czwartek, 25 sierpnia 2011

Podwójne życie Weroniki

Dziś bardzo nietypowo – zacytuję Krzysztofa Kieślowskiego, który wypowiadał się o swoim filmie „Podwójne życie Weroniki”:

 

Ja myślę, że to jest jeden z takich najistotniejszych elementów w życiu, żeby można było spokojnie przeżyć do wieczora, to jest właśnie odpowiedzialność. Ponieważ to pojęcie trzeba troszeczkę rozszerzyć. My oczywiście jesteśmy, każdy z nas jest odpowiedzialny za siebie samego i za własne życie – to jest całkiem jasne, prawda – za to co zrobi, za własne uczynki, itd, itd, my ponosimy koszty tego, co zrobiliśmy źle, otrzymujemy rodzaj satysfakcji za to, co zrobiliśmy dobrze – to jest jasne; ta odpowiedzialność w sferze indywidualnej, w sferze osobistej jest jasna; w sferze tej uświadomionej osobistej…
Ale ja myślę, że jest też odpowiedzialność inna, to jest odpowiedzialność, o której w istocie nie mamy pojęcia, że w ogóle istnieje. To jest odpowiedzialność za innych ludzi, innych ludzi, których spotykamy, lub których nawet nie spotykamy. Ja głęboko wierzę w to, że sposób, w jaki żyjemy, sposób, w jaki postępujemy, ma wpływ na ludzi wokół nas. Wszystko jedno, czy ich znamy, czy nie.
Taką główną myślą tego filmu jest stwierdzenie „żyj uważnie”. Żyj uważnie, ponieważ nie wiesz, czym w istocie skończy się każdy twój krok. Co każde twoje zachowanie będzie znaczyło dla ludzi, których znasz, albo których nie znasz, a na których ten krok, to wydarzenie, które twoje postępowanie będzie miało wpływ. Żyj uważnie, ponieważ dookoła jest masa ludzi, których życie i poczucie sensu zależy od twoich kroków. I to dotyczy każdego z nas, ponieważ te drogi, te miejsca, ci ludzie, te losy, zawsze wszędzie się krzyżują. Czy mamy tego świadomość, czy jej nie mamy. To dla mnie znaczy odpowiedzialność, żyć uważnie, żyć ostrożnie, przyglądać się wszystkim dookoła, a przede wszystkim przyglądać się sobie.


12 komentarzy:

  1. Amen! – tyle tylko i aż tyle mogę pod tym tekstem napisać. Zgadzam się z nim w stu procentach. „Żyj uważnie” – dla chrześcijanina znaczy Jezusowe „czuwaj”.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie. A pamiętasz, jak JPII rozwinął słowo „czuwam” a Apelu Jasnogórskiego na spotkaniu z młodzieżą?

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś niespecjalnie pan Kieślowski ceni swoich odbiorców, skoro uważa, że „jest też (…) odpowiedzialność, o której w istocie nie mamy pojęcia, że w ogóle istnieje”. Czyżby po ziemi chodziło sześć miliardów i.diotów?

    OdpowiedzUsuń
  4. Uważam, że jesteś mocno niesprawiedliwa – w odróżnieniu od uświadomionej odpowiedzialności w sferze osobistej, odpowiedzialność nieuświadomiona, z samego założenia (z samej definicji) jest czymś odmiennym. Do wykazania czyjeś odpowiedzialności konieczne jest ukazanie związków przyczynowo-skutkowych; gdy tych związków nie odczuwamy, to trudno spodziewać się poczucia odpowiedzialności!

    OdpowiedzUsuń
  5. Znalazłam, jak rozwinął „czuwam” Jan Paweł i fragmenty cytuję „u siebie”. Pozdrawiam. Dziękuję, Ci, za kierunek!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za te cytaty i dzięki za samą sytuację, w której okazało się, że na coś się przydałem.

    OdpowiedzUsuń
  7. To co napisał Kieślowski wynika z rozważania świętych obcowania.Pisała też o tym św. Tereska od Dzieciątka Jezus, mówiła, że nie tylko nasze uczynki ale tez każda myśl „odbija się” w najdalszych zakątkach świata. Na co dzień o tym nie pamiętamy. Pojawia się dopiero jakaś święta lub jakiś reżyser i zaczynamy się delektować odkryciem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No właśnie – na co dzień nie pamiętamy, a powinniśmy. Ale samą sprawę ująłbym nieco inaczej – rzecz bowiem w tym, że my nie widzimy tych wszystkich zależności, jakie są i które od samego początku występują w planach Bożych. „Żyj uważniej”, „czuwaj” to wszystko to wezwania do tego, byśmy byli otwarci na Wolę Bożą, byśmy jej szukali i ją wypełniali. To oczywiście nie jest wcale takie proste i takie oczywiste (sam zadaję sobie pytanie, czy poszedłem tą drogą, którą mi wskazał Pan, czy przeciwnie – wybrałem swoją własną), ale to jest istotą sprawy – wypełniając Wolę Bożą, choćbyśmy nie znali tych wszystkich zależności, choćbyśmy nie potrafili wskazać, jak nasze postępowanie wpływa na życie znanych i nieznanych nam ludzi, to okaże się, że uczyniliśmy w swoim życiu mnóstwo dobra. Wola Boża sama się nie realizuje, lecz poprzez nas – jest zależna od naszego fiat.

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzialność- świadoma i nieświadoma; mnie jest bliższa ta pierwsza. Nad drugą nigdy się nie zastanawiałam. Tak wiele w życiu człowiek musi podjąć decyzji; tak wiele wokół się dzieje- działania zamierzonego i niezamierzonego…….. skojarzyło mi się z kazaniem wikarego odchodzącego z naszej parafii; nigdy nie prosił aby pełnić u nas posługę duszpasterską; nawet niewiele słyszał o tej parafii, decyzję podjęto za niego;a kiedy przyszło się rozstawać – załamał mu się głos- nastąpiła przejmująca cisza – to milczenie było najwymowniejsze; nie prosił także aby z tej parafii go zabrano i posłano do innej owczarni; nawet nie zapytano go o zdanie; ileż to razy nasza decyzja wynika ze zbiegu okoliczności i jak tu mówić o odpowiedzialności?

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak tu mówić o odpowiedzialności? Wbrew temu, co twierdziła K tej odpowiedzialności nie czujemy, jeśli nie dostrzegamy związków przyczynowo-skutkowych. Ale dlatego uważam za ważne to moje uzupełnienie, jakie podałem Moherkowi, wskazujące na rozpoznanie woli Bożej – Bóg te wszystkie związki przyczynowo-skutkowe zna, a my nie, ale możemy rozpoznawać Jego wolę. I tu już jest miejsce na pełną odpowiedzialność – albo to czynimy, albo przeciwnie – sami projektujemy własne życie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Leszku- piszesz, że sami projektujemy swoje życie; i tak i nie.Niby „kowalem swego losu każdy bywa sam….” ale ja się z tym nie zgadzam. To znaczy – nie tak do końca sama o wszystkim decyduję i nie wszystko zależy ode mnie. Żyjemy w świecie; ten wszechświat też na nas oddziałuje, podobnie jak otoczenie; odpowiedzialność za własne słowa i własne czyny ; i owszem, lecz jest jeszcze pewne ale… na nasze decyzje i nasze słowa oraz czyny wpływ na wiele czynników. Czasami nawet dobre chęci są wypaczane przez zbieg okoliczności, bądź naszą niedoskonałość [nieprzewidywalność]. A niedźwiedzia przysługa jest tego najlepszym dowodem. Czy nigdy w życiu nie MUSIAŁEŚ? CZY ZAWSZE ROBIŁEŚ TO, CO CHCIAŁEŚ ? A ja wciąż powtarzam zalewając się łzami słowa piosenki;”dla chleba, Panie, dla chleba, strony rodzinne opuścić trzeba….”TRZEBA a nie chcę ;

    OdpowiedzUsuń
  12. To, że masz świadomość, iż nie wszystko od Ciebie zależy, jeszcze niczego nie określa – pozostaje bowiem pytanie, czy ten „opór materii” narusza Twoje plany, czy plany Boże?

    OdpowiedzUsuń