środa, 31 grudnia 2014

Dzieci, jest już ostatnia godzina

(18) Dzieci, jest już ostatnia godzina, i tak, jak słyszeliście, antychryst nadchodzi, bo oto teraz właśnie pojawiło się wielu antychrystów; stąd poznajemy, że już jest ostatnia godzina. (19) Wyszli oni spośród nas, lecz nie byli z nas, bo gdyby byli z nas, pozostaliby z nami; a to stało się po to, aby wyszło na jaw, że nie wszyscy są z nas. (20) Wy natomiast macie namaszczenie od Świętego i wszyscy jesteście napełnieni wiedzą. (21) Ja wam nie pisałem, jakobyście nie znali prawdy, lecz że ją znacie i że żadna fałszywa nauka z prawdy nie pochodzi. (1J2)

Zawsze zamieszczam komentarze do czytań niedzielnych, ale dziś zrobiłem wyjątek - chciałem pokazać, co Kościół mówi nam w ostatnim dniu roku. My tu szykujemy się do bali sylwestrowych (jak nie swoich, to naszych dzieci), w głowie nam zabawa, a tu Kościół mówi Dzieci, jest już ostatnia godzina... Rzeczywiście pojawiło się wielu antychrystów - widzimy ich na co dzień, promują ich największe media, ale spotykamy też w pracy, na ulicy, czasem w domu...  Wyszli oni spośród nas, lecz nie byli z nas...

Na ten nadchodzący rok każdemu życzę, by wiedział dobrze, że do niego odnoszą się te końcowe słowa z dzisiejszego czytania:
Wy natomiast macie namaszczenie od Świętego i wszyscy jesteście napełnieni wiedzą. Ja wam nie pisałem, jakobyście nie znali prawdy, lecz że ją znacie i że żadna fałszywa nauka z prawdy nie pochodzi.


20 komentarzy:

  1. A mnie zastanowiły słowa; "...Wyszli oni spośród nas...." zatem cały czas byli z nami, a myśmy tego nie rozpoznali; nie rozpoznaliśmy -w kogo spośród nas wcielił się antychryst; kim się posłużył albo w kogo się przyoblek??? wiesz, dyskusja na pewnym blogu uświadomiła mi, że do Boga nie wiedzie wiele dróg [wyznań]; do Boga prowadzi tylko jedna droga- jest nią JEZUS CHRYSTUS. Wąska, zatem ciasna to brama, nie zawsze radosna, nie zawsze wśród zabaw, balów ["nie ma weekendu bez Christmas Party"]; droga ta odcinkami wiedzie przez samotność, łzy, opuszczenie, tęsknotę, chorobę...., ale to nic - gdy tą drogą podąża razem z nami Pan, to nikt z nas nie jest wtedy sam.
    Życzę Każdemu i Każdej, aby w Nowym Roku z tej drogi nie zboczyli, żeby na tej pielgrzymiej wędrówce obecności Pana doświadczyli; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak - jest tylko jedna droga i jest nią Chrystus. Im jakaś religia wierniej oddaje rzeczywistość (a więc im bardziej jest chrystusowa), tym łatwiej na tę drogę wejść i już na niej pozostać. Duch Święty jednak każdego stara się poprowadzić i wielu, choć o tym wcale nie wie, idzie tą jedyną słuszną drogą, jaką jest Chrystus. Im jednak bardziej jesteśmy świadomi naszej wiary, im lepiej ją znamy, dokładniej poznajemy, tym większe są szanse, że żaden antychryst nas za sobą nie pociągnie.

      Usuń
  2. Basiu,faktycznie czesto jest to droga przez chorobe,lzy,samotnosc.Pomaga wtedy swiadomosc ze Chrystus nas rozumie nawet wtedy,gdy nawalamy przez swa ludzka slabosc,rozczarowanie a nawet zwatpienie.Zycze Ci wszystkiego najlepszego w Nadchodzacym Nowym Roku.Oby jak najmniej w nim bylo trosk icierpienia.m

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję"m" za życzenia i z serca je odwzajemniam;
      a jak będzie Ci czasem smutno i źle, albo będziesz miała wolną chwilkę, to zapraszam do mnie; czekam pod linkiem
      http://ocalic-od--zapomnienia.blog.pl/
      pozdrawiam w Nowym Roku

      Usuń
    2. Dzieki .na pewno zajrze.m

      Usuń
  3. Witam w Nowym Roku.Współczesny świat oferuje dużo zabawy,chwilowego szczęścia,trzeba uważać aby sie tym nie zachłysnąć.Taki banalny przykład,człowiek ulega wpływowi reklam najnowszy telewizor na który bierze kredyt,którego nie moze spłacic a potem cóz kolejne kłopoty.Zewsząd jestesmy atakowani złudnym szczęściem.Wazne jest to aby doceniać to małe szczęście np wspólny obiad w gronie rodzinnym,wzajemna obecność..Ucieszyć się tym,że się ma np prace i cel w życiu a co najważniejsze umiec się cieszyć nawet wtedy gdy powodów do radości nie ma.m P.S Dzieki za ten wpis na blogu.Może w końcu zakopiecie ten topór wojenny i z nowymi myslami wejdziecie wszyscy z powrotem na blog.m

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja tu się zastanawiam, czy nie wziąć kredytu, by synowi kupić meble do kuchni z IKEI. Rata by przekraczała 400 zł przez 2 lata. Czyż to nie Pan przysłał swego posłańca?
      A jeśli chodzi o ten topór, to obawiam się, że ta cisza, którą tak optymistycznie podsumowałem, wynikała jedynie z gorączki przygotowań do Sylwestra. No ale w tej sytuacji Marii byłoby głupio zrobić coś innego, niż zmilczeć (szczególnie, że brak argumentów). Myślę więc, że przynajmniej na razie możesz czuć się tam bezpieczna, ale nie przejmuj się, jeśli za jakiś czas spotkasz się z atakiem.

      Usuń
    2. Wiesz z tym kredytem to tylko przykład.Myślałam o ludziach,którzy nie maja realnych pieniędzy do jego spłacenia.Jednak trzeba sie zastanowic bo wiele rzeczy jest po prostu naciąganiem ludzi np wysokie oprocentowanie.m

      Usuń
    3. Akurat w IKEI to ponoć prawdziwe raty 0%; mało - kupując trzy sprzęty AGD, równowartość najtańszego z nich wraca w postaci karty podarunkowej. W tym przypadku za zmywarkę dostałbym zwrot 1059 zł, co by starczyło na okap podszafkowy i najtańszą mikrofalę i jeszcze zostałoby 192 zł, za co można by było kupić oświetlenie szafek.
      Wszystko wygląda bardzo ładnie, ale to ponad 400 zł miesięcznie przez dwa lata. Jestem za samozatrudnieniu - pracę mogę stracić z dnia na dzień, a w moim wieku nikt mnie już nie zatrudni. Może więc naprawdę jesteś posłańcem, choć sama o tym nie wiesz?Pan wie wszystko i może mnie ostrzegać.

      Usuń
    4. Leszek błagam nie wymieniaj mojego imienia na blogu i nie komentujmy już sytuacji tam.Ja chce bywac na Twoim blogu,ale nie chcę żeby atmosfera była tutaj napieta.m

      Usuń
    5. Oczywiście, skoro tego sobie życzysz. MR od wczoraj tu nie było, ale z drugiej strony jak byś się nie podpisała, ona i tak Ciebie rozpozna. Siostra jest osobą publiczną, ale nawet na jej blog gros wejść pochodzi od stałych bywalców. A co dopiero u mnie! Sama zresztą możesz dwa razy kliknąć z mojego licznika (na samej górze - tego, co obok jest uśmieszek) i zobaczysz.

      Usuń
    6. Ja po prostu nie chcę być powodem konfliktu i na Twoim blogu i na Siostry.A jak ktoś chce to może jątrzyć,drążyć ile zechce i gdzie zechce.pozdr.m

      Usuń
  4. Z tego urywka tchnie także przestroga dla nas ; "...ANTYCHRYST NADCHODZI..." STRZEŻMY SIĘ, aby nie wszedł w nas. Byśmy nie ulegli pokusie lecz mocno trzymali się Jezusa miłosiernego; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że na razie nade wszystko muszę się strzec tego, przed czym ostrzegała m - a więc ulegania antychrystom. Wahałem się, ale wczoraj postanowiliśmy dziś z rana pojechać do IKEI, by wziąć kredyt 0% (i przy okazji zyskać 1059 zł). Tymczasem przez noc popsuł się piec CO - naprawa to koszt rzędu 2000 - zabraknie pieniędzy na pierwszą ratę spłaty kredytu.
      Wyraźnie więc Pan a to wysyła posłańca (m.), a gdy to nie pomaga, to zsyła nieszczęście (w najlepszym polskim ekogroszku PIEKLORZ oryginalnie workowanym były jakieś szmaty i jakieś druty), by przyhamować takie zapędy.
      Ale z drugiej strony, to może ten kosmaty wszystko wymyślił - bo akurat brakuje tyle, ile przelałem przed świętami na akcję charytatywną i od razu pojawiła się we mnie taka myśl (którą rzecz jasna momentalnie odrzuciłem wykrzykując a kysz - no i już nie wracała, a ja byłem dumny, że widać miałem dobre wyczucie, ile dać :) ).

      Usuń
    2. Leszu spotkałam wielu ludzi,którzy pod wplywem zachęcających reklam "poplynęli."Owszem rata jest mała,ale jak sie ja przemnoży przez ilość miesięcy jaką musimy ja spłacac,to cena czasem dwukrotnie przewyższa wartość towaru.Czysta matematyka.A jeśli chodzi o pokusy to socjotechnika działa silnie na wyobraznie człowieka .Widać to na przykładzie supermarketów.Juz wchodząc do sklepu atakują cie tablice z reklamami plus myzyka.Swiatła i kolory robią swoje.Wtedy możesz np mieć ulubiony i tni proszek Dosia a pod wpływem reklam głupiejesz i kupujesz vizir..Warto miec swoje zdanie i byc odpornym na to co ma ładne opakowanie.m

      Usuń
    3. P.S Ja tez na chwile zgłupiałam dając sie wciągnąć w merytorycznie puste dyskusje,chociaz mnie ostrzegałeś.No cóz kiedy głupiejemy,to nawet nie wiemy kiedy.

      Usuń
    4. W IKEI raty są uczciwe - po prostu koszt urządzenia kuchni jest tak duży (w zależności od wielkości, ale bardzo łatwo może przekroczyć 10 tys.), że praktycznie nie ma ludzi, którzy by najpierw uciułali tyle pieniędzy, a dopiero później przychodzili coś kupić. Aby w ogóle zdobyć klientów, trzeba ich skredytować i to tak, by ten kredyt nic nie kosztował. Natomiast inny numer jest z tym, że trzeci sprzęt jest za darmo. Rzecz w tym, że np. ta zmywarka szerokości 45 cm, którą chcemy kupić, jest znacznie gorsza od analogicznej zmywaki Boscha, która kosztuje tyle samo. Generalnie w IKEI można kupować lodówki i piekarniki (no może jeszcze mikrofale). A więc ta akcja promocyjna jest po to, by ludzie kupowali również sprzęty, a nie tylko same szafki. Gdyby nie ta akcja na pewno kupilibyśmy synowi tylko same szafki (+ zlew), a na sprzęty musiałby zapracować sam.

      Usuń
    5. nie twierdzę że wszystko jest nieuczciwe,tylko warto byc rozwaznym.Wazne jest w tym,że chcesz pomóc synowi.Gdzieś słyszalam że czyn jest dobry,gdy intencja jest dobra.pozdr.m

      Usuń
    6. Moi Drodzy; to jest tak, że człowiek nigdy nie wie co dobrze zrobi. W danej chwili wygląda to na korzystne rozwiązanie, a wystarczy chwila niewielka, by okazało się, że decyzja była zła. Zawsze bałam się kredytów jak ognia, bowiem "nie znamy dnia ani godziny" i żyjąc na kredyt można założyć sobie pętlę na szyję. Wolałam ciułać grosz do grosza, niż jechać na pożyczkach, czy to z banku czy od ludzi. Swe potrzeby dostosowywałam do możliwości finansowych czyli hamowałam maksymalnie swe zapędy z realizacją marzeń. A i tak była chwila, w której musiałam ruszyć dane mi w dniu ślubu na "czarną godzinę" zaskórniaki na chleb. To mnie nauczyło, że dopiero mając zabezpieczenie finansowe mogłam pozwolić sobie na zakup wielu rzeczy. Tego typu chwyty reklamowe, jak zero procent rat + jakiś bonus, miały rację bytu, gdy miałam zabezpieczenie. Teraz musisz szukać wyjścia z zaistniałej sytuacji; albo prolongata spłaty pierwszej raty, albo opóźniona zapłata fachowcowi, albo...pożyczka od kogoś bliskiego lub znajomego. Dasz radę... Może wpadnie jakiś dodatkowy
      grosz za zlecenie lub premia???

      Usuń
    7. Basiu, sam unikałem zawsze kredytów, jak ognia. Kredyty do tej pory brałem tylko na kupno samochodów. M.in. nie brałem kredytu na budowę domu. Latem kupowałem kuchnię na działkę i też bez kredytu, ale prawdę powiedziawszy później tego żałowałem, bo to właśnie po niej jest tak, że jeszcze w tym miesiącu mam problemy finansowe. Teraz sytuacja jest taka, że albo mieszkanie, w którym był robiony remont, nadal stałoby puste (bo bez zlewu i kuchenki trudno z niego korzystać - a dobrze by było, by syn zamieszkał samodzielnie - uczyłoby go to odpowiedzialności), albo wziąłbym kredyt. Problemem jest tylko pierwsza rata, a jeśli zaczekać, to znając zwyczaje IKEI pewnie by trzeba było znowu do lata, gdy taki kredyt będzie oferowany ponownie. W końcu zdecydowaliśmy się bez wyposażenia, bo wtedy ta pierwsza rata będzie wynosić 232 - a tyle zapewne od kogoś uda się pożyczyć (szczególnie, że to jest pożyczka na kilka dni).

      Usuń