piątek, 5 sierpnia 2011

Uczynki

1 Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, potwierdza mi to moje sumienie w Duchu Świętym, 2 że w sercu swoim odczuwam wielki smutek i nieprzerwany ból. 3 Wolałbym bowiem sam być pod klątwą [odłączony] od Chrystusa dla [zbawienia] braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami. 4 Są to Izraelici, do których należą przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice. 5 Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała, który jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen. (Rz 9) 



W tym miejscu to czytanie się kończy, jednak dodam jeszcze zakończenie tego rozdziału – myślę, że dopiero ono daje właściwe światło dla zrozumienia całego tekstu:



30 Cóż więc powiemy? To, że poganie nie zabiegając o usprawiedliwienie, osiągnęli usprawiedliwienie, mianowicie usprawiedliwienie z wiary, 31 a Izrael, który zabiegał o Prawo usprawiedliwiające, do celu Prawa nie doszedł. 32 Dlaczego? Ponieważ zabiegał o usprawiedliwienie nie z wiary, lecz – jakby to było możliwe – z uczynków.



Tak, jak Paweł mówił to w odniesieniu do swych współbraci; to samo mówią nasi współbracia protestanci w odniesieniu do nas.



O co w tym chodzi? Z drugiej bowiem strony mamy: 



26 Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków. (Jk 2)



Istotą sprawy jest to, co z czego wynika – jeśli uważamy, że Królestwo Niebieskie (nagroda) czeka nas za nasze uczynki, to popadliśmy  właśnie w tę samą pułapkę, w jaką popadli współbracia św. Pawła. Nie można „zapracować sobie” na niebo; niebo (czyli stan bezpośredniego kontaktu z Bogiem) nie jest towarem, który można sobie kupić – i tu nie chodzi o cenę, lecz o samą możliwość! Do tej jedności z Bogiem możemy dojść tylko poprzez wiarę, poprzez ZAWIERZENIE siebie samego Chrystusowi. Oddając się Jemu, przemieniamy samych siebie tak, że naszemu życiu towarzyszą nieustannie dobre uczynki. Nie są one jednak formą monety, którą chcemy zapłacić za niebo, lecz po prostu dzieją się wokół nas, bo stajemy się co raz bardziej podobni do samego Chrystusa. Nie próbujemy Go nawet naśladować, a jednak okazuje się, że zaczynamy chodzić po Jego krokach…



 

* * *



Dziś był pogrzeb mamy mojej żony. Dziś pewnie jest u Pana, bo jej życie nie było gromadzeniem dobrych uczynków…









12 komentarzy:

  1. Jeżeli przyjmiemy usprawiedliwienie (darowanie win) i życzliwość Boga z łaski ,rodzi się w naszym życiu wdzięczność i jeszcze większa miłość do Boga. Jeżeli jednak nasza wiara (właściwiej powiedziawszy religijność) koncentruje się na na naszych uczynkach to nasza wiara koncentruje się na Nas samych a nie na Nim.A aby być zbawionym musimy przyjąć jego dar z łaski wierząc w Niego a nie w Siebie.O to nie jest kwestia nagrody , gadżetu jaki możemy dodatkowo otrzymać czy nie. To kwestia życia i śmierci. Uważam , że tak to rozumiał św. Paweł i dla tego jego słowa są pełne determinacji i żalu nad braćmi. Tak samo teraz potrzebna jest świadomość i determinacja wśród Jego sług katolików w tej kwestii. Niestety myślę ,że wciąż kwestia ta się rozmydla. Jest bowiem wiele ucieczek i drug jakie znajdują sobie oni zastępujących darmowe usprawiedliwienie Boże i Jego sprawiedliwość swoją sprawiedliwością i wiarą w wykonywane czynności religijne. Modlitwy, koronki ,zaufanie do Maryi i świętych oraz ich tajemnic z objawień, mających zagwarantować ucieczkę przed śmiercią wieczną. A wszystko przez nasze uczynki i wypełnienie warunków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Długo tego nie rozumiałam – dziś wiem, że to jedyna droga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, to wszystko prawda. Tylko żeby nie wyszło, że „Modlitwy, koronki ,zaufanie do Maryi i świętych” jest bez sensu! – są bez sensu, jeśli traktuje się je automagicznie. Istotą relacji z Bogiem jest miłość. O ile przegniemy Go kochać i pozwalamy Mu, by nas kochał, to wszystko znajdzie się na właściwym miejscu. Koronka do miłosierdzia Bożego odmawiana z miłości do Boga jest wspaniałą modlitwą; odmawiana, by coś sobie zapewnić, jest bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczęśliwa jesteś, bo wiele osób nie rozumie tego do końca życia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie dziwię się im. To niesamowicie trudne – zrozumieć. Nigdy sama bym do tego zrozumienia nie doszła, gdyby Bóg nie rzucił mnie na dechy i nie nauczył pokory, nie nauczył… Siebie.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Agnieszka (http://milczenie-slow.blogspot.com)9 sierpnia 2011 14:58

    Dziękuję za to nowe spojrzenie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że wreszcie uda mi się zamieścić komentarz; ostatnio onet wariował i nie było mowy o opublikowaniu komentarza.Leszku – uczynki bez wiary oraz wiara bez uczynków; kojarzy mi się z odwiecznym dylematem; mieć czy być; być czy mieć? to są sprawy których nie da się rozdzielić. Uczynki [dobre] bez wiary są jedynie namiastką dobra ziemskiego-przemijającego; zaś sama wiara bez uczynków martwą jest.

    OdpowiedzUsuń
  8. Leszku, rozumiem, że umarła Ci żona. Przyjmij współczucie – bo to też część Ciebie. A Twoja wiara, że ona jest już u Pana niech stanie się rzeczywistością. Pax Christi!

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam. To był pogrzeb mamy żony. Chyba już zbyt późno i niedowidzę…

    OdpowiedzUsuń
  10. moje kondolencje dla Was

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ładnie napisane :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo wspolczuje i przyjmi Kondolencje…Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń