piątek, 6 kwietnia 2012

Na to się narodziłem

(33) Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł do Niego: «Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?» (34) Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?» (35) Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?» (36) Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». (37) Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu». (J18)


Piłat pytał «Cóż to jest prawda?» – on nie był z prawdy. Ale trzeba mu przyznać przynajmniej tyle, że mimo wszystko słuchał Jego głosu…


A czy my, którzy uważamy siebie za tych, którzy są z prawdy, w kogo jesteśmy wsłuchani – w Niego, czy w siebie?


 


 


7 komentarzy:

  1. Pytanie bardzo trafne. Warto nad tym się zastanowić, pomedytować gdyż jest temu sposobność; adoracja w ciemnicy, dziś w grobie. Ja z pewnością będę nad tym myśleć. Często nieświadomie sie sami oszukujemy.

    OdpowiedzUsuń
  2. W Poznaniu mamy co roku (nasze pierwsze) Misterium Męki Pańskiej (rok temu i w tym roku to samo było w Warszawie – widziałeś), kiedy w tym roku oglądaliśmy inny fragment mnie zastanowił, też z Piłatem – jego słowa – com napisał, napisałem – czyż to nie przyznanie, że Piłat mógł uwierzyć?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, te słowa mnie również zawsze zastanawiały – bo rzeczywiście mogą znaczyć to, co napisałaś, że on uwierzył; choć z drugiej strony mogą oznaczać jedynie poczucie wyższości wobec kapłanów. Że owszem musi się z nimi liczyć sprawując swój urząd (z tego jedynie powodu ten wyrok wydał, bo przecież Ewangelia bardzo wyraźnie mówi „Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić.” – starał się, ale nie uwolnił), ale zbytnio to ich sobie nie cenił – a nade wszystko mając świadomość, że to jednak on sprawuje władzę, nie mógł sobie pozwolić, by ktokolwiek mu zwracał uwagę. To, czego możemy być całkowicie pewni, to tylko to, że uważał Jezusa za niewinnego. Mnie ta postawa Piłata kojarzy się z postawą inteligenta, który właśnie w Jezusie zobaczył kogoś sobie pokrewnego, a którego z niejasnych przesłanek (pewnie tylko z tego powodu, że Jezus ich przerasta) prześladuje jakaś grupa buraków – niestety grupa bardzo wpływowa wśród Żydów. Gdyby nie okoliczności Piłat chętnie by podyskutował z Jezusem na temat prawdy – bo wreszcie w tym kraju znalazł kogoś, z kim można dyskutować; no a już całkowicie Jezus go rozbroił komentarzem dotyczącym władzy Piłata – takiej przenikliwości umysłu zupełnie się nie spodziewał po kimś, kogo przyprowadzono pod sąd! To dopiero człowiek prawdziwie wolny! Te buraki niczego nie kumają! – On prawdziwie jest królem w królestwie, które nie jest z tego świata! Człowiekiem tak wolnym nie da się być w tym świecie – On nie z tego jest świata! Ale i mnie, Piłatowi, znacznie bliżej do tego Jego świata, niż do świata tych buraków…

    OdpowiedzUsuń
  4. Aj, tak się zaangażowałem w odpowiedź merytoryczną, że nie odpowiedziałem w ogóle na pytanie, czy widziałem Pasję. Wstyd się przyznać, ale nie. Ode mnie z domu jest raptem ze 20 minut – tyle, że nie byłem w domu, lecz na działce. Pytanie jednak, czy musiałem być już od piątku? – mogłem przecież pojechać tylko na niedzielę! Ale w ogóle w tym roku coś jestem pasywny. Przed laty często przeze mnie wspominany ks. Zygmunt Malacki wymyślił Drogę Krzyżową ulicami Starówki – od tej pierwszej co roku w niej uczestniczyłem, a w tym roku nie – siedzę właśnie i odpowiadam na blogu. W zeszłym roku po raz pierwszy udało mi się namówić na Drogę Krzyżową swoją córkę (jako jedyną osobę z mojej rodziny, z którą kiedykolwiek byłem na Drodze Krzyżowej); w tym roku poszła sama i nie chciała iść ze mną – bardzo mnie to ucieszyło (no bo jeśli ma rówieśników, z którymi może iść, to na prawdę wspaniała wiadomość), ale czy przy okazji sam się zbytnio nie usprawiedliwiłem? A może się po prostu zestarzałem? Liturgia wielkopiątkowa w św. Annie typowo zaczynała się o 17:30 i bezpośrednio po niej o 20:00 zaczynała się Droga krzyżowa, która kończyła się ok. 22:30 – przez wiele lat miałem na to wszystko siłę! Ostatnio w liturgii wielkopiątkowej uczestniczę w swojej parafii – zaczynała się o 17:00, a gdzieś o 19:15 byłem w domu; miałem więc czas, by odpocząć (gdzieś o 19:45 musiałbym wyjść z domu, by zdążyć) – a jednak nie odpocząłem (cały czas czuję jeszcze kręgosłup) i nie poszedłem:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Aj, tak się zaangażowałem w odpowiedź merytoryczną, że nie odpowiedziałem w ogóle na pytanie, czy widziałem Pasję. Wstyd się przyznać, ale nie. Ode mnie z domu jest raptem ze 20 minut – tyle, że nie byłem w domu, lecz na działce. Pytanie jednak, czy musiałem być już od piątku? – mogłem przecież pojechać tylko na niedzielę! Ale w ogóle w tym roku coś jestem pasywny. Przed laty często przeze mnie wspominany ks. Zygmunt Malacki wymyślił Drogę Krzyżową ulicami Starówki – od tej pierwszej co roku w niej uczestniczyłem, a w tym roku nie – siedzę właśnie i odpowiadam na blogu. W zeszłym roku po raz pierwszy udało mi się namówić na Drogę Krzyżową swoją córkę (jako jedyną osobę z mojej rodziny, z którą kiedykolwiek byłem na Drodze Krzyżowej); w tym roku poszła sama i nie chciała iść ze mną – bardzo mnie to ucieszyło (no bo jeśli ma rówieśników, z którymi może iść, to na prawdę wspaniała wiadomość), ale czy przy okazji sam się zbytnio nie usprawiedliwiłem? A może się po prostu zestarzałem? Liturgia wielkopiątkowa w św. Annie typowo zaczynała się o 17:30 i bezpośrednio po niej o 20:00 zaczynała się Droga krzyżowa, która kończyła się ok. 22:30 – przez wiele lat miałem na to wszystko siłę! Ostatnio w liturgii wielkopiątkowej uczestniczę w swojej parafii – zaczynała się o 17:00, a gdzieś o 19:15 byłem w domu; miałem więc czas, by odpocząć (gdzieś o 19:45 musiałbym wyjść z domu, by zdążyć) – a jednak nie odpocząłem (cały czas czuję jeszcze kręgosłup) i nie poszedłem:(

    OdpowiedzUsuń
  6. DZiękuję za tak obszerną odpowiedź. Pasja jeszcze będzie. A Pasywność ja uważam za czasem pożyteczną, ona też daje głębię i czas na przemyślenia. Cieszę się, że mój komentarz w ogóle się pojawił bo mi notka zniknęła na jakiś czas… pozdrawiam „zmartwychwstawszy” i rodzinnie

    OdpowiedzUsuń