sobota, 24 marca 2012

Na wzór Melchizedeka

(1) Każdy bowiem arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. (2) Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabości. (3) I ze względu na nią powinien jak za lud, tak i za samego siebie składać ofiary za grzechy. (4) I nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron. (5) Podobnie i Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, iż stał się arcykapłanem, ale [uczynił to] Ten, który powiedział do Niego: Ty jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził, (6) jak i w innym [miejscu]: Tyś jest kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka.


(7) Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości. (8) A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. (9) A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają,


(Hbr 5)


 


Czytanie na dziś zawiera tylko trzy wersy 7 – 9; chciałem jednak pokazać kontekst – św. Pawet ukazywał, że Jezus Chrystus wypełnia księgi Starego Testamentu – i dlatego cytat zacząłem od pierwszego wersu. Przez całą historię Izraela kapłan był brany z ludzi, bowiem Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabości


Jezus posłany przez Boga-Ojca był takim samym kapłanem jak Aaron, czy Melchizedek; stał się człowiekiem, by właśnie mógł być. Ale w tym przyrównaniu z Mechizedekiem jest jeszcze coś – Melchizedek był jednocześnie kapłanem i królem; w Jezusie wypełnia się całe proroctwo mesjańskie.


Dopiero w tym kontekście należy czytać te trzy ostatnie zdania. 


 


26 komentarzy:

  1. ~Agata-Amelia24 marca 2012 20:13

    może jutro przyjdzie mi do głowy jakiś komentarz…

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybrałem to czytanie i dopiero po całym dniu widzę, jak źle wybrałem. Dziękuję, że przynajmniej tak się odezwałaś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lesku, bo co tutaj komentować. Żydowskich klimatów nie czuję, choć nie odcinam się od korzeni żydowskich, jeśli mam uznać Adama i Ewę za wspólnych przodków, choć Ewa była murzynką, zatem od murzynów też się nie odcinam. Natomiast zwyczaje ustanawiania królów Izraela, były dla mnie tak skomplikowane, że nie jest istotne, czy Chrystus był królem, czy nim nie był. Co to zmienia w zasadniczych kwestiach?

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie – nie to wybrałem..

    OdpowiedzUsuń
  5. Chrystus wskazuje istotne cechy wszelkiego kapłaństwa:solidarność z ludźmi i wiarygodność u Boga.Osiągnął ja przez swoją pokorę.To Ojciec ustanowił Go najwyższym kapłanem,zgodnie ze świadectwem Pisma. Głęboka refleksja nad Jego modlitwą w Ogrójcu i wołaniem z krzyża dowodzi,że przyjął On do końca udział w losie człowieka, łącznie z cierpieniem i umieraniem.Jako najwyższy kapłan nie tylko uczestniczy w ludzkiej nędzy, ale potrafi też skutecznie jej zaradzić,dzięki złożonej ofierze.Jego ofiarą są błagania i prośby zanoszone do Boga z uległością.Ta uległość sprawiła,że został wysłuchany.Jego ofiara została przyjęta.Dokonało się to przez wypełnienie przez Syna woli Ojca.Przez cierpienie nauczył się posłuszeństwa,a składając ofiarę z siebie stał się doskonałym najwyższym kapłanem.Wychylając do dna kielich Męki,Chrystus stał się przyczyna wiecznego zbawienia dla wszystkich,którzy pozwolą Mu się prowadzić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak właśnie jest. I to jest dla nas wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznam się, że do mnie też mniej przemawiają odniesienia do królewskich rodów Izraela. Po prostu nie umiem kojarzyć tak, jak mogli rozumować Żydzi. Ale całe to czytanie przypomina mi inny fragment – ten, w którym Jezus tłumaczył uczniom, że kto chce być pierwszy powinien stać się sługą ostatnim dla braci swoich. A Królestwo jest nie z tego świata… i według innych wzorców niż władza organizowana na ziemi przez ludzi. Czyli, że mam sobie wziąć do serca, żeby nie wywyższać się i nie pogardzać bliźnimi, tylko im współczuć i służyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. No a właśnie przez to tak trudno było Żydom zauważyć, że w Jezusie wypełniło się proroctwo mesjańskie – nie takiego króla sobie wyobrażali (kapłana może i takiego, ale nie króla!)

    OdpowiedzUsuń
  9. Leszku, z braku mądrzejszej myśli zwrócę Ci tylko uwagę, że to nie są wersy, tylko wersety, bo wers to jest linijka w tekście. A teraz odniosę się do Twojego postu i do komentarzy innych. O czym świadczy ta mała liczba komentarzy i dezorientacja co do treści? Czy nie o anachroniczności tekstu? Jeżeli ludzie go nie czują, nie rozumieją, nie potrafią się do niego odnieść, to co to znaczy…? Z jednej strony, przydałby się jakiś szeroki kontekst, znajomość historii, realiów, czytanie obszernych komentarzy etc. Z drugiej zaś strony, skoro Biblia to ma być księga dla wszystkich, taka do brania jej do ręki i czytania na co dzień, to chyba nie powinna pozostawiać wątpliwości, tylko przemawiać do człowieka bez konieczności sięgania po dodatkowe wyjaśnienia…?No i dopiero jestem cała głupia!!

    OdpowiedzUsuń
  10. „bo wers to jest linijka w tekście” – i to właśnie jest linijka w tekście – oczywiście w oryginale, a nie wydrukowanym tłumaczeniu – tak mi się przynajmniej wydawało do tej pory (zwróć uwagę, że kolejne numery pojawiają nie tylko po kropkach, co by mogło sugerować, że to numeracja zdań, lecz także po średnikach, a nawet przecinkach). A co do meritum, to wydaje mi się, że problem jest w tym, co pisał Zbyszek – nas to mało interesuje, czy Jezus był wypełnieniem proroctw mesjańskich, czy nie był; mało – nie interesuje nas nawet to, dlaczego Żydzi odrzucili Jezusa. Nie czujemy się wcale dziedzicami naszych starszych braci w wierze (jak to określał JPII).I to dopiero jest pytanie, które mogłoby nas poruszyć, czy rzeczywiście ta znajomość jest nam do czegoś konieczna?

    OdpowiedzUsuń
  11. „bo wers to jest linijka w tekście” – i to właśnie jest linijka w tekście – oczywiście w oryginale, a nie wydrukowanym tłumaczeniu – tak mi się przynajmniej wydawało do tej pory (zwróć uwagę, że kolejne numery pojawiają nie tylko po kropkach, co by mogło sugerować, że to numeracja zdań, lecz także po średnikach, a nawet przecinkach). A co do meritum, to wydaje mi się, że problem jest w tym, co pisał Zbyszek – nas to mało interesuje, czy Jezus był wypełnieniem proroctw mesjańskich, czy nie był; mało – nie interesuje nas nawet to, dlaczego Żydzi odrzucili Jezusa. Nie czujemy się wcale dziedzicami naszych starszych braci w wierze (jak to określał JPII).I to dopiero jest pytanie, które mogłoby nas poruszyć, czy rzeczywiście ta znajomość jest nam do czegoś konieczna?

    OdpowiedzUsuń
  12. Leszku, to nie ma znaczenia, gdzie wstawiona jest numeracja, po jakim znaku interpunkcyjnym. Oryginalny werset biblijny jest wyodrębnionym graficznie odcinkiem tekstu. Każdy z wersetów jest zbudowany paralelnie, tzn., że składa się dwóch, trzech lub czterech członów powiązanych ze sobą. Pierwszy zawiera główną myśl, pełni zazwyczaj funkcję tezy, która w następnych jest powtarzana, uzupełniana albo rozwijana. Może też być pytaniem, a człony następne – odpowiedziami. W każdym razie – niezależnie od interpunkcji – jest samodzielną całostką treściową. Przypadkiem wiem Teraz koniec teorii literatury, a powrót do meritum. Twoje pytanie można by wrzucić do jednego ogródka z moimi. Dorzuciłabym jedno – dlaczego czytanie Starego Testamentu było niegdyś niedozowlone?

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli chodzi o Twoją interpretację numeracji, to przyznam, że wydaje mi się ona zbyt „wydumana” – nie wiem, ile wieków funkcjonuje ta numeracja, ale na pewno należy to liczyć w wiekach. Nie wyobrażam sobie, by przed wiekami mogła się zebrać jakaś grupa ówczesnych naukowców, która by w ten sposób ponumerowała wszystkie teksty biblijne i by na tę numerację wszyscy się zgodzili. Jeśli zważyć, że z samą numeracją psalmów jest problem, to tym bardziej taki problem powstałby przy takiej numeracji wersetów, jak to przedstawiłaś. Jednak o wiele bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że to jakaś naturalna numeracja.A jeśli chodzi o o ten zakaz czytania, to w ogóle przez wieki funkcjonował zakaz czytania Biblii i myślę, że trudno się temu dziwić. My nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak współcześnie pogłębiła się wiara zwykłych wierzących – kiedyś ludzie nie byli odpowiednio przygotowani do lektury (nie mówiąc już o tym, że przez wieki z samym czytaniem był problem – „inni zaś czytać i pisać nie umieli”, to całkiem zwyczajny dopisek w księgach parafialnych).

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeśli chodzi o Twoją interpretację numeracji, to przyznam, że wydaje mi się ona zbyt „wydumana” – nie wiem, ile wieków funkcjonuje ta numeracja, ale na pewno należy to liczyć w wiekach. Nie wyobrażam sobie, by przed wiekami mogła się zebrać jakaś grupa ówczesnych naukowców, która by w ten sposób ponumerowała wszystkie teksty biblijne i by na tę numerację wszyscy się zgodzili. Jeśli zważyć, że z samą numeracją psalmów jest problem, to tym bardziej taki problem powstałby przy takiej numeracji wersetów, jak to przedstawiłaś. Jednak o wiele bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że to jakaś naturalna numeracja.A jeśli chodzi o o ten zakaz czytania, to w ogóle przez wieki funkcjonował zakaz czytania Biblii i myślę, że trudno się temu dziwić. My nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak współcześnie pogłębiła się wiara zwykłych wierzących – kiedyś ludzie nie byli odpowiednio przygotowani do lektury (nie mówiąc już o tym, że przez wieki z samym czytaniem był problem – „inni zaś czytać i pisać nie umieli”, to całkiem zwyczajny dopisek w księgach parafialnych).

    OdpowiedzUsuń
  15. Znalazłem taką oto informację: „Stosowana dzisiaj podstawowa numeracja wersetów Starego Testamentu została opracowana przez dominikanina Sanctesa Paginusa w XVI w, natomiast podział na wersy w Nowym Testamencie jest dziełem drukarza Roberta Stephanusa (franc. Robert Etienne), który wprowadził go w swoim czwartym wydaniu greckiego Nowego Testamentu w 1551 r. ” Wygląda więc na to, że oboje w takim samym stopniu mieliśmy rację, co i jej nie mieliśmy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Znalazłem taką oto informację: „Stosowana dzisiaj podstawowa numeracja wersetów Starego Testamentu została opracowana przez dominikanina Sanctesa Paginusa w XVI w, natomiast podział na wersy w Nowym Testamencie jest dziełem drukarza Roberta Stephanusa (franc. Robert Etienne), który wprowadził go w swoim czwartym wydaniu greckiego Nowego Testamentu w 1551 r. ” Wygląda więc na to, że oboje w takim samym stopniu mieliśmy rację, co i jej nie mieliśmy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Myślę Leszku, że nie wybrałeś źle, lecz poruszyłes dość trudny temat, ale mimo wszystko dzięki. Powiem szczerze, nie zastanawiałam sie nad tym nigdy, a dzięki Tobie zaciekawił mnie ten temat i będę go zgłębiać :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Myślę Leszku, że nie wybrałeś źle, lecz poruszyłes dość trudny temat, ale mimo wszystko dzięki. Powiem szczerze, nie zastanawiałam sie nad tym nigdy, a dzięki Tobie zaciekawił mnie ten temat i będę go zgłębiać :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo mnie to cieszy, że przynajmniej Siostrę temat zaciekawił :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Leszku, to nie jest moja interpretacja numeracji, tylko po prostu definicja teoretycznoliteracka Nikt się nie zbierał przed wiekami, aby ustalić reguły, tylko po upływie wieków zauważono pewne prawidłowości i to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  21. „Jezus posłany przez Boga-Ojca był takim samym kapłanem jak Aaron, czy Melchizedek”? Chyba jednak nie takim samym. Jezus był/jest Bogiem!Z Hbr 7: „I gdy tamtych wielu było kapłanami, gdyż śmierć nie zezwalała im trwać przy życiu, Ten właśnie, ponieważ trwa na wieki, ma kapłaństwo nieprzemijające. Przeto i zbawiać na wieki może całkowicie tych, którzy przez Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje, aby się wstawiać za nimi. Takiego bowiem potrzeba nam było arcykapłana: świętego, niewinnego, nieskalanego, oddzielonego od grzeszników, wywyższonego ponad niebiosa, takiego, który nie jest obowiązany, jak inni arcykapłani, do składania codziennej ofiary najpierw za swoje grzechy, a potem za grzechy ludu. To bowiem uczynił raz na zawsze, ofiarując samego siebie. Prawo bowiem ustanawiało arcykapłanami ludzi obciążonych słabością, słowo zaś przysięgi, złożonej po nadaniu Prawa, /ustanawia/ Syna doskonałego na wieki” (23-28).

    OdpowiedzUsuń
  22. Myślę, że zbytnio się nie pokłócimy – bo to często jest tak, że po to, by znaleźć różnice, najpierw trzeba znaleźć to, co łączy. Najpierw trzeba zauważyć, że Jezus był takim samym kapłanem, jak Aaron i Melchizedek, by można było zauważyć czym się od nich różni. Dopiero gdy mamy dobrą syntezę, możemy przeprowadzić dobrą analizę. Najpierw musimy Jezusa nazwać kapłanem, by móc mówić, czym Jego kapłaństwo przewyższa kapłaństwo wszystkich swoich poprzedników. Zwróć przy tym uwagę, że św. Paweł do tej syntezy użył dwie postaci mocno różniące się od siebie.

    OdpowiedzUsuń
  23. A na Haiti pada deszcz… Idzie mi k o n k r e t n i e o to, że Jezus nie był i nie jest TAKIM SAMYM kapłanem jak Aaron czy Melchizedek.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ale jeśli zaczniesz od zdania „Jezus był/jest Bogiem!” (w domyśle – a Aaron i Melchizedek byli ludźmi), to zbudujesz taką przepaść, że nawet nie zauważysz, że Jezus był kapłanem! Jak Bóg może być kapłanem! – to niedorzeczność. Najpierw trzeba zauważyć, że Jezus był takim samym kapłanem (w sensie funkcji, a nie osoby), co Aaron i Melchizedek, by można się było zająć różnicami w ich kapłaństwie! Ja tylko o tym mówię, a nie o tym, że Aaron i Melchizedek niczym się nie różnili od Jezusa – nigdy niczego takiego nie twierdziłem.

    OdpowiedzUsuń
  25. Przyznam się, że nie nadążam za tą teraz dyskusją. Może to wynika z tego mojego, dziwnego trochę podejścia do religii. Jezus jest Bogiem… a Bóg może być wszystkim czym zechce. Człowiekiem, kapłanem, cieślą. Przypomina mi się zdanie „coście uczynili jednemu z tych maluczkich, Mnieście uczynili”. No więc, jak to jest? Czy nie czekamy na Jego przyjście tak samo jak wtedy Żydzi, mając już w głowie własny „jeden właściwy” obraz tego przyjścia? Zagrają trąby, morze zmieni się w krew i będziemy wypatrywać potężnego króla, a co jeśli znowu przyjdzie Bóg jako stolarz z sąsiedztwa albo ubogi księżulo z parafii gdzieś na zabitej dechami prowincji? Pozna Go ktoś?

    OdpowiedzUsuń
  26. A ja nie stwierdziłam, Leszku, że Ty stwierdziłeś, że Aaron i Melchizedek niczym się nie różnili od Jezusa – nie mąć! Zakwestionowałam inne Twoje stwierdzenie – to, że Jezus był takim samym kapłanem jak Aaron czy Melchizedek.

    OdpowiedzUsuń