piątek, 28 października 2011

Jeden jest…

Wówczas przemówił Jezus do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą , lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi . Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem ; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. (Mt 23,1-12)


… jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście.
… jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie.
… jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus


Oczywiście na te słowa trzeba patrzeć poprzez pryzmat semickiej przesady – jeden, nie oznacza, że rzeczywiście jeden i nikt więcej; oznacza raczej, że pierwszy, a potem długo, długo nic…
Przecież choćby drugim z tych wezwań, Jezus nie znosił przykazania „Czcij swego ojca i swoją matkę” (Pwt 5:16) – chciał jedynie, by do każdego dotarło, że to Bóg jest ponad wszystko. A więc nade wszystko by do mnie dotarło, że nikt nie kocha mnie tak, jak Bóg, że nikt, jak On wie, co jest dla mnie dobre, jaka droga jest dla mnie najlepszal wreszcie, że to w Chrystusa powinienem się wpatrywać i we wszystkim powinienem Go naśladować…
Ale zwróćmy uwagę w jakim kontekście padły te słowa – jest i druga strona tego samego spojrzenia:
To nie ja najbardziej kocham swoje dzieci, lecz Bóg-Ojciec. To nie ja wiem, co jest najlepsze dla moich dzieci, lecz wie to On. I wreszcie to nie we mnie dzieci powinny się wpatrywać i we wszyskim mnie naśladować, lecz w Chrystusa – to On powinien być ich Mistrzem!


* * *


A co, jeśli nie jest?


 


44 komentarze:

  1. to wtedy trzeba się modlić by się takim Mistrzem stał dla takiego zbłąkanego dziecka, małżonka..kogoś w rodzinie. Pan Jezus przewidział, że ludzie będą błądzić i wymyślił Święto Miłosierdzia Bożego i Koronkę do Miłosierdzia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się nie bawię – od razu odpowiedź, do której nic dodać nie potrafię… Szczęśliwie przychodzi tu tyle mądrych ludzi, że jeszcze ktoś coś napisze..

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo my jesteśmy brat i siostry Chrystusowi ….Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  4. No to będą robić reklamy dla Tesco, których potem nie wyemitują. Bez obrazy, bo niby strasznie nie na temat://www.kominek.tv/2011/10/tesco-nieemitowana-reklama/ ale coś jest w temacie. Jednego Natanka usunięto, ale ile pozostało?

    OdpowiedzUsuń
  5. Lekuś – mam prośbę – czy mógłbyś takie reklamy robić na swoim blogu ? O ile pod poprzednią notką Leszka nie raziło mnie tak bardzo zbaczanie z tematu notki, to akurat tutaj wydaje mi się to nie na miejscu; wolałabym żebyś napisał coś na temat, bo masz takie ciekawe przemyślenia, że może i mnie by to uduchowiło;

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak – jesteśmy braćmi i siostrami, bo mamy wspólnego Ojca :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę po północy, bo filmy zżerają mi za dużo internetu:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wyemitowano, bo zapewne uznano, iż ks. Natanek jest na tyle niszowy, iż nikt nie zauważy w tej reklamie żadnych „smaczków”; sam jestem tego przykładem, bo gdyby nie podpis, to nie domyśliłbym się, że to parodia ks. Natanka. Rozumiem teraz Twoją myśl tak, że ja co prawda odnosząc się do tego drugiego spojrzenia na niedzielne czytanie, pisałem o sobie, jako o ojcu, to nade wszystko to spojrzenie należy odnosić do księży, których skrywanym marzeniem jest przysłonić swoją osobą Boga. Rzeczywiście takich kapłanów nie brakuje i nieraz można się zastanawiać, czy oni są robotnikami w Bożym Kościele, czy też tworzą swój własny kościół jedynie na chwałę swoją. Smutne to, ale prawdziwe. Jest przy tym jednak charakterystyczne to, iż Pan dopuszcza do tego, by tak się działa – bo to często jedyna szansa na to, by ludzi obudzić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Basiu, to ma silny związek. Bowiem dzisiejsza notka (czytanie) jest w swej wymowie bardzo „antykatolicka”. Po kolei:”Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona”, czy nie jest to mowa o naszych kapłanach, nie znasz takowych kazań, które jak ulał pasują. „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem” a papieża to niby jak nazywamy? Ten temat łączy się z poprzednim tematem bardzo ściśle. Bowiem wizerunek Kościoła zależy od takowych Natanków. Ile takowych jest jeszcze w Kościele? Od wizerunku Kościoła zależy, czy przetrwa następne lata. Jeśli ten wizerunek będzie się opierał na takowym nauczaniu, jaki reprezentuje Natanek i inni jemu podobni księża, a daleko szukać nie musimy, wspominając pewien blog księdza, to Kościół będzie postrzegany jako sekta. Naszym zadaniem jest strzec, by Kościół był Kościołem, a nie sektą. Niestety dzisiejsze czytanie w każdym swym zdaniu jest surową naganą postawy hierarchów Kościoła Katolickiego. Tego nie czyńcie, a oni chętnie to czynią.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki za ten komentarz Leszku, gdyż całkowicie się z nim zgadzam. Ponieważ odpisuję po kolei, więc wpierw odpisałem Basi, a później przeczytałem Twój, zatem ta moja odpowiedź skierowana do Basi przy Twoim Komentarzu niczego nie wniosła. Można tamtą śmiało wykasować.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale do tej wypowiedzi drobny komentarz – właśnie dlatego zwracałem uwagę, że sposób tej wypowiedzi Jezusa jest typowy dla semickiej przesady, że chodziło o to, iż najpierw jest Bóg-Ojciec, a potem długo, długo nic… Wszyscy papieże, jakich pamiętam (a pamiętam od Jana XXIII), właśnie tacy byli – najpierw Bóg-Ojciec, a potem długo, długo nic. Posługując się tytułem Ojciec Święty nigdy swoją osobą nie przesłaniali Ojca, Który jest w niebie. Zarzuty protestantów wynikają jedynie z prymitywizmu zawartego w tym myśleniu. (z drugiej strony rzeczywiście są księża, którzy nie posługują się tytułem „ojciec”, a właśnie naruszają to, o czym mówił Jezus)

    OdpowiedzUsuń
  12. Podobnie jest z wersetem biblijnym; Jezus mówi;”Ale o tym dniu [powtórnego przyjścia Jezusa] nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec.” (Mk.13:32)Czy mamy dosłownie przyjmować ten przekaz ? Według Świadków Jehowy fragment ten uczy bardzo wyraźnie o tym, że Jezus NIE jest Bogiem Wszechmocnym. Skoro nie posiada Chrystus wiedzy pełnej świadczy to o tym, że NIE jest On Bogiem. NEGACJA a ZAPRZECZENIE; „Jezus WYZNAŁ, ale NIE ZAPRZECZYŁ < Ale o tym dniu nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec>” Dla człowieka Starożytnego Wschodu wypowiedź negująca jakąś prawdę niekoniecznie musiała oznaczać zaprzeczenie tejże prawdy. Dla Żyda prawda przedstawiona na sposób negatywny wyrażała bądź to niewiedzę wypowiadającego się, bądź to jego niechęć do udzielenia odpowiedzi, bądź to chęć zwrócenia przez niego uwagi na sprawy w danej chwili o wiele ważniejsze (dla Żyda tylko prawdy przedstawiane pozytywnie posiadały wartość logicznie konstruktywną). Co Jezus wyraża w tym cytacie;1) niewiedzę wypowiadającego się, 2) Jego niechęć do udzielenia odpowiedzi, 3) zwrócenie przez Niego uwagi na sprawy w danej chwili o wiele ważniejsze .A co dla nas oznacza cytat przedstawionym w notce ? Mamy brać go dosłownie? czy może szukać głębszego [ważniejszego] sensu wypowiedzi?

    OdpowiedzUsuń
  13. Dlaczego zarówno w Kościele katolickim, jak i prawosławnym przewodników duchowych nazywa się ojcami, natomiast w Kościołach protestanckich raczej się unika tego tytułu. Sądzę, że wynika to z różnicy w rozumieniu, czym jest Kościół. W Kościele katolickim oraz prawosławnym wierzy się, że — jakkolwiek Kościół ma oczywiście również swoje wymiary niewidzialne — to przecież istnieje i działa widzialnie: wierzymy, że nauka, którą głosi się w Kościele, jest naprawdę słowem Bożym, że sakramenty naprawdę obdarzają nas zbawczą mocą Bożą, że Eucharystia naprawdę uobecnia jedyną ofiarę Chrystusa i gromadzi swoich uczestników w jeden święty Kościół. Stąd też nie mamy wątpliwości, że ci, którzy nam tych posług udzielają, naprawdę rodzą nas dla Chrystusa, że przez nich Jedyny Ojciec spełnia wobec nas swoje Ojcostwo.”Nikogo też nie nazywajcie PANEM, bo jeden jest Pan wasz- Jezus Chrystus……..”Czy nie nazywamy siebie nawzajem „pan>pani”? czy wolno nam tylko wybiórczo realizować nakazy Boże ? a może to nie o nazewnictwo się rozchodzi?

    OdpowiedzUsuń
  14. Basiu, bardzo Ci dziękuję za te uzupełnienia – ze wszystkim w pełni się zgadzam i podpisuję pod tym, co Ty napisałaś. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. to mój niedowład umysłowy tak się objawia: zupełnie nie rozumiem Twojej odpowiedzi (tzn. w co się nie bawisz i dlaczego? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Moherku, chciałem zażartować – Twoja odpowiedź na moje końcowe pytanie była tak trafna, że nie miałem już czego komentować :) Ale to przecież fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. pewnie, że fajnie dowiedzieć się, ze moja odpowiedź była trafna -he he

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja również Basi dziękuję serdecznie, temat wyczerpała znakomicie. Natomiast parodia Tesco jak każda parodia, może budzić niesmak, ale wypowiedzi i kazania Natanka są bardziej niesmaczne. A parodiowane było to kazanie: //www.youtube.com/watch?v=IYD1IeM1Xv0

    OdpowiedzUsuń
  19. Tylko Bóg wie co dla nas najlepsze. Naszym najlepszym Przyjacielem, OJCEM jest ON. A czytając Twoje notki to jestem przekonana, że Twoje dzieci Leszku wiedzą , kto jest ich Mistrzem i Panem.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wracając do komentarza Lekusia, to chcę powiedzieć, że każdy kiedyś odpowie za siebie przed Bogiem. Lekusiu, proszę nie zajmuj się kimś innym, tylko sobą. Zacznijmy nawracanie od siebie, a wszystko będzie dobrze. Ks. Natanka zostaw w spokoju Od niego też Bóg zarząda rachunku, czy był dobrym pasterzem swoich owiec.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeśli zastanawiamy się, dlaczego znaczenie Kościoła maleje na naszych oczach, to ten fragment Pisma udziela częściowej odpowiedzi. W historii Kościoła zawsze był problem postrzegania przez wiernych na dole owej hierarchii kościelnej jako takowej, która swymi czynami postępuje niezgodnie ze swymi słowami. Niewątpliwie te cytowane słowa pokazują nam, że słuchać mamy mowy hierarchów, ale postępować mamy inaczej. Mamy kierować się nauczaniem, ale ich czynów nie mamy naśladować. Jednakże owa rozbieżność między słowami a czynami stanowiła i stanowić będzie powód, dla którego rola Kościoła w świecie będzie malejąca. W dobie medialnego przekazu mknącego przez świat lotem błyskawicy, wszelka niezgodność nauczania z czynami, z logiką, będzie prowadziła to stwarzania złego wizerunku człowieka wierzącego, jako kogoś kto jest omamiony przez „sektę”. Bo albo nie szukamy przyczyn dla których pokolenie JP zastępuje pokolenie JPII i wówczas moje wystąpienia są niestosowne, albo przyczyn dociekamy i dostrzegamy ją także w takich działaniach hierarchów (ale także w naszych) które powodują, że ludzie od kościoła się odwracają plecami. Jeśli jednak szukamy lekarstw, to są one zwarte w słowach Chrystusa. Przepis na jedno z owych lekarstw tkwi w przytoczonych przez Leszka słowach z Pisma Świętego. Możemy przejść obok nich obojętnie, albo zastanowić się, co możemy uczynić, aby te słowa Ewangelii wcielać w życie. Możemy również zachwycać się mądrością płynącą z Ewangelii i tkwić w tym zachwycie bez wcielania owych słów w naszym życiu. Proponuję jednak aby analizować Ewangelię pod kątem współczesności, gdyż nadal słowa o faryzeuszach potrafią być aktualne, aczkolwiek dla niektórych księży bardzo niewygodne. Na całe szczęście ksiądz Natanek, którego wspominałem wcześniej, został właściwie przez owych hierarchów potraktowany. Zatem doceniam również dobro promieniujące ze strony hierarchów Kościoła i nie zamierzam obarczać winą tylko ich za stan naszego Kościoła. Natomiast moja stara propozycja, aby utworzyć wspólny blog, który będziemy redagować wszyscy wspólnie, niezależnie od własnych blogów, wydaję mi się nadal dobrą propozycją. Dzięki temu, jego popularność będzie większa i treści bardziej urozmaicone. Wkurza mnie, że w dziale blogi religijne na pierwszym miejscu od paru lat jest blog antyreligijny. Nasz wspólny blog mógłby tę sytuację odmienić.

    OdpowiedzUsuń
  22. S. Marto, masz rację. Bo gdyby wszyscy wierzący postępowali zgodnie z nauką Chrystusa, nie byłoby problemów na świecie, ja zaś jestem odpowiedzialnym za swoje czyny i tylko za swoje, zaś sędzią innych nie mam prawa i zamiaru być. Nie zamierzam osądzać ks. Natanka, jednakże analizując zjawisko, a takowym zjawiskiem jest masowy odpływ ludzi wierzących (zwłaszcza wśród młodzieży) to dzisiejsze słowa z Pisma Św. częściowo świetnie wyjaśniają to zjawisko. Myślę po prostu, że jeśli szukamy jakiegokolwiek lekarstwa na zło, to przepis na owe lekarstwo znajdziemy w Ewangelii. Ten fragment Pisma Świętego, jest moim skromnym zdaniem świetnym przepisem na odwrócenie tego złego trendu. Tylko mam jeden problem: do kogo mam się udać z owym świetnym przepisem, by wcielić go w życie?

    OdpowiedzUsuń
  23. Niestety tak dobrze nie jest – ojcem jestem koszmarnym, bo facetem jestem fatalnym. Szczególnie fatalne to skutki budzi u syna – po to, by móc się identyfikować ze swoją własną płcią, musiał zanegować wszystko, co mu się ze mną kojarzy. W tym roku w spisie powszechnym zarejestrował się, jako niewierzący.

    OdpowiedzUsuń
  24. Lekusiu, ustosunkuję się tylko do Twojej propozycji wspólnego bloga. To rzeczywiście jest bardzo smutne, że blogi katolickie „przegrywają” w grupie blogów religijnych. Obawiam się jednak, że Twój pomysł niczego by tu nie zmienił. Nie jest bowiem problemem płodność bloga (a tylko na to miałaby wpływ liczba redaktorów) – masz przykłady blogów, na których jest kilka notek dziennie, co zdecydowanie wpływa na pozycję na liście, ale jeśli zważyć, że na te blogi wchodzi raptem kilku zaprzyjaźnionych blogerów, to widać, że ich faktyczny wpływ na innych jest praktycznie żaden. Porównaj to z blogiem ks. Tomasza, na którym notki są nieregularnie, ale gdy są, to dziennie jest po kilka tysięcy odsłon. Takim blogiem żaden połączony blog się nie stanie – potrzebny jest blog, który dzisiejszym językiem, przy zachowaniu dzisiejszej wrażliwości, przemawiałby do podobnego grona młodych ludzi. Lekusiu – nam to nie grozi! Na to nie mamy najmniejszych szans:(

    OdpowiedzUsuń
  25. Lekuś – moim zdaniem;, nie wyemitowano tej reklamy żeby nie narazić się firmie Tesco, gdyż konsekwencje takiej parodii mogłyby być bardzo przykre [oprzeć się o sąd]. Kazania ks. Natanka z podanego linku wysłuchałam. Nie jestem tym tak zbulwersowana, jak Ty. On zwraca się do rodziców i pragnie zaapelować o ich czujność wobec ich potomstwa, bo licho nie śpi. W myśl powiedzenia; strzeżonego -Pan Bóg strzeże. Masz strzec swojego syna przed zakusami diabła. Masz być czujny, bo nie wiesz kiedy złodziej [szatan] się pojawi. Przykłady jakie podaje ks.Natanek, to jego możliwości [a te zależne są od daru jaki otrzymał] realizacji swego powołania. Ma ostrzegać i apelować o czujność. On to czyni tak, jak potrafi. Można skoncentrować swą uwagę na malowanych paznokciach, na tatuażach na muzyce [hip hop czy rock, lub hewi metal], a NIE NA PRZESŁANIU. Co właśnie czynisz i co Cię bulwersuje. Bóg w wielu miejscach Biblii mówi na temat konieczności bycia czujnym. Kwestia CZUJNOŚCI jest poruszana w kilku bardzo istotnych aspektach; 1. Konieczność bycia czujnym, aby nie ulec diabłu. 2. Konieczność bycia czujnym, aby nie zaskoczył nas Dzień Pański. 3. Konieczność bycia czujnym, aby słyszeć głos Pana wtedy, gdy do nas przemówi. 4. Konieczność bycia czujnym na potrzeby i problemy braci w wierze (również problem odpowiedzialności wzajemnej)Jeśli nawet ks.Natanek przejaskrawił temat, może przesadza w tej ostrożności, ale to przecież Ty będziesz odpowiadał za wychowanie swego potomstwa, więc to Twoja sprawa i Twój problem, jak podejdziesz do ostrzeżenia. Młodzie mogą się oburzyć, mogą się buntować, że ogranicza się im wolność, ale Twoim zadaniem jest CZUWAĆ nad ich pojęciem wolności, aby nie przekroczyli granicy, zza której już nie ma powrotu. Nie chcę się rozpisywać, bo to blog Leszka, ale zetknęłam się z przypadkiem dziewczyny, która zaczynała niewinnie – niewinnie od spotkań z rówieśnikami „przy świecach”. W co przerodziły się te spotkania i jaki skutek miały dla tej dziewczyny opisywałam kiedyś na blogu Basi, gdyż chcąc jej pomóc wydostać się ze szponów złego, sama zostałam umoczona w sprawę i doświadczyłam zemsty szatana. O mało nie przypłaciłam tego życiem. Tylko ktoś, kto tego nie przeżył, może bagatelizować diabła. Nasz proboszcz także uświadamia nam, że nie wolno nam igrać z szatanem, bo jego moc jest potężna. Nie nam równać się z potęgą zła. Moim zdaniem – zamiast oburzać się na ks.Natanka i psioczyć na niego, lepiej byłoby wziąć sobie do serca te ostrzeżenia i modlić się…………żeby się nie spełniło to „krakanie”. Dziwię się, że nie rozumiesz, iż to nie o spodnie z krokiem do kolan się rozchodzi. To może być tylko moda, a może manifestacja czegoś. To Ty, jako ojciec masz czuwać, obserwować, aby w pewnym momencie zareagować. Czasami lepiej na zimnie dmuchać niż się na gorącym sparzyć.

    OdpowiedzUsuń
  26. Lekusia bulwersuje, że blog antykatolicki znajduje się na pierwszym miejscu w katalogu Religia. Mnie to kiedyś także oburzało, ale jeszcze bardziej raził mnie język autorki bloga. Jest moda na bluzganie, na obrzucanie błotem innych, a im dosadniej tym ciekawiej dla niektórych. Autorka ma grupę wzajemnej adoracji i się uzupełniają windując na świecznik złego, który panoszy się i pyszni swą popularnością. Czy o to Ci chodzi ?Kiedy św.s.Faustyna ubolewała, że namalowany obraz Jezusa miłosiernego nie odpowiada Jego piękności usłyszała ; Słowa Jezusa; ” Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce mojej. … Czyń, co jest w twej mocy, a o resztę nie troszcz się….”Takim obrazem jest blog Leszka. Czyni co w jego mocy, ale to od Boga zależy kogo natchnie Duchem Św. aby tu trafił [zajrzał], przeczytał i wyciągnął wnioski. Od Ducha Św. a nie od nas zależą owoce naszych dobrych czynów. Byśmy nie chełpili się swoimi czynami, ale współpracowali z łaską Pana naszego Jezusa Chrystusa. Bo sami z siebie jesteśmy bezużyteczni. Sami też, bez działania Ducha Św. i mocy Bożej nie uratujemy Kościoła przed upadkiem. Tylko nie wiem skąd ta histeria odnośnie upadku Kościoła? czyżbyś nie pamiętał słów wypowiedzianych przez Jezusa;”Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a BRAMY PIEKIELNE GO NIE PRZEMOGĄ……. (Mt 16, 17-19). Lekuś – skoro Pan tak mówi, to Mu zaufaj i czyń swoją powinność. Jaki wspólny blog?, kiedy tak bardzo różnimy się w interpretacji niektórych tematów. Przy pierwszej lepszej okazji byśmy się pokłócili. A już żeśmy się kiedyś kłócili, nawet tutaj na blogu Leszka – nie pamiętasz? Ktoś tą naszą kłótnie przeczytał i potem przyczepił się do mnie, aż musiałam wykasować jeden z moich blogów. O co Ty znowu miałeś pretensje. Masz to utrwalone na swoim blogu [jeśli jeszcze nie wykasowałeś tej notki] . Nie wypominam – daję przykład. Czemu takim wspólnym blogiem nie ma być ten blog Leszka? On wrzuca temat, a my w komentarzach wyrażamy swoje zdanie. Po co wyważać drzwi kiedy one są otwarte. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Lekusiu, Tobie się marzy „sprawować rząd dusz” – tymczasem jest tak, jak napisała Basia: „to od Boga zależy kogo natchnie Duchem Św. aby tu trafił [zajrzał], przeczytał i wyciągnął wnioski. Od Ducha Św. a nie od nas zależą owoce naszych dobrych czynów.” Ja już miałem taki okres w życiu, że byłem rozpoznawalny na ulicy; byłem wtedy wiele lat młodszy, ale już wtedy typową reakcją na moją osobę był uśmieszek pobłażania (choć oczywiście nie brakowało również i tych miłych reakcji). Lekusiu, nie oszukujmy się – najważniejszym adresatem blogów religijnych powinna być młodzież, a my jesteśmy już za starzy, by do niej dotrzeć. Dobrze, jeśli tu będzie zaglądać parę osób troszkę młodszych od nas, bo to tylko one mają szansę na to sprawowanie rządów. Jeśli jeszcze mamy być narzędziami w rękach Pana (sam niedawno miałem co do tego wątpliwości i stąd ten tryb warunkowy), to tylko po to, by otwierać ich myślenie. Do tego żadne SUPER-blogi, HIPER-blogi, PONAD-blogi nie są potrzebne…

    OdpowiedzUsuń
  28. Na całe szczęście jestem w komfortowej sytuacji gdyż spojrzenie Kardynała Dziwisza na księdza Natanka jest dokładnie takie same, gdyż na całe szczęście ksiądz Natanek został suspendowany przez Kardynała Dziwisza. To co dla Ciebie jest tylko uczulaniem na sprawy szatana, przez innych jest odbierane jako ośmieszanie powagi kościoła. Bo skoro w młodości ćwiczyłem KungFU to dzisiaj podrzucam Wam szatańskie myśli i wszystko się zgadza?Ksiądz który rzuca takie oskarżenia na wszystkie dziedziny, które wymienił, nie poparte dowodami, uchodzi w oczach społeczeństwa za kłamcę i oszczercę. Jeśli ksiądz kłamie, to znaczy również kłamie w sprawie zasadniczej. Zatem lud Boży może uznać, że Raju nie ma, gdyż Raj też był kłamstwem kapłana. Zatem żadnemu kapłanowi nie wolno kłamać, gdyż jedno kłamstwo w oczach kapłana, rodzi przekonanie o zakłamaniu całego Kościoła. Bo jak mam odróżnić prawdę, skoro mam mieć ograniczone zaufanie do słów kapłana? Natomiast dzisiejsze czytanie jak ulał pasuje do sytuacji:” Pan Zastępów mówi: Ja jestem potężnym Królem a imię moje będzie wzbudzać lęk między narodami. Teraz zaś do was, kapłani, odnosi się następujące polecenie: Jeśli nie usłuchacie i nie weźmiecie sobie do serca tego, iż macie oddawać cześć memu imieniu, mówi Pan Zastępów, to rzucę na was przekleństwo i przeklnę wasze błogosławieństwo, a przeklnę je dlatego, że sobie nic nie bierzecie do serca. Wy zaś zboczyliście z drogi, wielu doprowadziliście do sprzeniewierzenia się Prawu, zerwaliście przymierze Lewiego, mówi Pan Zastępów. A przeto z mojej woli jesteście lekceważeni i macie małe znaczenie wśród całego ludu, ponieważ nie trzymacie się moich dróg i stronniczo udzielacie pouczeń. Czyż nie mamy wszyscy jednego Ojca? Czyż nie stworzył nas jeden Bóg? Dlaczego oszukujemy jeden drugiego, znieważając przymierze naszych przodków?” A mnie wciąż męczy pytanie: „Dlaczego nasz Kościół nazywa się katolickim, a nie ma w nazwie Chrześcijański”?

    OdpowiedzUsuń
  29. Basiu i Leszku macie rację. Niewątpliwie autorskie blogi są lepsze i zdaję sobie sprawę ze wszystkich uwarunkowań, które tak pięknie przedstawiliście. Jednakże potrzebne są dzieła urozmaicone i potrzebne są również formy odważniejsze. Skoro kościół opiera się na wspólnocie wiernych, to również można rozszerzać ową wspólnotę o wspólnotę blogową, którą już stanowimy, także o wspólne dzieła, które będą widomym znakiem naszej wspólnoty. Chyba, że przeważa w Was strach o to, że takowej wspólnoty nie stanowimy, wobec czego szybko się pokłócimy.

    OdpowiedzUsuń
  30. Lekusiu – wspólny blog, to wspólna odpowiedzialność. Odpowiedzialność zbiorowa się rozmywa ; winni wszyscy i nikt. Czy tak nie było w komunizmie? Za komuny nie używano zwrotów „PAN>PANI” czyli zgodnie z przesłaniem Biblii. Używano określenia OBYWATEL i rzekomo wszyscy byli jednomyślni. Do czego to doprowadziło? Nie ma dwu osób jednakowych, zaś koncepcja czasami i mnie samej zmienia się „jak wiatr zawieje”. Każdy ma inną wizję [koncepcję] bloga i powstałby chaos albo tarcia, bo Ty chciałbyś zamieścić odważne teksty, a ktoś inny odcinałby się od tego. Dokładnie tak jest w partii, które teraz dzielą się na różne frakcje. Tak stało się z kościołem Chrystusowym, który nagle rozdarto na wiele religii [wyznań]. Z mojego bloga odszedł czytelnik, któremu nie odpowiadał mój stosunek do roli, jaką wyznacza się kobiecie w kościele. Nie wiem czy uznał to za głoszenie herezji, czy za walkę z kościołem. A co by się stało gdybyśmy tworzyli wspólny blog? Blog to nie szata, którą można potem rozedrzeć na strzępy. Myślę, że ten układ jest dobry, choć nie doskonały.

    OdpowiedzUsuń
  31. Leszku – jeśli bym coś zmieniła w Twoim blogu to jedynie TYTUŁY. Myślę, ze to one zasługują na dopracowanie aby były bardziej chwytliwe. Chociaż nie zastanawiałam się nad tym, akurat jaki tytuł bardziej pasowałby do tej notki.

    OdpowiedzUsuń
  32. Lekuś – źle odbierasz moje wypowiedzi. Ja nie bronię ks.Natanka, bo wcale go nie znam. Zakładam, że kard. Dziwisz miał powód, aby gosuspendować. Nie wiem, nie oceniam tego. To jest rola hierarchów kościoła. Oni go powołali do pracy w owczarni Pana i oni go odwołali, bo głównie na nich spoczywa odpowiedzialność. We wspólnocie parafialnej zdarza się czasami tak, że chcą swego proboszcza wywieźć na taczkach. Powody mogą być różne. Wystarczy że trafi się jeden taki Palikot i namiesza ludziom w głowach. Bywa też tak, że wierni uciekają do sekt, bo nie podoba się im stosunek księdza do delikwenta. Niedawno pani świadek Jehowy odeszła z KK do organizacji, bo nie podobało się jej obchodzenie świąt Bożego Narodzenia, gdyż w jej rodzinie nigdy tego nie było. Pretekstów może być wiele, a z reguły podsuwa je nam szatan uwypuklając i wyolbrzymiając niedoskonałość księdza. Mnie także kiedyś przemknęła myśl; „na złość księdzu wypiszę się z KK, bo mi się to czy tamto nie podoba”‚ . Nie trzeba było wypisywać się z kościoła. Wystarczyło na jakiś czas odseparować się od osoby księdza, który działał na mnie negatywnie. Komu bym zrobiła na złość? księdzu czy sobie? odcięłabym się od życiodajnego źródła jakim jest Chrystus. Kim jest ks.Natanek i jemu podobni? Fakt, potrzebujemy autorytetów i dobrych przykładów, ale jeśli będziemy zapatrzeni w tych, którzy nie pobudzają nas do pogłębiania wiary, to nie dostrzeżemy tych dobrych wzorców. Szukaj, a znajdziesz dobre wzorce……..

    OdpowiedzUsuń
  33. Przepraszam, że się wtrącę – określenia pan/pani współcześnie mają oznaczać „mężczyzna/kobieta”, a nie „władca”, „mistrz” więc nie mają nic wspólnego ze znaczeniem biblijnym.

    OdpowiedzUsuń
  34. Barbaro wiele określeń stosowanych w praktyce nie ma związku z Biblią, a mimo to są osoby, które zwracają uwagę, czy pewne symbole [określenia] mają początek w pogaństwie czy w Biblii. Niektóre organizacje zarzucają [czepiają się] KK, że ten stosuje niebiblijne określenia czy zwyczaje [np. określenie ojciec w KK]. Choć potępiają za to samo innych, padają ofiarą raczej nieświadomie – przejmowania pewnych pogańskich zwyczajów do swego postępowania. Przykładem na to może być chociażby fakt, iż chowają swoich zmarłych w trumnach. Zwyczaj ten pochodzi z Egiptu, co pośrednio potwierdza też Biblia (jedynym miejscem, w którym Biblia mówi o trumnie, jest Rdz 50,26), i wiemy, że taki rodzaj pochówku wywodzi się z kultu pogańskich bóstw. Jak pisze Mircea Eliade, jeden z największych religioznawców i zarazem humanistów naszej cywilizacji: (…) włożenie zmarłego do trumny oznaczało złożenie go w ramionach jego matki, niebiańskiej bogini Nut: Jesteś dany matce Nut pod jej imieniem Trumny (Pir. 616)”.Z kolei Strażnica nr 10 z 1957 roku potwierdza pogańskie pochodzenie używanej w chrześcijaństwie obrączki ślubnej (s. 14, par. 13). Mimo tego faktu Świadkowie Jehowy używają obrączki jako widzialnej oznaki małżeństwa.Jak widać, konotacje pogańskie występują niemal wszędzie i czepianie się słówek stanowi niebezpieczeństwo, że sami wpadniemy w zastawione sidła .A skoro już zabrałaś głos to zapytam; dlaczego wypaczono sens słowa PAN/PANI i zastosowano je do określenia płci.? Komuniści poradzili sobie bez tego Pan/Pani [obywatel/obywatelka] czy wtedy nie było podziału na kobiety i mężczyzn? Gdy ja użyłam kiedyś [za komuny] sformułowania „PAN” zwrócono mi uwagę, że „PANOWIE” wyjechali do Ameryki, a my nie powinniśmy się tak tytułować. Czyli jednak pokutowało to skojarzenie z panem i władcą.

    OdpowiedzUsuń
  35. Jezus nakazuje nam czynić i zachowywać to, co nam polecą ci, którzy zasiedli na „katedrze Mojżesza” – bo to oni na niej zasiedli. Pan nie nakazuje nam jednak naśladować ich uczynków – jeśli oni sami nie czynią tego, co mówią. Tym samym Jezus ponownie wskazuje, że to, co oni mówią, jest OK. Każdy odpowie za swoje czyny osobiście, także kapłani (oni surowiej będą sądzeni, a ostrzej są atakowani przez złe moce – więc módlmy się za nich!). Natomiast słuchać ich, Kościoła, „zdrowej nauki” – należy. Komuś, kto – zgorszony postępowaniem jakiegoś kapłana – chce odejść od Kościoła, opuścić owczarnię, mówię: „Jeśli on idzie do piekła, nie idź za nim”. Słuchajcie, co mówią, nie naśladujcie ich czynów, jeśli sami nie czynią, co mówią – to rozróżnienie wydaje mi się w tej perykopie bardzo ważne. Gdyby św. Ojciec Pio okazał nieposłuszeństwo przełożonym, hierarchom (a przecież nie mieli racji!), nie zostałby świętym. Prawda zawsze zwycięży, a w Kościele weryfikuje się w posłuszeństwie. Jeśli przełożony się myli, to jest to sprawa między tym przełożonym a Bogiem, a nie między nim a jego podwładnymi. Dzięki temu Kościół trwa. Pan Bóg przecież JEST na niebie i to On ma władzę. A napięcie między hierarchią a charyzmatem było, jest i będzie – i to w wyniku ścierania się tych dwóch czynników rodzą się perły, powstają diamenty.

    OdpowiedzUsuń
  36. Dokładnie tak! Jeśli popatrzeć w życiorysy największych świętych, to niemal regułą było to, że popadali w konflikty ze swymi przełożonymi – jednak regułą też stała się to, że ci przełożeni dojrzewali do tego, co głosili ci święci :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Poniższy cytat dedykuję Lekusiowi;Dla ojca Pio telewizja była „diabłem w domu”.Równie surowy był wobec nieskromnej mody. Jako prorok widział daleko, dlatego walczył twardo przeciwko modzie, która właśnie w latach sześćdziesiątych zapoczątkowała proces, który zniszczył wszelką etykę.Pewnej kobiecie spowiadającej się w bluzce z krótkimi do łokci rękawami powiedział: „Widzisz, ja bym ci uciął rękę, cierpiałabyś mniej, niż będziesz cierpieć w czyśćcu”.Ojciec Pio nie bał się pustego kościoła. W początkach lat sześćdziesiątych, w czasie swej kampanii przeciwko rozwijającej się nieprzyzwoitej modzie, pośród ogólnej obojętności, na rok przed pojawieniem się minispódniczki, ojciec Pio zaczął wymagać od kobiet, by nosiły spódnice długie, do łydek. Metodę tę stosował również do małych dziewczynek. Takie zachowanie wydawało się dziwne, ale rok później nadeszło wyjaśnienie: pojawiła się minispódniczka.W tamtym czasie zdarzało się, że przed wejściem do kościoła penitentka obciągała niżej spódnicę. Ale ojciec Pio nie uznawał faryzeizmu, dlatego biedaczka słyszała, że kościół to nie teatr, albo: „Wynoś się, komediantko”.W 1964 roku gwardian zorganizował mu spotkanie w sali świętego Franciszka z księżniczką z pewnej królewskiej rodziny pozbawionej władzy, obecnie przebywającej w Grecji. Oczywiście przyszła ona w długiej spódnicy, ale ojciec Pio wykręcił się od spotkania. Gwardianowi, który się żalił, odpowiedział, że tylko na tę okazję księżniczka ubrała długą spódnicę.Jego zachowanie wzbudzało żal nie tylko u penitentek, które później jednak go rozumiały, ale również u innych. Pewnego dnia ojciec kapucyn P. M., który mu towarzyszył, powiedział do ojca Pio: „Ale ojcze, jeśli dalej tak będziesz robić, kościół opustoszeje”.Odpowiedź brzmiała: „Lepiej, by kościół był pusty niż sprofanowany”.A innym razem: „Lepszy kościół pusty niż pełen diabłów”.Czy nie jest to reguła wskazana przez samego Jezusa, kiedy wyrzucał profanatorów ze świątyni jerozolimskiej?

    OdpowiedzUsuń
  38. Leszku, mim zdaniem udana projekcja „To nie ja wiem, co jest najlepsze dla moich dzieci, lecz wie to On”. To dla mnie upominanie, bo czasem zdaje sie to ja lepej Boga wiem

    OdpowiedzUsuń
  39. Niestety każdy tak ma:(

    OdpowiedzUsuń
  40. Tu są chyba dwa problemy. Jednym jest to, że w sumie każdy może sobie wybrać jakiś zwyczaj, związany z tradycją religijną albo świecką i „dowodzić”, że jest „pogański”. Choćby na przykładzie obrzędów pogrzebowych – opisałaś, że niektórym nie podoba się chowanie zmarłych w trumnach, gdyż starożytni Egipcjanie używali sarkofagów i w dodatku alegorycznie traktowali „pogrzebowe łoże” jako „ramiona bogini”. A co ze zwyczajem na 100% biblijnym? Ciało Łazarza, czy też Jezusa zostało zawinięte w całun – toż to zupełnie tak samo jak bandażowanie egipskich mumii, gdzie przecież nie każdego było stać na sarkofag, biedni byli chowani tylko w całunach. Pogaństwo! A kremacja zwłok – jeszcze gorzej, to pogaństwo Wikingów albo Hindusów. Takie stawianie sprawy do niczego nie prowadzi, bo te same symbole, podobne wzorce obrządków występują w wielu kulturach, gdyby się czepiać to nawet symbol krzyża można by było znaleźć jako znak jakiegoś bóstwa w mitologiach dawnych ludów. Drugą sprawą jest to, co poruszył Lekuś. Myślę, że nie chodzi tu o samo używanie słowa „ojciec”. W końcu każdy ma swego własnego ojca, do którego mówi tak wielokrotnie w ciągu życia. Tu chodzi o znaczenie słowa w kontekście. Dziś się wiele zmieniło, ale czym był papież dawniej, jak nie wielkim władcą rozdającym polityczne karty w Europie? Myślę, że Lekuś protestował właśnie przeciw zrównaniu w „oczach ciemnego ludu” władzy papieskiej z władzą Boga Ojca.No i trzecia sprawa – za komuny zastępowano słownictwo chyba w celu pewnego „wytresowania” ludzi. Przecież raczej nie przychodziło się do sklepu i nie mówiło: „mogłaby mi obywatelka podać kilo cukru?” tylko nadal używało się słowa „pani”. Natomiast „obywatel” zastępował zwrot grzecznościowy w sytuacjach oficjalnych, po to aby podkreślić że jednostka nie ma znaczenia sama dla siebie, a tylko jako użyteczna cząstka społeczeństwa (państwa). Ja komunę nie bardzo pamiętam, bo byłam dzieckiem, ale nie kojarzę zbyt częstego używania słowa „obywatel” w zwykłym życiu.

    OdpowiedzUsuń
  41. Tak mi się wydaje, że nie można przesadzać z takim odróżnianiem, co jest pogańskie w naszej kulturze. Dziś nazywa się to „inkulturacja” i jest uważane za coś normalnego (stąd np msza w Afryce wygląda zupełnie inaczej niż w Europie). Myślę, że kiedyś takiego terminu nie było, ale funkcjonowało to dokładnie tak samo – usuwane były te elementy, które były bezpośrednio związane z kultami pogańskimi, ale reszta była przyswajana. A jeśli chodzi o język za komuny, to sądzę, że najistotniejsze było tworzenie za pomocą języka zasady odrębności – komuna chciała odróżniać, kto ich, a kto nie. W Polsce te terminy były zresztą nielogiczne; we wszystkich demoludach powszechną formą stał się towarzysz – u nas obowiązywał tylko w partii (co najwyżej jakiś dyrektor był tytułowany towarzyszem nawet wówczas, gdy partyjnym nie był); w Polsce było jasne, że to nie chwyci. Dlatego wyciągnięto termin „obywatel”, który wcześniej funkcjonował jedynie w konotacji „obywatel ziemski” – a więc jednego pana, starano się zastąpić innym panem. Kompletny bezsens, ale w tym wszystkim chodziło jedynie o zmianę terminologii – na jaką, było drugorzędne. W sumie akurat pod tym względem komunie się nie udało – formy Pan/Pani nie dały się wyprzeć (i to mimo takich bon-motów z filmów socrealistycznych, jak ten o panach, którzy wyjechali).

    OdpowiedzUsuń
  42. trudno jest czasem zrozumieć słowa: jeden, całe, zawsze…

    OdpowiedzUsuń
  43. Z tym się zgadzam Dzięki za wyjaśnienia dotyczące PRL-owskiego obywatela

    OdpowiedzUsuń