sobota, 16 marca 2013

Chciałbym Kościoła ubogiego i dla ubogich



Niektórzy nie wiedzieli dlaczego Biskup Rzymu chciał być nazywany Franciszkiem. Niektórzy myśleli o Franciszku Ksawerym, o Franciszku Salezym, a nawet Franciszku z Asyżu. Opowiem wam jak to się stało. Podczas wyboru obok mnie był emerytowany arcybiskup Sao Paulo, a zarazem emerytowany prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa, kardynał Claudio Hummes: wielki przyjaciel, wielki przyjaciel. Kiedy robiło się trochę "niebezpiecznie", pocieszał mnie. A kiedy doszło do dwóch trzecich głosów i rozległy się zwyczajowe w takiej sytuacji oklaski, bo wybrano papieża, a on mnie objął, ucałował i powiedział: "Nie zapomnij o ubogich". Słowo to zapadło mi do serca: biedni, ubodzy. Potem w nawiązaniu do ubogich pomyślałem natychmiast o św. Franciszku z Asyżu. Pomyślałem też o wojnach, a tymczasem dalej trwało liczenie głosów, aż do ostatniego. Franciszek jest człowiekiem pokoju. Tak przyszło mi na myśl imię: Franciszek z Asyżu, który jest dla mnie człowiekiem ubóstwa, pokoju, kochającym i strzegącym stworzenia, w tym czasie, kiedy nasza relacja ze rzeczywistością stworzoną nie jest zbyt dobra - jest człowiekiem dającym nam tego ducha pokoju, człowiekiem ubogim ... Och, jakże bardzo chciałbym Kościoła ubogiego i dla ubogich! 
Później niektórzy żartowali: powinieneś nazywać się Adrianem, bo Adrian VI był reformatorem: trzeba reformować! Kto inny mi powiedział - nie - powinieneś przyjąć imię Klemens - ale dlaczego? - Klemens XV - w ten sposób zemścisz się na Klemens XIV, który rozwiązał Towarzystwo Jezusowe! - to żarty rzecz jasne. (fragment przemówienia do dziennikarzy 16 marca 13 roku)

Zapomnieliśmy już dziś o tym źródłosłowiu - ubogi, to ten, który jest u Boga
A dlaczego jest? - bo nie ma w nim pychy! 
Nie brakuje dziś ludzi, którzy siebie wywyższają, którzy szczerze są przekonani o tym, że wszystko sobie zawdzięczają - ja wszystko tymi rękami! W szczególności dotyczy to bogactwa tych osób - powszechnie wierzymy w to, że zasobność materialna pozostaje w ścisłym związku z umiejętnościami i wiedzą, że ci, którzy zasobni nie są, sami sobie na to "zapracowali" swoim nieróbstwem i wcześniejszym nieuctwem. 
Tymczasem ubogim może być nawet ten, kogo zasoby są niepoliczone, o ile tylko nie gubi tej świadomości, że wszystko, co posiada (i w sensie materialnym, i w sensie niematerialnym), dostał od Pana.
Zostawmy ludzi pysznych - im już nie pomożemy, bo oni sami tego nie chcą. Nie brakuje zaś tych, którym pomoc jest potrzebna i im nieśmy tę pomoc wszelkimi dostępnymi środkami









40 komentarzy:

  1. Ja osobiście jestem zachwycona nowym papieżem do tego stopnia że nie wiem co więcej napisać. Chwała Panu!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - no to może niech jeszcze raz przemówi sam Papież: Chrystus jest Pasterzem Kościoła, ale jego obecność w historii realizuje się poprzez wolność ludzi: spośród nich wybiera się jednego, aby służył jako Jego Wikariusz, Następca Apostoła Piotra, ale Chrystus jest centrum, nie Następca Piotra: Chrystus jest centrum. Chrystus jest fundamentalnym punktem odniesienia, sercem Kościoła. Chwała Panu:)

      Usuń
  2. Tak, taki Papież był Kościołowi potrzebny. Oddany ubogim. Korzystajmy z tego przykładu wielkimi garściami. Uczmy się kochać ludzi, właśnie tych odrzuconych na margines. Jestem wzruszona słowami Papieża Franciszka :) Jest mi bliski, gdyż sama jestem Córką św. Franciszka Serafickiego. Teraz mam jeszcze większy bodziec do takiego życia; Chrystusa ubogiego, posłusznego i czystego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęśliwie pomijając zawodowych krytykantów, którzy nawet jak nic nie mają, to to sobie coś wymyślą (jak te oskarżania dotyczące junty), to wszyscy są zachwyceni:)

      Usuń
    2. Niestety :( Czytałam w Gościu Niedzielnym :( To jest aż niesmaczne, ale cóż są ludzie i ludziska. Niektórym możnym w Argentynie taki Papież przeszkadza. Ale my cieszmy się, że mamy właśnie Papieża Franciszka - dla ubogich :)

      Usuń
    3. A nade wszystko szatanowi przeszkadza - i on już tam wszystkim w głowach miesza. Ilu z tych, którzy dziś jest w ochach i achach, za rok się odwróci:(

      Usuń
  3. Cieszę się, że zamieściłeś notkę tej treści. Dziękuję. Powiadasz, że "wszyscy są zachwyceni". Podchodzę do tego nieco sceptycznie, bo moim zdaniem, w tym wyborze, to nie o zachwyt wiernych chodzi. Bowiem łatwo po euforii popaść w obojętność. Trudniej trwać przy Papieżu "na dobre i na złe". A ja się po prostu o Niego martwię i uważam, że szczególnie Jemu potrzebna nasza wspierająca Go gorliwa modlitwa; z serca życzę Mu; BOŻE BŁOGOSŁAW; BOŻE PROWADŹ; BOŻE POMAGAJ i otaczaj Go życzliwymi ludźmi, aby mógł wypełnić poleconą Mu przez Twoją wolę Boże - MISJĘ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie rozumiem Twój sceptycyzm. Bo jak się czyta takiego entuzjastę, który pisze Papież ostro i politycznie powinien zmieszać z błotem wszystkie "ciemne siły" odpowiedzialne za "wszystko". Wtedy by dogodził już na dzień dobry tzw. "prawdziwym katolikom", to jakoś trudno nie być sceptykiem.

      Usuń
    2. Leszku - nie przejmuj się takimi sceptykami, którzy dużo "ryczą", a mało mleka dają i niewielka to szkoda dla tego pontyfilatu; mnie bardziej martwi "ryczący lew" [szatan], gdyż to on może najbardziej dokuczyć papieżowi poprzez narzędzia jakie sobie upatrzył w bliskim otoczeniu Franciszka. Z tego względu wskazuję na modlitwę ludu, jako koło ratunkowe dla tego wybrańca z woli Bożej na Pasterza KK.

      Usuń
  4. MR, nie wiem, czy to Ty napisałaś u Siostry chcieli to sobie poszli, prawda?- myślę, że to Ty, więc tu Ci odpowiem (oczywiście tylko w swoim imieniu, a nie wszystkich):
    Na blogu Siostry napisałem odpowiedź i Tobie i Siostrze; swoją odpowiedź napisał też Marek Jan. Na blogu zobaczysz tylko odpowiedź Marka Jana - mojej nie. Odpowiedzialnością za całą sytuację Ty obarczyłaś mnie - Siostra podzieliła Twoje stanowisko i moją wypowiedź usunęła. To nie jest chcieli, to sobie poszli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leszku - z tego by wynikało, że winna jest MR, bo napisałeś; "Odpowiedzialnością za całą sytuację Ty obarczyłaś mnie" to dowód, jak łatwo można kogoś skrzywdzić i przepędzić z cudzego, nie swojego bloga, przypisując mu winę, jeśli nawet będzie to odczucie subiektywne. Tym zasugerowała autorce bloga kogo powinna "wykasować". Nie przejmuj się Leszku- nie nasz cyrk [blog] i nie nasze małpy [Czytelnicy], niech s.Małgorzata otacza się takimi Osobami, widać dobrze im w takim towarzystwie - jej wybór.
      Nie jedna róża w bukiecie, nie jeden blog s.Małgorzaty na świecie, niech sobie tam Marek Jurek rej-wodzi, skoro Siostra to lubi i...akceptuje. My nie musimy tam bywać i brać udział w jałowej dyskusji. Bóg kocha wszystkich; także Ciebie, Marka Jurka, MR; i...mnie - zatem cieszmy się z tego;pozdrawiam
      P.S. ten nie podpisany komentarz na blogu s.Małgorzaty był adresowany do mnie, ale za rzadko tam bywam, aby bawić się w zgaduj-zgadula, czyli w ciemno zgadywać- napisała to osoba to która??? więc tą wypowiedź [nie osobę] zignorowałam.

      Usuń
    2. Basiu, ja nikogo nie obarczam jakąkolwiek winą - MR wyraziła swoją opinię i choć ta opinia w moim odczuciu była krzywdząca, to przecież MR miała do niej prawo! (dlatego zresztą odpowiadałem, by pokazać, co wg mnie jest dla mnie krzywdzące, ale jednocześnie by pokazać, że tej opinii nie lekceważę)
      Z kolei Siostra musi się liczyć z opinią swoich czytelników - bo nie prowadzi się bloga tak abstrakcyjnie, lecz dla konkretnych ludzi. Nawet jeśli Siostra by się z tą opinią nie zgadzała (w wypowiedzi Siostry nie było jawnego opowiedzenia się po którejkolwiek stronie - a więc niczego z tego nie można wnosić), to skoro była to już niepierwsza opinia obarczająca mnie odpowiedzialnością, to Siostra musiała się z nią liczyć. Dlatego wycięła tylko moją wypowiedź, a wypowiedzi Marka Jana nie.
      A to, że Marek Jan odczytał to, jako zachętę do dalszego funkcjonowania na zasadzie dyżurnego krytykanta, to już zupełnie inna historia - dlatego z kolei Ty usłyszałaś, że nie masz prawa zwracać mu uwagi, iż jego komentarze mają się nijak do treści notki, no bo rzeczywiście Marek Jan zawsze tak funkcjonuje, a poprzez to nierówne potraktowanie naszych wypowiedzi rzeczywiście dostał przyzwolenie na to, by dalej funkcjonować tak, jak do tej pory.

      PS: To zabawne - ja kiedyś też nazwałem go Markiem Jurkiem!

      Usuń
    3. Leszku - odnośnie tego "PS: To zabawne - ja kiedyś też nazwałem go Markiem Jurkiem!" - tak się do Marka Jana zwróciłam w pierwszym komentarzu na blogu s.Małgorzaty i tak mi się już zakodowało'; wiem -winna jestem przeprosiny Marka Jurka, że go tak wspominam; pewnie mu się czka:) a wszystko przez pośpiech; gdy się człowiek spieszy to się diabeł cieszy i takie zmyły robi. Postaram się już więcej nie wspominać Marka Jana, zaś na Marka Jurka przy najbliższej okazji głosować.
      No i po sprawie.

      Usuń
    4. Nota bene trzeba przyznać Markowi Janowi, że całkiem zabawnie na to zareagował wpisując się jako Jerzy M.

      Usuń
    5. Leszku - czy Marek Jan to także Jerzy M.??? czy to jedna i ta sama osoba?

      Usuń
    6. Leszku. Usuwam czasem komentarze, jeśli zbyt mocno atakują osobiście. Oczywiste, że ocena może nie być obiektywna, bo każdy pisze ze swoją wrażliwością, a ja muszę zastosować swoją.. Komentarz "chcieli, to sobie poszli" jest przecież prawdą. Są tacy, którzy przeszli z nami kawałek drogi i poszli dalej z kim innym, są tacy, którzy się obrazili, są tacy, którzy z racji swoich problemów nie są w stanie wyzwolić się z przygnębienia i depresji, a każdą pomoc traktują jako atak. i wreszcie są tacy, którym się mój styl po prostu znudził lub nie podoba. Mają wszyscy do tego prawo. Komentarze usuwane są nie według tego, kto pisze. Najpierw Czytelnicy ostro sami siebie atakują, a potem obrażają się na mnie. Cóż, takie życie.. Zdjęcie świetne i post też. Mam jednak wrażenie, że przy tych wszystkich "ohach i ahach" na cześć papieża/słusznych/, że podobnie jak z JPII - wielu go uwielbiało, mało słuchało. Kropla jednak drąży kamień.
      Na pewno styl pontyfikatu przekłada się na cały Kościół. Czasem po wielu latach. Pozdrawiam serdecznie.

      s.Małgorzata

      Usuń
    7. Siostro, być może przeinterpretowałem sytuację pisząc, że to zapis na nazwisko. Ale fakt pozostaje faktem, że kasując tylko mój wpis, a nie kasując wpisu mego adwersarza, wyszedł z tego właśnie zapis na nazwisko - z czego Marek Jan już skorzystał w dyskusji z Basią, gdy właśnie podkreślał to, że Siostra nigdy nie miała nic przeciwko temu, co on pisze - jego komentarze nigdy nie były usuwane, a on wypraszany.
      Przy czym z tego, co pamiętam, to nawet po usunięciu komentarza, można go jeszcze przeczytać z poziomu panela administracyjnego. W części adresowanej do MR pisałem, że aż do poprzedniego komentarza oceniałem czyny, a nie osobę, a w części adresowanej do Siostry, że rzeczywiście przeceniłem swoją odporność na personalne ataki MJ i choć nastąpiło to z bardzo dużym opóźnieniem, to jednak w końcu sam również zaatakowałem go personalnie i w związku z tym na nowo powinienem się zastanowić nad tym, czy mogę tu nadal przychodzić. Nie było więc nic, co by było atakiem na MJ! A więc nie to było powodem usunięcia tego komentarza.
      Ale jaka by nie była przyczyna, fakt pozostaje faktem, że po tej historii nie mam po co się u Siostry pokazywać - byłoby to bardzo źle przyjęte przez czytelników (z wyjątkiem Jana z L. i KM - czego bym nie zauważył, gdyby nie wpis u Basi).

      Usuń
    8. Leszku – czy Marek Jan to także Jerzy M.??? czy to jedna i ta sama osoba?
      Leszek albo jest manipulantem i do tego kiepskim albo jeszcze gorszym informatykiem, skoro nie potrafi zidentyfikować IP a wypisuje jako pewnik tego rodzaju stwierdzenia. Tak nawiasem mówiąc trzech informatyków musiałem po kolei wyrzucić bo co innego opowiadali a co innego im wychodziło. Generalnie nie mam zaufania do informatyków i jak widać mam do tego powody.
      P.S. Widzę Lesiu, że dalej lejesz łzy nad swoją krzywdą i że cię za proroka nie uznano. Nie ma sz powodu do zmartwień - Jezusa w Nazarecie chcieli ze skały zepchnąć a przecież sam musisz przyznać, że kudy tobie do Mistrza. Marek Jan

      Usuń
    9. No widzisz Marku Janie - ja ciągle w Ciebie wierzę:
      A to swego czasu wierzyłem, że stać Ciebie na zmianę zdania, aż musiałeś wyprowadzić mnie z błędu. A to teraz potrafiłem się zachwycić Twoją reakcją na przejęzyczenie Basi, ale to również okazało się nieprawdą - mało, ten mój zachwyt nad Tobą, stał się dla Ciebie pretekstem do tego, by mnie poniżać i ze mnie drwić.

      Usuń
    10. Widzisz Leszku i stał się cud! Marek Jan mimo, że wielokrotnie się zarzekał, iż na Twój blog zachodzić nie będzie, to nie dość, że zachodzi, to nawet jeszcze komentuje. Co prawda w swoim cierpkim wobec Ciebie stylu, ale co wizyta to wizyta! I przynajmniej dla mnie niespodzianka.
      Pozdrawiam obu Panów.
      MR

      Usuń
    11. Sama widzisz, że przyszedł tylko po to, by mnie poniżać. Słowo cud związane jest z Bogiem; uwzględniając cel tego przyjścia, podejrzewam, że ktoś inny za tym stoi. Niestety to przewodnictwo okazało się niezbyt sprawne i MJ nie dotarł do tego bloga, lecz na onet i musiałem to ręcznie przenosić (coś się przestawiło i teraz pojawiają się komentarze do autoryzacji). Kolejny komentarz Marka Jana już czeka, ale może zaczekam i MJ w końcu zauważy, że nie tu się wpisuje.

      Usuń
    12. Marku Janie - spotykamy się ponownie na "cudzym" blogu; tym razem u Leszka. Popatrz, jak to się stało, co za zbieg okoliczności - Basia niewinnym pytaniem i całkiem niezamierzonym działaniem sprowadziła Cię [dobrze że nie na manowce] na tą drogę [na tego bloga]. Myślisz, że to Basia byłaby tak przebiegła żeby zastosować taki fortel? NIE, to palec Boży, abyśmy wyjaśnili sobie nieporozumienia. Dzięki Ci Boże.
      Napisałeś; " Widzę Lesiu, że dalej lejesz łzy nad swoją krzywdą i że cię za proroka nie uznano. ..."
      Marku Janie i Ty możesz zostać prorokiem, jeśli tak spodoba się Panu; wszak niezmierzone są wyroki Boskie i nieznana ludziom wola Boża. Spodobało się Panu uczynić z Szawła -jakby nie było,prześladowcy chrześcijan- apostoła i krzewiciela nauki Jezusa Chrystusa; kto wie...kto to wie - jakie Pan ma wobec Ciebie i wobec nas plany i zamiary; niech zatem stanie się JEGO wola; pozdrawiam Marku Janie i dziękuję Bogu za to spotkanie.

      Usuń
    13. Basiu, dokładnie to samo wielokrotnie pisałem Markowi Janowi - takim samym prorokiem, a nawet jeszcze lepszym, bo inteligentniejszym, może być i on. Wystarczy drobiazg - wystarczy tylko to, że przestanie się stawiać ponad Boga, a zacznie Jemu służyć. Bóg w każdym chce mieć takiego proroka i każdego do tego wzywa!

      Usuń
  5. MR, napisałaś Usuń proszę Leszku tę blokadę w możliwości swobodnego wejścia i komentowania na forum Twojego bloga (przynajmniej dla mojego PC).
    Bo się czuję trochę głupio w zaistniałej sytuacji.
    , a przecież dobrze wiesz (bo dokładnie Tobie to opisywałem), że z onetu (w przeciwieństwie do blogspota) nie ma możliwości eksportowania ani notek, ani komentarzy, a w konsekwencji wszystko jest pisane na blogspocie, a po jakimś czasie eksportowane na onet (na którym są wszystkie notki od początku bloga). Na blogspocie każdy może pisać i Ty sama kilkakrotnie z tego skorzystałaś. I oczywiście jak najbardziej Ciebie zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Leszku, cieszę się, że wreszcie udało mi się tutaj jakoś trafić.
    Piszesz: "...a przecież dobrze wiesz (bo dokładnie Tobie to opisywałem)..", no i widać, że ani dobrze, ani wcale nie wiedziałam, bo gdybym wiedziała, to bym przecież tego nie pisała. Niestety tak czasami jest, że siane ziarno zamiast w glebę wpadnie na drogę i owocu nie wyda. Więc dzięki, że siew powtórzyłeś.
    Widzę, że Siostra wyżej sytuację próbowała wyjaśnić, więc nie będę już prosić o to, co do mnie pisałeś, a co zostało usunięte i do mnie nie dotarło.
    I w związku z tym co do Niej na końcu napisałeś - przeze m n i e także będzie bardzo źle przyjęte, jeśli po tej historii p r z e s t a n i e s z się u Niej pokazywać!
    MR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MR, czasami gdy się spodziewam, że mój wpis może być usunięty, tworzę sobie jakąś kopię - tu zupełnie się tego nie spodziewałem. Mogłem tylko przedstawić sens tych wypowiedzi. Zaczynało się od zacytowania poprzedniego komentarza i pokazania, że to była ocena czynu, a nie człowieka (Brakuje Ci argumentów, ale nie potrafisz się zachować, jak dorosły facet i wycofać z tego, co głosiłeś, lecz wybierasz zachowanie typowe dla niedopieszczonego dziecka Zabieram swoje zabawki i idę do domu.). Zwracałęm też uwagę, że do historii, to nie ja wracałem, lecz MJ - a więc, że ten zarzut nie do mnie powinien być adresowany. Natomiast przyznawałem, że rzeczywiście w końcu nie wytrzymałem i w końcu na te wszystkie ataki personalne MJ i jego ucieczkę przed dyskusją na argumenty odpowiedziałem oceną osoby.
      Natomiast w tej części adresowanej do Siostry pisałem o tym, że powinienem ponownie zastanowić się nad tym, czy mogę przychodzić, bo rzeczywiście przeceniłem swoją odporność. Przy czym pisałem o zastanowieniu się, a nie o decyzji - no ale decyzja była w końcu poza mną, skoro Siostra usunęła mój wpis.
      A wracać nie mam po co - sama widzisz, że Marek Jan czuje się takim zwycięzcą swojej postawy ciągłego poniżania i wyśmiewania mojej osoby i poglądów, które głoszę (z jednoczesnym unikaniem dyskusji), że aż przyszedł tutaj, by triumfować. Co bym nie powiedział, spotka się podobnym wyśmianiem, a u innych czytelników będzie wywoływać zniecierpliwienie, że tu jeszcze pojawiam i wygłaszam te swoje głupawe stwierdzenia i wnioski (MJ tak często to powtarza, że większość czytelników ma już ten sam stosunek do tego, co mówię, co MJ).

      Usuń
  7. "Nota bene trzeba przyznać Markowi Janowi, że całkiem zabawnie na to zareagował wpisując się jako Jerzy M."

    Przecież wiesz, ze to nie jest prawdą,( przynajmniej powinieneś wiedzieć) sam to napisałeś na swoim blogu a teraz nawet nie jesteś w stanie do tego odnieść, tylko wypisujesz coś nie na temat. Oświadczam ci, że gdybyś mi przedstawił przekonujące argumenty, pewnie bym to swe zdanie zmienił, ale niestety ci się nie udało i argumenty zamieniłeś w inwektywy pod moim adresem. Marek Jan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marku Janie, przypomnę Ci, co pisałem na koniec:
      Marku Janie, nie ja wybierałem przykłady, lecz Ty - poszedłem Twoim tropem rozumowania, opierałem się na Twoich przykładach, a nie narzucałem Ci swoich.
      Nie potrafisz podważyć tej prawdy, że ci, którzy wyszli z alkoholizmu dopiero dziś, a nie wtedy, gdy jeszcze nie byli uzależnieni, są na właściwej drodze - nie potrafisz, a więc to do Ciebie (a nie do mnie) pasują słowa, które napisałeś Jeśli fakty mówią co innego, to tym gorzej dla faktów.
      To Ty twierdziłeś ale też bywa, że się nie da, ale tego twierdzenia też nie potrafisz udowodnić...
      Brakuje Ci argumentów, ale nie potrafisz się zachować, jak dorosły facet i wycofać z tego, co głosiłeś, lecz wybierasz zachowanie typowe dla niedopieszczonego dziecka Zabieram swoje zabawki i idę do domu.
      Ja się nie przerzucam przykładami, lecz rzetelnie analizuję Twoje, a Ty nie potrafisz podważyć tej analizy.
      9 marca 2013 18:14

      i choć upłynęły już dwa tygodnie, to do dziś pozostaje wszystko aktualne. Możesz spytać dowolnego 12-krokowca i powie Ci to, co ja napisałem - na to nie masz żadnej odpowiedzi, a teraz zachowujesz się jak tryumfator choć poza manipulowaniem ludźmi, żadnego tryumfu nie odniosłeś.

      Usuń
  8. Rżniesz głupa po swojemu. Prościej by było powiedzieć, że Marek Jan to nie Jerzy M jak to wyżej napisałeś, dodać, że to było kłamstwo z twojej strony i przeprosić. Ale to nie jest w twoim stylu. Żegnam Marek Jan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marku Janie, odnoszę wrażenie że po tych ostatnich wydarzeniach już kompletnie uderzyła Ci woda sodowa do głowy - za co ja mam Ciebie przepraszać? Za to, że sądziłem, iż w bardzo sympatyczny sposób zareagowałeś na pomyłkę Basi? Zupełnie jakoś do mnie nie dociera, że moje przypuszczenia, iż jesteś sympatycznych człowiekiem, w Twoim odbiorze może być czymś obraźliwym! Możesz wytłumaczyć, na czym polega ta obraza?
      Ja nie jestem administratorem bloga Siostry, by śledzić adresy IP Marka Jana (vel Marka Jurka - przy pomyłce Basi) i Jerzego M. Napisałem za to A to teraz potrafiłem się zachwycić Twoją reakcją na przejęzyczenie Basi, ale to również okazało się nieprawdą - mało, ten mój zachwyt nad Tobą, stał się dla Ciebie pretekstem do tego, by mnie poniżać i ze mnie drwić. i uważam, że to starczy - wyjaśniłeś, że to nie Ty, przyjąłem to do wiadomości i publicznie o tym napisałem.

      Usuń
    2. PS: Ja oczywiście wiem, że Ty ukrywasz swój adres IP, ale mogę Ci podać te adresy, pod jakimi przychodziłeś do mnie: 79.191.77.196, a ostatnio 83.27.252.52 (ale to czynię u siebie, a nie u Siostry)

      I na przyszłość bardzo proszę, byś sam przychodził na blogspota; z onetu nie można eksportować notek i komentarzy, więc ruch jest tylko w jedną stronę: z blogspota na onet. Następnej Twojej wypowiedzi nie będę już ręcznie przenosił.

      Usuń
  9. Mam więcej niż jeden komputer, ale jak sam chyba zdążyłeś zauważyć, nigdy się nie podpisywałem inaczej jak swoim imieniem. I chyba zauważyłeś że IP Jerzego nie jest zgodny z tymi IP jakie podałeś.
    Kręcisz jak uczeń przyłapany na samogwałcie.
    Typowy z ciebie dezinformatyk, liczący na to, że się Basia w tym nie połapie, bo istotnie się na tym nie zna. Nieładnie, oj nieładnie panie święty. Marek Jan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marku Janie, a co ma liczba komputerów do adresów IP. Skończ już się ośmieszać - nie oczekuję od Ciebie wiedzy informatycznej, więc już się nie popisuj swoją niewiedzą - nie musisz.

      Usuń
  10. MR, napisałaś Leszka pewnie nie przekonasz, on wie, że masz różne możliwości i techniczne i intelektualne. We mnie też jakaś wątpliwość została zasiana.
    Jeszcze raz powtarzam: Basia w swojej wypowiedzi z 21 marca o 15:23 przejęzyczyła się raz i napisała ale oczywiście Pan Marek Jurek ma zawsze rację, poza tym gdy jej nie ma; cztery komentarze niżej po raz pierwszy pojawia się postać Jerzego M (wśród tych 4 komentarzy nie ma komentarza podpisanego Marek Jan). Wydawało się to bardzo sympatyczne, że Marek Jan nie robił afery z tego przejęzyczenia, lecz zareagował na tę pomyłkę w sposób żartobliwy Marek Jurek => Jurek Marek => Jerzy Marek => Jerzy M. Odczytałem ten podpis, jako bardzo sympatyczny sposób zwrócenia uwagi na pomyłkę - i tylko o tym pisałem Basi; nie robiłem żadnego śledztwa.
    Być może rzeczywiście kiedyś mogłem się zalogować na konto Siostry - już tego nawet nie pamiętam, czy taką możliwość miałem, czy nie, ale nawet jeśli, to korzystałem z tego tylko wtedy, gdy pomagałem Siostrze w administrowaniu blogiem (chodziło o podmianę szablonu); nigdy z tego nie korzystałem (jeśli w ogóle kiedykolwiek mogłem) dla śledzenia kogokolwiek; nie pamiętam nawet, czy panel administracyjny podaje adresy IP, z jakich jest dokonany dany wpis.
    Gdy więc Marek Jan zaprzeczył temu, jakoby był Jerzym M, po prostu przyjąłem to do wiadomości i ogłosiłem to publicznie w swoim komentarzu A to teraz potrafiłem się zachwycić Twoją reakcją na przejęzyczenie Basi, ale to również okazało się nieprawdą. Wydawać by się mogło, że to zdanie powinno zakończyć cały temat.
    Tymczasem Marek Jan ciągle do tego wraca i u mnie na blogu i u Siostry. I dopiero to rodzi jakiś niepokój! Wygląda na to, że Marek Jan chce uzyskać potwierdzenie poparte autorytetem zawodowym informatyka, że to są dwie osoby. Prawdopodobnie jest to zagrywka pokerowa - Marek Jan chodząc bowiem po blogach normalnie ukrywa swój adres IP, a więc wie, że tak naprawdę niezależnie od tego, czy mogę wchodzić jako administrator u Siostry, czy nie, to i tak nie mogę tego ani potwierdzić, ani zaprzeczyć. Zaczyna więc mnie poniżać nazywając dezinformatykiem, wątpiąc w moje umiejętności zawodowe - a to wszystko po to, by mnie podpuścić, abym w końcu potwierdził to, czego on ode mnie oczekuje.
    Efekt końcowy jest taki - na początku sądziłem, że Jerzy M to Marek Jan, gdy MJ temu zaprzeczył, po prostu przyjąłem to do wiadomości. Gdy jednak teraz robi na mnie takie naciski, to podejrzewam, że to jest jedna i ta sama osoba (ale żadnego dochodzenia nie zamierzam robić) - szczególnie, że nie jest prawdą, iż zawsze się podpisuje; do tej pory jeszcze nie było, by się podpisywał innym nickiem, ale czasami pisał coś, jako kompletny anonim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leszku, jeśli to wiesz, to proszę wytłumacz mi, czy jeśli będę pisać na tym samym blogu komentarze, np. z PC pod jednym nickiem, z laptopa pod innym, a z telefonu komórkowego jeszcze pod innym, to numery IP lub jakieś inne identyfikacyjne, będą takie same czy inne, jeśli te urządzenia są zarejestrowane na mnie?
      No właśnie, mnie to też trochę niepokoi, że MJ tak bardzo zależy na tym sprostowaniu. I nie tylko u Ciebie czy u Siostry, także u aisaB. W końcu wiarygodność awatara, o którym wiemy tylko to, co sam o sobie napisze, w dodatku wiadomo, że nie będzie pisał o sobie negatywnie, jest z natury rzeczy dość ograniczona. Ale może jednak go to naprawdę zabolało? Nikt z nas wszak nie wie, co w drugim siedzi.
      MR

      Usuń
    2. Numer IP zależy od dostawcy internetu - wewnątrz sieci lokalnej każdy komputer (np. jakiejś sieci firmowej) ma inny numer IP, ale każdy z nich w internecie będzie miał ten sam numer IP. Przy czym w większości przypadków ten numer jest stały i niezmienny (tak jest np. z Tobą - AP-MEDIA nadały Ci pewien numer, którego oczywiście nie będę tu ujawniał i zawsze masz ten sam numer). W przypadku Marka Jana sytuacja jest trochę trudniejsza - on korzysta z neostrady, a neostrada nie ma stałego numeru IP. Jak jest cały czas włączony router, to TP SA zmienia na neostradzie numer IP raz na dobę. Oczywiście jeśli ktoś wyresetuje połączenie internetowe w neostradzie, to po każdym resecie uzyska inny numer IP. Natomiast nie ma znaczenia, czy w tym czasie ktoś się łączy z komputera stacjonarnego (na kablu), z laptopa (zarówno na kablu, jak i na Wi-Fi), czy telefonu (przez Wi-Fi) - każde z tych urządzeń będzie na zewnątrz posiadało ten sam numer IP.
      Rozpoznawalność w sieci komplikuje jeszcze jedna rzecz - istnieją pewne techniki ukrywania swojego numeru IP - i Marek Jan stosuje jedną z tych technik. Po prostu nie chce być w ogóle rozpoznawalny. Tymczasem jak zauważyłaś, ja podałem jego dwa adresy IP - myślę, że to mogło go mocno zdenerwować, bo jak wcześniej pisał o wyrzucaniu informatyków, to można się spodziewać, że właśnie tego od nich oczekiwał i już mu się wydawało, że jest anonimowy w sieci, a tu okazało się, że ja mogę podać jego numery (podałem prawdziwe numery - to nie jest z mojej strony żadna ściema i on mógł to sprawdzić). A więc mógł być przekonany, że w sieci jest kompletnie bezkarny (nie wiadomo przecież, co w tej sieci robi), a tu nagle się okazało, że jednak można go namierzyć. Podejrzewam, że to nerwowe zachowanie głównie wynika właśnie z tego, a nie z tego, czy Marek Jan i Jerzy M to ta sama osoba, czy to różne osoby.

      Usuń
    3. Dzięki za wyjaśnienie. W szczegółach dot. IP trochę to za trudne, ale ogólnie wydaje mi się, że załapałam o co chodzi.
      MR

      Usuń
    4. Piszesz, że w szczegółach trochę za trudne, ale pewnie tak jest, bo ja pisałem, jak jest, a nie pisałem, dlaczego. Pewnie to, że każdy komputer w sieci musi mieć mieć unikalny numer jest dla Ciebie oczywiste - no bo jak by tak nie było, to nie wiadomo by było na jaki komputer ma trafić jakaś paczka informacji. W konsekwencji pewnie też rozumiesz, dlaczego adresy IP wewnątrz lokalnej sieci są unikalne.
      Natomiast zupełnie niezrozumiałe jest, jak to się dzieje, że w sieci internetowej też te paczki trafiają na konkretne komputery, choć komputerów jest znacznie więcej niż adresów IP w internecie?
      Otóż router to takie urządzenie, które w sieci internetowej jest widziane pod jednym adresem i ten adres w danej chwili udostępnia tylko jednemu komputerowi sieci lokalnej. Innymi słowy, to jakby okienko, w którym w danej chwili widać tylko jeden komputer z sieci lokalnej, ale te komputery ciągle się zmieniają. Zawsze jeden, ale ciągle inny. I to dzięki temu nieustannemu przełączaniu, który komputer jest w okienku, wszystkie urządzenia z danej sieci lokalnej są widoczne w internecie z tym samym adresem IP. W danej chwili w tym okienku jest tylko jedno urządzenie jest w tym okienku, ale okienko jest tylko jedno, więc każde urządzenie ma ten sam adres IP.

      Usuń
  11. Wiesz, niektórzy z naszych pasterzy już przebąkują, że jeśli chodzi o to ubóstwo, to Franciszek "przesadza" i że nie należy tego brać tak "dosłownie." Ale ja się bardzo cieszę, że Bóg dał nam takiego papieża. Bo nawet jeśli nie będzie rozumiany i kochany przez wszystkich (Jezus też nie był) to przynajmniej będzie nam wyrzutem sumienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie oczekuję od swoich pasterzy wielkiego ubóstwa na poziomie Franciszka, ale dobrze, że on jest i stał sie takim odniesieniem dla innych.

      Usuń