sobota, 17 stycznia 2015

Bóg zaś i Pana wskrzesił, i nas również swą mocą wskrzesi.

(13) Pokarm [jest] dla żołądka, a żołądek dla pokarmu. Bóg zaś unicestwi jedno i drugie. Ale ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała. (14) Bóg zaś i Pana wskrzesił, i nas również swą mocą wskrzesi. (15) Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa? Czyż wziąwszy członki Chrystusa, będę je czynił członkami nierządnicy? Przenigdy! (16) Albo czyż nie wiecie, że ten, kto łączy się z nierządnicą, stanowi z nią jedno ciało? Będą bowiem – jak jest powiedziane – dwoje jednym ciałem. (17) Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem. (18) Strzeżcie się rozpusty! Bo czyż jakikolwiek grzech popełniony przez człowieka jest poza ciałem? Lecz [ja wam mówię], kto grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy. (19) Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? (20) Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele! (1 Kor 6)

(Dzisiejsze czytanie nie zawiera 16-tego wersu, ale myślę, że lepiej przedstawić pełen tekst - myślę, że cały tekst będzie idealną ilustracją tego, o co tak walczył Zbyszek przy poprzedniej notce). 
To bardzo ważne, że Bóg wskrzesi nasze ciała, tak jak wskrzesił ciało Jezusa - pogarda dla ciała jest sprzeczna z chrześcijaństwem i właśnie to dzisiejsze (drugie) czytanie jednoznacznie to obrazuje. Nasze ciała są tak samo ważne, jak ciało Jezusa, nie stanowią jedynie jakiejś przejściowej powłoki potrzebnej tylko na tym świecie - gdyby tak było, nie byłyby przewidziane do wskrzeszenia! A jednak będą one wskrzeszone (choć przy tym przeobrażone - co wynika z tego, że będzie to już po końcu świata). Nasze ciała są tak samo ważne, jak nasze dusze - zresztą czyż nie znamienne są tu słowa Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie?
W konsekwencji jest rzeczywiście tak, iż poprzez nasze ciała wyrażamy w mowie ciała naszą miłość - miłość ma obejmować całego człowieka, a więc i jego ciało. Miłość, która nie wyraża się w mowie ciała, jest jakaś ułomna - i czy w ogóle można ją nazwać miłością? (i być może Izabela ma rację poddając w wątpliwość, czy ja kiedykolwiek kochałem i byłem kochany)
Oczywiście ta mowa ciała musi być stosowna do tego, kim są ci ludzie, którzy się kochają - inne gesty w mowie ciała przekazujemy swoim rodzicom, inne oni nam, a jeszcze inne, gdy rodzi się między nami miłość, inne, gdy stajemy się narzeczonymi, a jeszcze inne, gdy jesteśmy już mężem i żoną. Każda z tych miłości ma swój język mowy ciała - każda swój, ale co równie ważne - każda ma. 
Gdy nasza mowa ciała staje się kłamstwem, to do tej osoby odnieść trzeba ten pominięty wers 16, ale jeśli nasza mowa ciała będzie wyrażała tę samą miłość, którą przeżywamy w warstwie emocjonalnej oraz w warstwie wolitywnej (czyli własnym rozumem wybieramy tę miłość), to z kolei wówczas do tej osoby odnosić się będą te ostatnie słowa: Chwalcie więc Boga w waszym ciele!
Miłość od Boga pochodzi i do Boga nas kieruje - miłość wyrażana w mowie ciała, o ile tylko nie jest kłamstwem, jest właśnie chwałą Pana!





40 komentarzy:

  1. Nie widzę żadnej sprzeczności z tym co pisałem poprzednio. Rozpusta wynika z nierządu i rzeczywiście wielokrotnie w historii KK było tak, że próbował dowodzić, że małżeństwo w pewnych warunkach jest równoznaczne z nierządem, co było totalną bzdurą, z której na całe szczęście po cichu KK się wycofał. Zatem, powoływanie się na ten tekst, bez rozumienia judaizmu nie bardzo ma sens w dowodzeniu, że wszelka przyjemność jest rozpustą. Natomiast niewątpliwie mamy wytyczone granice owego korzystania z przyjemności, których przekroczyć nam nie wolno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku, znajdź choćby jedną moją wypowiedź, że wszelka przyjemność jest rozpustą. Rozpustą jest wówczas, gdy mowa ciała jest kłamstwem.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku, nic a nic nie zmienia to wymowy. Ale po kolei - zacznę od kuchni przygotowywania notek. Zaglądam na opokę, by stamtąd wziąć, co na daną niedzielę przypada. Same teksty kopiuję jednak z http://biblia.apologetyka.com/, bo tam mam oznaczany każdy wers. No i w tym czytaniu było o tyle nietypowo, że jeden wers był opuszczony. Czy ten opuszczony wers zmieniał wymowę? - nie, bo chwilę dalej ten wątek jest rozwinięty, gdy mowa o rozpuście - tu ta rozpusta jest po prostu opisana. Ja oczywiście również mógłbym opuścić ten wers, ale u mnie byłoby to bardzo widoczne właśnie ze względu na to, że w notce ową numerację umieszczam. Do tej pory, gdy fragmenty były opuszczane, sam również opuszczałem, ale takie różnice zazwyczaj dotyczą kilku wersów - tu różnica była tylko jednego, a przy tym ja to umieszczam jako notkę (w kościele tylko słyszy się ten tekst), a więc każdy, gdy się pogubi w zrozumieniu, wróci i jeszcze raz przeczyta te słowa (w kościele słuchając czytania na to szans nie ma). Innymi słowy proszę się nie doszukiwać jakiejkolwiek manipulacji w doborze czytań - bo takich w ogóle nie ma!
      To, że nie ma wersu 12 też nie jest jakąkolwiek manipulacją. Rozwinięcie tej myśli jest przecież w następnych wersach. Ktoś może być jednym ciałem z nierządnicą, bo Bóg nikomu nie odebrał jego wolności, ale to nie oznacza, że to będzie dla niego z jego korzyścią - bo to będzie właśnie owa rozpusta, a więc grzech przeciw własnemu ciału (w którym zamieszkał Duch Święty). To złączenie w jedno ciało (o którym mowa w 16 wersie) nie jest głoszeniem chwały Panu, jakim by było gdyby to była jego żona (bo używając mojego języka ta jedność jest kłamstwem w mowie ciała - nie jest kłamstwem tylko w małżeństwie, bo tylko w małżeństwie ta miłość jest tak samo nierozerwalna w warstwie woli, jak jest nierozerwalna w mowie ciała).

      Usuń
    2. No to się okazało, że zanim zdążyłem napisać odpowiedź, Ty zdążyłeś usunąć swój komentarz. Nie będę go przywracał - myślę, że wystarczy jak Ty będziesz miał odpowiedź na swoje wątpliwości.

      Usuń
    3. Sorki, za usunięcie poprzedniej wersji, ale akurat jednocześnie wpadliśmy na bloga.

      Usuń
  3. Jeśli dodamy do tego tekstu Pawła pierwsze zdanie, " Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę." to wtedy ta całość nabiera nieco innego charakteru. I tak to jest z czytaniami w KK. Musieli to pierwsze zdanie usunąć. Również Tobie ten wers 12-ty widać zawadza. Ale właśnie dokładnie mi o to chodzi. Gdy w starożytności wiedza na temat sensu pewnych fizjologicznych czynności nie była znana, ciężko było tamtejszym myślicielom zrozumieć sens czynności, absurdalnej według ówczesnego rozeznania, stąd tamtejsze zakazy. Z drugiej strony zawsze mnie to fascynowało, że Biblia szczegółowo rozprawiająca i zakazująca noszenia ubrań z różnych przędz, nagle "przeoczyła" tak powszechną istotną kwestię. Zatem przeoczyła, czy celowo nie został ten zakaz wprowadzony. Ponieważ uznaję zasadę celowości więc nie widzę tutaj miejsca dla swobody interpretacyjnej. Co gorsza, jeśli dowodzę korzyści płynące z owej czynności, korzyści poparte badaniami naukowymi, to skłaniam się ku termu 12 wersetowi, pamiętając jednak, aby naukowe badania nie posłużyły oddaniu się w niewolę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku usunięta wersja pytania nie była tak odleciana, jak ta druga. Do tej drugiej zwrócę Ci tylko uwagę, że nazwa onanizm wzięła się od imienia Onana. Chcesz powrotu do judaizmu, to przyjmij do wiadomości, że to jest po prostu grzech, który w judaizmie był dawno napiętnowany.

      Usuń
  4. Leszku, Biblii nie czytałeś, czy terminów z seksuologii nie trawisz? Rzeczywiście, w judaizmie było tak, że tak samo jak w Grecji, były przeróżne teorie a wzajemne wpływy myśli greckiej przenikały się z myślą judaistyczną i przyznaję, że generalnie każda utrata nasienia była uznawana za niepowetowaną stratę, gdyż "naukowe" wtedy teorie mówiły, różne dziwne i śmieszne z punktu naszej wiedzy rzeczy.

    Ale bez urazy Leszku, nie odróżniać stosunku przerywanego którym się wsławił Onan od masturbacji to już lekkie przegięcie. Zresztą, trudno oddzielić co tak naprawdę Bogu w Onanie się nie podobało, czy chodziło rzeczywiście o "zmarnowanie" nasienia, czy bardziej o złamanie prawa lewiratu. Zresztą, wybacz, ale takie teksty powinieneś znać:
    http://www.apologetyka.katolik.pl/inne-polemiki/209/1377-grzech-onana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku, znowu się okazuje, że to co mówisz, zależy od tego, czy pomaga w obronie tezy, iż onanizm nie jest grzechem. Twoje zachowanie jest dokładnie takim samym zachowaniem, jakie charakteryzuje tych, którzy pozostają w nałogu - robią wtedy wszystko, by zanegować fakt pozostawania w nałogu, a zarazem by wykazać, że ich postępowanie jest jak najbardziej racjonalne.
      i jeszcze raz przypominam, że grzech dokonywany w nałogu jest grzechem powszednim - wymaga jednak uznania, że to grzech oraz uznania, że się jest w nałogu i podjęcia w związku z tym jakiś działań.
      Sam sięgnąłeś do 12-go wersu z tego listu. Wszystko, co było do powiedzenia, już było powiedziane - Ty niczego więcej nie powiesz i od nas niczego innego nie usłyszysz. Pora poważnie potraktować te słowa, o które sam się upomniałeś Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. Nałóg to niewola i tylko prawdziwie oddając się Jezusowi można się z niego wyzwolić.

      Usuń
  5. Leszku, czepiam się słówek, ale definicja nałogu jest inna. Możesz to nazywać używaniem, używką, no nawet ewentualnie rozpustą. W nałogu istotą jest szkodliwość. Trzeba wykazać szkodliwość owego czynu. Gdybyśmy żyli w XIX wieku, dla poparcia swoich tez miałbyś pracę Samuela Auguste Tissota " L'onanisme et l'Avis au peuple sur sa santé,"

    Według niego nie ma żadnej choroby, której nie można wywieść z masturbacji, jest ona bowiem przyczyną impotencji, niepłodności, suchot, epilepsji, reumatyzmu, ślepoty, rzeżączki, zaparć, hemoroidów, obłędu, niedorozwoju umysłowego, przedwczesnej śmierci lub samobójstwa.

    Dziś możemy sobie żartować z tej pracy, ale wywarła ona silny wpływ na postrzeganie masturbacji jako poważnej choroby, dewiacji i nasze dzisiejsze postrzeganie dalej jest przesłonięte tą optyką. Ponieważ Leszku, twój Blog nie jest blogiem seksuologicznym, tylko blogiem religijnym to bardzo proszę Ciebie nie ucz mnie czym jest definicja nałogu bo doskonale ją znam. Dopóki jakaś czynność nie doprowadza do upośledzenia innych czynności, dopóki nie jest czynnością absorbującą czas potrzebny na inne ważne życiowe kwestie, dopóki nie upośledza zdrowia, nie wyniszcza organizmu i nie niszczy duchowej warstwy człowieczeństwa, to nałogiem to coś nie jest. Prędzej definicję nałogu wyczerpują nasze dyskusje w internecie. A ponieważ blog jest religijny, więc jednak chce mieć uporządkowaną kwestię w dziedzinie nazwijmy ją duchowej. A tutaj jest problem dużo szerszy.

    Pierwszy problem, to problem rozdziału między to co czyste, a to co nieczyste. Wykazałem, że nadużywanie tych pojęć niesie za sobą niebezpieczeństwo uznania, że świat materialny nie został stworzony przez Boga, gdyż wszystko co stworzone przez Boga jest czyste, tylko wymaga przyjęcia koncepcji, że świat został stworzony przez szatana. Wybacz, ale to już nie jest chrześcijaństwo.

    Drugi problem, po co Bóg stworzył człowieka istotą cielesną, z jego biologią, z całą fizjologią, z pożądliwością etc.i czy jest jakakolwiek sprzeczność natury cielesnej z naturą duchową. Gdyby była takowa sprzeczność to dowodziłaby hipokryzji Boga, a tego dowodzić nie chcemy. Zatem musimy szukać równowagi między naszą biologią i naszą duchowością uznając, że jeśli coś jest sprzeczne pomiędzy biologią i duchowością, to owa sprzeczność nie jest działaniem Boga, ale wynika z naszej niewiedzy albo z naszej nadgorliwości. Tuta zresztą podoba mi się koncepcja, którą często powołujesz, że naszym zadaniem jest umiejętność szukania i uczenia się miłości. Wtedy znika wiele sprzeczności.

    I wreszcie to zdanie, które jest ważne: "nie samym chlebem człowiek żyje".
    Istotą tego zdania jest to, aby człowiek w pogoni za przyjemnościami nie zatracił kontaktu z Bogiem, ale sugestia, że każda pogoń za przyjemnością zatraca wieź z Bogiem, jest sugestią, że człowiek chleba nie potrzebuje, a to też nie jest chrześcijaństwo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Problem jednak w tym, że jeśli coś ma głęboki sens biologiczny, ewolucyjny, nawet jeśli to wydaję się nam paradoksalne, nielogiczne i dodatkowo sprzeczne z powszechnym odczuciem tego co jest moralne, to niewątpliwie jest to problem. Bowiem można dowodzić sens biologiczny małżeńskiej zdrady, ale etycznie tego obronić się nie da. Zatem niewątpliwie są sytuacje w których biologia staje w jawnej sprzeczności z etyką, bowiem istotne jest to, że człowiek oprócz bycia istotą biologiczną, jest również istotą społeczną, a dla człowieka religijnego również dzieckiem bożym, ale jeśli takowa sprzeczność moralna/etyczna istnieje, to wymaga ona wyjątkowego uzasadnienia. Otóż, wielu ludzi kradnie, ale niewielu kradnących uznaje, że kradzież to czyn moralnie usprawiedliwiony. I to nie jest tak, że powszechność jakiegoś czynu może służyć za usprawiedliwienie, ale nie jest również tak, że pewne czyny potępiane moralnie znajdują powszechne zrozumienie. Brak powszechnego zrozumienia nie zaświadcza zawsze, że ludzie są niemoralni i nie dorośli jeszcze do doskonałej moralności. Często brak owego powszechnego zrozumienia zaświadcza, że nakaz/zakaz moralny jest sam w sobie wątpliwej jakości moralnej. Ponadto niewątpliwie moralność się zmienia i coś co uchodziło za moralne kilkaset lat temu (niewolnictwo) dziś za moralne uchodzić nie będzie. Mimo wszystko, uważam, że społeczeństwa stają się coraz moralniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  7. I ostatnia kwestia, czas chyba definitywnie pożegnać się z dyskusją na ten temat, bo ta dyskusja zaczyna być już nałogowa. Bez względu na poglądy, trzeba przyznać Leszku, że chyba wszyscy uczestnicy zdali egzamin z umiejętności dyskutowania i to na trudne tematy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zbyszku, ja już naprawdę powiedziałem wszystko i Ty również powiedziałeś wszystko - wyrzucasz z siebie potok słów, ale nie ma w nich żadnych, których byś wcześniej nie mówił. Zastanów się nad tym, co tymi słowami chcesz w sobie zagłuszyć? Zastanów się, dlaczego chcesz wykazać, że onanizm nie może być nałogiem?
    Zachowujesz się naprawdę tak, jak osoba owładnięta nałogiem. Komuś, kto jest w nałogu, nikt nie pomoże, póki ta osoba sama przed sobą nie przyzna się do tego, że w tym nałogu jest - a i tak to jest dopiero początek drogi. Przynajmniej w odniesieniu do alkoholików mówi się, że wychodzi się z picia tyle lat, ile w to picie się wchodziło - nic tu nie dzieje się tu, jak za dotknięciem magicznej różdżki. A więc to długa droga. I Ty wcale nie musisz jej wybrać - tak, jak pisał o tym św. Paweł w 12-tym wersie - Bóg do niczego nie będzie Cię zmuszać. Ale przecież wiesz, że nie ma dla Ciebie lepszej drogi niż ta, którą wskaże Ci Pan. Przestań Mu narzucać swoje zdanie (bo nie jest prawdą, że Ty wiesz lepiej, niż On), lecz proś Go, by dał Ci rozeznanie. Uznaj, że nie musisz mieć wcale racji i bądź gotów na wszystko, co On Ci ześle.

    OdpowiedzUsuń
  9. Leszku, widzę, że nie załapałeś. Trudno. Zatem zakończę innym stwierdzeniem:" nie moje pchły, nie mój problem." Na całe szczęście, także nie Twój.

    Nigdzie nie sugerowałem, że onanizm nie może być nałogiem. Może i bywa nim często. By to zrozumieć polecam książkę Kazimierza Imielińskiego, "Seksuologia Kliniczna" Pozycja nieco stara, ale nie wiem, czy od tamtego czasu ukazało się coś lepszego. Odkąd wybrałem kierunek studiów, to nie śledzę bieżącej literatury z zakresu seksuologii, więc zapewne są nowsze i ciekawsze lektury. Wtedy to była jedna z podstawowych cegieł, na którą składały się także "Seksulogia społeczna", "Seksuologia kulturowa", "Seksuologia biologiczna". W każdym bądź razie te książki również uczą pokory. Pokory innego typu, ale także.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leszku, czepiam się słówek, ale definicja nałogu jest inna. Możesz to nazywać używaniem, używką, no nawet ewentualnie rozpustą. W nałogu istotą jest szkodliwość. Trzeba wykazać szkodliwość owego czynu.
      ...
      Ponieważ Leszku, twój Blog nie jest blogiem seksuologicznym, tylko blogiem religijnym to bardzo proszę Ciebie nie ucz mnie czym jest definicja nałogu bo doskonale ją znam. Dopóki jakaś czynność nie doprowadza ... to nałogiem to coś nie jest. Prędzej definicję nałogu wyczerpują nasze dyskusje w internecie.

      Zbyszku, to że nie odpowiadam na Twoje zaczepki wynika jedynie z tego, że to jest droga donikąd, ale nie oznacza to, że nie czytam tego, co piszesz. Czytam i to czytam uważnie.
      Ale bardzo mnie cieszy, że tak szybko dopuściłeś do siebie myśl, że onanizm może być nałogiem.
      Oczywiście jak najbardziej mi odpowiada to zakończenie, które proponujesz - nie moje pchły, nie mój problem. Absolutnie nie było moją intencją doprowadzanie do obnażania się ze swoich problemów.

      Usuń
    2. Napisałeś; "To bardzo ważne, że Bóg wskrzesi nasze ciała, tak jak wskrzesił ciało Jezusa..."
      Ciało Jezusa w ciągu 3 dni nie zdążyło jeszcze ulec rozkładowi, a jak będzie z naszym ciałem, które w proch się obróci, albo zostanie skremowane?

      Usuń
    3. Basiu, dla Boga nie ma niczego niemożliwego - pamiętaj przy tym, że ciała będą przeobrażone. A przy tym to nie ja zapowiadam, lecz św. Paweł: (14) Bóg zaś i Pana wskrzesił, i nas również swą mocą wskrzesi.

      Usuń
  10. Zbyszku, zrób jeszcze jeden wysiłek i porozmawiaj o tym problemie z O. Jackiem Salijem. Dominikanie czasem odwiedzają swoje klasztory w różnych miejscach Polski. W tej chwili Ojciec jest bodajże w Warszawie, ale nie unika kontaktów z ludźmi. Rozmowa z tym człowiekiem modlitwy rzuci inne światło na sprawę.
    Izabela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W klasztorze przy Freta.

      Usuń
    2. Poprzez stronę http://www.freta.dominikanie.pl/ można do niego napisać.

      Usuń
    3. Izabelo,
      Jeśli miałbym z kimkolwiek rozmawiać na ten temat, to raczej z Arturem Sporniakiem.
      Choć rzeczywiście Jacek Salij wygląda na to, że ma tęgą głowę. Mam niestety uczulenie na profesorów.

      Usuń
    4. Zbyszku, nie przeczytałeś uważnie tego, co napisała Izabela - zwróciła uwagę na fakt, iż prof. o. Jacek Salij jest człowiekiem modlitwy (czego o A. Sporniaku nie da się powiedzieć)

      Usuń
    5. Tylko o co ma się pomodlić Jacek Salij? Aby doszło do mojego spotkania ze Sporniakiem?

      Leszku, za lat kilkanaście jest spora szansa, że zrozumiesz o czym pisałem, obyś nie musiał.

      Usuń
    6. Zbyszku, dlaczego z A. Sporniakiem?
      Izabela

      Usuń
    7. Zbyszku, ja przecież jestem starszy od Ciebie - jak do tej pory raka prostaty nie miałem, to jest spora nadzieja, że nie będę miał. Połowa ludzi umiera na raka, połowa na choroby układu krążenia - ja pewnie jestem w tej drugiej grupie.

      Usuń
    8. Jak mawiał mój znajomy, każdy chce umrzeć szybko, łatwo i przyjemnie. Nie licz na zawał, bo się przeliczysz. Ponadto już pisałem, układ krążenia chroni witamina C oraz sok z granatów i jest wiele ciekawych gotowych preparatów. Przy okazji, granaty również chronią prostatę.

      Usuń
  11. Bo jest etykiem i myśli podobnie do mnie. Chodzą mi po głowie różnorodne pomysły, czas może jakiś pomysł wcielić w życie. A jedną z rzeczy którą chciałbym skonsultować to: etyka wolności, rzecz w tym, że wszystkie systemy etyczne bazują na dość wydumanych pojęciach, natomiast mnie zaintrygowała kwestia, czy nie udałoby się stworzyć zgrabnego systemu etycznego przy minimalnych założeniach, w tym jednym podstawowym, czyli jedynie z podstawowego prawa, a mianowicie z prawa do wolności z trzema tylko klauzulami rozszerzonymi o pojęcie dobra wspólnego, poszanowania cudzej wolności wraz z obowiązkiem walczenia o nią, i z jedynego obowiązku, obowiązku solidarności.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo piękne pomysły, ale z etyką to jak Ci zapewne wiadomo, jest tak, że wielu ją tworzy a niewielu chce przestrzegać. Bo niestety więcej jest ekstremalnych egoistów niż dobrych i prawych ludzi.

    Z tym Sporniakiem natomiast jest jeszcze inny problem- bo jeżeli on myśli tak jak Ty to nie przekroczysz granic samego siebie i będziesz nadal w tym samym punkcie.
    A Jacek Salij wyjaśnia Bożą etykę, która wykracza poza każdego człowieka i co ważne prowadzi do zbawienia.
    Są tacy ludzie,( których ja nazywam przyszłymi świętymi) ,że rozmowa z nimi może odmienić całe twoje życie a przynajmniej spojrzenie na sprawy ważne.I Ojciec Salij do nich należy
    Izabela

    OdpowiedzUsuń
  13. " Bo niestety więcej jest ekstremalnych egoistów niż dobrych i prawych ludzi"

    Z tym nie do końca się zgodzę, oczywiście w warunkach frontowych odzywają się w ludziach zwierzęce instynkty, ale największy problem z ludźmi, to ich obojętność.

    OdpowiedzUsuń
  14. I tu chyba masz rację. W końcu gdyby zło było siłą sprawczą to ten świat już by nie istniał. Zło jest tylko bardziej krzykliwe a my często dajemy się na to nabrać.
    Izabela

    OdpowiedzUsuń
  15. W mediach jeden incydent jest powtarzany wielokrotnie i mimo ze jest to pojedynczy przypadek np okrutny mord,to wydaje sie ze zdarzylo sie to wielokrotnie.A dlaczego tak jest,wiadomo ze ludzie lubia sensacje i przemoc.Tak naprawde to zlo jest bardziej komercyjne,lepiej sie sprzedaje.To a propo krzykliwosci zla.Juz nawet dzieci nudza sie przy kinie familijnym i szukaja mocniejszych wrazen.Tak samo jest z inicjacja seksualna u nastolatkow..Wszyscy niby madzry ludzie uswiadamiaja nastolatki ze strony biologicznej a szkoda ze nie skupiaja sie na aspekcie milosci,odpowiedzialnosci itp.Najlatwiej jest dac w reke prezerwatywe i pokazac jak uzywac,niz wytlumaczyc na czym polega milosc miedzy mezczyzna a kobieta.A dziecko no coz juz nie trzeba sie martwic zagadnieniem odpowiedzialnosci,bo mamy kolejny cudowny proszeczek.m

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ile na tym proszeczku można będzie zarobić!

      Usuń
  16. Noo...widzę Leszku, że zaewidencjonowałeś mojego u k o ch a n e g o blogera Marka Jana
    Izabela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, dlaczego piszesz dziś? - akurat dziś go nie było.

      Usuń
    2. Dobre pytanie. Ale...zagadniesz?
      Izabela

      Usuń
    3. Ale właśnie nie wiem. Był wczoraj, ale to po 4 dniach przerwy. Wcześniej bywał częściej. Więc dlaczego o tym piszesz teraz, a nie przed tygodniem, czy w kolejnych dniach, gdy najbardziej bywał?

      Usuń
  17. No jak to dlaczego??? TĘSKNIĘ, LESZKU, TĘSKNIĘ...... Tylko nie mów, że nie wierzysz:)
    Izabela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ wierzę, absolutnie wierzę, Sam w końcu napisałem ten licznik właśnie po to, by móc odnajdować takie ślady. Niestety ja nawet takich nie mam, ale cieszę się, że przynajmniej Tobie ten mój licznik na to się przydał :)

      Usuń
    2. Chyba żartujesz. "Takie ślady" to ja odnajduję bez Twojego licznika i nie sądzisz chyba, że wystarczą mi jakieś "ślady".....
      Izabela

      Usuń