niedziela, 13 października 2013

Trędowaci

(11) Zmierzając do Jeruzalem, przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. (12) Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka (13) i głośno zawołali: Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami! (14) Na ten widok rzekł do nich: Idźcie, pokażcie się kapłanom! A gdy szli, zostali oczyszczeni. (15) Wtedy jeden z nich, widząc, że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym głosem, (16) padł na twarz u Jego nóg i dziękował Mu. A był to Samarytanin. (17) Jezus zaś rzekł: Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? (18) Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec? (19) Do niego zaś rzekł: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła. (Łk 17,11-19)

Tylko jeden uzdrowiony wrócił. A był to Samarytanin - to kluczowe zdanie, które pozwala nam zrozumieć, co się wówczas stało. Żydzi pogardzali Samarytanami, uważali ich za gorszych i Samarytanie czuli się gorsi... To jednak miało na nich zbawienny wpływ, bo w przeciwieństwie do Żydów, nie uważali wcale, że wszystko im się należy. Wrócił tylko Samarytanin, bo tylko on w swoim uzdrowieniu widział coś, co dostał w nagrodę za nic. Żydom to samo uzdrowienie wydawało się być czymś, co im się po prostu należało (nie czuli się jakimiś szczególnymi grzesznikami, za co mieliby być karani trądem; a więc uzdrowienie im się należało).
Jakże łatwo i nam przychodzi przekonanie, że nam coś/wszystko się należy... 


18 komentarzy:

  1. Najgorzej tak jest jak się idzie przez życie z postawą roszczeniową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ile takich ludzi wokół nas (a i my sami czasami uważamy, że nam się należy)

      Usuń
  2. Oj, tak - Ci roszczeniowcy są zawsze kłopotliwi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle, że to nie zawsze jest możliwe. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zawsze jest możliwe być od nich z daleka, bo ci roszczeniowcy zamieszkują i moje serce... Niestety i rzeczywiście. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę - doczekałem się w końcu, że Siostra mnie odwiedziła:)

      Usuń
  5. Leszku - pierwszy mamy cud Patrona naszej nowej parafii, nowego i wspaniałego proboszcza. Jednak on nie zwrócił uwagi na roszczeniową postawę "niektórych". Jest za delikatny, za skromny, za pokorny i za pobożny aby wytykać błędy. Za to podkreślił, że ten jeden, który wrócił podziękować dostąpił dużo większej łaski niż uzdrowienie ciała. Wszedł w osobiste relacje z Bogiem. Nasz proboszcz podkreślił, abyśmy potrafili dziękować zwłaszcza, że była ku temu okazja - parafialne dożynki. Plony ziemi [działek i pól] stanowiły piękną dekorację kościoła. Nie tylko on się nią zachwycał. Toteż donośnie brzmiała pieśń na zakończenie mszy św.
    Te Deum Laudamus...Proboszcz z tego czytania Ewangelii wydobył co innego; umiejętność dziękowania -WDZIĘCZNOŚĆ, która ubogaca każdego, bo pozwala dostrzec nie tylko dar, lecz nade wszystko DARCZYŃCĘ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to wspaniale, że macie takiego proboszcza! (po cichu myślę, że przy nim wycofasz się z wycofywania)

      Usuń
  6. Taaak Leszku:)Twoje myślenie "po cichu" już nabrało realne kształty; bo jak tu nie pomagać takiemu Człowiekowi, to byłby grzech. Byłabym niewdzięczną wobec pierwszego cudu św.Ojca Pio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, a tak przy okazji - czemóż to, ach czemóż nie polubiłaś swego laptopa?

      Usuń
    2. Leszku- przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka; laptopa nie opanowałam; źle mi się na nim pracuje; pozdrawiam

      Usuń
    3. Przyznam, że w pracy długo się opierałem przed laptopem, ale już co najmniej od 5 lat z nich korzystam i jestem bardzo zadowolony. Trzy lata temu córce kupowałem laptopa, a syn był obrażony, że to nie jest komputer stacjonarny, a teraz docenia moją decyzję (jemu wcześniej kupiłem wymarzonego macbooka, ale na nim poważne gry nie chodziły - tego samego się spodziewał po każdym laptopie; tymczasem ten córki doskonale się sprawdzał i w tej roli). Laptop ma tę wielką zaletę, że nie wymaga siedzenia na krześle, lecz można choćby wygodnie się wyciągnąć w łóżku :) A jeśli to Ciebie nie kusi i wolisz właśnie siedzieć porządnie przy jakimś biurku, czy stoliku, to warto zainwestować jeszcze w stację dokującą, monitor i klawiaturę. Wtedy masz pełen komfort pracy i to wyższy, niż przy komputerze stacjonarnym, bo możesz pracować na dwóch monitorach - tym laptopowym i tym dodatkowym - i mieć część programów na jednym, a część na drugim (sam bardzo rzadko korzystam z tych możliwości, ale czasami zdecydowanie się przydają).

      Usuń
    4. Leszku - a po co mi takie bajery? przecież ja tylko dla relaksuje bloguję - nic więcej; no może czasami zajrzę po jakiś przepis kulinarny albo poczytam wiadomości. Niektórzy i tak krytykują mnie, że za dużo czasu spędzam przy komputerze. Co innego u Ciebie, bo zawodowo posługujesz się tym sprzętem. Już mnie koleżanka namawiała na Skype i słuchawki zabrał mi syn, bo uznał, że mamie niepotrzebne. Laptop używany tylko gdy synowie przyjeżdżają, zwłaszcza ten młodszy pracuje na dwu laptopach. Dzięki za radę, ale nie skorzystam.

      Usuń
  7. A nasz proboszcz wyjechal do Polski 2 miesiacy temy, jescze nie wiemy kto z ojcow salezian zostanie probosczem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to rzeczywiście jakieś dziwne. Długo czekacie, ale może się okaże, że na tego nowego warto było czekać :)

      Usuń