piątek, 25 maja 2012

Jedno ciało

(3) Otóż zapewniam was, że nikt, pozostając pod natchnieniem Ducha Bożego, nie może mówić: «Niech Jezus będzie przeklęty!». Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus». (4) Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; (5) różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; (6) różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. (7) Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra.
(12) Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. (13) Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem. (1 Kor)

Nieważne, jaka jest twoja rola - ważne jest tylko to, czy to ta, którą Bóg tobie powierzył. Nieważne jaka, bo wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało. O ile jest się członkiem tego ciała, to choćby był to najdrobniejszy z członków, ważne jest tylko to, że i stanowi to ciało. (Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra.)
No chyba, że nie stanowi - a więc, gdy jedynie wydaje mu się, że jest członkiem. To ważne, by rzeczywiście pozwalać Duchowi Świętemu na to, by w nas działał, by nas kreował, by kształtował wedle Jego woli.



15 komentarzy:

  1. Leszku, nie chcę znów oponować, ale ja bym była ostrożna z wysuwaniem tezy, że komuś może się tylko wydawać, iż jest członkiem Mistycznego Ciała Chrystusa, czyli Kościoła. Ktoś może nie chcieć go stanowić, ale jeśli chce, a nawet uważa, że jest jego członkiem, to go stanowi. Owa teza mogłaby kogoś zachwiać, bo są ludzie, którym brakuje tzw. wiary w siebie...
    Kościół jako ciało - to porównanie jest bardzo wymowne i wiele wyjaśnia (różnorodność członków i ich funkcji).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno, istotą sprawy jest to, czy wypełnia się Wolę Bożą, czy nie - a więc podstawową sprawą jest rozpoznanie tej woli. A z tym, musisz przyznać, miewamy poważne problemy, czego sam jestem najlepszym przykładem. Poznacie ich po ich owocach (Mt 7:16 i Mt 7:20) - właśnie po owocach można poznać, czy rzeczywiście idzie się tą drogą, którą Pan wyznaczył. I właśnie to czytanie, w którym jest mowa o tej różnorodności posługiwania, każdego powinno napawać optymizmem - wystarczy tylko znaleźć swoje miejsce. Swoje, tj. to, które Pan komuś przygotował.
      Tak, ja teraz poznaję joomlę, by wspomóc bardzo poważny projekt s. Małgorzaty w internecie, a przez ten weekend, gdy internet mi ledwie działa i tym nie mogę się zajmować, rozpoznaję plik eksportu bloga z bloggera (na bloggerze można wyeksportować całego bloga - wszystkie notki, wszystkie komentarze i wszystkie ustawienia w postaci pliku XML-owego; plik jest na tyle skomplikowany, że nawet microsoftowy wizard do wciągania danych do MS-SQL-a wymięka i się poddaje - jednak poprzez odpowiednie zapytania, które pisałem przyglądając się temu plikowi, mogę już te wszystkie informacje stamtąd wyciągać, a przyszłości modyfikować - może to się komuś przyda (np. w tych ręcznie przenoszonych komentarzach będę mógł wpisać oryginalne daty i podpisy)). Nadal będę pisał, choć to nie moja droga, ale wygląda na to, że odnalazłem swoją i obym jej podołał.

      Usuń
  2. Oczywiście, istotne jest to, czy wypełniamy wolę Bożą, czy nie - a więc i jej rozpoznanie. I przyznaję, że też miewam z tym problemy. Bywa, że na rozstaju nie wiem, w którą stronę powinnam skręcić. Staram się rozeznać wolę Bożą, jak potrafię, ale gdy ciągle nie wiem, a decyzję podjąć trzeba, wtedy modlę się tak: "Panie, chcę wybrać tę ścieżkę, którą Ty dla mnie przewidziałeś. Wydaje mi się, że powinnam skręcić w tę stronę i tak zamierzam postąpić, ale jeśli to nie ta droga - postaw na niej szlaban". Czyli kieruję się swoim rozeznaniem - takim, na jakie mnie stać - i zawierzam tę swoją decyzję Bogu, niejako upoważniając Go do interwencji w tę moją wolną decyzję, jeśli jest ona niezgodna z Jego wolą, jeśli rozeznałam źle.
    Dzięki powyższemu Twojemu komentarzowi, a konkretnie zacytowanym słowom Pana, coś właśnie odkryłam... Idzie o słowa: "Poznacie ich po ich owocach". Odkryłam, że te słowa są skierowane nie do tych, o których owocach mowa, a do tych, którzy mają te owoce oceniać. Wy poznacie ICH. Po ICH owocach. Czyli to inni mają mnie oceniać po moich owocach (a ja mama oceniać innych) - NIE JA SAMA SIEBIE. Nareszcie wiem, dlaczego tak mi nie pasowało to Twoje oglądanie się na owoce tego Twojego tu pisania...
    Dzielę się tą swoją refleksją na gorąco, nie wiem, czy jest słuszna...
    Życzę Ci światła Ducha Świętego, Leszku, i radości w tym nowym zaangażowaniu. Także radości wynikającej z oglądania owoców tegoż zaangażowania. Bo to oczywiście wielka i przez każdego z nas upragniona radość, ale nie każdemu dana. Iluż wielkich ludzi zostało docenionych dopiero po śmierci... Niezbadane są wyroki Boskie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście same te słowa zostały wypowiedziane w kontekście wydawania sądów o innych - i to jest to podstawowe znacznie, o które słusznie się upominasz. Ale już następne zdanie wskazuje, że jednak do siebie również powinniśmy przyjmować (21) Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. (22) Wielu powie Mi w owym dniu: "Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?" (23) Wtedy oświadczę im: "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!" Przecież te słowa mam przyjąć do siebie, a nie myśleć o tym, że ktoś inny je usłyszy. Kryterium owoców zawsze jest podstawowym kryterium zarówno w odniesieniu do innych, jak i w odniesieniu do siebie samego.
    I z drugiej strony trzymając się Twoich słów, może właśnie to, że ludzie przestali tu przychodzić, to jest ten szlaban, o którym piszesz (tę notkę oprócz Ciebie przeczytały tylko dwie osoby - i to mimo, iż u s. Małgorzaty jest do mnie link i obecnie więcej ludzi przychodzi do mnie stamtąd, niż z mojej linkowni) - oczywiście dla trzech osób też będę pisał (szczególnie dla tych trzech), ale może to jest ten szlaban, o którym piszesz?

    OdpowiedzUsuń
  4. To już Ty sam musisz rozeznać, Leszku. Jeśli rozeznasz dobrze, poczujesz pokój i radość w sercu. Póki masz rozterki, póty należy pytać - bo jeśli idzie o ten temat (blogować dalej czy nie), to chyba nie musisz zdecydować natychmiast, a więc nie musisz wykładać owego runa Gedeonowego (prosić o szlaban). Ale to tylko moje dywagacje. Z pewnością obce mi jest takie śledzenie czytelników (ilu przeczytało daną notkę, kto jak zareagował itd.), niemniej każdy jest inny. Słowa Pisma też interpretujemy inaczej, choćby co do metody wnioskowania, ale i same wnioski wyciągamy inne. Może to oznaczać bogactwo, a nie Twoje czy moje (albo nasze) błądzenie. Duch Święty wieje kędy chce. Ważne, by mieć z Nim więź, by w Nim trwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do statystyk zajrzałem dopiero wtedy, gdy miałem Ci odpowiedzieć, a przy tym najbardziej interesowało mnie to, kto do mnie przyszedł. Przy czym od razu wyraźnie napisałem, że dla tych trzech osób będę pisał nadal - w ogóle nie myślę o tym, by zamykać swoje blogi. Tyle tylko, że mam co raz większą świadomość, że to ja sam sobie wmówiłem, iż pisanie to moja droga. Nie jest - i bardzo tego żałuję, że nie jest (ale z faktami się nie dyskutuje - nie wolno nam ich jednak nie zauważać, bo Bóg prowadzi nas z tego miejsca, w którym kto jest, a nie z tego, w którym chciałby być).

      Usuń
  5. Leszku. Nigdy nie wiesz, czy za kilka dni czy tygodni komuś tekst, który piszesz nie pomoże. A poza tym- kiedy piszesz, sam siebie budujesz. Nie zniechęcaj się i dziękuję za pomoc. Razem zrobimy - ufam, coś fajnego, choć to wymaga cierpliwości i wytrwałości. Co do słów: jedynie wydaje mu się, że jest członkiem, to niestety masz trochę racji: członkostwo w Ciele nie idzie z automatu. Wymaga naszej woli i zgody. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest w kategoriach zniechęcenia i braku wytrwałości, lecz w kategoriach prawdy o sobie. Przez ćwierć wieku uważałem, że to moje pisanie, to ta moja droga, którą prowadzi mnie Pan. Co raz bardziej się przekonuję, że to nie tak:(
      Ale na blogu będę nadal pisał.

      Usuń
  6. Sistra Małgorzata mnie ubiegła i napisała celniej, niż to co ja chciałem Ci napisać, ale i tak napiszę.

    Cokolwiek robisz, czynisz dla własnego zbawienia. O cudze zbawienie się nie troskaj, to zostaw Duchowi Świętemu. Twoje zadanie to dawanie świadectwa, prorokowanie. Zasadnicze pytanie: co daje Tobie pisanie bloga? Czy przez jego pisanie stajesz się lepszy, mądrzejszy?

    Pisanie mojego bloga, dało mi wiele. Spotkałem Ciebie, Basię, Barbarę, Barkę, Anny, siostrę Małgorzatę, ks. Tomasza i ks. Wojciecha, Paciorka i wielu innych. Tych wszystkich ludzi bym nie spotkał, gdybym nie pisał mojego bloga. To nie mój blog był najcenniejszy, ale owe spotkania: z ludźmi, o których siostra Małgorzata mówi, że są prorokami na naszej drodze do Boga. Ja skorzystałem.

    Pytanie czy TY korzystasz z owych spotkań? Czasami mam wrażenie, że jesteś bardzo uparty. Bo gdy spotkałem Ciebie dwa lata temu, to nadal mam wrażenie, że nic się nie zmieniłeś. Teraz masz szansę na takową przemianę. Niech Ciebie nie zraża, że udziela Tobie tych rad, zawodnik, który w rankingu świętości jest daleko za Tobą. Czasami z oddali lepiej widać.

    Zbyszek

    Myślę, że

    OdpowiedzUsuń
  7. Wkrótce, coś się zmieni na lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku, piszesz Twoje zadanie to dawanie świadectwa, prorokowanie - a niby skąd wiesz, że to moje zadanie? Są różne posługi, a każda jest równie ważne dla mistycznego Ciała Chrystusa.
      Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch - ważne jest tylko to, bym dał się prowadzić Duchowi Świętemu (a więc by i we mnie był ten sam Duch), a nie to, co robię.
      I nie przejmuj się tym, że nic się nie zmieniłem - to Bóg każdemu wskazuje głosem sumienia to, co powinien zmienić w sobie. Ty tych zmian nie musisz widzieć.

      Usuń
  8. Przyznam, że Pan Bóg dał nam teraz naprawdę piękny czas. Chwała Mu za to! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Żyć w Zjednoczeniu z Bogiem i Duchem Świętym jest moim celem :) Myślę, że każdy tego pragnie czego życzę wszystkim z całego serca:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ładna ta notka, wskazująca, że jest tak wiele dróg, tak wiele różnych rzeczy do zrobienia. A owoce... to tak jak i w naturze: zasiejesz pomidora, owoc zbierzesz w tym samym roku, posadzisz dąb... no właśnie, żołędzie wyrosną za ładnych parę lat, ale za to drzewo przetrwa o wiele dłużej niż krzak pomidorów :) Tak więc nie ma co "po polsku" biadolić tylko robić swoje. Ja mam ostatnio takie podejście: jak coś robię staram się zrobić najlepiej jak potrafię, a czy potem będzie wykorzystane - pożyjemy zobaczymy. Pozdrawiam i zaglądam, ale ostatnio trochę zalatana jestem, więc będę wpadać nieregularnie. Jeśli coś mnie irytuje to to, że nadal nie mogę się przyzwyczaić do tej strony. Szkoda że onet tak wariuje, bo tam pisało mi się przyjemniej.

    OdpowiedzUsuń