wtorek, 24 stycznia 2012

Mówię, bracia, czas jest krótki

Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata.


(1 Kor 7,29-31)


 


Powracam do czytania z minionej już niedzieli ze względu na pytanie, które zadała Agata:


… bo wszystko jasne, koniec jest bliski, czyli, że mamy się starać zachowywać jakby miał być zaraz, ale… jak mam żyć jakbym nie miała męża? i dlaczego? przecież to Bóg mnie powołał do małżeństwa… dlaczego Piotr musiał opuścić żonę… buntuję się, nie potrafię zrozumieć…
~Agata-Amelia, 2012-01-23 13:20



I myślisz, że ja potrafię Ci pomóc?! Wiem jedno – apostołowie byli całkowicie przekonani o tym, że powtórne przyjście Chrystusa, to coś, co stanie się wkrótce. To przekonanie wpływało i na to, co mówili i na ich decyzje życiowe. Mylili się, ale to, co jest chwilą wobec wieczności, może zdecydowanie wykraczać poza życie człowieka! (a człowiek jest strasznie niecierpliwy). Być może Bóg próbował ich nawet jakoś oprzytomnić (że to nie tak szybko), ale sam po sobie wiem, że jak człowiek coś sobie wyobrazi, jako mu dane, to już przy tym trwa choćby wszystkie fakty temu przeczyły. Z drugiej jednak strony można zadać pytanie, dlaczego Bóg nie zadziałał tak, by jednak oprzytomnieli? Jeśli to przekonanie apostołów zagrażałoby jakoś Kościołowi, to przecież Bóg by tak zadziałał, aby oprzytomnieli – a jednak tak nie uczynił.


Myślę, że to przekonanie apostołów miało jedną, niebagatelną zaletę – ustawiało wszystko we właściwych proporcjach: najpierw był Bóg, a potem długo, długo nic… Kościół nie byłby tak dynamiczny, gdyby w świadomości chrześcijan zabrakło takich proporcji. A więc tu chodzi o odrzucenie różnych ziemskich przywiązań (mówisz o rodzinie, ale przecież jeszcze silniej ta postawa wpływała na to, że ludzie sprzedawali swoje majątki i wszystkim dzielili się z całym Kościołem). W moim przekonaniu Bogu nie chodziło o to, by osłabić rodzinę, pochwalić bezżenność i sugerować celibat, bo po pierwsze tego w planach Bożych w ogóle nie było (jak by było, to by się spełniło), a po drugie Bóg godził się na to tylko dlatego, że to odrywało ludzi od ziemskich przywiązań.
Tak to widzę – ale oczywiście to wszystko to tylko hipoteza, której absolutnie nie ma jak udowodnić!



32 komentarze:

  1. brakowało mi kogoś kto by mi przypomniał, dobrze, że jednak jesteś

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham swoja Zone,tak jakby…. nie byla moja zona.To sie da zrobic.I u mnie to sie …dzieje.Moja Zona jest….moja Przyjaciolka.Przyjaznimy sie od prawie 33 lat po slubie i 9 lad przed slubem, od siodmej klasy.Przyjazn jest oczywiscie …odwzajemniona i Milosc tez.Jakie to cudowne uczucie.Nurtuje mnie tylko pytanie:dlaczego inni tak nie potrafia ? Oczywiscie sa inni,ale dlaczego nie wszyscy ? Wiem.Panu Bogu nie zadajemy pytan:…dlaczego ? Juz On tam swoje wie i ma …plany wobec kazdego.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam. Apostołom nie było dane wiedzieć kiedy będzie przyjście Jezusa to tajemnica zachowana dla Boga. Mogli być zawiedzeni ,że to się nie stanie za ich życia i niektóre ich słowa to wyrażają. Paweł to Apostoł żyjący w celibacie i jako sługa tylko dla Boga pewnie inaczej spostrzegał służbę w celibacie dla Boga, a inaczej w związku ,które też mogą być dla Boga tylko ,że to już inne są proporcje. Żona ma być również jak i siostra w wierze Chrystusa i mąż również jak brat aby się zbytnio nie zapędzać w sprawy tego świata wybrać kierunek tylko ku Bogu. To Paweł nadaje takie nauki nie Bóg por. 1 Korynt 7,12,17 czy wers 25. Czytając dalej św. Pawła daje On do zrozumienia że inne są troski służyć tylko Bogu ,a inne służyć żonie rodzinie i Bogu. Po prostu są inne troski ,które mogą być czasami kolidujące por. 1 Koryn 7,33.Generalnie służymy Bogu w takim stanie jakim został nam dany. Co do żony Piotra to jest wzmianka Klemensa Aleksandryjskiego że zginęła męczeńsko. Orygenes i Hieronim twierdzili, że Piotr opuścił żonę stając się Apostołem Zbawiciela. Ale z tego nic nie wynika i nie wiadomo. W 1 Korynt 9,5 jest wzmianka o niewiastach ,które towarzyszą m.in. Piotrowi być może była z nim żona. Są również i takie opinie, że Piotr w czasach prześladowań i niebezpieczeństwa nie chciał narażać żonę na niebezpieczeństwa. W każdym bądź razie gdy Piotr został Apostołem Jezusa i Kościoła i przemierzał różne tereny w setkach kilometrach to jego sielanka małżeńska przestała funkcjonować. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Słowo Boże należy odczytywać w kontekście całego fragmentu,a więc powołania.Chcąc właściwie zrozumieć wypowiedzi Pawła należy jego słowa odczytać w perspektywie życia wiecznego.Paweł nie zachęca do tego aby ktoś pod wpływem jego słów zmieniał decyzje lub żeby rezygnował z małżeństwa na rzecz dziewictwa.Kładzie przede wszystkim nacisk na to ,aby każdy niezależnie od tego w jakim żyje stanie na pierwszym miejscu postawił Boga i troskę o zbawienie,na dalszym planie są sprawy z organizowaniem sobie życia ziemskiego.Słowo Boże daje pokój,nadzieję…otwiera oczy na spotkanie z Bogiem.Tak na marginesie skopiowałam część swojej wypowiedzi,by się nie powtarzać.

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż, całe życie mamy na to, by się nauczyć kochać – nie jesteśmy wszyscy tak samo zdolni, a nade wszystko decydując się na małżeństwo, dokładamy do tej decyzji różne motywy, które nic z miłością nie mają wspólnego – a później ponosimy tego konsekwencje.

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie – istotą jest to, by nic co na ziemi, nie przysłaniało Boga.

    OdpowiedzUsuń
  7. No to ja również przepiszę to samo pytanie: Czy rzeczywiście uważasz, że małżeństwo, to jest jedynie organizowanie sobie życia ziemskiego? W ujęciu 1 Kor tak rzeczywiście jest, ale czy Ty też tak uważasz?

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje wypowiedź brzmiała inaczej i miała inne przesłanie.To co jest najważniejsze to budowanie miłości małżeńskiej na Chrystusie,to wzajemne dbanie o zbawienie siebie nawzajem,to wielka odpowiedzialność za zbawienie współmałżonka.Jeżeli w małżeństwie Bóg będzie na pierwszym miejscu to cała reszta będzie na właściwym.Ja wiem ,że to jest możliwe.Wymaga to wiele trudu, poświęcenia, umierania dla siebie ale warto ,bo owoce są darem samego Boga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zobacz,że Bóg daje nam wszystko byśmy tym roztropnie rozporządzali.To na czym Jemu najbardziej zależy to na tym byś Ty i ja i każdy człowiek był zbawiony.To napomnienie o krótkim czasie jest po to byśmy zobaczyli czy idziemy razem z Chrystusem,czy idziemy sami,czy w drodze naszego życia o Nim zapomnieliśmy.Mamy czas łaski na to aby naprawić swoje życie,aby się nawrócić,a jest to wynikiem miłości Boga,że daje nam to napomnienie i ten czas.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniolek Rzeczywiscie tak jest.Moje malzenstwo bylo zbudowane na Bogu i trwa nadal.I to Bog jest na pierwszym miejscu.W czasie dlugiej i pieknej spowiedzi otrzymalem takie pytanie.I jak sie okazalo to bylo podstawa do tego,zeby uzyskac odpowiedz,ze …nie zgrzeszylimy w bardzo powaznej sprawie dla nas obojga.Dzieki Ci Panie

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale tego wszystkiego, o czym teraz piszesz, nie ma w tym liście. Paweł godzi się na ewentualne zawieranie małżeństw, ale jedynie jako gorsze rozwiązanie, niż bezżenność i motywuje to nie wspólnym uświęcaniem, lecz tylko tym, że lepiej już współżyć z żoną, niż z kimś przypadkowym – jak ktoś nie potrafi siebie wyobrazić w celibacie, to niech się żeni! Taka jest wymowa tego rozdziału. W całym tym rozdziale nie ma w ogóle mowy o miłości! I stąd to pytanie, dlaczego akurat w tym momencie swojego życia św. Paweł mówił takie rzeczy (i moja odpowiedź, bo był przekonany, że powtórne przyjście Jezusa będzie lada moment) i drugie pytanie dlaczego Bóg się godził się na to fałszywe przekonanie (i moja odpowiedź, bo to nadawało właściwą hierarchię – najpierw Bóg, a potem długo, długo nic).

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziekuje,Aniolku.Bog nas nie opuscil,ale bardzo mocno…doswiadczyl.Chyba…sprawdzal.Ale my…twardo dalej razem,ale z Nim.Zreszta,nigdy nie watpilem,ze Bog…moze nas…opuscic.I sie …nie zawiodlem…..Ile czlowiek ma sily,jesli jest…z Bogiem.Prowadz nas Panie dalej i….”badz wola Twoja”

    OdpowiedzUsuń
  13. Może św. Paweł pisał tak dlatego, że tak właśnie rozumiał swoje powołanie i WYDAWAŁO mu się, że może być dobre i dla wszystkich innych (jeśli chodzi o kwestię małżeństwa, to apostoł wyraźnie zaznaczył, że to jego prywatne zdanie, chyba nie ma w żadnym innym fragmencie listów takiego zastrzegania się, jak właśnie w tym temacie).A drugie – czyli czemu takie słowa znalazły się w Piśmie Świętym – to już się zgadzam całkowicie – że liczy się sens, czyli najpierw Bóg, potem dopiero rzeczy świata tego

    OdpowiedzUsuń
  14. Święta racja Julku.Te wszystkie trudne sytuacje są nam potrzebne a służą naszemu oczyszczeniu.Właśnie w tym czasie sprawdza się nasza wiara i zaufanie Bogu.Czasami jest bardzo trudno ,ale nasza siła jest w sakramentach świętych,one są dla nas balsamem na duszy.Pan Bóg stawia też na naszej drodze ludzi,którzy pomagają przejść przez trudne doświadczenia.Bogu niech będzie chwała za to,że kocha nas takimi jakimi jesteśmy.Pozdrawiam Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie możemy wchodzić w „myślenie”Boga.Chodzi o to ,że nie ma jakiś furtek wyjścia,albo jedno rozwiązanie,albo drugie.Jego plany są konkretnei nie podlegają jakby targowaniu.Widzisz ja zanim napiszę czytam komentarz z tego pisma,o którym wiesz,że mam.Nie chcę pisać nic co nie byłoby zgodne z nauką Kościoła,nie znam się na teologii,więc nie będę nie będę grała roli,której nie znam-to tak w przenośni.Poza tym są tam też przemyślenia serca,odnośnie danego tematu.Jeżeli komuś one pomogą to chwała Panu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Taka myśl mi teraz przychodzi,że skoro słowa pisane były pod natchnieniem Ducha Świętego,to oznacza,że one są dla mnie i każdego człowieka.Przez nie Bóg pragnie powiedzieć abym ja przyjrzała się temu powołaniu ,do którego mnie wybrał,zresztą do każdego kto czyta.Jakże cudowne byłyby małżeństwa i powołania gdzie na pierwszym miejscu jest Bóg.Nawet doświadczenia krzyża łatwiej byłoby nieść-bo razem a nie w pojedynkę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dokładnie tak jest – ale musisz pamiętać, że do takiego odczytania roli małżeństwa, dorastaliśmy bardzo długo. Takie były uwarunkowania kulturowe. To dopiero od niedawna miłość może być głównym motywem zawierania małżeństw (kiedyś decydowało wszystko, tylko nie miłość)

    OdpowiedzUsuń
  18. Aniołku, zawsze mamy prawo pytać, dlaczego Bóg dopuszcza do czegoś tam. Mało – wręcz tak powinniśmy czynić. Bo Bóg nade wszystko przemawia poprzez wydarzenia naszego życia i jeśli dopuszcza do czegoś złego, to dlatego, że z tego zła potrafi wyprowadzić jeszcze większe dobro. A my powinniśmy zawsze starć się to zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  19. Bogu niech będą dzięki.Bądźcie więc dla innych świadectwem Bożej obecności,światłem,które innym a także drogę do Chrystusa,a czasami i podprowadzi czego z serca Wam i każdemu z osobna z serca życzę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Przepraszam,ale jestem na początku nauki i znów namotałam.Myślę,że zrozumiesz sens.Bądźcie światłem,które innym wskaże drogę do Chrystusa i czasami do Niego podprowadzi kiedy zabraknie sił.

    OdpowiedzUsuń
  21. O tak.Wiesz Twój blog jest taki „ciepły”-tak to tak czuję.Dobrze,że mogę tu pisać.Chciałabym Tobie życzyć takich podszeptów Bożego Ducha w pisaniu postów,wewnętrznego pokoju i radości,bliskości Bogazwłaszcza wtedy,gdy tak po ludzku czujemy się samotni.I oczywiście pozdrawiam wszystkich odwiedzających blog.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziękuję Ci Aniołku za te słowa. Bardzo Ci dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  23. To takie normalne,że możemy tak służyć sobie,by przez to co piszemy Bóg przemawiał do serca i to jest takie piękne.Tęsknimy za takim spotkaniem z Bogiem na poziomie serca,które trudno wyrazić słowami.Takiego spotkania też Ci życzę i też bardzo dziękuje. :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Kurczę.Za mądre to wszystko dla mnie, a ja zbyt zabiegana, zapracowana, zamartwiona (córka miała przykry wypadek). No i znowu wyjdę na profana!

    OdpowiedzUsuń
  25. Co Ty opowiadasz:(

    OdpowiedzUsuń
  26. Ta mądrość Boża jest osiągalna również i dla Ciebie.Może to znak,by zwolnić tępo,by zatrzymać się na modlitwie,by te troski oddać Jezusowi.Delikatnie puka On do Twojego serca i czeka aż otworzysz Mu drzwi.Nie zwlekaj ,bo czeka na Ciebie Miłość,która wszystkiego nauczy…Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Koniec końców skończyło się tylko na unieruchomieniu kręgosłupa szyjnego kołnierzem ortopedycznym i obserwacją pod kątem wstrząsnienia mózgu. Ale młoda wyje rzewnymi łzami, że to będą jej ostatnie ferie zimowe z zespołem, a ona musi z tym chomątem jechać. Moim zdaniem powinna się cieszyć, że w ogóle może jechać.No a ja – przemęczona do obłedu, a jutro czeka mnie jeszcze ciężka… noc służbowa

    OdpowiedzUsuń
  28. Aniłku, ja to wszystko wiem. Jestem osobą, która z natury swej nie znosi się spieszyć i gdzie mogę, tam programowo zwalniam. Jednak są rzeczy, których nie przeskoczę, np. ten tydzien, w którym spędzam po 12 godzin w pracy i nie mogę się z niej wyrwać. Ile czasu zostaje mi na życie i odpoczynek?

    OdpowiedzUsuń
  29. Mam dla Ciebie propozycję dla ducha.Wejdź na” Dobre media”-tam zachwilę zaczyna się adoracja w ramach o ile się nie mylę forum charyzmatycznego.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  30. No to dobrze, że to tylko tak się zakończyło.

    OdpowiedzUsuń
  31. Tak. I nerwy już się uspokoiły. Córka nawet dzisiaj uwiązała sobie na tym kołnierzu fantazyjną konstrukcję z szala i poszła na próbę, bo jutro mają kolejny występ i to ważny, bo spiewają dla sponsorów A ja idę się szykować na bal… Tremę mam jak stąd nad morze!

    OdpowiedzUsuń
  32. Grunt to kreatywność – to, co nas przydusza do ziemi, przeobrazić w nasz walor. Siłą rzeczy będzie zwracać na siebie uwagę, a nikt nie będzie się mógł do tego przyczepić!

    OdpowiedzUsuń