sobota, 2 lipca 2011

jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie

(25) W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.  (26) Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.  (27) Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić.  (28) Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.  (29) Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.  (30) Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie. (Mt 11)

Jesteś utrudzona? (utrudzony?) Przygniatają Ciebie różnorakie ciężary?

Jeśli tak (a kto nie jest?), to te słowa są skierowane do Ciebie!

Weźcie moje jarzmo na siebie..

Co to jest jarzmo? – to uprząż dla bydła pociągowego. 

A więc mamy wziąć to, co On dla nas przygotował i to ciągnąć – nie mamy naprawiać, nie mamy wybierać „to pociągnę, a tego nie”, lecz mamy po prostu ciągnąć.

i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem..

Bunt przeciwko sytuacji, w której jesteśmy, niczemu nie służy. Tracimy siły, a my mamy ciągnąć. Pokora, to jest to, co pomaga w naszej sytuacji.

I co nas czeka?

a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie..

13 komentarzy:

  1. Panie Jezu -przychodzę do Ciebie i dalej chodźmy już razem, przejdźmy razem przez to co mi przygotowałeś bo sama nie potrafię

    OdpowiedzUsuń
  2. no póki co ciągniemy z górki

    OdpowiedzUsuń
  3. Leszku – małżeństwo zawsze kojarzyło mi się z parą koni zaprzągniętych do wozu . Przy dyszlu zakłada się im na kark homonto [rodzaj jarzma używanego do zaprzęgania zwierząt pociągowych], na łeb uzdę a poprzez cugle przypina do tzw. orczyka. Na dodatek furman wyposażony w bat smagał [poskramiał] zbyt mocno wierzgające albo buntownicze osobniki. Bywały jednak sytuacje, że nie zawsze udało się „sparować” konie do wozu. Chcę jednak zwrócić uwagę na co innego; na ciężar [brzemię] załadowany na wóz. Jeśli załadowało się za dużo, koń się znarowił. Potem ani rusz, nawet pustego wozu nie pociągnął. Podobnie jest z ludźmi. Kiedy przytłoczy ich zbyt wielki ciężar załamią się psychicznie, a raz nadwyrężony system nerwowy [depresja] już się nie da wyleczyć [co najwyżej podleczyć]. Każdy ma inna „normę” do uciągnięcia, w zależności od wytrzymałości nie tylko fizycznej ale też psychicznej. Stąd mówi się, że „coś w nim pękło”, coś się urwało, coś, co nie da się już w żaden sposób odnowić ani wymienić – psychika ludzka. Istnieje zasadnicza różnica; czy ciągnie się”wóz” [małżeństwo] z miłości czy z konieczności. Podobnie pokora ma też swoje uwarunkowania. Pokora z miłości i oddania, a pokora z załamania i rezygnacji. Myślę, że jest to temat morze. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero niedawno nauczyłam się rozumieć tę konieczność. Ona – wbrew pozorom – potrafi uczynić ciężar znośniejszym. Szkoda, że nie czułam w sobie tej wiedzy kiedyś – pozowoliłoby mi to uniknąć wielu błędów, niepotrzebnej szarpaniny, wlokacych się latami konsekwencji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma lepszego przewodnika – tylko On jest przwdziwym przewodnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z górki zawsze łatwiej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko że On nie daje nam za dużo – to tylko my potrafimy sobie wmówić (za podszeptem szatana), że On za dużo nam władował na ten wóz.

    OdpowiedzUsuń
  8. W końcu po to mamy to zycie, by tego się właśnie uczyć – a więc nieważne, że jeszcze niedawno tego nie widziałaś – ważne, że widzisz dziś :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Leszku – ja nie twierdzę, że to ON nam za dużo władował na wóz. Ten nadmierny ciężar może być składową różnych czynników. Być może nawet sami się do tego przyczyniamy. Przerost ambicji; przecenienie swoich możliwości; usiłowanie komuś [a może i sobie] czegoś udowodnić……. zbieg okoliczności; itd. Psychika siada, a to rzutuje także na zdrowie fizyczne. Według mnie, a tak podpowiada mi doświadczenie życiowe;, jedyne wyjście – jedyny ratunek, to swoje jarzmo zamienić na jarzmo Chrystusowe, a swoje Jemu ofiarować.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, ważne. Każdy kij ma wszakże dwa końce i ten też: wraz z tą wiedzą przyszła świadomość, ile spraw się po drodze spartoliło i nie powiem, żeby to było lekkie. Ale… wszystko jest po coś, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  11. pridkamalgorzata@op.pl6 lipca 2011 23:16

    tylko z tym jarzmem tak to bywa ze nawet pokora czasem nie pomaga…

    OdpowiedzUsuń
  12. Innymi słowami: świat jest piękny, czemu tego nie widzicie :) :) :)

    OdpowiedzUsuń