga, która daje ofiarom siłę przebaczenia, miłowania i modlitwy za swych oprawców. W piekle stworzonym przez człowieka poprzez łagry, gułagi, obozy pracy i wojny męczennik odpowiada wezwaniem nieba, pokoju między narodami i braterskiej wspólnoty”.

    Aby nie wyszło, że się czepiam, ale zadaję sobie pytanie, czy gdyby je siłą zgwałcono a następnie zabito, czy również by je wyświęcono?


    Tekst pochodzi ze strony http://pl.radiovaticana.va/news/2011/09/24/sarajewo:_beatyfikacja_pi%C4%99ciu_zakonnic,_m%C4%99czennic_drugiej_wojny/pol-523359
    strony Radia Watykańskiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co, może wiesz, że by nie wyświęcono?
      Nie stosuj takich chwytów, bo nic z nich nie wynika.

      Usuń
    2. Leszku, pewności nie mam, bo pytania co by było gdyby, zazwyczaj są bez sensu, ale skoro twierdzisz inaczej, skoro masz dobre kontakty z Barką, to może Barka zdradzi Ci co to jest POLITYKA konsekracji i jaki jest do niej klucz oraz poda Ci mnóstwo przykładów obalających moją tezę, a ja nie jestem wybredny, wystarczy mi tylko jeden, zgodnie z zasadą, że jeden lub dwa przykłady obalają tezę,

      Usuń
    3. pytania co by było gdyby, zazwyczaj są bez sensu - i pozostańmy przy tym. Stosujesz tu chwyty, z których nic nie wynika.

      Usuń
  26. Leszku, po prostu staram się nie być brutalny. Bowiem z faktu, że czegoś szukałem, a nie znalazłem, nie można wyprowadzić wniosku, że tego nie ma. Ale Ktoś, Kto zna się na historii Kościoła, Ktoś kto ma wiedzę, niewątpliwie ułatwiłby odnalezienie tego czegoś. Z drugiej strony, z tego co znalazłem, gdyby to przeanalizować, można by wyprowadzić pewne brutalne wnioski. Tylko po co? Świat żyje półprawdami, jedni, którzy znają połowę prawdy, nie chcą poznać tej drugiej połowy, zaś drudzy, którzy znają drugą połowę prawdy, nie chcą się zmierzyć z tą pierwszą. Stąd lewica nigdy nie porozumie się z prawicą, biedny z bogatym, wierzący z ateistą. Bowiem, przyznam się szczerze, rzeczywiście jest tak, że im wie się więcej, tym nie jest łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  27. Pani Izabelo !!!! Jestem siostrą zakonną i bardzo mi przykro, że wypowiada się Pani na temat osób zakonnych w tak paskudny sposób. Przykro mi, że zaśmieca Pani tak poważny blog Leszka sprawami , o których widzę, że nie ma pani zielonego pojęcia, tylko roznosi Pani plotki. Będę pamiętać w modlitwie za panią o opamiętanie sie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siostro Marto! Wierzę, że Siostra jest wzorową zakonnicą i jako taka może czuć się niekomfortowo. Czytam siostry komentarze , obserwuję dyskretne zachowanie na blogu- i jak pisałam wcześniej jestem dla Siostry pełna podziwu. Właśnie za dyskretne i wyważone zachowanie. Dlatego też zdecydowałam się Siostrze odpowiedzieć:
      proszę nie odnosić moich słów do siebie. Wielokrotnie zresztą zaznaczałam , że moje słowa, dotyczą niektórych zakonnic.
      TYM NIEMNIEJ CHOĆ NIE ODNOSZĄ SIĘ DO SIOSTRY- SĄ PRAWDZIWE.
      Wszystko, co napisałam widziałam, doświadczyłam i nadal to obserwuje.I nie są to tylko moje obserwacje.
      JEST TO PRAWDA
      Dlatego proszę się powstrzymać przed określeniami typu "zaśmiecanie bloga" bo prawda nie jest nigdy zaśmiecaniem. Zresztą , jeśli Siostra prześledzi dyskusje to zapewne zauważy, że moje uwagi są tylko potwierdzeniem słów innego rozmówcy.

      Ja jako tzw.osoba świecka nie muszę mieć "zielonego pojęcia " o życiu zakonnym , ale to co widziałam zupełnie mi wystarczy by stwierdzić, że niektóre siostry krzywdzą ludzi i obrażają Pana Boga . Co jeszcze bardziej nas ( bo wielu ludzi na to patrzy) martwi to fakt, że nic się z tym nie da zrobić, bo przełożeni nie reagowali.

      Z przykrością muszę też Siostrę powtórnie zapewnić, że to nie są plotki. Tylko fakty, na które patrzyłam.

      Ale zostawmy już ten przykry temat- mimo wszystko bowiem wierzę , że są też dobre zakonnice.

      Za każdą sz cz e r ą modlitwę dziękuję. Ja ze swej strony również obiecuję modlitwę. I to jest ten pozytywny skutek naszej wymiany zdań.
      Izabela

      Usuń
    2. Izabelo, ale ja również Ciebie proszę, byś więcej w ten sposób się nie wypowiadała - dlatego zresztą bardzo mnie ucieszyło, że nie starałaś się dowodzić swoich racji.

      Usuń
    3. Myślę, że ten temat na tym blogu został już wyczerpany. .

      Konsekwentnie ignorowałam obraźliwe uwagi.
      Izabela


      .

      Usuń