sobota, 4 lutego 2012

Teściowa Piotra

Zaraz po wyjściu z synagogi przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pospieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię szukają”. Lecz On rzekł do nich: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem „. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy. (Mk 1,29-39)


 


No i wychodzi na to, że po to, by ktoś im usługiwał, Jezus musiał uzdrowić teściową Piotra, bo na jego żonę nie mieli co liczyć:)


To oczywiście tylko żart (ale coś musiało być na rzeczy, skoro Jezus nie wytrzymał i nad ranem cichcem się wyniósł i zapierał się rękami i nogami, by tam już nie wrócić).


„Wszyscy Cię szukają”


A czy Ty szukasz Jezusa?


 


36 komentarzy:

  1. Proszę! Od prostoty tego pytania człowieka aż zatyka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że każdy katolik szuka PANA, przynajmniej powinien Dzięki za tak czytelna notkę Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. I o to chodziło – najpierw pożartować, odstresować czytelnika, a na koniec przygwoździć go prostym pytaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie – POWINIEN. Ale czy szuka?

    OdpowiedzUsuń
  5. w moim życiu jest kilka teściowych jak z koleżankami się śmiałyśmy jedna z nich to mama naszego kolegi, nasza wspólna teściowa, jest moja mama jako teściowa męża, są moje Babcie jako teściowe rodziców, jest moja teściowa – wspaniała kobieta, i jest teściowa Piotra – lubię ją choć nic więcej o niej nie ma…

    OdpowiedzUsuń
  6. No to rzeczywiście urodzaj teściowych – aż się w tym pogubiłem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I pasuje tu dalej: Szukajcie a znajdziecie :) :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No bo przecież On chce, by każdy/każda z nas Go odnalazł!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, już nie szukam. Co więcej – chcę żeby odszedł i dał mi spokój.

    OdpowiedzUsuń
  10. Angeliko, rozumiem, że banały mogą Ciebie zniesmaczać i odsuwać od Niego. Ale sama pomyśl, co mówisz! Przecież doskonale wiesz, że to do niczego nie prowadzi. Może po tylu latach odważysz się drogą mailową opowiedzieć, co się z Tobą dzieje?

    OdpowiedzUsuń
  11. „nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest”.Jezus nie pozwalał i one Go słuchały – milczały. Bo wiedziały, kim On jest. Ale skoro wiedziały, kim On jest, to dlaczego pozostawały złymi duchami? Pewnie z tego samego powodu, dla którego się nimi stały… W każdym razie wiedziały, kim On jest. W tamtym miejscu i czasie tylko złe duchy wiedziały, kim jest Jezus. I oczywiście On sam. Wspólna tajemnica – złych duchów i Jezusa… Druga myśl: Matka żony Piotra mieszkała i posługiwała w domu Piotra (i Andrzeja). Piotr wziął do siebie nie tylko żonę, ale i jej matkę. Piękny przykład, szczególnie dla dzisiejszych domostw.

    OdpowiedzUsuń
  12. Leszku, przepraszam, że się wtrącę. To zapewne jakaś szalenie delikatna sprawa. Ale pamiętam, że był w moim życiu taki okres, gdy mówiłam i myślałam podobnie. Nie wiemy, co przeżywa Angelika. Potarfię ją zrozumieć (nie wartościują w tej chwili, bo to nie jest dobry moment).

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiesz, czasami to jednak jest na prawdę niemożliwe – np. u mnie mieszkanie 50-metrowe, dwupokojowe, a w nim rodzice i dzieci syn – student i córka – gimnazjalistka. Nie byłoby najmniejszych szans. Obawiam się, że jestem typowym przypadkiem.

    OdpowiedzUsuń
  14. W żadnym wypadku nie oceniam – mało, rozumiem odpowiedź udzieloną Aniołkowi, który chciał jak najlepiej, ale który mógł dodatkowo tylko rozdrażnić.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przecież wiem, jakie są dzisiejsze realia. Komórki w mrowisku. Znowu wyszło, że do kogoś piję… To była gorąca refleksja – zaskoczyło mnie (wcześniej jakoś sobie tego nie uświadomiłam), że żona przyszła do domu męża z mamą (pewnie wdową). Nie znam takiego przypadku i mnie zadziwił. Pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ależ Anno, do nikogo nie pijesz! To ja lubię nawet wtedy, gdy się dyskutuje abstrakcyjnie, postawić w tym miejscu siebie. Lubię po prostu chodzić po ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja bywam odbierana jako abstrakt, to fakt

    OdpowiedzUsuń
  18. ski50@onet.pl5 lutego 2012 12:01

    Bardzo interesujący blog. Na pewno będę tutaj częściej zaglądał. Zapraszam do mnie: d-amian.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. d-amianie, a może odniósł byś się do treści notki?

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak banały mnie odrzucają. Po prostu są zbyt powierzchowne.Tak mi się przynajmniej na ten moment przedstawiają. Nie mniej jednak nie przechodzę niczego takiego czym warto byłoby się podzielić.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak miło, że ktoś mi nieznajomy potrafi sobie przedstawić to, co mogę przechodzić. Dziękuję za wsparcie. I za niewartościowanie. Nie czynienie ze mnie opętanego wariata. Nie przechodzę niczego „nieludzkiego” i czego, czego nie przechodziłabym już wcześniej.Pozdrawiam Panno „K”.

    OdpowiedzUsuń
  22. W żadnym wypadku Ci się nie narzucam, ale przyznam, że wcale nie czuję się uspokojony. Gdybyś np. napisała, że się spotkasz z Barankiem, to co innego…

    OdpowiedzUsuń
  23. Z Barankiem nigdy się nie spotykałam, ale to już odrębna historia. Nie martw się – jestem w kontakcie z moim kierownikiem duchowym. On mnie pozwoli zrobić mi krzywdy…

    OdpowiedzUsuń
  24. No to teraz jestem spokojny :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Angeliko… raczej „pani K.” Stan cywilny – nieco skomplikowany Ale mniejsza z tym. Chodzi właśnie o to, że baaaaaardzo różne doświadczenia w życiu zbieramy i nie zawsze jest prosto, jednoznacznie. Przede wszystkim zaś do wszystkiego trzeba dojrzeć samemu. W ciszy albo w krzyku, w pokorze lub w buncie. Nic, co jest wymuszone, nie ma wartości.

    OdpowiedzUsuń
  26. Mnie to przeraża,bo do Słowa trzeba podejść poważnie.Miesza się sacrum z profanum, tego nie można robić.:(:(:(

    OdpowiedzUsuń
  27. Aniołku, a wolałabyś, bym na poważnie zastanawiał się, dlaczego Jezus nie chciał wrócić do domu Szymona i Andrzeja (choćby tylko po to, by się pożegnać?), a Piotr już nigdy nie zobaczył swojej żony? – ja tam wolę z tego pożartować;)

    OdpowiedzUsuń
  28. A na poważnie – jest gdziekolwiek mowa o żonie Piotra, czy występuje tylko teściowa? Bo może był już wdowcem?

    OdpowiedzUsuń
  29. Wydaje mi się, że nie był wdowcem, że jest wspomniana w Dziejach Apostolskich. Tyle że ja mam dobrą pamięć, tylko krótką. Zdecydowanie lepiej by było szukać odpowiedzi u Anny__.

    OdpowiedzUsuń
  30. Takie szczegóły nic nam nie dadzą,one w tym wypadku są nieistotne.Nie ma wzmianki o żonie,bo był wdowcem i opiekował się teściową.A tak już na serio to chętnie przeczytałabym co przez to Słowo Bóg mówi do Ciebie.to jest wyzwanie!

    OdpowiedzUsuń
  31. Jestem w lekkim szoku,że nic nie napisałeś!!! Dlaczego?:(:(:(:(

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie bardzo rozumiem, skąd ten szok – jestem, jaki jestem i piszę, jak piszę. Ty też jesteś taka, jaka jesteś – i ja akceptuję Ciebie taką, jaką jesteś. Owszem przeczuwałem, że Angelika nie przyjmie dobrze tego, co piszesz, ale uważałem, że masz prawo tak pisać i się w ogóle w to nie wtrącałem. To jest tak, że my żyjemy dla drugiego człowieka; człowiek w pojedynkę, nie może się zbawić. Ale wszystko się dzieje w wolności – to Ty decydujesz o tym, jaka jesteś i jaką chciałabyś być! To są prawa nieodłączne i niezbywalne każdego człowieka. To dotyczy Ciebie – więc się cieszę, że tu przychodzisz i żyjesz tym, co tu na blogu się dzieje. Ale to dotyczy również mnie – jestem, jaki jestem i piszę, jak piszę.

    OdpowiedzUsuń
  33. Wszystko Leszku jest dobrze,to tylko napisane słowo-szok-,które nic nie znaczy.Ja myślę,że Angelika napisała to co czuje i to są jej przemyślenia,takie szczere.Mam takie wrażenie,że się zdenerwowałeś na mnie,a ja nie miałam nic złego na myśli.Proszę uwierz mi.Tak pisząc wtedy przyszła mi myśl,byśmy tak”duchowo”popisali,ale jak nie masz na to ochoty,to ja to szanuję i nie chcę niczego Tobie dyktować,ani narzucać.POZDRAWIAM SERDECZNIE,UŚMIECHNIJ SIĘ.Jesteś jaki jesteś piszesz.Nie myśl o sobie jakoś źle lub,że ktoś coś złego o Tobie pomyślał.Masz takich blogowych przyjaciół,których nie znasz,a którzy pragną być blisko w tym Twoim pisaniu.Zresztą jesteś kochanym dzieckiem Boga.On pragnie przytulić Cię do serca byś poczuł,że kocha Cię takiego jaki jesteś miłością,która będzie trwać wiecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  34. NT chyba nie mówi na ten temat nic więcej niż to, że Szymon Piotr miał teściową. Nie wiemy więc, czy żona Piotr żyła w czasie gdy Jezus go powołał, czy nie. Znalazłam taki tekst: //mateusz.pl/pow/040113.htm Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. Jak zwykle jesteś niezawodna! Wielkie dzięki za ten link :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie przejmuj się – nie zdenerwowałem się na Ciebie.

    OdpowiedzUsuń