niedziela, 6 maja 2012

Ja jestem prawdziwym krzewem winnym


(1) Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia. (2) Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. (3) Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. (4) Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - o ile nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. (5) Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. (6) Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. (7) Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. (8) Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. (J 15)

Znowu przypada to trudne dla mnie czytanie, bo to dla mnie to zapowiedź, iż zostanę odcięty, wyrzucony jak winna latorośl i uschnę, a następnie zostanę wrzucony do ognia i spłonę... (2) Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy.- ja owocu nie przynoszę... NIGDZIE (stosunkowo największy tu, ale co to za owoc, gdy średnio dziennie liczba odsłon - a nie wyświetleń - jest poniżej 10 - spadła o rząd wielkości w stosunku do onet-u, a i tam do wysokich nie należała - co raz mniej osób znajduje tu coś dla siebie).
Dobrze by było umrzeć przed emeryturą (mnie już reforma nie obejmie, więc za dużo czasu nie mam) - przynajmniej taki pożytek mieliby moi najbliżsi... (wypłata z III filara dałaby im więcej, niż cała emerytura, a moja osoba nie jest im potrzebna; najbardziej boję się utraty pracy przed osiągnięciem wieku emerytalnego - byłbym wtedy tylko dla nich ciężarem (no ale wtedy pewnie żona by się rozwiodła i dzieci by nic nie straciły - no ale z tego III filara byłoby lepiej))

23 komentarze:

  1. Jakie myśli o śmierci przedemerytalnej Cię naszły! Może nie zauważasz jak bardzo Twoje dzieci Cię potrzebują? Może one same póki co tego nie zauważają (ale zauważą, jestem tego pewna, patrząc na swój własny przykład).
    Nie nam pozostaje ocena naszych owoców. I całe szczęście, że nie nam.
    Nie martw się o owoce - te same się urodzą, gdy będziesz trwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - najważniejsze to trwać i obym trwał! A jeśli chodzi o te emerytury, to mój przypadek jest nietypowy - ja na emeryturę głównie zapracowałem w starym systemie, bo kilkanaście lat pracowałem w firmie polonijnej, gdzie moja płaca była wielokrotnie wyższa od średniej płacy (co nie zmienia z drugiej strony faktu, że było to coraz mnie w dolarach - doszło do tego, że za tę moją wysoką pensje dostałem w kantorze 15$ - od tamtej chwili przestałem wymieniać). W firmie, w której pracuję, najpierw było tak, że do ZUS-u szły składki wg płacy minimalnej, a odkąd sam jestem "przedsiębiorcą", moje wpłaty nie zależą od dochodów, ale to oznacza m.in. to, że mój fundusz emerytalny niewiele rośnie. Efekt końcowy taki, jaki pisałem na wstępie - zdecydowanie więcej by dostała moja rodzina, gdybym zmarł przed osiągnięciem wieku emerytalnego, niż ja w postaci emerytury (tej podstawowej i tej z III filaru razem). No ale wszystko w rękach Boga!

      Usuń
  2. Następny naiwny, który myśli, że jakąkolwiek emeryturę dostanie. Nic z tego. SYSTEM padnie.

    Natomiast poczytalność? No cóż, zawsze można notki zamieszczać w obu miejscach. Natomiast niska poczytalność,nie oszukujmy się, to jest cena za notkę o Maryi. Niewątpliwie, za niektóre eksperymenty trzeba płacić. Leszku, inna kwestia, że nigdy ta poczytalność nie była wysoka, ani na moim blogu, ani na Twoim, ani na blogu Basi. Pięć osób na krzyż generowało co prawda wysoką pozycję naszych blogów, ale stałych czytelników zawsze było tylu, co kot napłakał. Wczoraj na Onecie był ciekawy filmik, a liczba oglądających go to kilkanaście osób w całej Polsce. Nie oszukujmy się. Ludzkość pragnie tylko seksu i innych mocnych wrażeń, przynajmniej w tej części świata.

    Zbyszek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie taki naiwny nie jestem - zdecydowanie lepiej by było, gdybym umarł przed osiągnięciem wieku emerytalnego.
      A jeśli chodzi o zamieszczanie notek w dwóch miejscach, to z samym zamieszczaniem problem nie jest wielki - pomijając notkę o łosiu, wszystkie są już tam (z tym, że zapisane, jako szkice i dlatego nie są wyświetlane). Znacznie gorzej jest z zamieszczaniem komentarzy - już to robiłem przy pierwszej, ale ze względu na działanie onetu jest to wyjątkowo czasochłonne (na każdy komentarz potrzeba wielu prób zamieszczenia go, zanim naprawdę wejdzie). Póki co traktuję tego bloga, jako rozwiązanie tymczasowe - wszystko będę chciał przenieść z powrotem tam. Szkoda, że nie zgrałem tamtego bloga wcześniej (nawet miałem taki pomysł, ale zgrywaniem nie chciałem go wywindować na pierwszą stronę onetu - bo to zawsze jest uboczny efekt zgrywania.

      Usuń
  3. Nic się nie martw. Mam zgrany Twój blog na dzień 1 I 2012 roku. Zresztą, kłopoty Onetu kiedyś się skończą.

    Ale co Ty tak ciągle z tą dezercją? (chodzi mi o te wzmianki z umieraniem).

    Zbyszek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku, nie wiem ile zgrałeś, ale podejrzewam, że niewiele - zgranie całego bloga, to obecnie jakieś 4-5 tysięcy odsłon (z tego powodu zgranie bloga oznacza awans na pierwszą stronę onetu - a mój blog na pierwszej stronie od wielu lat nie był), a nie miałem ty;u wejść. Może zgrałeś same notki? Ja, gdy zgrywam, zgrywam wszystko - dzięki temu mogłem na republice odtworzyć tego bloga, którego onet mi kiedyś skasował. Można tam wchodzić w każdy komentarz - blog bez komentarzy, to tylko namiastka bloga.

      Usuń
    2. Zgrałem za pomocą programu WinHTTrack Website Copier, utworzyłem całe pojedyncze lustro, łącznie z komentarzami. Natomiast, nie sprawdzałem, czy wszystko się zgrało, bo to fizycznie niemożliwe. Sprawdziłem tylko parę notek i parę komentarzy. Ten program nie podbijał pozycji bloga, aż tak radykalnie, ale trochę podbił. Zgrywanie mojego bloga tym programem praktycznie nie zmieniło pozycji w rankingu, zaś Twój blog znalazł się na kilka dni w pierwszej dziesiątce rankingu blogów religijnych.

      Zbyszek

      Usuń
  4. Co to za rachunki, Leszku? Pan Bóg tak nie rachuje. Niezależnie od tego, ile mam win czy zasług (nie jestem w stanie tego ocenić), liczę przede wszystkim na Jego miłosierdzie. I przede wszystkim Jego - Krzewu się trzymam, na Niego się oglądam. Nie na siebie, nie na to, co robię czy nie robię.
    Cieszmy się Nim, Jego bliskością, miłością - Tym, że w Niego wierzymy, że Go mamy. I nieśmy Go innym, światu. Ratujmy gałązki, które nie czerpią z Krzewu i naprawdę są zagrożone uschnięciem.
    Sorki za to 'kazanie', ale tak nie wolno! "Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was" (1P 5,7).
    Trzym się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno, jasne, że Bóg tak nie rachuje, że ponad sprawiedliwość, stawia miłosierdzie! Ja właśnie liczę na to miłosierdzie i mimo jednoznaczności tego czytania liczę, że może na ten czyściec się załapię (innymi słowy, iż On uzna, że w innych warunkach da się jeszcze coś ze mnie wyciągnąć, że tam zacznę wzrastać). Nie zmienia to jednak faktu, że z tymi owocami mojego dotychczasowego życia to u mnie kiepsko, a dla moich najbliższych lepiej by było, gdybym zmarł przed emeryturą.

      Usuń
    2. Leszku, dobrze wiesz, że to Bóg jest Panem życia i śmierci - nie podpowiadaj Mu, kiedy powinien powołać Cię do siebie. Życia ludzkiego nie mierzy się opłacalnością finansową (i to wynikającą ze złodziejskiego systemu) ani żadną inną miarą tego typu. Róbmy, co mamy robić, nie oglądając się na owoce, bo one nie muszą być (od razu) widoczne. To zmyła.
      Nie wierzę, że Twoi bliscy przytaknęliby dywagacjom, że dla nich byłoby lepiej, gdybyś zmarł przed emeryturą. Nie ulegaj takiemu myśleniu - ci, którzy nam to robią, prędzej czy później odejdą z polityki. Poza tym czy wolno przeciwstawiać życie warunkom życia?
      Na Twoim miejscu pogadałabym z zaprzyjaźnionym kapłanem - mnie to ZAWSZE pomaga.

      Usuń
    3. Anno, oczywiście, że Życia ludzkiego nie mierzy się opłacalnością finansową i w żadnym wypadku nie sugeruję, by moi najbliżsi tym mierzyli wartość innych ludzi - na pewno tak nie jest! Ale jeśli w kimś nie ma niczego, za co mogłoby się go cenić, to pozostaje jeszcze taka wartość (która nie jest wartością człowieka, ale przecież jest czymś wymiernym). I nie obawiaj się - nie mam najmniejszych wątpliwości, że Bóg jest panem życia i śmierci. W żadnym wypadku nie zamierzam uzurpować sobie tego prawa - decyzja należy do Niego i wszystko, co On dla mnie wybierze, jest dla mnie najlepsze!

      Usuń
    4. Wszyscy chcieliby na emeryturze opływać w dostatkach, podróżować po dalekich krajach, pławić się w luksusowych basenach pięciogwiazdkowych hoteli. A jeśli Bóg ma dla nas propozycję spania pod mostem, żebrania na posiłek, to co? Nie przyjmujemy takowej propozycji?

      Nie sądzę, aby takowe skrajne przypadki nam przypadły, ale wielokrotnie podziwiam bezdomnych, przynajmniej tych niektórych.

      Zbyszek

      Usuń
    5. Zbyszku, recepta jest prosta - zawsze powinniśmy przyjąć, bo Bóg prowadzi nas z tego miejsca, w którym jesteśmy, a nie z tego, w którym chcielibyśmy być. Natomiast ważne jest inne pytanie - Czemu to służy? W moim przypadku jest to aż niepojęte, jak bardzo przede mną samym są zakryte owoce, jakie wydałem; tak bardzo zakryte, że aż prowadzące do tych myśli, które tu wygłaszam. Ale najważniejsze jest tu pytanie, czemu to służy?
      Prawdopodobnie tylko dzięki temu zachowuję dystans do siebie i się nie wywyższam - widocznie to mi najbardziej groziło (a tym samym groziło samym owocom).
      Podobnie jest z bezdomnością - należy ją przyjąć (buntowanie się do niczego nie doprowadzi). Ale zaraz po tym, gdy się ją przyjęło, trzeba się spytać, czemu ona służy? Co mi Bóg chciał poprzez nią powiedzieć?

      Usuń
  5. Jestem zapewne od Pana starszy, może nieco starszy, co oczywiście niewiele ma do rzeczy. Chcę tylko powiedzieć, że względna jest ta nasza ludzka zdolność do obiektywnego oceniania czy nasze życie przyniosło (przynosi) owoc a na ile nie. Tak naprawdę ostateczny tego osąd - może się bardzo różnić od naszych ocen i to również na naszą korzyść. Nie bardzo jestem pewny czy czy mamy prawo występować w roli pewnych siebie sędziów własnego życia. Ciągle słyszę słowa: "A jeśli twoje serce cię oskarża, to wiedz, że ..." No właśnie ... to wiedz, że ...

    Jan z L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - i wie wszystko! To jest mój ulubiony cytat biblijny! To dokończenie cytatu jest jakby odwróceniem mojej sytuacji - przede mną wszystko jest zakryte, a Bóg wie wszystko! Mało - gdy już tam będziemy, my też będziemy wiedzieć!

      Usuń
  6. choćbyś jednej osobie był potrzebny to warto żyć... a poza tym - czyżbyś już zrobił na ziemi wszystko, że do nieba się wybierasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, gdybym to ja wiedział, że jestem potrzebny choćby jednej osobie (oczywiście mówię o realu)
      A tak od razu do nieba, to nie...

      Usuń
  7. Oczywiście, że jest Pan potrzebny. Uzasadnianie tego teraz wypadłoby niewątpliwie jako argumentacja niepełna. Ja bardzo chętnie będę z Panem prowadził korespondencję korzystając z ten sposób z Pana wiedzy i doświadczenia i starając się odwzajemniać co najmniej tym samym. Bardzo serdecznie Pana pozdrawiam.

    Jan z L.
    pocztaraj@op.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój problem polega na tym, że nie są mi znane owoce, jakie zrodziłem, a czasem widzę wszystko gorzej, niż zapewne jest.. Ale to pewnie dla mego dobra - skutecznie to zapobiega temu, bym uznał, że coś sobie zawdzięczam.

      Usuń
  8. Czemu to czytanie powoduje, że patrzysz na siebie, a nie na Jezusa - źródło życia? Przecież Ewangelia to dobra nowina, czemu szukasz w niej dla siebie złej? Gdzie wiara i nadzieja?
    Piękny jest ten obraz winnego krzewu.
    MaBi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MaBi, nie ma lepszego kryterium dla oceny czyjegoś życia, niż owoce, jakie to życie wydało, a samo czytanie jednoznacznie mówi o tym, co się dzieje z tymi, którzy dobrego owocu nie wydali. Jestem w takim wieku, że już nie patrzę na to czytanie na zasadzie jak to fajnie, Jezu - wystarczy, że się będę Ciebie trzymał, a wydam plon obfity - ja już muszę pytać siebie o to, jaki plon wydałem. Być może wydałem właśnie taki obfity - taką mam nadzieję, bo w swoim subiektywnym odczuciu właśnie w Nim trwam, ale nawet jeśli faktycznie ten plon jest, to jest przed moimi oczami zakryty - to raz. A dwa - cóż jest warte subiektywne odczucie? - właśnie ono żadnym kryterium nie jest i być nie może. Może nie widzę tego obfitego plonu, bo go po prostu nie ma!

      Usuń
    2. Popatrz na ostatnie zdanie:
      (8) Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.
      Podstawowym owocem jest bycie uczniem Jezusa.

      MaBi

      Usuń
    3. MaBi, nie chcę tu pisać zbyt konkretnie, ale to, że nie znam owoców jest moim rzeczywistym (a nie wyimaginowanym) problemem (ale widocznie to też jest dla mojego dobra).

      Usuń