sobota, 21 maja 2011

Kamień węgielny

4 Zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, 5 wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa. 6 To bowiem zawiera się w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, drogocenny, a kto wierzy w niego, na pewno nie zostanie zawiedziony. 7 Wam zatem, którzy wierzycie, cześć! Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się głowicą węgła - 8 i kamieniem upadku, i skałą zgorszenia. Ci, nieposłuszni słowu, upadają, do czego zresztą są przeznaczeni. 9 Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła (1P 2).



Dziś, by zrobić fundamenty, w wykopanym rowie trzeba przygotować szalunek, ułożyć zbrojenie i zalać betonem. W czasach Chrystusa betonu jeszcze nikt nie znał i dla dobrego zrobienia fundamentów najważniejsze było położenie kamieni narożnych, czyli kamieni węgielnych (to określenie nie pochodzi od węgla, lecz od węgła, czyli narożnika). Wybierano na nie najlepsze kamienie, bo na nich wspierały się inne; moc całego fundamentu zależała właśnie od tych narożnych.

Przypominam o tym, bo bez tej wiedzy nie da się zozumieć listu Piotra. Budowniczowie rzeczywiście wybierali kamienie – ze wszystkich, jakie mieli, wybierali cztery najlepsze, które umieszczali w narożnikach fundamentu przyszłego domu. Chrystus był przez współczesnych Piotrowi odrzucony i stąd to określanie Chrystusa z jednej strony mianem kamienia odrzuconego, ale z drugiej określany mianem kamienia węgielnego – bo był „u Boga wybranym”.



Z tej samej perspektywy trzeba spojrzeć również na nas samych – my, jako owe „żywe kamienie” o tyle tylko jesteśmy przydatni, o ile oparci jesteśmy o kamień węgielny. Sami z siebie do niczego nie jesteśmy przydatni – jesteśmy budowani jako duchowa świątynia, by stanowić duchowe kapłaństwo, o ile wspieramy się na Chrystusie.



19 komentarzy:

  1. a dom trzeba budować na skale

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Agnieszka (http://milczenie-slow.blogspot.com)21 maja 2011 14:57

    Ano właśnie tak i tylko tak!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ano właśnie (pomyślałem dokładnie tak samo, jak Agnieszka)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze urzekało mnie wyobrażenie chwili gdy Bóg mnie stwarzał. Wyobrażałam sobie, ze jeszcze nie mam ciała ale już mam ducha, który pochodzi od Boga, jest cząstką Jego podobnie jak dziecko jest w jakiś sposób kontynuacją rodziców. I Bóg trzyma mnie w „Swoim Ręku’, „patrzy na mnie” z miłością a potem posyła mnie w ciało mojej mamy.Bóg -mój Kamień Węgielny :) Serdecznie pozdrawiam Leszku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładny obrazek :) I odwzajemniam się równie serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż, są różne rodzaje kamieni, z których zbudowany [dosłownie i w przenośni] jest kościół i Kościół Chrystusowy. Mam tu porównanie dwu kościołów jako budynków z kamienia;kościół rodzinnej parafii oraz obecnej. Powiada się; „tak krawiec kraje, jak materiału staje”. Taki też obiekt jaki materiał, ale od murarza/ pasterza także wiele zależy.Nieudolny może zmarnować nie tylko budulec ale także źle wykorzystać kamienie węgielne.A tak na marginesie, w budowanym przez nas kościele biskup kamień węgielny wmurowywał dopiero, gdy świątynia była już niemalże gotowa. Fundamentem tegoż kościoła stała się MODLITWA [ co tygodniowe spotkania modlitewne były „naciskiem” na decydentów i uwieńczeniem blisko 20 lat starań o kościół osiedlowy.

    OdpowiedzUsuń
  7. No to długo czekaliście, ale jak się już zaczęło, to tempo było olbrzymie, skoro biskup nie zdążył na etapie fundamentów..

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę przyznać Leszku, że tak ciekawie określiłeś dzisiejszą Ewangelię, że z wielką przyjemnością przeczytałam i chylę czoła na przybliżenie nam tych dzisiejszych realiów :) Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo miło czytać te słowa – dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Agnieszka (http://milczenie-slow.blog.onet.pl)22 maja 2011 21:42

    To miłe.

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne napisał komentarz Moherek. I fragment listu też piękny, z tym porównaniem do kamienia węgielnego Dziś jeszcze ostały się nieraz po wioskach budynki na takich narożnych węgłach postawione. Ładnie to wytłumaczyłeś odnośnie budowania, tylko z jednym zdaniem się nie zgadzam. A mianowicie jest to: „sami z siebie do niczego jesteśmy nieprzydatni”… nie podoba mi się, bo myślę, że Bóg nie tworzył „rzeczy” nieprzydatnych. W dodatku (tak jak to ujął Moherek) ludzie na ziemi mają przeróżne religie, ale nawet jeśli nie słyszeli o Jezusie często nie tracą tego fundamentalnego poczucia pochodzenia (od Boga). Ba… nie przesadzałabym o przydatności, czy też nieprzydatności nawet największych łotrów. Po pierwsze nigdy nie wiadomo, czy łotr nie stanie się w pewnym momencie tym „dobrym łotrem”, po drugie możemy nie rozumieć dlaczego niektórzy są źli, ale skoro są to chyba w bożym planie zostali też uwzględnieni. Chyba więc trzeba dopuścić możliwość, że po coś są potrzebni… albo możemy zostać ateistami i stwierdzimy, że to zwykłe prawdopodobieństwo lub przypadek, że jesteśmy tu tacy jacy jesteśmy

    OdpowiedzUsuń
  12. A jednak podtrzymuję swoje zdanie – człowiek sam z siebie jest do niczego nie przydatnyl naszemu życiu nadaje sens jedynie to, co czynimy w zgodzie z Wolą Bożą. Ale proszę pamiętaj o tym, że nie tylko ludzie pobożni ją wypełniają – ci mniej pobożni również, a także ci, którzy uważają się za niewierzących. Nikt nie jest wykreślony z planu zbawienia.

    OdpowiedzUsuń
  13. No to teraz za przysłowiowe Chiny już nie rozumiem – jest w planie zbawienia każdy, ale niektórzy nieprzydatni? Dla mnie z ludźmi, którzy odrzucają nie tylko istnienie Boga (to jeszcze nie przesądza o sposobie życia) ale też wszelkie normy moralne i np. mordują, niszczą… z nimi jest tak jak i z innym cierpieniem, kataklizmami, chorobami. Bronimy się przed nimi i to jest naturalne, ale ciągle jakieś klęski (i jacyś zbrodniarze) są. Nie rozumiem sensu istnienia tego, ale skoro wierzę w Boga, to wierzę, że jest do czegoś potrzebne – czyli przydatne. Może chodzi o skojarzenie „nieprzydatności” z „plewami” z przypowieści? Ale i plewy w pewnym okresie wzrostu zboża są bardzo ważne, nieprzydatne dopiero na koniec. Nie podoba mi się takie określenie, bo jeśli się już osądzi, że ktoś jest nieprzydatny to można pójść dalej i stwierdzić, że w takim razie można też „wyrwać chwasta”. Myślę, że to nie my jesteśmy od określania przydatności, nie znając dnia ani godziny, ani nawet minuty naprzód z życia własnego i innych. Koniec i to, kto zostanie ziarnem, a kto plewami zna tylko Bóg. Celowo piszę teraz tylko Bóg (a nie Jezus, chociaż dla nas są jednym), bo myślę, że drogą jaką wskazał Jezus może iść tak samo wyznawca innej religii, że to jest droga uniwersalna, zakodowana gdzieś tam w naszym pochodzeniu od Stwórcy. Jak dla mnie we wnioskach kropnąłeś o ten jeden most nieprzydatności za daleko, ale reszta jest jak najbardziej celna

    OdpowiedzUsuń
  14. Zniekształcasz moje słowa – ja tylko mówiłem, że nikt nie jest wykluczony z planu zbawienia, ale to nie oznacza, że ktoś sam nie może siebie wykluczyć. Jego pochodzenie, wiara w której wyrastał (albo w ogóle nie wyrastał w jakiejkolwiek), wszelkie uwarunkowania kulturowe – to wszystko nie jest w stanie odciąć człowieka od Bożego zbawienia. W każdym jest tęsknota za miłością, każdy pragnienie miłości – i jeśli tylko pójdzie drogą miłości, to zbawienie ma zapewnione. Można iść za Chrystusem, iść Jego drogą nie mając w ogóle świadomości, że nią się idzie. Ale to nie oznacza, że każdy dostąpi zbawienia – Bóg dał człowiekowi wolność; tylko w wolności może dojrzewać miłość, a więc Bóg musi szanować tę wolność – również wolność czynienia zła. To nie zło jest innym potrzebne – potrzebna jest jedynie wolność każdego człowieka.Taki człowiek, który nie czyni dobra, jest nieprzydatny. Nie zmienia to jednak faktu, że choć nieprzydatny, to posiadający wartość – bo jest człowiekiem żyjącym w wolności; póki człowiek żyje w wolności zawsze stwarza nadzieję, że tę wolność mu daną wykorzysta dla czynienia dobra, póki tęskni za miłością stwarza nadzieję, że swoją miłością kogoś obdaruje.Czy już to wszystko stało się jaśniejsze?

    OdpowiedzUsuń
  15. A czy mi się MUSI podobać to, że akurat użyłeś słowa „nieprzydatni”? Nie podoba mi się, co nie znaczy, że nie możesz tak myśleć i pisać. Na tym polega właśnie wolność. Niczego nie zniekształcam – słowa nie są precyzyjne, mają swoje niuanse, można je inaczej kojarzyć, można także inaczej interpretować (np. nieprzydatny – dla mnie coś może być nieprzydatne, dla kogoś innego to samo będzie pożądanym luksusem). Ani przez chwilę nie twierdziłam, że to Ty negujesz wartość jakiegokolwiek człowieka, twierdzę tylko, że można (jakiś czytelnik może) takie słowo skojarzyć choćby ze „śmieciem” lub „chwastem”. A to, co „autor ma na myśli” pozostanie dalej nieuchwytne. Dobrze, że tłumaczysz o co chodziło i do tłumaczeń nie mam żadnych zastrzeżeń – nawet myślę całkiem podobnie, ale nie mam wcale obowiązku myśleć Twoimi słowami Zresztą mam wrażenie, że wszelkie problemy z interpretacją tekstu Biblii wynikają z tego samego – z tego, że słowa nie mogą oddać w pełni myśli, a nawet myśli nie oddadzą w pełni uczuć, miłość zaś leży w tej sferze najbardziej nieopisywalnej

    OdpowiedzUsuń
  16. Akurat coś nie działa konkordancja, więc nie mogę Ci odpowiedzieć dokładniej, ale myślę, że powinnaś pamiętać te słowa – „my wszyscy tylko nieużytecznymi sługami jesteśmy”; tak więc to nie jest moje zdanie. Tam jest ono wyrażone jeszcze bardziej radykalnie niż u mnie – bo ja wskazuję, iż wszystko zależy od tego, na ile poddajemy się woli Bożej. Dziś ktoś dla mnie ważny przypomniał mi notkę ze Świadków – //swiadkowie-bozego-milosierdzia.blogspot.com/2010/06/jak-zępomagac-innym.html. Myślę, że powinnaś pomyśleć nad tym, co tak naprawdę budzi Twój sprzeciw, gdy piszę o tym, że jesteśmy tylko narzędziami, czy to, że jesteśmy nieużyteczni? Może to jest lęk przed utratą podmiotowości? Jeśli by to było to, to pragnę Cię zapewnić, że żadne z tych określeń nie zdejmuje z nas odpowiedzialności za własne życie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiesz, co budzi mój sprzeciw – podkreślanie w człowieku po pierwsze zła i ułomności. Wolę motywację pozytywną. Nie mam nic przeciwko temu, że porówna się człowieka do bożego narzędzia – tylko ja myślę, że jeśli tak, to jesteśmy narzędziami podobnymi raczej do komputera niż do młotka. Komputerowi wpisze się jakiś program, poda dane początkowe i on dalej „sam” wykonuje obliczenia (a czasem może się paskudnie „zawiesić”). Młotek natomiast poza chwilami bezpośredniego użycia leży bezużyteczny. O to mi chodzi. W Piśmie Świętym jest też powiedziane, że Bóg stworzył na „na swój obraz i podobieństwo” – i na swoją mikro-skalę jesteśmy też twórcami. I nie są to moje przemyślenia z jakiegoś „lęku” tylko na podstawie historii i obserwacji. Człowiek jest bożym narzędziem, ale jest narzędziem twórczym, inteligentnym, a w naszym „programie” znajduje się skrypt pt. „wolna wola”. Nie dziwią mnie, ani nie napawają przerażeniem porównania z Ewangelii – bo przecież ówcześni ludzie mogli porównywać tylko do tego co znali, do sług, plew itp. Ja sobie robię porównanie z komputerem, co za następne 1000 lat może tak samo drażnić, jak mnie ten przytoczony młotek. Mam nadzieję, że teraz zrozumiesz o co mi chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  18. Z tego, co piszesz, to rozumiem, że właśnie o podmiotowość – ale jednak tego nie potwierdziłaś. A więc pewnie źle rozumiem. Dziś wieczorem zrobię wyjątek i napiszę na podstawie dzisiejszego (a nie niedzielnego) czytania – dziś jest ten sam wątek, choć w innym ujęciu.

    OdpowiedzUsuń
  19. W naszym ludzkim pojęciu, to tak, podmiotowość odróżnia nas od maszyn. Ale co do „przydatności” i „bycia potrzebnym” to mam dużo dalej idące wnioski: że każda gwiazda, planeta, każdy człowiek, kot, wróbelek, komar i każdy kamyczek czy kropla wody umieszczona na tym świecie jest przydatna, może nie mnie ale komuś lub czemuś innemu.

    OdpowiedzUsuń