czwartek, 16 sierpnia 2012

Antykoncepcja

Przy okazji poprzedniej notki wypłynął jeszcze jeden temat powszechnie zaliczany do zakresu etyki seksualnej - problem antykoncepcji.

Napisałem wtedy - istotą sprawy jest to, że 
  • skoro naszym celem jest zjednoczenie się z Miłością, 
  • skoro nasze życie tu na ziemi służy tylko temu, byśmy nauczyli się kochać, 

to i nasz początek powinien być z miłości 
  • no i jest, o ile tylko nasza mowa ciała nie jest kłamstwem. 

A więc Bóg tak to wymyślił, by to, co w mowie ciała jest najpełniejszym wyrazem miłości, mogło stanowić początek nowego życia. 

Zwracam jednak uwagę, że to nie my decydujemy o poczęciu - my możemy pragnąć poczęcia, lub przeciwnie wolelibyśmy go uniknąć, ale to nie my o tym decydujemy. Decyduje zawsze Bóg! 

Od nas oczekuje za to trzech rzeczy:
  • mamy być gotowi do przyjęcia nowego życia,
  • mamy otoczyć je miłością,
  • oraz mamy podjąć się roli pierwszych nauczycieli miłości.

Bóg jest dawcą życia - dał nam wielką wolność, ale sobie pozostawił prawo decydowania o naszym życiu - zarówno o jego początku, jak i o jego zakończeniu tu na ziemi. Wszystkie poglądy, które to naruszają i przypisują człowiekowi te prawa, są z punktu widzenia wiary nie do przyjęcia. 

Dlaczego o tym wszystkim piszę? - bo właśnie temu wszystkiemu przeciwstawia się antykoncepcja! Bóg jest jedynym dawcą życia, a my chcemy zająć jego miejsce - to my chcemy decydować o poczęciu.

W konsekwencji ginie w nas ta gotowość do otoczenia miłością życia, które Bóg powoła. Nie brakuje nawet takich, którzy chcielliby wytoczyć proces, jeśli jakiś środek antykoncepcyjny zawiedzie! 
Sami chcemy planować nasze życie, a nie szukamy woli Bożej (co najwyżej oczekujemy od Boga, że będzie wspierał nasze plany).

O środkach antykoncepcyjnych mówi się w kontekście etyki seksualnej, a tak na prawdę problem dotyczy bezpośredniej relacji człowieka z Bogiem. Zwolennicy antykoncepcji to zarazem ci, którzy chcą wydzierać Bogu te prawa, które Bóg pozostawił sobie - chcą stawiać się w miejscu Boga. Brakuje im pokory w przyjmowaniu woli Bożej. Nie szukają jej, lecz chcą Bogu narzucić swoją wolę...

70 komentarzy:

  1. Leszku. Widzę, że ugryzł Cię i zainspirował temat poruszony przeze mnie niejako przy okazji. To może i dobrze, ale choć nie chciałem na ten temat się rozpisywać, to teraz jestem zmuszony. No więc - jak Ci napisałem komentując poprzednią notkę - opierasz swoje opinie na nie do końca uzasadnionych założeniach.
    1. Bóg dał człowiekowi prawo do częściowego decydowania o powstaniu nowego życia i rozum, którego należy używać podejmując takie decyzje. Inaczej bylibyśmy jak zwierzęta, które "muszą" kopulować i nie mają żadnego wpływu na konsekwencje. A nie jesteśmy. Mamy tu w wielu zakresach wolną rękę.
    2. Nieuzasadnione jest też twierdzenie, że osoby stosujące antykoncepcję nie są gotowe do przyjęcia nowego życia (a tym bardziej otoczenia go miłością). Nie widzę żadnego związku jednego z drugim.
    3. Bycie zwolennikiem (czy też użytkownikiem) antykoncepcji nie ma (a z całą pewnością nie musi mieć) nic wspólnego ze stawianiem w roli Boga i przywłaszczaniem sobie Jego praw.
    4. Fragment o ludziach gotowych wytaczać procesy o nieskuteczność środków antykoncepcyjnych pozostawiam bez komentarza.
    Józef

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad 1) Całkowicie się z tym zgadzam - dokładnie w 100%. Nie zmienia to jednak faktu, że stosując środki antykoncepcyjne człowiek wkracza w to, co Bóg pozostawił sobie. Człowiek przeszkadza w planach Bożych, gdy akurat w tych planach było zapłodnienie.
      Oczywiście dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, ale fakt pozostaje faktem.
      Ad 2) Prawdziwe byłoby stwierdzenie, że nie każdy człowiek stosujący antykoncepcję... - i chwała mu za to, jeśli jego to zdanie nie dotyczy.
      Nie zmienia to jednak faktu, że wszystkie osoby stosujące środki antykoncepcyjne, chcą same całkowicie decydować o poczęciu - celem ich działania jest to, by do tego poczęcia nie doszło. Jeśli więc dojdzie do tego poczęcia, to jest to frustrujące dla tej osoby - bo przecież nie było w niej owej gotowości do przyjęcia nowego życia (i to dotyczy wszystkich stosujących środki antykoncepcyjne - inaczej by ich nie stosowały). Najczęściej więc konsekwentnie dla tej postawy dochodzi do odrzucenia tego życia.
      Ad 3) Tu nie chodzi o świadomość stawiania się w roli Boga - zgadzam się z tym, że nie wszyscy mają tego świadomość. To jednak nie ma żadnego znaczenia - fakt pozostaje faktem, że ta konkretna osoba postawiła się w roli Boga.
      Ad 4) To zdanie jest skrajne, ale dobrze ilustruje sposób myślenia; weźmy inny przykład - skoro kupuję środki antygrzybicze i je stosuję, to wymagam, by one były skuteczne i ochroniły mnie od grzybicy; dokładnie tego samego oczekuję od środków antykoncepcyjnych. Oczywiście błąd tego myślenia polega na tym, że w tym drugim przypadku chodzi o osobę, która się poczęła.

      Usuń
  2. 1) Zachowując wstrzemięźliwość seksualna (nie wspominam o celibacie) jeszcze bardziej wkracza sie w to, co Bóg pozostawił sobie. Osłabione już "naturalne metody planowania rodziny" to zupełnie nic innego, jak wlasnie antykoncepcja.
    Józef

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli zachowanie wstrzemięźliwości jest permanentne, to wręcz to może stać się powodem unieważnienia małżeństwa. Jeśli jednak to nie taki przypadek, to nie ma tu żadnego związku - ta gotowość do przyjęcia nowego życia wiąże się z każdym aktem współżycia.
      Naturalne metody planowania, jak sam napisałeś są naturalne - tu człowiek nie ingeruje w to, co wymyślił dla nas Bóg.
      Bardzo wyraźnie chcę to podkreślić, że nikt od nas nie wymaga, byśmy z każdym stosunkiem oczekiwali potomstwa - byłby to absurd. Akt seksualny nade wszystko jest wyrazem miłości wypowiedzianym w języku ciała i tylko trzeba pamiętać, że z tym aktem Bóg powiązał możliwość poczęcia. I ważne jest, byśmy Mu w tym nie przeszkadzali, gdy On tego chce i byśmy zawsze byli gotowi do przyjęcia tego życia, które On powoła.

      Usuń
  3. 2) Nie wszystkie osoby stosujące antykoncepcje są niegotowe na przyjęcie nowego życia podobnie jak nie wszystkie osoby niestosujace antykoncepcji są na to gotowe (to samo dotyczy otoczenia go miłością), toteż z faktu stosowania/niestosowania antykoncepcji nie wynika niegotowosc/gotowość do przyjęcia i otoczenia miłością nowego życia. Celem stosowania antykoncepcji oczywiście jest zapobieżenie ciąży (czasami rownież te same środki spełniają inne zadania, ale tutaj nie o tym). Jednak każdy dorosły człowiek nie pozbawiony wyobraźni wie, ze żaden środek nie daje 100-procentowej gwarancji skuteczności, a jeśli nawet nie wie, to przeczyta ulotkę i sie dowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ środki antykoncepcyjne wręcz świadczą o tym, że ja nie jestem teraz gotowy do tego poczęcia, do którego może dojść. Jak byłbym gotowy, to żadne środki nie byłyby mi potrzebne.

      Usuń
  4. 3) Czasami jeżdżę samochodem. A kiedy jeżdżę, to zapisami pasy. I nie dlatego, żeby wyreżyserował Boga w decydowaniu o moim życiu. Tez nie dlatego, ze prawo tego wymaga. Po prostu myśle, ze Bogu czasami mozna (a nawet trzeba) trochę pomoc. I zaznaczam, ze mam pełna świadomość, ze pasy (a nawet poduszka powietrzna) nie dają gwarancji sukcesu.
    Józef

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy sugerujesz, że osoby stosujące środki antykoncepcyjne najpierw spędzają kilka godzin na modlitwie, by rozpoznać wolę Bożą i wtedy, gdy są przekonane, Bóg nie chce poczęcia, to wtedy stosują środki antykoncepcyjne?
      Przyznam się, że nigdy nie słyszałem o takim postępowaniu, ale może to jest powszechna praktyka? - je tego nie wiem.
      Ale czy nie sądzisz, że to jakaś bardzo skomplikowana konstrukcja? - przecież Bóg sam sobie poradzi, jeśli nie chce poczęcia. Nie trzeba Mu specjalnie w tym pomagać.

      Usuń
  5. 4) Jak w pierwszym komentarzu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Antykoncepcja tak naprawdę przynosi człowiekowi zniewolenie i nie daje też uczucia pełnej satysfakcji seksualnej. Czemu, bo jest przeciw naturze! Czemu nie mówimy dziś Metodach Naturalnych, które są już bardzo rozwinięte i nie wymagają od nas żadnego wkładu materialnego poza kupnem termometru, zeszytu i długopisu? Albo czemu nie mówimy dziś o takich urządzeniach jak Persona? Nie mówimy, bo ona wymaga w pewne dni wstrzemięźliwości? A przecież w takie dni można inaczej wyrażać miłość i bliskość do drugiej osoby. To czas żeby też za sobą zatęsknić fizycznie. A tak to cóż znów konsumpcjonizm, kiedy mi się chce bo i tak konsekwencji żadnych nie będzie. Co z tego, że większość pigułek antykoncepcyjnych na w sobie środki wczesnoporonne, co z tego, że tak wiele małżeństw musi borykać się z niepłodnością gdy wcześniej hormonalnie ingerowali w swoją naturalną fizjologię? Nie rozumiem, dlaczego zamiast poznawać świat i jego naturę, człowiek chce go sam od nowa projektować - jak w dodatku widać, z marnym skutkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiejszemu człowiekowi brakuje pokory - jest tak przekonany, że to on wie wszystko najlepiej, że idzie tylko na łatwiznę. Niestety:(
      Ale się nie wtrącam (tylko dziękuję Ci za ten głos) - jestem ciekawy, co na to ci, którzy są zwolennikami antykoncepcji.

      Usuń
  7. Przed jazda samochodem nie modlę sie godzinami. Po prostu zapisami pasy i jadę. Czasami modlę sie w czasie jazdy. Nie mam wątpliwości, ze Bóg poradziły sobie i bez tych pasów. Bez modlitwy pewnie tez. Ale stosuje jedno i drugie. Chce żyć. Jednak mam świadomość, ze ostatecznie to Bóg zdecyduje o tym, czy dojade do celu, czy nie. Nie odbieram Mu tego prawa. Tylko sugeruje (słowem i czynem) Mu swoją wole.
    Józef

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być - ...zapinam pasy i jadę...
      Józef

      Usuń
    2. Skoro nie modlisz się przedtem, to nie rozpoznajesz Jego woli, lecz realizujesz swoją i tę swoją chcesz Mu narzucić - A zygu, zygu - jak chcesz, by Twoja wola się spełniła, to teraz musisz się uciec do cudu! Widzisz, ze mną tak łatwo Ci nie pójdzie!
      Dokładnie to znaczy stosowanie środków antykoncepcyjnych, jeśli nie jest to poprzedzone rozeznaniem Jego woli.

      Usuń
    3. Nie ma tu żadnej analogii z pasami bezpieczeństwa, bo powszechnie przyjmuje się, że zapięcie pasów ZAWSZE jest wskazane (a przepisy wręcz tego od nas wymagają).
      Jeśli uciekasz się do takiej analogii, to sugerujesz, że poczęcie jest ZAWSZE niepożądane.

      Usuń
  8. Napisałem "... nie modlę sie godzinami...". Fakt, ze zadko jeżdżę samochodem i mogę sobie pozwolić na modlitwę praktycznie przed każdym wyjazdem, ale nie godzinami. Wlasnie dlatego, ze nie każe Bogu "uciec sie do cudu" to wlasnie zapinam pasy. Modlitwa. To zupełnie inna sprawa i nie wydaje mi sie, aby uzasadnione było sugerować, ze użytkownicy środków antykoncepcyjnych sie nie modlili, tylko liczyli na cud.
    Józef

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za późno napisałem drugą część odpowiedzi:
      Nie ma tu żadnej analogii z pasami bezpieczeństwa, bo powszechnie przyjmuje się, że zapięcie pasów ZAWSZE jest wskazane (a przepisy wręcz tego od nas wymagają).
      Jeśli uciekasz się do takiej analogii, to sugerujesz, że poczęcie jest ZAWSZE niepożądane.
      W sprawie, czy masz zapiąć pasy, czy nie, nie musisz rozpoznawać woli Bożej, bo z góry wiesz, że Pan chce, byś czuł się bezpieczny.
      Jeśli w przypadku środków antykoncepcyjnych nie rozpoznajesz woli Bożej, to zakładasz, że Bóg nigdy nie chce poczęcia, że zawsze chce tego poczęcia tylko wtedy, gdy Ty w danym momencie chce. To niestety nie jest prawda - to jest wręcz sprzeczne z tym, że to On pozostawił sobie prawo decydowania o życiu (to by znaczyło, że to prawo scedował na człowieka).

      Usuń
    2. Innymi słowy doprowadzasz do sytuacji, w której Nie jest ważne Boże, czego Ty chcesz; ważne jest tylko to, co ja chcę - jeśli Ty chcesz inaczej, to uciekaj się do cudu!

      Usuń
    3. Przeczytaj powyżej.
      Józef

      Usuń
    4. Nie rozumiem co mam przeczytać?
      A, że jakieś literówki się wkradły - tak, powinno być:
      Jeśli w przypadku środków antykoncepcyjnych nie rozpoznajesz woli Bożej, to zakładasz, że Bóg nigdy nie chce poczęcia, że zawsze chce tego poczęcia tylko wtedy, gdy Ty w danym momencie chcesz.
      (urwało końcówkę)
      To własnie nie jest prawda, że wola Boża zawsze jest zgodna z wolą człowieka. Bardzo często nie jest. A gdy nie jest, to człowiek ma obowiązek dostosować się do woli Boga, a nie na odwrót.

      Usuń
    5. No więc powtarzam, ze stosowanie antykoncepcji (czy to "naturalnej" czy "nienaturalnej") podobnie jak zapisanie pasów w samochodzie nie pozbawia i nie próbuje pozbawić Boga Jego praw.
      Józef

      Usuń
    6. Pozbawia, bo wymusza dokonywanie cudów, jeśli wola Boża jest odmienna od naszej.

      Usuń
    7. Nb, Bóg w takiej sytuacji bardzo rzadko się ucieka się do cudu.

      Usuń
    8. Metody naturalne do dokonywania cudów nie zmuszają.

      Usuń
    9. Nieskutecznosc środka antykoncepcyjnego lub pasa bezpieczeństwa nie wymaga cudu. Nie przywolam tu żadnych statystyk, ale zdecydowanie nie jest cudem poczecie dziecka mimo stosowania antykoncepcji. Podobnie jak nie jest cudem niepoczecie dziecka mimo niestosowania tych środków.
      Józef

      Usuń
    10. To akurat nie są cudy, które ktokolwiek by rejestrował - spokojnie można to przypisać owej statystycznej nieskuteczności. Jeśli jednak popatrzymy od strony Boga, to gdy człowiek narzuca Mu swoją wolę, to On jeśli chce przeforsować swoją, to jedyne, co może, to tylko dokonać cudu.

      Usuń
  9. "Metody Naturalne" jeszcze nie dawno były takim samym "zniewoleniem" jak metody "nienaturalne". Przestalybyc takie w momencie, kiedy Kościół zaczął je "dopuszczać" (choć w tej kwestii Kościół do dzis jest niekonsekwentny). Podobnie będzie (prędzej czy pózniej) z metodami "nienaturalnymi". Bo prędzej czy pózniej Kościół je dopuści. Nie staną sie one wtedy obiektywnie lepsze niż są tylko zaczną być dopuszczalne przez Kościół.
    Józef

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich lepszość polega tylko na tym, że to Bóg ma się dostosować do woli człowieka. Człowiek wierzący jest pokorny i wie, że to wola Boża ma prymat nad naszą wolą i o to modli się codziennie w modlitwie, której nauczył go Jezus.

      Usuń
    2. Józefie, bardzo Ci dziękuję za tę rozmowę. Lubię z Tobą rozmawiać, bo Ty słuchasz, co mówi Twój rozmówca. Jak widać, poglądów Twoich nie zmieniłem ani na jotę, ale przyjemnie było powymieniać myśli.

      Usuń
    3. Ja rownież Ci dziękuje. Twoich poglądów tez najwyraźniej nie zmieniłem, ale widzę wysoki poziom dyskusji.
      Józef

      Usuń
    4. To może następny temat z listy?

      Usuń
    5. Może pózniej. Jestem trochę zabiegany. Ale do listy napewno wrócimy.
      Józef

      Usuń
  10. Mam w tej kwestii nieco inne zdanie. Nie jestem przeciwniczką antykoncepcji i uważam, że pozwala ona chronić siebie i swoje zdrowie także. Co więcej pomaga być odpowiedzialnym w nieodpowiedzialnych czasach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angeliko, ale nie podważasz tych rzeczy, które ja tu napisałem. Twoja wypowiedź to jest stwierdzenie, że czasami lepiej jest wybrać mniejsze zło. Trzeba jednak pamiętać, że zawsze jest to wybór zła.
      To we własnym sumieniu rozstrzygasz, co w danym przypadku należy wybrać. Ale ważne, by nie utracić rozeznania, że wybiera się zło.

      Usuń
    2. Nie wiem czy jest to wybór pomiędzy dobrem a złem, między złem a mniejszym złem. Jeśli Bóg dał człowiekowi rozum i człowiek ten wymyślił coś takiego jak antykoncepcja, to cóż w tym złego? Jeżeli małżonkowie mają być w tych dniach wstrzemięźliwi bo nie chcą mieć dziecka, to tak samo mogą użyć prezerwatywy i też nie chcieć tego dziecka. Bez różnicy. Poza tym lepiej jest jej użyć niż potem to dziecko oddać, porzucić, zabić, poddać aborcji, hmm?

      Usuń
    3. Ale to założenie prezerwatywy ingeruje w prawo decydowania o życiu, jakie Bóg pozostawił sobie. To jest postawienie siebie na miejscu Boga.

      Usuń
    4. Być może tak. Ale wszystko zależy od tego jaką ktoś ma relację z Bogiem. Dlatego nie nam oceniać.
      Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli jeden palec wskazuje na kogoś by go osądzić, to pozostałe 3 wskazują na osądzającego.
      Myślę, że stosujących antykoncepcję dobrych ludzi Bóg miłuje, nie odrzuca i nie potępia. Bardzo w to wierzę.

      Usuń
    5. Angeliko, ale ja nie rozstrzygam, czy Bóg wykaże w danym przypadku swoje miłosierdzie. Ale to, że ta prezerwatywa godzi w te prawa, które Bóg zachował tylko dla siebie, nie ma nic wspólnego z tym, czy Bóg okaże to miłosierdzie, czy nie okaże.
      Ja po prostu stwierdzam fakt, że człowiek ingeruje zakładając tę prezerwatywę w prawo decydowania o poczęciu.

      Usuń
    6. Bóg dał nam wolną wolę na całe szczęście. I pozwolił decydować. :)

      Usuń
    7. Tak jest - człowiek może się postawić PONAD Boga i Bóg w tym nie przeszkodzi. Pytanie tylko, czy człowiek dobrze na tym wyjdzie.

      Usuń
  11. No i pan Józef wywołał wilka z lasu. Możecie sypnąć gromy na moją głowę, ale kościelnego nauczania w kwestii antykoncepcji ja także ni w ząb nie rozumiem. Brakuje mi w nim resztek logiki. Zacznę od początku.
    Leszek napisał: "Od nas oczekuje za to trzech rzeczy:
    - mamy być gotowi do przyjęcia nowego życia,
    - mamy otoczyć je miłością,
    - mamy podjąć się roli pierwszych nauczycieli miłości."
    Z tym się zgadzam. Jak również z tym, że o chwili rozpoczęcia i zakończenia życia decyduje Bóg (choć szczególnie z tym zakończeniem ludzie bardzo często biorą sprawy w swoje ręce. Nie wiem czy był na ziemi jeden rok, w którym nie byłoby gdzieś wojny).
    I gdyby nauczanie Kościoła stawiało sprawę jasno i twardo - jeśli małżonkowie decydują się na seks, to w każdym wypadku powinni być gotowi na poczęcie dziecka - byłoby to trudne, ale przynajmniej zrozumiałe. Można byłoby się zgadzać, lub nie, ale byłoby zrozumiałe. Ale nie, otóż "metody naturalne" są dopuszczalne. Oczywiście uważam, że są zdrowsze, (a więc i lepsze) i tak samo skuteczne dla większości przypadków jak "metody sztuczne", ale i sprowadzają się też do TEGO SAMEGO. Celem bowiem jest: "teraz NIE chcemy dziecka, choć chcemy iść razem do łóżka." Dokładnie ten sam cel. To od konkretnych ludzi zależy, czy w dążeniu do tego celu uwzględnią lukę typu - każda metoda może być zawodna i mamy wpływ tylko na prawdopodobieństwo powodzenia naszych zamiarów. Krótko: każdy sam musi rozważyć, czy jest gotów na pojawienie się dziecka, a jeśli absolutnie wyklucza taką możliwość - pozostaje tylko wstrzemięźliwość lub sterylizacja.
    Oczywiście nie brakuje "naiwnych", którzy wierzą farmakologii lub technice na ślepo. Ale to nie dotyczy tylko antykoncepcji i wielokroć bywa zawodne.
    Leszku, na czym opierasz swoją ocenę tych którzy stosowali lub stosują sztuczną antykoncepcję? Skąd wiesz co myślą i że NA PEWNO WSZYSCY odrzucają już w umyśle ewentualne dziecko? Skąd ocena, ze nie zdolni do wstrzemięźliwości? Chyba nie jest ani zasadne ani sprawiedliwe takie wyrokowanie o rzeczach, które widzi tylko właśnie sam Bóg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Barbaro, nie obawiaj się jakichkolwiek gromów - przecież mnie zależy tylko na tym, by co raz więcej osób rozumiało, dlaczego takie jest stanowiska Kościoła.
      Podstawowa różnica między metodami naturalnymi, a środkami antykoncepcyjnymi jest taka, że te pierwsze są właśnie naturalne - Bóg tak to wymyślił, by z jednej strony właśnie stosunek nade wszystko był wyrazem miłości w języku mowy ciała, ale by także z niego rodziło się nowe życie; przy czym by to nie było każdy stosunek, to od razu nowe dziecko. Tak na prawdę to nie wiemy, skąd się bierze cud zapłodnienia - czy to Bóg jakoś steruje tymi mechanizmami, czy to wręcz za każdym razem jest po prostu cud, ale nie ulega wątpliwości, że to jest jakiś mechanizm, w którym jest obecny Bóg.
      Metody naturalne nie ingerują w ten mechanizm, lecz korzystają z tego mechanizmu - i to jest ta zasadnicza, jakościowa różnica między nimi, a środkami antykoncepcyjnymi (już się nie wdaję w to, że wiele z nich, to środki wczesnoporonne, a więc ingerujące już nie w poczęcie, lecz w możliwość rozwoju tego życia, które już jest).
      A więc ten, kto korzysta ze środków antykoncepcyjnych, mówi (jak to pisałem Józefowi) A zygu, zygu marcheweczka! Widzisz, przechytrzyłem Ciebie! Teraz, jak Ty chcesz by to życie było, to już musisz uciec się do cudu! Ze mną nie poszło Ci tak łatwo!
      To jest właśnie ta różnica.

      Usuń
  12. A to co właśnie napisałeś w ostatnim akapicie, to jest tylko takie właśnie "zygu zygu" w stronę ludzi, którzy myślą inaczej (dopuszczają stosowanie antykoncepcji). Twoje wyobrażenie, że oto każdy, kto idzie po przysłowiową "gumkę" naigrawa się z Boga. To nie jest argument w dyskusji, tylko deprecjonowanie dyskutanta :( Niestety.
    Argument masz jeden - czyli naturalność metod aprobowanych przez Kościół. Z drugiej strony ani termometru, ani tym bardziej zaawansowanych testerów płodności Bóg tak oto człowiekowi nie dał, są to wynalazki ludzkie tak samo jak... znowu przywołana "gumka".
    Poza tym naturalność jest argumentem raczej zdrowotnym, a nie psychologicznym. Ja się skupiam na na intencjach nie "technologii". Intencja jest w każdym wypadku ta sama, jak już pisałam. Dlatego nauczanie Kościoła wydaje mi się pozbawione logiki. Nie upieram się przy swojej racji (tzn. nie przesądzam tu czy antykoncepcja jest dobra, czy zła), tylko po prostu stwierdzam, że za złamany grosz nie rozumiem takiego tłumaczenia. I od powtarzania w kółko tego samego raczej nie zrozumiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Barbaro, ale każdy środek antykoncepcyjny jest ingerowaniem w ten mechanizm, który Bóg wymyślił dla człowieka (i w którym sam gdzieś siebie umieścił - bo zwracam uwagę, że statystyka niczego nie tłumaczy; jeśli mówimy, że np. jakaś metoda wykazuje powiedzmy 3% nieskuteczność, to mówimy jedynie, że w tych 3% nie potrafimy powiedzieć, dlaczego nie była nieskuteczna - analogicznie jest z prawdopodobieństwem zapłodnienia)
      Metody tej ingerencji są różne:
      - przeszkoda mechaniczna,
      - niszczenie plemników,
      - środki wczesnoporonne
      ale zawsze jest to ingerencja w ten mechanizm. A więc jakieś PRZESZKADZANIE Bogu w realizacji Jego woli.
      Metody naturalne w nic nie ingerują, tylko same wpisują się w ten mechanizm. Skoro w tym mechanizmie Bóg pozostawił okresy niepłodne, to nie ma jakichkolwiek przeszkód etycznych, by człowiek z tego nie korzystał; korzystanie z tych okresów było przez Boga zaplanowane.
      I druga rzecz - korzystanie z tych metod nie ma tych skutków w mentalności, jakie wywołują środki antykoncepcyjne, co podałem przez tę analogię ze środkami antygrzybiczymi.

      Usuń
    2. Natomiast co to tego zygu, zygu - nie miałem zamiaru kogokolwiek deprecjonować (szczególnie że mówimy nie o konkretnym przypadku, to nawet trudno sobie wyobrazić, kogo miałbym deprecjonować). Nie twierdzę też, że stosującym środki antykoncepcyjne chodzi o to, by się naigrywać z Boga - jestem wręcz przekonany, że większość stosujących te środki w ogóle nic nie myśli, lecz kieruje się takim prostym rozumowaniem, że skoro nie chcę dziecka, to wybieram to, co wydaje mi się najprostsze i najbardziej niezawodne. Ci ludzie w ogóle nie myślą o tym, że dotykają takiej sfery, w której Bóg bezpośrednio uczestniczy w ich życiu. Nie prowadzą życie przed Bogiem (dla nich Bóg albo nie istnieje w ogóle, albo jest jedynie elementem tradycji), a więc wręcz nikt z nich nigdy nie powie tego zygu, zygu, marchewaczka; ja to napisałem tylko po to, by wyraźniejsza była moja myśl - jest jakiś mechanizm poczynania życia, w którym uczestniczy i para kobieta wraz z mężczyzną i w którym uczestniczy Bóg, lecz ta para, która omija ten mechanizm. W języku Kościoła nazywa się to oddzieleniem funkcji prokreacyjnej (mnie się wydawało, że zamiast tego terminu czytelniej będzie, jeśli napiszę to zygu, zygu)

      Usuń
  13. Leszku! Sprawę o antykoncepcja to dla mnie brak słów, jak byłam u lekarza i zapisał mi receptę antykoncepcja, więc pytałam co to jest? ( ja wiem co to jest, po prostu byłam bardzo zła na doktora) Doktor mówi' a pani nie wiesz co to jest? ja mówię a czy doktor nie wiesz o antykoncepcja? ja dziękuję i nie przyjmę,potarłam receptę położyłam na biurku i pytam czy doktor jest praktykujący? i wyszłam :( pozdrawiam bliźnich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niezłe - wmuszać w pacjentki! To się w głowie nie mieści.

      Usuń
    2. Leszku, tak właśnie dla mnie to brak słów, ale dziś wróciłam uwagę jak ja siadam i chciałam sprawdzić pocztę e-maila i wróciłam uwagę wiadomość i tam pisało ( przepraszam bardzo że dodałam linkę ) byłam szok ! niech sam posłuchać co wymyślili w USA ?!
      http://wiadomosci.onet.pl/wideo/przelom-w-antykoncepcji-pigulka-dla-mezczyzn,91881,w.html
      Pozdrawiam bliznich

      Usuń
    3. Renato, zawsze możesz u mnie umieszczać wszelkie linki, jakie tylko chcesz - przecież tak, jak tu, najłatwiej było po prostu umieścić linka, a nie długo się rozpisywać, co tam jest.
      A co do meritum, to było jasne, że prędzej, czy później do tego dojdzie. Przecież to są kolosalne pieniądze dla firm farmaceutycznych. To przecież bardzo wygodny klient, który stale (a nie wtedy, gdy jest chory) przyjmuje jakieś medykamenty. To przecież nie zmniejszy popytu na pigułki dla kobiet, a jedynie powiększy grono klientów.

      Usuń
    4. Dziekuję, tak dokładnie i nie wiem po co ten wymyślone o nowe leki aby wykorzystać pieniędzy? :(

      Usuń
  14. Barbaro. Prawie w pełni popieram to, co piszesz. Mam jedno ALE. Zapytalbym, dlaczego twierdzisz, ze naturalność jest argumentem zdrowotnym? Oczywiście mogę sie zgodzić (nie wiem, czy tak jest na prawdę), ze metody zwane NATURALNYMI są zdrowie od leków hormonalnych i plemnikobojczych. Ale już wspomniana przysłowiowa GUMKA w żaden sposób nie wpływa negatywnie na zdrowie, a wręcz zapobiega rozprzestrzenianiu sie rożnych chorób (choć tylko przy okazji).
    Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jeszcze jedna sprawę. Wiem, ze to trochę nie na temat, bo piszemy o seksie będącym wyrazem najwyższej miłości małżonków. Ale muszę ten temat poruszyć. Co myslicie o uzywaniu środków antykoncepcyjnych w sytuacji, kiedy seks nie jest wyrazem najwyższej miłości. A konkretnie czy powinna/może używać ich kobieta notorycznie gwałcona przez męża? (raczej rzadko zdarza sie sytuacja odwrotna, dlatego pisze wlasnie o takiej). Zakładam, ze (z jakiegoś powodu) nie może od niego odejść lub po prostu nie odejdzie.
    Jozef

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy na prawdę sądzisz, że wystarczy tej kobiecie powiedzieć, by żądała wkładania prezerwatywy i to rozwiąże jej problem? Jak nie chcemy prawdziwie rozwiązać jakiegoś problemu (jak problemu HIV w Afryce), to rozdajemy prezerwatywy i czujemy się rozgrzeszeni. Coś nie tak chyba..

      Usuń
  15. Nie. To absolutnie nie rozwiąże problemu. Nawet nie wydaje mi sie żeby takie zadanie było skuteczne. Nie wydaje mi sie tez aby problem sie rozwiązał gdyby to ona stosowała jakieś środki. Ale jaki masz inny pomysł?
    Józef

    OdpowiedzUsuń
  16. Oczywiście nie rozwiązuje to żadnego problemu. Ale może zapobiega (w jakimś stopniu) kolejnym.
    Józef

    OdpowiedzUsuń
  17. W moim przekonaniu podstawową sprawą jest zdefiniowanie na nowo, co to znaczy być mężczyzną i co to znaczy być kobietą i jak powinny wyglądać relacje między nimi. Żyjemy w bardzo ciekawych czasach - z jednej strony od całkiem niedawna wstępując w związki małżeńskie możemy kierować się jedynie i wyłącznie miłością, lecz z drugiej strony coraz większe mamy problemy z identyfikacją z własną płcią i z budowaniem właściwych relacji.

    OdpowiedzUsuń
  18. Co masz na myśli?
    Józef

    OdpowiedzUsuń
  19. To jest ten problem nieuczesanych moich myśli, który pojawił się przy poprzedniej notce. Tradycyjny model patriarchatu nie funkcjonuje (no i dobrze), a nie ma żadnego innego, który mógłby funkcjonować (bo z dwiema głowami się nie da i jest tylko rywalizacja)

    OdpowiedzUsuń
  20. Znam małżeństwa, w których nie ma jednej "głowy". Są dwie albo nie ma żadnej. I - co ciekawe - nie widziałem miedzy nimi rywalizacji, choć rozumiem, ze może ona występować. Ale nie może to być zasada. Jak wyobrazasz sobie te "jedna głowę" w wydaniu "nietradycyjnym"?
    Józef

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłem, że to problem myśli nieuczesanych - najpierw trzeba je uczesać.

      Usuń
  21. Najpierw odpowiem Józefowi. Uważam metody naturalne za zdrowsze, bo skoro nawet są teorie, że plastikowe butelki na napoje albo tworzywa wykorzystywane choćby we wnętrzach samochodowych mogą mieć wpływ na zdrowie (w tym i na płodność, szczególnie męską), to i "gumka" może również. Ale raczej dotyczyłoby to nagminnego stosowania (np. prostytutki). Owszem, są sytuacje kiedy do mechaniczna antykoncepcja staje się argumentem dla zdrowia (choćby właśnie HIV). Ja miałam na myśli przypadki standardowe, zwykłe statystyczne małżeństwo.
    Teraz do Leszka - faktycznie myśli masz trochę rozczochrane, skoro zakładasz, że dwie osoby zawsze muszą ze sobą rywalizować :) Niby czemu? Jeszcze gdzieś mi się po zakamarkach mózgu obija pewne zdanie (chyba jakiegoś poety, ale nie mam pojęcia skąd to, wiem tyle że z jakiejś lektury szkoły średniej): "miłość nie jest patrzeniem na siebie nawzajem, tylko patrzeniem wspólnie w jedną stronę". Niby czemu małżeństwo miałoby rywalizować zamiast współpracować, bez jakiegoś "narzuconego z góry" modelu. W moim pojęciu miłość jest czymś więcej niż przyjaźń, ale też zawiera w sobie przyjaźń. A między przyjaciółmi nie może być mowy o niezdrowej rywalizacji. Jestem wręcz przeciwnego zdania niż Ty, bo absolutnie nie czuję potrzeby definiowania "męskości" i "kobiecości". Jestem indywidualistką i myślę, że jakakolwiek definicja byłaby okaleczaniem części jednostek. Pewnym psychicznym gwałtem w stylu "cooo? nie robisz tego, to nie jesteś facetem/kobietą, bo każdy facet/kobieta musi...". Wierz mi, dość się nasłuchałam podobnych idiotyzmów i nikomu czegoś takiego nie życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Barbaro, zostawmy to na później, gdy już napiszę tę notkę - póki co są to myśli nieuczesane.
      Co prawda urlop mi się skończył, więc nie wiem, kiedy napiszę, ale napiszę (jak dobrze pójdzie to wykorzystam jeszcze dzisiejszy dzień przynajmniej na zręb notki)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Zbyszku, nie odniosłeś się do żadnego z moich argumentów, więc nie ma powodu, bym cokolwiek na to odpowiadał. A skoro nie ingerowanie w mechanizmy, które człowiekowi zostawił Bóg, lecz postępowanie zgodnie z nimi (w tym gotowość do okresowej wstrzemięźliwości) jest dla Ciebie zezwierzęceniem, to gratuluję bystrości Twego umysłu. Rozmawiaj z równie bystrymi - ja taki bystry nie jestem.

      Usuń
  22. Odniosę się na razie do jednego. Padł tu zarzut dotyczący "zezwierzęcenia". Ja się nie zgodzę, że naturalność jest tym samym co zezwierzęcenie, z jednego prostego powodu. Zezwierzęceniem nazywamy najczęściej wyłącznie cechy negatywne, agresję, brutalność, bezpardonową walkę o byt. Naturalność jest pojęciem zdecydowanie szerszym. Dam tu przykład zupełnie nie związany z tematem, ale mam nadzieję, że ukazujący różnicę: człowiek jest istotą która prowadzi (naturalnie) aktywność dzienną. Zatem praca w dzień i przy świetle słonecznym jest dla nas "naturalna", nocne zmiany, praca pod ziemią itp - "nienaturalna". I w społeczeństwie ten fakt znajduje odzwierciedlenie - nienaturalne warunki w których narzuca się aktywność człowieka są uznawane za "trudne". Jasne i logiczne.
    Teraz do tematu - gdybyśmy chcieli zostawić tylko całkowicie naturalne metody antykoncepcji to zostałby anachroniczny kalendarzyk. Naturalnym jest obserwowanie swego organizmu i liczenie dni. Natomiast sięganie po termometr w pierwszym odruchu po przebudzeniu i rysowanie wykresów (albo korzystanie w tym celu z programów komputerowych!) lub testery płodności - to wszystko jest zdecydowanie sztuczne. Można by tłumaczyć nadal w ten sposób, że stosowanie narzędzi i tworzenie sztucznych wynalazków jednak leży w naturze człowieka, bo właśnie takimi stworzył nas Bóg - istotami ciekawskimi, inteligentnymi, twórczymi... Ale skoro tak - to nie ma już argumentu wobec zróżnicowania metod antykoncepcji na "sztuczne" i "naturalne".
    Natomiast jeśli chodzi o osławioną "przeszkodę stawianą Bogu" - to, przepraszam, ten argument wydaje mi się zwyczajną hipokryzją. Bo czyż nie jest jednym z najbardziej akcentowanych punktów w dzisiejszym propagowaniu "metod naturalnych" zapewnienie o ich SKUTECZNOŚCI porównywalnej z "metodami sztucznymi"? Skoro więc bożym planem dla małżeństwa ma być potomstwo, a "reklamuje" się naturalne metody "planowania rodziny" ich skutecznością - to co? - to niby nie jest "przeszkodą" stawianą Bogu? Nie chodzi więc jednak o potomstwo, ale o to co wypunktował Zbyszek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze twierdziłem, że nie brakuje Ci zdrowego rozsądku, więc jest dla mnie jasne, że nie nabrałaś się na lekusiową demagogię zezwierzęcenia.
      Ale wracając do tematu, rzecz w tym, że niezależnie od tego, czy ktoś będzie mierzył temperaturę, czy jej mierzyć nie będzie, mechanizm będzie działał dokładnie tak samo. Natomiast zastosowanie któregokolwiek ze środków antykoncepcyjnych, zmienia ten mechanizm - i to jest ta różnica.
      I proszę się trzymać tego, co napisałem - sama zresztą cytowałaś to na początku swojej pierwszej wypowiedzi - chodzi tylko o gotowość przyjęcia tego życia, które Bóg powoła, jeśli taka będzie Jego wola. To już wiele razy pisałem, że Bóg wcale nie oczekuje od nas, byśmy przy każdym stosunku pragnęli powołania nowego życia - nie będę tego powtarzał, zachęcam raczej do powtórnego przeczytania.
      A o skuteczności ci, co piszą (ja nie pisałem), piszą w odpowiedzi na zarzuty tych, dla których skuteczność jest najważniejsza - nie zawsze dostosowywanie się do języka rozmówcy popłaca (bo później rodzą się takie zarzuty, jak ten Twój).
      A przeszkody są całkiem realne (różne dla różnych metod) i nie udawaj, że ich nie znasz (szczególnie, że wymieniałem w notce - odsyłam się znowu do powtórnej lektury).

      Usuń
  23. Zbyszku, przestań uprawiać demagogię, bo zacznę w końcu usuwać to, co piszesz. A zacznij od przeproszenia dwóch osób - Agnieszki i Reni, bo obie pisały, że stosują metody naturalne, a więc pisałeś o ich rzekomym "zezwierzęceniu", a teraz sugerujesz, że są na najlepszej drodze do eksterminacji całych narodów.
    (i proszę potraktuj poważnie tę prośbę)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W związku z odmową przeproszenia osób obrażanych uprawianiem demagogicznej propagandy, usunąłem wypowiedzi Zbyszka.

      Usuń